Natychmiast zostałam powitana przez podmuch wiatru i
ciężkie krople deszczu. Lodowate powietrze rozwiewało kosmyki moich włosów
wokół twarzy, a woda moczyła ubrania.
Byłam zagubiona, a wszystko, co mogłam zrobić, to
biec.
- Birdy! – krzyknął Harry, bliżej, niż się
spodziewałam. Jego donośny głos, kropelki spadające na ziemię, okrzyk,
sprawiający, że myślałam, iż rozrywa gardło – zastraszały mnie.
Miałam szansę. Miałam szansę do ucieczki, do bycia
wolnym. Miałam szansę, by wrócić do domu i uwolnić się od tego bałaganu.
Albo przynajmniej miałam nadzieję, że mam szansę.
A wtedy Harry powtórzył moje imię. Złapał mnie w
pasie, a mój mały smak wolności zniknął, gdy pociągnął mnie do tyłu, bym wpadła
mu w ramiona. Biłam i kopałam, wściekle walcząc przeciwko niemu, jednak jego
mocny uchwyt nawet nie drgnął. Moje zmagania pozostawiły go niewzruszonego.
- Puść mnie – zapłakałam. – Musisz pozwolić mi
odejść!
Kiedy krzyczałam, mój głos był znacznie cichszy niż
jego i prawie zagłuszony przez ulewne opady.
- Nigdy – warknął w moją szyję, akcentując dane
słowo.
Łzy, które spływały po moich policzkach mieszały się
z deszczem. Próbowałam uderzyć go w
żebro, lecz decyzja zapadła za późno. Jego ręce wzmocniły uścisk, naciskając na
mój brzuch. Podniósł mnie. Zaczęłam wymachiwać nogami w momencie, gdy moje
stopy przestały dotykać ziemi. Uświadomiłam sobie, że Harry oczekiwał, iż
zadzwonię do „domu”. Zaciągnął mnie przez bramę do ogrodu, podczas kiedy
starałam się uwolnić. Ostatecznie uderzyło mnie ciepło i gorąco z domu i
znajomość miejsca. Byłam w niewoli zaledwie trzy dni. To zbyt przytłaczające. Zwolniłam
ruchy, jak mijaliśmy Louisa; jego oczy szeroko otwarte, zaś on sam wyciszony i
bez bladego pojęcia, co robić. Nie patrzył na nas wesoły, ale całkowite
przeciwieństwo tego, co byłam świadkiem ostatniej nocy.
- N-nie – szlochałam jak małe dziecko. – Chcę wrócić
do domu, chcę wrócić do d-domu!
Moje dłonie chwyciły jego, które splótł na mojej
talii, a ja próbowałam je rozluźnić, do czasu, gdy odpuściłam. Przestałam krzyczeć,
lecz wciąż trzymałam jego ręce. Wiedziałam, że mogę nie mieć okazji do
ucieczki.
- Lou, myślę, że najlepiej będzie, jeśli już
pójdziesz – powiedział Harry. Złość nadał była w nim obecna, choć jego głos był
spokojny i widziałam, jak usiłować zachować spokój. Nie wychodziło mu to.
- Nie przejmuj się, tak? – wymamrotał cicho, po czym
wyszedł, co potwierdził dźwięk zamykanych drzwi.
Harry puścił mnie, gdy tylko dotarliśmy do salonu,
by owinąć ręce wokół moich nadgarstków w żelaznym uścisku. Pchnął mnie ostro na
ścianę, która oddzielała ten pokój i kuchnię. Skrzywiłam się, odczuwając lekki
ból. Trzymał mnie mocno, nie pozwalając mi się nawet poruszyć. Jego oczy
płonęły gniewem, wściekłością, kiedy wpatrywały się w moje niebieskie i
zaszklone.
- Co to, kurwa, było, Birdy? – warknął ze złością,
mrużąc oczy w taki sposób, że wierciłam się i próbowałam uciec spod jego widzenia
(na tyle, na ile mogłam; moje ruchy były ograniczone). Po raz kolejny pisnęłam,
gdy instynktownie zacieśnił uścisk na moich nadgarstkach, zapewne sprawiając,
że zostaną siniak. – Hmm? – zaszydził. – Zaczynam myśleć, że złym pomysłem było
mówienie ci o zasadach, bo zaczęłaś mnie o wiele, kurwa, bardziej słuchać.
Czułam się wrażliwa i narażona pod jego wzrokiem.
Czułam się beznadziejnie; duszona i uwięziona.
Wiłam się w niewygodnej pozycji. Przechylił moją
głowę i zobaczył łzy, których tym razem nie mylił deszcz.
- Krzywdzisz mnie – skomlałam oblana strachem,
mrugając. Niepewnie patrzyłam w jego intensywne, ciężkie spojrzenie. Łzy znaczyły
drogę na moich policzkach, skapując na jego rękę, która znajdowała się na mojej
szczęce.
Westchnienie przeszło przez jego usta, a uchwyt na
moich rękach, jak i twarzy, zelżał, kiedy cofnął się o krok. Zakrztusiłam się
szlochem, wciąż plecami dociśnięta do ściany. Brakowało mi odwagi, żeby się
poruszyć. Zamarłam, gdy chwycił moją dłoń, a potem delikatnie pociągnął mnie na
kanapę. Moje buty szurały po podłodze. Usiadł i pociągnął mnie na swoje kolana.
Siedziałam sztywno, nie protestując ani nie kwestionując, dlaczego znajdowałam
się na kolanach mojego porywacza.
- Nie chcę cię krzywdzić – mruknął niemal z żalem.
Palce Harry’ego złapały kosmyk moich mokrych włosów
i schowały za ucho. Myślałam, że zrobi coś innego, więc zacisnęłam mocno
powieki, oczekując czegoś bolesnego. Otworzyłam je ze znużeniem, gdy je puścił.
W jego oczach nie było już złości. Zdałam sobie sprawę, że nie wyglądał ani na
zimnego, ani bezwzględnego. Odwróciłam wzrok, zakłopotana łzami spływającymi po
moich policzkach. Nie pamiętałam, kiedy ostatnio płakałam w czyjejś obecności;
z Harrym zdawało się to nie mieć końca.
- Jest dobrze – powiedział cicho i odpiął guzik
mojej białej bluzki.
Wstrzymałam
oddech. Serce waliło mi tak mocno, że byłam pewna, iż mogło wyskoczyć z mojej
klatki piersiowej w każdej chwili. Jego gniew zdawał się ulatniać, ale to nie
znaczyło, że ufałam jego motywom. Z niezwykłą łagodnością, o której nie
wiedziałam, że ją posiadał, odpiął wszystkie guziki i zsunął koszulę z moich
ramion. Rzucił ją na podłogę, sięgnął za siebie, łapiąc za kaptur i ściągnął
bluzę, po czym powoli ją na mnie założył. Widziałam na jego twarzy
zaniepokojenie. Spojrzał na moje łzy, wciąż ściekające po moich policzkach, i
otarł je kciukiem z czułością, przez co się zarumieniłam.
- Niemądra dziewczynka – mruknął Harry.
Jego ramiona były owinięte wokół mnie, a ja traciłam
ochotę na walkę. Oparłam głowę na jego torsie, moje włosy przylegały do jego
luźnej, jasnej koszulki. Nie przeszkadzało mu to. Przytulił mnie mocniej. W
końcu przestałam płakać. Mój szloch zamienił się w ciche łkanie i czkawkę. Bez
żadnego słowa, wstał i zaniósł mnie w stylu ślubnym po schodach, do mojego
rzekomego pokoju. Położył mnie na łóżku.
- Zostań tu, wrócę za sekundę – szepnął, nie
zostawiając miejsca na argument. Więc leżałam, wpatrując się w podłogę. Harry
wrócił kilka chwil później. Podał mi biały ręcznik. – Wysusz się i idź spać. –
Skinęłam głową, pociągając nosem. – Porozmawiamy o tym jutro, okej?
Nic nie powiedziałam, pozwalając mu złożyć na moim
czole pocałunek, zanim wyszedł i pozostawił bałagan w moim umyśle.
~*~
Sen uparcie nie chciał do mnie przyjść i zabrać mnie
z dala od zmartwień. Myślałam o Harry’m. Myślałam o głębokim kontraście między
jego dwoma stronami, których byłam świadkiem. W jednej chwili wściekły i
przerażający ton zdobi jego głos, jego siła używana mądrze, by ograniczyć moje
ruchy, straszy mnie na śmierć. Zaś w następnej, czule chowa z powrotem kosmyk
moich włosów, a jego głos jest miękki i delikatny, jak jego dotyk.
Myślałam o tym, gdzie chciałabym być, gdyby udało mi
się uciec Harry’emu. Myślałam o tym, czy
siedziałabym na zimnym krześle na posterunku policji, tłumacząc swoja sytuację.
Myślałam o tym, czy opisując Harry’ego, powiedziałabym o jego kręconych włosach
i zielonych oczach. Te myśli wydawały się być mało prawdopodobne.
Myślałam o powrocie do domu, jeśli w ogóle bym
wróciła; co by było, gdybym opowiedziała o tym rodzicom; co by zrobili.
A potem myślałam o moim dziadku. Przysięgam, nie
miałam już czym płakać.
To był żart, chory żart lub dowcip; kłamstwo, w
które nie pozwalałam sobie uwierzyć.
Tak czy inaczej, nie akceptowałam tego, co
powiedziała mi mama. Wiedziałam, że dalej tak nie mogę. Musiałam się
dowiedzieć, czy to co mi powiedziano, było prawdą. Musiałam wrócić do domu i
uciec ze szponów Harry’ego do mojego dawnego życia.
Prawie rzuciłam się z łóżka, przecierając wściekle
moje policzki i podeszłam do jeszcze nie rozpakowanej, otwartej walizki. Rozebrałam
się tak szybko, jak to możliwe w moim stanie dezorientacji i zmęczenie.
Niedbale włożyłam parę legginsów i koszulkę. Nie obchodziło mnie, jak
wyglądałam.
W domu było cicho. Czekałam tak długo, aż Harry
zaśnie. Musiałam upewnić się, że poruszałam się ciszej niż zwykle. Rozpaczliwie
się modliłam, żeby moja niezdarność nie sabotowała mojej ucieczki. Zakryłam
dłonią usta, tłumiąc szloch, który starał się przedrzeć przez moje gardło i drżące
wargi. Z powodzeniem minęłam drzwi Harry’ego i zeszłam po schodach. Tyle, że
nie miałam pojęcia, co robić dalej. Nie planowałam tego tak daleko, jedynie to,
że miałam zamiar odejść.
Byłam głupia, myśląc, że to może być takie proste.
Ciche otworzenie drzwi, a potem znalezienie kogoś, kto by mi pomógł.
Myliłam się.
Rzeczywistość okazała się odbiegać od tego.
Dotarłam do frontowych drzwi, a gdy moja ręka
sięgnęła do odblokowania jednej z wielu blokad, wzdrygnęłam się przerażona i
zaskoczona, słysząc pisk alarmu. Automatycznie włączyło się światło. Nagle
alarm zamilkł i zobaczyłam Harry’ego, zbiegającego po schodach. Nie miał
koszulki, jedynie zwisające z bioder dresowe spodnie. Włosy były w nieładzie;
część loków opadała na jego czoło. Zbliżał się do mnie, a kiedy się nie
poruszyłam, zatrzymał kilka metrów ode mnie.
- Birdy, co ty, do kurwy nędzy, robisz? – zapytał.
- W-wracam do domu – powiedziałam do niego,
desperacko próbując nie zanieść się płaczem ponownie. Starałam się wyglądać
choć trochę pewna siebie. – T-to jest złe. To nie w porządku, nie mogę tu
zostać. Nie możesz mi tego robić. Nie można tak po prostu porywać ludzi i
zmusić ich do pozostania z tobą… Nie możesz.
- Birdy, idź na górę i do łóżka w tej chwili. Zanim naprawdę będę zły.
Fakt, że usiłować zachować spokój, najbardziej mnie
denerwował. Jego głos drżał z wściekłości. Jednak byłam zdeterminowana, aby
dostać się do domu. Myśli wirowały w mojej głowie jak tornado, rozrywając moje
psychiczne zdrowie na strzępy.
Musiałam wrócić do domu. Musiałam spotkać mojego
dziadka.
Zmarszczyłam czoło, kręcąc przecząco głową i
jęknęłam. Czekałam, aż zrobi następny krok, wpatrując się w jego oczy moimi
zaszklonymi.
- Birdy – ostrzegł ponuro. Potrząsnęłam głową i to
wystarczyło, żeby go zezłościć. Zamknął niewielką odległość między nami,
chwytając mnie za biodra i przerzucił mnie sobie przez ramię jak szmacianą
lalkę. Zrezygnowałam z krzyku, zamiast tego kopałam go w nogi i biłam w plecy.
Próby zmuszenia go do postawienia mnie były daremne i beznadziejne. Moja siła
była niczym w porównaniu do Harry’ego.
- Puść mnie! – płakałam. – Muszę wrócić do domu. Proszę, błagam, pozwól mi odejść. J-ja tylko chcę wrócić do domu.
Harry ignorował mnie w sposób, który był najgorszy.
Milczał. Jego gniew i wściekłość przedarły się przez powierzchnię. Mała część
mnie martwiła się o jego potencjalnych działaniach. Wniósł mnie do „mojego”
pokoju, po drodze wyjmując z szafki parę ukrytych kajdanek. Bałam się, co
jeszcze może się tam znajdować. Mój brzuch bolał od ramienia Harry’ego. W końcu
rzucił mnie na łóżko.
- Dlaczego nie mogę wrócić do domu? – pisnęłam,
zerkając na niego spod wilgotnych rzęs.
Harry się nie odezwał, co zarówno zirytowało mnie,
jak i przeraziło. Skrzywiłam się, gdy złapał mój prawy nadgarstek, przed
zablokowaniem go w metalowej obudowie i przyczepieniem do zagłówka. Jego ciemne oczy wpatrywały się we mnie, a
szczęka była zaciśnięta.
- To jest
teraz twój dom. Jesteś w nim – powiedział to z taką goryczą i złośliwością,
wyraźnym znakiem, który mnie ostrzegał. Ale nie mogłam znaleźć wystarczająco
dużo energii do dbania o mnie.
- To jest jak piekło. – Mój głos zadrżał, żałośnie
łamiąc się w środku zdania. Zmrużył oczy. Nie wiem, czego się spodziewałam,
jednak byłam w szoku, gdy się odwrócił.
- Idź spać. Będziesz potrzebowała siły na jutro.
Kiedy wyszedł, przez kilka chwil zastanawiałam się,
o co mu chodziło. Lecz potem zalał mnie nagły przypływ gniewu. Ten chłopak
zabrał mi wszystko. Wściekłość mnie dusiła. Emocje tak mnie przytłaczały, że
nie miałam pojęcia, co robić.
Więc zrobiłam jedyną rzecz, która przyszła mi do
głowy. Niech się niesie hałas. Zeszłam z łóżka, szarpiąc ręką. Poczułam ukłucie
bólu, jednak wciąż kontynuowałam uszkodzenie mojego nadgarstka. Krzyknęłam i
lewą dłonią przewróciłam lampę, którą Harry zdążył wcześniej wymienić. Leżała
rozbita na podłodze i patrzyłam z satysfakcją na kawałki szkła. By był jak
największy bałagan, zrzuciłam kołdrę.
Potrzebowałam uwolnić, szalejące wewnątrz mnie,
emocje.
Usiadłam na podłodze, kolana przyciągając do piersi.
I wtedy Harry wrócił z szeroko otwartymi ustami i oczami.
- Co ty, kurwa, zrobiłaś? – krzyknął, tym razem
nawet nie starał się być spokojnym i opanowanym. Rozejrzał się i zaczął
sprzątać.
- P-pierdol się, p-po prostu się pier-rdol – jąkałam
się przez szloch, chowając głowę w kolanach. Zaskoczył mnie, gdy ponownie
wyszedł, ale zostawił drzwi otwarte, co utwierdziło mnie w przekonaniu, że
wróci.
I wrócił, niosąc linę.
- Nie wiem, co, do diabła, jest z tobą dzisiaj nie
tak. Myślałem, że robię ci przysługę, pozwalając zadzwonić do mamy – splunął ze
złością.
Podniósł mnie na łóżko. Był wściekły, ale nie
obchodziło mnie, co miał zamiar zrobić. Nie dbałam o konsekwencje. Rzucił
niedbale kołdrę z powrotem na miejsce. Harry nie tracił czasu na owijanie liny
wokół mojego ramienia, okręcając nią przez różne części mojego ciała.
Przywiązał ją ściśle do ramy łóżka. Nie odciął mi krążenia, jednak spowodował
dyskomfort. Nie walczyłam. Zgodziłam się na ograniczenie moich ruchów
całkowicie.
- Zrobiłaś to dwa
razy – mówił przez zęby z zaciśniętą szczęką. – Jestem teraz na ciebie tak
cholernie zły, Birdy. Nie wiem, co mam, kurwa, z tobą zrobić.
Fakt, że starał się na mnie nie krzyczeć, denerwował
mnie jeszcze bardziej.
Unikałam jego wzroku.
- Zajmę się tobą jutro – warknął groźnie. Spojrzał
na mnie, niemal zadowolony z mojego ciała, znajdującego się w niewoli. Szarpnął
za linkę, powodując mój jęk, i wyszedł.
Siedziałam w milczeniu, przez co czułam jakby mijały
godziny. Płakałam i to był jedyny hałas w pokoju. Później moje ciężkie powieki
opadły, a ja zastanowiłam się przez chwilę, jak cudownie byłoby, gdybym się
jutro nie obudziła.
Publikuję, ale nie mam czasu poinformować. Przepraszam.
Jest sens dalej tłumaczyć, skoro nie komentujecie?
___
Publikuję, ale nie mam czasu poinformować. Przepraszam.
Jest sens dalej tłumaczyć, skoro nie komentujecie?
Uwielbiam to ff, proszę nie przestawajcie go tłumaczyć, zawsze czekam na nie z niecierpliwością! kocham je *.*
OdpowiedzUsuńJejku teraz wreszcie zacznie się akcja! Trochę się obawiam tego co zrobi Harry... Już nie mogę się doczekać rozwinięcia akcji :)
OdpowiedzUsuńBiedna Birdy :(
OdpowiedzUsuńJa komentuję! <3.
OdpowiedzUsuńJejku, strasznie się cieszę, że wreszcie pojawił się nowy rozdział, gdyż z niecierpliwością czekałam na to jak rozwinie się akcja. Auć, Harry jest bardzo brutalny w tym rozdziale dla Birdy. Szkoda, że dziewczyna nie powiedziała mu o śmierci dziadka. Może pojechaliby na pogrzeb? A tak to została przywiązana do łóżka i zasnęła we łzach, których nie miał kto otrzeć ; < Smutne, jak mi się jej szkoda zrobiło. matko ; (
Mam nadzieję, że Harry wykaże się odrobiną zrozumienia i nie będzie chciał jej karać
Pozdrawiam i dzięki, że tłumaczycie to cudo *_*
xx
Uwielbiam tego bloga! To jest najlepsze tłumaczenie jakie czytałam w swoim życiu! Kocham je! Tłumacz dalej, błagam <3
OdpowiedzUsuńKOCHAM TO, NIE MOŻESZ PRZESTAĆ TŁUMACZYĆ, TO JEST NAJLEPSZE FANFICTION JAKIE CZYTAŁAM SAIVBSUDVJBKAHDV
OdpowiedzUsuńjeja.. najpierw jest jej z nim dobrze,pozniej jest zle... yh...
OdpowiedzUsuńdziekuje,ze dodalyscie! xx
Już myślałam że uda jej się uciec ;c
OdpowiedzUsuńciekawa jestem co w następnym rozdziale zrobii Harry..
Musi być na nią cholernie zły, skoro ją związaał..
aghh.. szkoda mi jej ;c
Kocham to FF o jest sens to dalej tłumaczyć. Jestem naprawdę bardzo ciekawa co będzie dalej. I proszę cie nie przerywak tłumaczenia. Rozgłos bloga jeszcze na TT a na pewno więcej czytelników się znajdzie. Nie jest tak źle z komentarzami. A co do rozdziału. Cudowny rozdział jak zawsze i dziwie się że Birdy jest tak bardzo odważna. Ja bym płakała w kącie i nie wychodziła ;)
OdpowiedzUsuńKocham. Tlumacz dalej, proszę
OdpowiedzUsuńNie nie nie!
OdpowiedzUsuńNie możesz przestać tłumaczyć!
Złamała byś mi serce :(
Kocham to ff i to jak tlumaczysz, błagam, nie przestawaj!
Jejku w sumie to ja na miejscu Birdy też chciała bym go wkurzyć, ale chyba nie miała bym odwagi uciekać :/ Dzielna dziewczyna, nie ma co.
Jejku nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Nie ważne ile razy go przeczytam zawsze mi mało *-*
P.s. Nie przestawaj tłumaczyć bo zabije!
Ależ jest sens dalszego tłumaczenia! :D
OdpowiedzUsuńZ każdym rozdziałem, coraz bardziej nie mogę się doczekać kolejnego!
Pozdrawiam. ;3
To chyba jeden z najlepszych rozdziałów na tym blogu!!!!!!!!!!! Taki zarąbisty że nie wiem ♥♥♥!!!!!
OdpowiedzUsuńmoje emocje są większe kiedy to czytam niż na lekcji niemieckiego a to na prawde szok :D jesteś świetna :)
OdpowiedzUsuńJestem dumna ze Birdy chciala uciec. I smutna bo jej się nie udało. Powinna mu powiedzieć, o swoi dziadku. Mam nadzieje, że ni zrobi jej nic zlego, nie może jej tak więzi. Pozatym jak Lou może tak spokojnie na to patrzeć? Jego przyjaciel porwał dziewczynę a on zamiast jej pomóc, po prostu wychodzi I zachowuje się jakby to było normalne.
OdpowiedzUsuńrozdział zajebisty czekam na nn
OdpowiedzUsuńUwielbiam do ff proszę nie przestawaj tłumaczyć czekam na następny
OdpowiedzUsuńjejku akcja się rozkręca, sens jest abyś to tłumaczyła, nie mogę doczekać się kolejnych rozdziałów :*
OdpowiedzUsuńZnalazłam niedawno tego bloga nie możesz przestać tłumaczyć. Swietny blog
OdpowiedzUsuńKocham *.*
OdpowiedzUsuńBoże to jest świetne!! Uwielbiam złego i strasznego Harrego. Nie możesz przestać tego tłumaczyć !!
OdpowiedzUsuńUwielbiam , uwielbiam , uwielbiam ! :)
OdpowiedzUsuńJak to nie komentujemy? Tlumacz dalej , nie mozesz teraz tak tego zostawic , to jest super
OdpowiedzUsuń"Zajme się toba jutro" - co to do kurwy nedzy ma znaczyc?
Boje się troche o Birdy
Czekam na next , powodzenia w tlumaczeniu ;*
jejku to opowiadanie jest świetne! Nie wiem jak można tak cudownie tłumaczyć i opisywać emocje, serio :C mogłybyście oddać trochę talentu! XD
OdpowiedzUsuńNurtuje mnie jedna rzecz. Co Harry chce zrobić Birdy? Nie mam kompletnego pojęcia jaką może zastosować karę. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział! :))
często zapominamy o komentowaniu, wiedz ze są ludzie który kochają Twoje opowiadanie np ja! :)
OdpowiedzUsuńOMG *.* tłumacz dalej błagam <3 @Harry_ismyangel
OdpowiedzUsuńirhuwelcuygfkrevbfyjhnybrgtyficynhjfZVYGnubjbjzybje
OdpowiedzUsuńTak bardzo kocham to opowiadanie.
OdpowiedzUsuńJestem cholernie ciekawa, co ma zamiar zrobić Harry z Birdy po tym, jak dwukrotnie próbowała uciec. Kajdanki i lina już są, więc co może być w następnym rozdziale? asdfghjkl
Mam nadzieję, że dodasz jak najszybciej :(
Kiedy nowy ?
OdpowiedzUsuńKocham ten ff już się nie mogę doczekać nowego rozdziału!! @crazy_blob
OdpowiedzUsuńŚwietne świetne!
OdpowiedzUsuńFabuła troszkę przypomina historię Nataszy Kampusch :)