Becząc, dysząc, szlochając i wściekle
wycierając gorzkie łzy cieknące po policzku, wyszłam z pokoju, rozpaczliwie
chcąc uciec od obfitości sporów, w których każde słowo wbijało się w moją
klatkę. I znalazłam schronienie w pierwszym miejscu, o jakim mój chaotyczny i
nieprzewidywalny umysł mógł pomyśleć.
Nowe informacje były dla mnie zbyt ciężkim
balastem do uniesienia. Ciężkie i nagłe uderzenie w moją delikatność. Umysł nie
był na tyle silny, aby unieść takie utrapienia. Krzyk przedarł się przez drżące
gardło, odbijając się od ścian wymarłego pomieszczenia. Moje oczy natychmiast
powędrowały do środku pokoju, gdzie wisiała rzecz do zadawania ciosów.
Instynktownie rzuciłam się na ciężką
torbę. Zwinęłam dłonie w ciasne pięści, zmuszając swoją wagę do zaatakowania
worka. Pozbywałam się energii, która wyraźnie krzyczała od środka, błagając o
uwolnienie ciężaru, ciążącego na moim smutnym sercu.
Łzy wciąż ciekły strumieniami wzdłuż
wzburzonych policzków. Ze zgrzytem zamknęłam oczy, dusząc słabe krzyki, gdy
energia zanikała, wygasała. Zmniejszała moją chęć rzucenia się na duży,
czerwony worek bokserski.
Ale czułam się dziko i poza kontrolą, i
bez względu na to, że pożerało mnie zmęczenie, lekkomyślnie uderzałam, aby
wyrządzić jak najwięcej szkód.
A ja wciąż nie byłam zaspokojona, tylko
niespełniona i znużona.
Odpuściłam w przenikliwej bezsilności, nie
byłam w stanie wyprowadzić swojego umysłu na trwałą ścieżkę, zostawiając tyle
pytań bez odpowiedzi. Było wiele do przemyślenia, wiele pytań, tak wiele, że
nie udało mi się zrozumieć. Mojemu mózgowi czegoś brakowało, pragnął
odpowiedzi, które przyniosłyby spokój.
Nie wiedziałam, co się dzieje.
Miałam wrażenie, że moja złość w bardzo
szybkim tempie wzrastała i wychodziła poza kontrolę, nie zostawiając żadnej
racjonalności.
Nie wiedziałam, jak wiele minęło czasu,
ale w końcu między moim głośnym krzykiem i płaczem, usłyszałam miękki i
ochrypły głos Harry'ego. Sam ten dźwięk prawie przywrócił mnie do
rzeczywistości, wyciągając z transu, w którym pragnęłam wszystko niszczyć.
- Kochanie?
Nie odpowiedziałam.
Wciąż płakałam, uderzając w ciężki worek.
Robiłam to, ponieważ chciałam się wyzwolić, ale nie potrafiłam tego uczynić.
Krzyk ponownie wyszedł spomiędzy moich warg.
Wołałam o pomoc.
Poczułam jak para ramion oplata mnie w
ciasnym i bezpiecznym uścisku, odciągając z dala od worka treningowego, na
którym próbowałam wylać szalejące emocje. Nie chciałam się poddać wygodzie
Harry'ego, jaką starał się mi zaoferować. Wiłam się w jego ramionach, a szlochy
wydobywały się z moich ust; szorstkie i twarde, rozrywały moje gardło jak nóż,
pozostawiając słabe krzyki.
- Musisz się uspokoić, okej, kochanie? -
spytał delikatnie, pozornie chcąc mnie powstrzymać. - Musisz się uspokoić i
wszystko będzie w porządku.
Nie wiem, co było w jego niskim i
chrapliwym głosie, i bez końca opiekuńczym tonie, który sprawiał, że bicie
serca wracało do normy. Nie wiem, co w nim było, że moje ciało tak na niego
odpowiadało; łatwo i zgodnie z życzeniem.
Wpływ Harry'ego na mnie był
niewytłumaczalny. Nie potrafiłam tego zrozumieć.
Przestałam walczyć, bezwładnie opadając w
jego ramiona. Nogi się pode mną ugięły i obydwoje upadliśmy na matę.
- Muszę zadzwonić do mamy - powiedziałam,
spoglądając na chłopaka. Miałam tak wiele pytań, na które potrzebowałam
odpowiedzi, tyle wątpliwości, które tylko ona potrafiłaby zaspokoić.
Byłam zdesperowana, aby wiedzieć, czego
nie zrobiłam, chciałam znać wszystkie szczegóły, dlaczego pozbyła się mojego
taty. Jeśli walczył, walczył dla mnie, jeśli ona wiedziała, że nie żył, to
dlaczego mi nie powiedziała?
- Nie - odpowiedział natychmiast, kręcąc
głową w proteście. - Przepraszam, kochanie.
- Ale...
- Nie - powtórzył.
- Ale ja tylko...
- Powiedziałem „nie”, Birdy. - Podkreślił
każde wypowiedziane słowo.
Smutny wzrok powędrował na moje kolana,
kiedy potulnie kiwnęłam głową w porażce. Przełknęłam ślinę, starając się nie
czuć zraniona przez jego odpowiedź, czułam się jak niegrzeczne dziecko.
Palec wsunął się pod moją brodę i nie
mogłam już dłużej patrzeć na swoje kolana, ponieważ podniósł moją głową.
- Przejdziemy przez to razem, okej? -
powiedział pocieszająco, kiwając głową, zachęcił, abym zrobiła to samo.
Starałam się słabo uśmiechnąć, ale łzy
znów zaczęły uciekać z oczu. Grymas przejął moją twarz.
- Co się stało? - zapłakałam. - Czuję, że
ponownie się zatraciłam i nienawidzę tego - jęknęłam, czując się całkowicie
bezradna, uginałam się pod ciężarem nowych wiadomości, które zostały mi
narzucone.
Nie potrafiłam zrozumieć myśli oraz uczuć,
które mocno się mnie uczepiły. Emocje tak bardzo mnie przytłaczały i
obezwładniały, że nie byłam zdolna do poradzenia sobie z nimi.
Co się stało? Wytarłam łzy, wściekła, że
musiałam z nimi walczyć. Dlaczego nie potrafiłam zaakceptować tej sytuacji
spokojnie i racjonalnie, biorąc głęboki oddech i kiwając głową? Dlaczego nie
mogłam sobie z tym poradzić? Dlaczego musiałam być tak słaba?
- Jest dobrze, kochanie. Jest dobrze -
zagruchał cicho.
Starałam się, aby jego chrapliwy głos,
zatrzymał mój płacz, ale odmówił temu. Drżałam w jego ramionach, kiedy
zaciągnął mnie na swoje kolana. Moja głowa wbiła się w jego klatkę, a łzy
zaczęły moczyć cienki materiał koszulki.
Delikatnie zacisnęłam pięści na jego
koszulce, porzucając beznadziejną próbę powstrzymania szlochu, który rozdzierał
moje gardło i wędrował po pokoju. Pozwoliłam sobie płakać, bezradna i bezsilna
wobec łez, niszcząc tamę, którą wybudowałam.
Nie byłam w stanie rozszyfrować emocji,
które we mnie krążyły. Czysty chaos zapobiegał racjonalnemu myśleniu. Musiałam
znaleźć w sobie jakieś zdrowie psychiczne, które mogłaby pomóc z znalezieniu
opanowania i spokoju.
Spędziłam minuty albo godziny w ramionach
Harry'ego. Jedynym dźwiękiem, jaki można było usłyszeć, był mój płacz.
- Będzie dobrze - szepnął, i mimo że mu
nie uwierzyłam, kiwnęłam głową, żałując, że to nie może być prawda.
W końcu odsunęłam się, nie zauważając, jak
prawa ręka Harry'ego owinęła się wokół mnie. Jego kostki były pobrudzone, co
mogłam tylko przypuszczać, krwią Liama. Skrzywiłam się i wtedy dotarły do mnie
wyrzuty sumienia.
- Wszystko z nim w porządku? - zapytałam
nieśmiało, spoglądając spod swoich mokrych rzęs w zielone tęczówki Harry'ego.
Odwzajemnił mój grymas. Zmarszczył brwi w
odpowiedzi na moje niewinnie, spokojne pytanie.
- Jeśli nie byłoby to dla ciebie,
wyszedłby gorzej - powiedział ponuro, spokojnym głosem, ale delikatnie skażonym
gniewem.
Spuściłam wzrok na swoje kolana, nie
cierpiałam, kiedy łzy spływały po moich policzkach, nie cierpiałam uczucia
współczucia i sympatii skierowanych w stronę Liama. Być może powinnam go
nienawidzić, ale nie lubiłam udawać czegoś, co nie byłam prawdą. Nie odwzajemniałam
tej goryczy. To była cecha ludzi, którą trudno jest zrozumieć, ale nie
potrafiłam zmusić siebie do nienawidzenia kogoś. Nie mogłam zmusić się do
nienawidzenia Liama.
On wyraźnie walczył ze swoimi problemami,
a odwzajemnienie nienawiści nikomu nie pomoże. Chciałam znaleźć wyjście z tej
sytuacji i chciałam, aby nie zadawał mi więcej bólu swoimi słowami, ale tak
robił, a nienawidzenie go tego nie zmieni - to z pewnością nie sprawiłoby, że
poczułabym się lepiej.
- Hej - odezwał się delikatnie Harry - Nie
chcę, abyś o nim myślała. Posłuchaj mnie, on nie jest tego wart. Nie po tym,
jak cię potraktował i co ci powiedział.
Spojrzałam na niego.
- Nie możesz winić człowieka za zranienie
- odparłam równie miękkim głosem.
Kolejna mała zmarszczka pojawiła się na
czole Harry'ego. Wyglądał, jakby jego mózg rejestrował słowa, które
powiedziałam, jakby rozważał nad odpowiedzią, ale nie lekceważył mojej
wypowiedzi, pozwolił, aby przeszła obok niego. Nie wyglądał na złego, ponieważ
ja też nie kierowałam gniewu w kierunku Liama; nie wydawał się również
rozdrażniony.
Jego spojrzenie zamgliło zamyślenie,
oblizał wargi zanim je otworzył. Patrzył na mnie, jakby był zasmucony brakiem
mojej nienawiści do Liama.
- Zapomniałem, jak dobre jest twoje serce.
____________________________
Rozdział będzie podzielony na 2 części, bo
nie okłamujmy nikogo, nie wyrobiłam się. Taak, teraz powinien być moment, gdzie
się usprawiedliwiam, ale prawda jest taka, że za mało spałam i odsypiałam to
popołudniami, więc... no. :)
A tak w ogóle, woah, czy wy to widzicie?
82 tys. wejść, 79 obserwatorów, a tydzień temu pobiliście rekord dziennych
wyświetleń bloga, który wyniósł aż 1212. WOW, WOW! Jestem w szoku i dziękuję
każdej, nawet tej, która trafiła tu przypadkiem i od razu wyszła, osobie,
czytającej nasze tłumaczenie.
2 część pojawi się pewnie w połowie tego
tygodnia :)
Miłej niedzieli.
Spóźnione, Wesołych Mikołajek. Och, i czy
ja jako jedyna nic nie dostałam?
Pamiętajcie o twitterze (klik), na którym często pojawiają
się spoilery z następnego rozdziału i ważne informacje.
Asku (klik),
na którym jest bardzo mało pytań od was, a chciałabym żeby było ich więcej.
I Wattpadzie (klik),
na którym rozdział pojawi się w całości.
Dziękuję za uwagę.
Zostaw po sobie komentarz.
Możesz również wyrazić swoje zdanie na twitterze z hashtagiem
#LittleBirdPL.
Jej jestem pierwsza . Czekam na nexta, troche sie w nim nic ciawego nie dzieje ale i tak super . Xx
OdpowiedzUsuńahh ta Birdy :) dziwne z niej stworzenie XD
OdpowiedzUsuńdo nn :)
J.
Szkoda mi Birdy, ale chyba trochę przesadza. Moim zdaniem zbyt emocjonalnie reaguje.
OdpowiedzUsuńAle uwielbiam opiekuńczego Harry'ego.
Czekam na następny :)
Racja. Harrego nie lubiła na początku chociaż był dla niej miły, a Liam powiedział jej takie rzeczy, ale go nie obwinia za nic. Nie rozumiem.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem Birdy nienawidzi Liama, ponieważ część jej umysłu obwinia się na jego odczucia wobec niej. A Harry'ego nie miała szansy rozumieć, nie na początku.
OdpowiedzUsuńCzekam na nn ;))
Ciekawi mnie ta cała sytuacja, zobaczymy co będzie dalej. Czekam na następny! <3
OdpowiedzUsuńsama jestem BARDZO wrażliwa i uczuciowa. Serio, płacze milion razy dziennie o głupoty, ale uważam, że Birdy przesadziła. Myślę, że chodzi o to, że myślała, że Harry nie ma powodu, a Liama usprawiedliwiała stratą ojca i wg / Pati
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńCiekawe co będzie dalej
OdpowiedzUsuńZajebisty !!! Kocham <3
OdpowiedzUsuńBirdy jest tak nieogarnięta uczuciowo że to tragedia...
OdpowiedzUsuńNie martw się ja też nic nie dostałam!
Birdy jest bardzo pogwatmaną dziewczyną. Kiedy myślałam, że ją rozgryzłam, to ona zmienia swoje zastawienie i znowu nic nie wiem. Tak btw to Liam to dupek, ktory mysli tylko o sobie
OdpowiedzUsuńNastawienie*
UsuńUwielbiam takiego Harry'ego ♥
OdpowiedzUsuńBiedy jest bardzo skomplikowana, ale to zrozumiałe przez to co ja spotkało. W jej głowie nadal jest mnóstwo pytań i pewnie na większość nigdy nie znajdzie odpowiedzi. Dobrze że Harry daje jej w końcu wsparcie, a zachowania Liama nie umiem zrozumieć. @bumbumbumxx
OdpowiedzUsuńNie moge się doczekać next! <333
OdpowiedzUsuńmyśli Birdy są strasznie zagmatwane i trudno ogarnąć ale ogólnie fajnie, nie mogę doczekać się next'a *_*
OdpowiedzUsuńJaki świetny rozdział! *o*
OdpowiedzUsuńTez nie ogarniam Birdy... Jej tok myślenia powala xd
Czekam na nexta xx
@droowseex
Tak trochę nic nie dzieje w tym rozdziale, ale i tak boski.
OdpowiedzUsuńWow.
OdpowiedzUsuńWłaśnie skończyłam czytać wszystko od początku bo dopiero co natknęłam się na ten blog. Tłumaczenie jest świetne i mam nadzieje, że pomimo tego, że prosicie o komentarze a ich liczba wzrasta i maleje co może być frustrujące nie odłożycie tego na bok.
Błagam dodajcie już druga część tego rozdziału. Ten cały zwrot akcji jak i zachowanie Harrego jest niemożliwe. Jeny jest tyle możliwości jak to potoczy się dalej. Czy porwanie jest związane z pokrewieństwem z Liamem albo to wszystko przez samolubność Hazz, nie wiem co to jest jaka jest przyczyna i w ogóle zżera mnie ciekawość.
Ale nie chce gdybać tylko czytać PROOSZE
Ah i głęboko zastanawia mnie to jak czuje się Birdy. Jest zagubiona i to ogromnie przytłacza. Znalazła się w opłakanej sytuacji. Jest taka krucha, a w jej uczuciach 'grzebie' miłość do porywacza co daje mieszankę uczuć, na które nie zasłużyła.
Usuń@Olcik98
DALEJ!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńCzemu tak mało komentarzy ludzie! Komentujcie to!
OdpowiedzUsuńCzekam i czekam, połowa tygodnia mija a tu nic.. W tym rozdziale mało się dzieje więc nie będzie tylu komentarzy co przy innych. Czekam z niecierpliwością na drugą część :)
OdpowiedzUsuńHarry jest taki kochany <3
OdpowiedzUsuńHazz <33
OdpowiedzUsuńTo ff jest świetne ;)
OdpowiedzUsuńbędzie dzisiaj następny? :)
OdpowiedzUsuńNext?..
OdpowiedzUsuń''Nic się nie dzieje w tym rozdziale''
OdpowiedzUsuń*prycha*
Dla mnie zawsze się coś dzieje, po prostu idealnie opisane uczucia ♥.
Czekam na next, miłego dnia :).
posralam sie! w 4 godziny bez przerwy czytam to tlumaczenie <3 jezu zakochalam sie :))
OdpowiedzUsuńWszyscy uważają, że to co Liam zrobił jest złe, że to dupek i tak dalej...
OdpowiedzUsuńJa osobiście uważam, że wcale taki nie jest, nie jest zły, tylko zraniony. Przez połowę swojego życia nie miał ojca, po czym odzyskał go tylko dlatego, że ten nie miał gdzie się podziać. Jego ojciec nawet nie starał się naprawić relacji między nim a synem, dolewał tylko oliwy do ognia, wspominając przy nim o swojej kochanej córeczce. Liam po prostu cierpi, przez brak jednego z rodziców. Dodatkowo jego ojciec popełnił samobójstwo, co już całkiem go zniszczyło..
A Birdy bardzo dobrze robi, nie gniewając się na Liama :)
Sytuacja z Harrym nie jest nawet trochę podobna do tej z Liamem.
OdpowiedzUsuńHarry jest jej porywaczem, oczywiste jest więc jest to, że go nienawidziła, choć starał się być dla niej miły.
Błagam was, kto normalny byłby miły i nie darzyłby swojego porywacza nienawiścią ??? Przecież on ją porwał, zamknął w domu i nie pozwala jej wyjść. Birdy nawet nie może zadzwonić do własnej matki. Dziewczyna nie może normalnie żyć.
Tego co ona przeżywa nie można nazwać życiem... to udręka.