- Birdy!
Mrugnęłam zaskoczona, gdy drzwi do mojej
sypialni zostały gwałtownie otwarte, a w progu stanęła matka. Na jej twarzy
widniało rozdrażnienie i zirytowanie mną. Nieśmiało na nią spojrzałam, siedząc
na podłodze. W dłoni wciąż ściskałam kawałek papieru, informację, gdzie znajdę
Harry'ego bliskiego memu sercu.
- Policja tu jest.
Nerwowość i niepokój wybuchły w moim
wnętrzu. Emocje wtargnęły i stopniowo zapełniany pustkę. Przełknęłam ślinę i
przygryzłam wargę, uświadamiając sobie, że nie potrafię ukryć uczuć.
Nie sądziłam, że była poważna, oczywiście
przeważnie spełniała swe groźby, ale myślałam - nie tym razem. Czyżby naprawdę
powiadomiła policję, aby wydobyć ze mnie jakieś informacje? Ta myśl zasmuciła
mnie i rozgniewała. Zmusiłam się do pozostania przy pokerowej twarzy; nie
lubiła tego.
Zmrużyła oczy, zmniejszyła odległość
między nami i pochyliła się, zaciskając palce na moim posiniaczonym policzku.
- Wróciłaś ranna - warknęła. - Nie
obchodzi mnie, jak to zakryjesz, czy w ogóle to zrobisz - ja tego nie zrobiłam.
Zamknęłam oczy, ponieważ nie byłam w
stanie wytrzymać jej rażącego spojrzenia. Matki nie powinny takie być. Moja
matka nie powinna taka być. Myślałam o tym, żałośnie zastanawiając się, co
zrobiłam, by zasłużyć na takie traktowanie. Starałam się jej przypodobać,
starałam się być taka, jaką chciała, żebym była. Zmieniłam się, zmieniłam swoje
upodobania i to, czego nie lubię. Poświęciłam nawet moje własne szczęście i
zadowolenie, by żyć wedle jej życzeń, ale nic, co robiłam, nie było
wystarczające.
Nigdy nie byłabym dla niej wystarczająco
dobra, a ona nigdy nie zaakceptowałaby tego, kim jestem.
Byłam wdzięczna, bo w tamtym momencie jej
nie widziałam, ale mogłam wyobrazić sobie jej przepełnione chłodem, niebieskie
oczy.
- Słuchasz mnie? - Jej ostry głos ciął jak
nóż.
Nie odpowiedziałam, uniosłam tylko
powieki.
Nie odzywałam się do niej przez trzy dni,
odkąd mnie zraniła. Usta pozostały zamknięte, a słowa niewypowiedziane.
Słuchałam samej siebie, moich myśli.
Wpatrywała się we mnie. Milczała przez
kilka chwil, zanim wygięła wargi.
- Co jest z tobą nie tak?
Jej słów nie okrywały opieka czy niepokój,
a jedynie jad i gorycz. To było złośliwe pytanie, które zadała z obrzydzeniem.
Nie oczekiwała odpowiedzi lub wyjaśnienia, a ja serce miałam ciężkie i zbolałe.
Nadzieja matką głupich, ktoś kiedyś
powiedział.
Nie odpowiedziałam jej. Nie miałam
pojęcia, co się ze mną dzieje, co się stało. Może coś we mnie zepsuło się, może
nie byłam dłużej sobą ani osobą, która jej podlegała. Może i coś było ze mną
nie tak, ale jak mogłam jej to wyjaśnić, skoro nie potrafiłam wyjaśnić tego
sobie?
Rzadko kiedy umiałam znaleźć odpowiednie
słowa, by wyrazić uczucia. To moje oczy wszystko ukazywały i Harry był tym,
który mnie rozumiał.
Przewróciła oczyma i głośno westchnęła.
- Po prostu zejdź na dół.
Gdy schodziłam po schodach, na moment
zamknęłam oczy, utrzymując spokój wewnątrz mnie, zmuszając się do tego.
Pozbyłam się jakichkolwiek emocji. Nie będę z nimi rozmawiała, pomyślałam. Nie
chciałam tego, a oni nie mogli mnie zmusić.
Mogli mi grozić, przekonywać mnie, udając
troskę, ale fizycznie nie byli w stanie sprawić, żebym wyjawiła, co się
wydarzyło. Nie powiedziałabym im tej tajemnicy, ani matce, ani policji.
Stali tam; mężczyzna o neutralnym wyrazie
twarzy i kobieta, której zdawało się zależeć na poznaniu prawdy, oboje ubrani w
mundury policyjne. On rozmawiał z moim ojczymem, kiwał głową z poważną miną i
popijał herbatę.
Jak miło, zaoferowała im herbatę, udając miłą.
- Birdy, jak się czujesz? - Dobiegł mnie
kobiecy głos. - Mam na imię Kate, a to mój partner Brian. Jesteś w stanie
powiedzieć nam, gdzie byłaś?
Spojrzałam na kanapę, chcąc tam usiąść, a
następnie w stronę drzwi. Moja matka stała tam ze skrzyżowanymi ramionami.
Widziałam furię w jej oczach. Ostrzegała mnie.
Usiadłam i palcami zaczęłam szarpać rękaw
bluzy. Unikałam ich spojrzeń, próbowałam przestać się denerwować. Nie mogłam z
nikim rozmawiać. Nie chciałam mówić o tym, co się stało lub stanie. Pragnęłam,
aby moje wargi zostały sklejone ze sobą.
Wszystko, na czym się skupiałam, było
małym kawałkiem papieru. The
Black Horse, piętro 5, pokój 32.
Chciałam go znaleźć, potrzebowałam tego.
Potrzebowałam wyjaśnienia, jego ramion
wokół mnie, ust muskających mój piekący policzek, dłoni gładzącej moje włosy.
Musiałam wiedzieć, czy to było prawdziwe, czy nie było grą lub pułapką.
Musiałam wiedzieć, czy kocha mnie tak, jak
ja kocham jego.
- Birdy? Birdy?
Przywrócono mnie do rzeczywistości.
Obróciłam się w stronę kobiety.
- Nie pomożemy ci, jeśli nic nam nie
powiesz - dodała.
Wróciłam spojrzeniem na kolana.
- Nie chcę rozmawiać - wymamrotałam.
Wydawała się być zadowolona z mojej
odpowiedzi, nawet jeżeli to nie było tym, czego szukała. Skinęła głową. Nie
dałam się nabrać, choć wyglądała, jakby martwiła się o mnie.
- Dlaczego nie chcesz, Birdy? - Jej ton
był niemal protekcjonalny.
- Nie ma, o czym rozmawiać - odparłam;
byłam spokojna.
- Powiedz nam, gdzie byłaś przez ten cały
czas - powiedziała cicho. - Twoja mama i tata byli bardzo zmartwie...
- Nie - przerwałam jej - nie mam nic do
powiedzenia.
Czułam się przytłoczona, stojąc tam i
biorąc głęboki oddech. Ruszyłam w kierunku drzwi, nie zwracając uwagi na moją
matkę znajdującą się tam, by mi w tym przeszkodzić. Jej oczy płonęły furią,
usta były zaciśnięte, a to wszystko, cała złość zostały ukryte pod sztucznym
uśmiechem, który ukazywać miał fałszywą miłość, opiekę i zaniepokojenie.
Olśniło mnie, byłam zdeterminowana. Nie
mogłam odpuścić, poddać się.
- Co z tym chłopakiem? Nazwał mnie...
przyszedł na pogrzeb, czyż nie? Jak się nazywa? - Wyrzuciła to z siebie, zanim
zdołałam wyjść. - Harry! Tak, jestem pewna, że on miałby kilka odpowiedzi na
nasze pytania.
Moje serce boleśnie zostało wyrwane na
samo wspomnienie jego imienia, które brzmiało tak obco w ustach mojej matki.
Zamarłam, rozchyliłam wargi, a następnie potrząsnęłam głową, na twarzy ukazując
ból, który skupił się we mnie. Co mogłam odpowiedzieć?
- Birdy, powiesz nam o Harrym? - przemówił
mężczyzna.
Obróciłam się w jego stronę. Nie, nie,
nie. Nie mogłam. Zadrżały mi usta, gdy powoli wpadałam w panikę. Emocje zalały
mój umysł i ciało, ukazując się na twarzy i w ruchach. Chcieli mi pomóc, czy
mnie przesłuchać? Czy miałam jakieś kłopoty?
Jedno wiedziałam, mimo wszystko Harry
popełnił przestępstwo, a ja nie byłam w stanie go wydać. To zapewne świadczyło
o mojej głupocie, ale nie mogło mnie to obchodzić mniej. Nie przyznałabym, że
Harry mnie porwał. Powiedział, że wie, co nadejdzie, jednak nie zamierzałam na
to pozwolić.
Nie wydałabym go, nie mogłabym mu tego
zrobić.
- Nie - bąknęłam ostro. - Nie.
- Birdy. - Jej głos był miły, lecz nie
dałam się zwieść. Kate spojrzała na mnie ze współczuciem, jakby rozumiała, jakby
znała całą historię i tylko czekała, aż zaleję się łzami i wszystko wyjawię. -
My tylko próbujemy ci pomóc.
Milczałam, spoglądając na kobietę siedzącą
na kanapie. Jej uśmiech i oczy zdawały się być prawdziwe. Chciałam jej zaufać i
wierzyć, że naprawdę jej zależało, ale byłam zbyt naiwna w przeszłości, żeby
teraz komuś ufać. Pokręciłam głową. Łzy wypełniły moje oczy, kiedy spokój mi
się załamał.
- Nie możecie mi pomóc - wymamrotałam
cicho - jedynie Harry może.
~*~
Padało. Ponownie. Chyba zawsze musiała być
taka pogoda.
Wybiegłam na zewnątrz, uciekając od mojej
matki i wszystkich pytań, policji i śledztwa. Tak jakby niebo płakało
specjalnie dla naszej dwójki, chmury pozwalały na to wszystko.
Słońce znowu zniknęło i choć miałam
wrażenie, że pogoda mnie wyśmiewa, pokazywała mi przynajmniej, jak naprawdę się
czuję. Zazwyczaj doceniałam deszcz, ale teraz czułam się jeszcze nędzniej.
Tak jakby niebo krzyczało mi, że dobrze
jest płakać. Ból w moim sercu nie chciał się wycofać, ten w kościach również
wciąż trwał. Użalanie się nad sobą - tyle zostało z dobrego samopoczucia.
Brakowało mi go. Tęskniłam za nim tak
bardzo. Otworzyłam przed nim serce, wiedząc, że może je złamać. Miał moc, by
mnie zniszczyć. Zdawałam sobie z tego sprawę.
Szłam powoli, pozornie bez celu, po
samotnych ulicach. Mój umysł kręcił się wokół mojego porywacza, zaślepiony
miłością. Harry wtargnął do mojego życia tak nagle i irracjonalnie i przewrócił
go do góry nogami, odkrywając część mnie, o której nie miałam pojęcia. Gdy
byłam z nim, kolory wydawały się żywsze i jaśniejsze, częściej się śmiałam,
podczas kiedy wcześniej to w ogóle nie występowało w moim życiu.
Zostawił odciski palców na moim sercu,
jego głos wciąż rozbrzmiewał mi w uszach, a jego uśmiech żył w oczach.
Szmaragdowy kolor jego tęczówek stał się moim ulubionym, a jedyną nadzieją i
bezpieczeństwem wiedza, że jest częścią mojego życia.
To jednak brutalnie mi wyrwano. Wróciłam
do bycia delikatną i kruchą, złamaną i pękniętą. Po prostu chciałam go z powrotem.
Chciałam jego obecności, zapachu, czekoladowych kręconych włosów, błysku w jego
ciemnych oczach i dołeczków w policzkach.
Pragnęłam ponownie stać się całością, a do
tego potrzebowałam właśnie jego.
Drżałam, obejmując się ramionami i w duchu
przeklinając, bo miałam na sobie zaledwie dżinsy i cienki sweter, choć miało
być lato. Spacer do hotelu był długi, szczególnie ponieważ wybrałam dłuższą
drogę, by uniknąć śledzenia przez kogokolwiek.
Zbliżyłam się do budynku, zmrużyłam oczy i
pomimo deszczu dostrzegłam ludzi przed nim. Przygryzłam wargę, powtarzając to,
co zapamiętałam wcześniej.
The Black Horse, piętro 5, pokój 32.
Doszłam do wejścia do hotelu.
- Birdy!
Tłum ludzi. Rozpoznałam głos, odwracając
się i rozpaczliwie szukając znajomej twarzy. Zamrugałam przed deszcz, zrobiłam
krok w lewo i akurat wpadłam na ciało Louisa. Patrzyliśmy na siebie, ja ze
zmarszczonym czołem, a on z tym swoim dzikim spojrzeniem.
- Louis - mruknęłam, owijając ramiona
wokół jego szyi - Louis!
Przytulił mnie, by po kilku chwilach mnie
odsunąć. Zmarszczył brwi.
- Wyglądasz okropnie - skomentował.
Nie mogłam się nie zgodzić. Nie spałam,
policzki miałam czerwone od płaczu, a pod oczami stworzyły się sińce. Rana na
twarzy wciąż widniała, włosy były rozproszone przez wiatr, a siniaki zdobiły
moją skórę, ukrytą jednak pod ubraniem.
Maleńka iskierka nadziei w moich oczach
chowała się za łzami.
- Co się stało, do cholery? - zapytał,
badając wzrokiem moją twarz.
- Gdzie jest Harry? - Natychmiast się
odezwałam, lekceważąc jego pytanie z oczywistej desperacji. - Gdzie?
Powiedział, że gdzieś jedziemy, a potem... potem mnie zostawił. - Wzięłam
oddech. - Zostawił mnie z nią, nie chciałam tego. Gdzie on jest, Louis?
Potrzebuję go.
Łzy swobodnie spływały po moich
policzkach, gdy słowa wypływały z ust bez żadnej kontroli. Emocje budowały się
wewnątrz mnie, kiedy oczy błagały o odpowiedź.
- Birdy, on...
- Kochanie!
Serce prawie wydarło się z klatki
piersiowej, nadzieja wzrosła. Odwróciłam się w stronę, z której usłyszałam
krzyk zdobiący ochrypłym głosem. Ból w tonie jego głosu wywołał we mnie
współczucie.
Stałam z otwartymi ustami i oczyma, i
kapiącą ze mnie wodą.
To działo się tak szybko.
- Birdy!
Ludzie wokół mnie zdawali się być tak
uparci, a ja czułam się słaba, nie potrafiąc przez nich przejść. Ich opór był
za wielki. Uwalniałam niespójne krzyki. Ktoś mnie złapał i odciągnął od Louisa.
Zostałam spowolniona, lecz widziałam sytuację rozgrywającą się przede mną.
Bezskutecznie starałam się zrozumieć, co się dzieje, ale byłam zbyt
zdezorientowana, a zamieszanie wokół mnie jedynie pogarszało sprawę.
Przez moment dostrzegałam jego loki,
jednak zaraz zniknęły. Nieznajomy, który mnie trzymał, okazał się być
policjantem. Powalono go na ziemię. Harry rzucił się na niego i uderzył w nos,
podczas gdy ja zszokowana stałam i patrzyłam, jak rozlewa się krew.
- Harry! - zapłakałam, niepokój i panika
rozerwały mi gardło, tnąc jak nóż.
Walczyli na ziemi. Harry był nad nim i
okładał go pięściami, jakby nie miał nic do stracenia. Jego mięśnie ramion były
doskonale widoczne, kiedy ubrany był w cienką, białą koszulkę.
- Nie zadzieraj z tym, co moje! - warknął
do człowieka pod nim; dominacja w jego głosie była wręcz przerażająca.
- Harry. - Spróbowałam ponownie, tym razem
jednak odezwałam się ciszej.
Niepewnie się pochyliłam, palcami
dotknęłam jego ramienia, gdy chciał wyprowadzić kolejny cios. Moje podejście
działało do pewnego stopnia, Harry się zatrzymał, odwrócił twarzą w twarz ze
mną.
Jego widok mnie pocieszał, wiedziałam, że
nie powinno tak być ze względu na miejsce i jego działania, ale tak właśnie
było. Chciałam płakać łzami szczęścia, bo on tu był, nie gdzieś daleko, tylko
tu. Był przy mnie.
- Nie dotykaj jej!
W kilku sekund ciało Harry'ego zostało
odciągnięte od mężczyzny pod nim przez innego policjanta. Westchnęłam oburzona
i zszokowana, panika we mnie wzrastała. Harry leżał na ziemi, jego pierś
dociskana o zimny chodnik, policzek również. Ręce miał na plecach.
- Co ty robisz?! - krzyknęłam, starając
się uspokoić oddech. Moje zdenerwowanie rosło i rosło. - Zostaw go!
Podeszłam tam, nawet nie zauważając, że to
robię, gdy silne ramiona owinęły się wokół mojej talii i zabrały mnie kilka
kroków od zaistniałej sytuacji. Walczyłam rozpaczliwie i beznadziejnie,
płacząc, przeklinając.
- Puść mnie! Puść mnie, puść mnie! - wrzeszczałam histerycznie.
- Mała, hej - uspokajał mnie Louis, chicho
mówiąc do ucha. - Spokojnie, Birdy, spokojnie.
Pokręciłam głową, ze złamanym sercem oglądając,
jak Harry zostaje wciągnięty na nogi. Jego wargi były zaciśnięte, a włosy
brudne i mokre. Kontrast pomiędzy wściekłością w jego oczach a smutkiem był
ogromny.
To sprawiło, że ból we mnie powiększył
się.
- Zatrzymaj ich! - krzyknęłam głośno,
walcząc z Louisem. - Dlaczego nic nie robisz?
Byłam oburzona, oszołomiona i rozdarta z
cierpienia i smutku. Mój umysł wariował przez rosnącą liczbę pytań i myśli.
- On nic nie zrobił! - zawołałam
desperacko.
Ale nikt mnie nie słuchał. Nie słyszałam,
co mówili policjanci, wyciągając kajdanki, ani co mówił Louis, próbując mnie na
próżno uspokoić. Nie słyszałam ludzi wokół mnie, ponieważ tam był chłopak,
który zaatakował policjanta i dziewczyna, która płakała dla niego.
Szarpnęli mocno Harry'ego w kierunku
radiowozu, ich dwóch stało po jego bokach.
- Harry! - krzyknęłam. - Wróciłam! Harry,
wróciłam do ciebie!
Był w stanie zerknąć na mnie przez moment;
nasze oczy spotkały się na krótką chwilę, zanim wsiadł do samochodu.
Szlochałam, nadal walcząc z Louisem. Łzy
szybko spływały po policzkach, wrzask rozrywał gardło, serce boleśnie rwało,
nadzieja upadała - wszystko to, gdy po raz drugi oglądałam odjeżdżające auto,
które zabierało mojego porywacza daleko, daleko ode mnie.
____________________________
Wow, udało mi się. Skończyłam. Nie
sądziłam, że jest tak krótki.
Należy Wam się wyjaśnienie, więc oto one:
rozdział pojawia się po dwóch tygodniach, bo po pierwsze - internet raz mi
łączy w laptopie, a raz nie (przeważnie nie, a nie uśmiecha mi się siedzieć u
brata z podłączonym kablem, ew), i po drugie - szkoła. Takie typowe, ale
jednak. Nauka w tym momencie jest dla mnie (nas) ważna, a co za tym idzie -
przerwa. Kilka tygodni. Zapewne jeszcze w kwietniu będzie kolejny
rozdział. - Wasp
Zbliżają się egzaminy, całe zamieszanie z
wyborem szkoły, plus ja muszę się przygotować do egzaminu uzdolnień z języka
angielskiego, bym mogła dostać się do szkoły. Oczywiście rozdział 43 pojawi się
w tym miesiącu, jednak ten ostatni, czyli 44 możliwe, że będzie to koniec
kwietna lub do połowy maja. Mamy nadzieję, że nie będziecie mieli tego nam za
złe. Spokojnie, po całym zamieszaniu weźmiemy się za drugą część i skończymy jak
należy tego fanfika :) - Hope
To tyle na dziś. Piszcie jak wrażenia!
Enjoy.
Zostaw po sobie
komentarz.
Możesz również wyrazić swoje zdanie na twitterze z hashtagiem
#LittleBirdPL.
Wnioskując po notce na dole skończy się tym, że Harry trafi do więzienia...ale jestem dobrej myśli i w 2 części będą razem OCZYWIŚCIE
OdpowiedzUsuńWięc..rozdział cudowny, tyle emocji i wydarzeń
Chce już 2 część :)
Ps. Powodzenia z egzaminami i z nauką. No i oczywiście weny życzę ;*
Świetnie przetłumaczony!
OdpowiedzUsuńSzkoda, że taki krótki...
Powodzenia czekam na next
<3
OdpowiedzUsuńSuper rozdział !! Mam nadzieję że będę razem ^^ kocham tego boga !! ♥♥♥
OdpowiedzUsuńJejku płacze i zadaje sobie pytanie dlaczego? Myślałam że się spotkają i będzie dobrze a jednak nie. Wesołych Świąt!
OdpowiedzUsuńJezuu, ten rodział był taki djdjdjid, że jak zwykle nie wiem co powiedzieć...
OdpowiedzUsuńPo prostu już się nie mogę doczekać następnego rozdziału, ale jednak rozumiem waszą sytuacje ;).
Do następnego :).
Jezu popłakałam się przy tym rozdziale...jak on na mnie działa...jak te ff na mnie działa. Czekam na kolejny. Ja wam nie mam za złe dziewczyny, bo sama nie mam kolorowo z szkołą:")~@niallakamyboss
OdpowiedzUsuńTo jest genialne ,uwielbiam te fanfiction :)
OdpowiedzUsuńRozumiem Cię ,tez mam egzaminy i jeszcze wybory do szkoł, masakra :/
Ale wierze ze ci się uda tak jak napisalas :*
Mam nadzieje ze Harremu nic się nie stanie i go wypuszcza :/
Birdy teraz go potrzebuje, bo jej mama ani tato jej nie pomogą :(
Życze powodzenia z wszystkimi obowiązkami i do następnego :**
Kocham <3
Aaaaaaaaaaa! Jest rozdział aaaaaaaaaaaaa! Jestem załamana bo przeciez oni mieli być razem a te głupie policjanta frajerzy i dupki rozdzielają ich! Szumowiny. A z tej matki to taka suka jak i ze mnie kiedy z kimś sie kłócę...
OdpowiedzUsuńSuper rozdzial. Xx
OdpowiedzUsuńnareszcie!
OdpowiedzUsuńcieszę się, rozdział wspaniały
czekam na dalsze :)
zapraszam do siebie :)
pojawił się zwiastun:D
http://art-of-killing.blogspot.com
Jeśli nie napiszesz rozdziału miesiąc trudno, ale źle bym się czuła gdybyś się męczyła z tłumaczeniem i nie poszłabyś do szkoły do której chcesz iść. Poza tym rozdział świetny i nie mogę się doczekać kolejnego (:
OdpowiedzUsuńTen rozdział mnie po prostu rozwalił. Cudownie przetłumaczone, naprawdę mam ogromny szacunek. Kiedy czytałam powtarzałam sobie w głowie 'błagam żeby Birdy wróciła do Harrego', popłakałam się. Życzę żeby wszystko poszło po waszej myśli. Z ogromną wdzięcznością za ten rozdział przesyłam pozdrowienia:)
OdpowiedzUsuńTen rozdział mnie po prostu rozwalił. Cudownie przetłumaczone, naprawdę mam ogromny szacunek. Kiedy czytałam powtarzałam sobie w głowie 'błagam żeby Birdy wróciła do Harrego', popłakałam się. Życzę żeby wszystko poszło po waszej myśli. Z ogromną wdzięcznością za ten rozdział przesyłam pozdrowienia:)
OdpowiedzUsuńjeju;o ale sie porobilo
OdpowiedzUsuńGenialne !!!
OdpowiedzUsuńCzekam na następne..
zapraszam do mnie xx
Oni będą Razem ! Muszą być ! .. jeej .. ja cchcę juz ich spotkanie ! Louis ma ja wspierać !! ;) świetne przetłumaczone ! Dziękuję za chęć do prowadzenia bloga i życzę powodzenia na nadchodzących egzaminach ! ;*
OdpowiedzUsuń~Rybka
Świetne! Nie mam zielonego pojęcia jak Harry z tego wyjdzie. Cudownie tłumaczysz! Oby Birdy pogodziła się z Liamem. myślę ze jeszcze będą zgranym rodzeństwem !!! :** ciepło pozdrawiam! ~Zaszyta~
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńSuper!! kiedy następny?
OdpowiedzUsuńPowodzenia Kochana, czekam an next :*
OdpowiedzUsuńHej :* Zostałaś nominowana do Liebster Award . Więcej znajdziesz u mnie ! :* -------> http://dark-love-onedirection.blogspot.com/2015/04/liebster-award.html
OdpowiedzUsuńNo nie, tylko nie w tym momencie! Nie mogą aresztować Harrego '_'
OdpowiedzUsuńNo nie, tylko nie w tym momencie! Nie mogą aresztować Harrego '_'
OdpowiedzUsuńKiedy następny?
OdpowiedzUsuńCzekam i nie mogę się doczekać..
Ściskam xx
To jest żart, tak?
OdpowiedzUsuńKiedy kolejny?;)
OdpowiedzUsuńTłumaczka napisała na TT że rozdział pojawij się jutro:)~Jula
OdpowiedzUsuń