Nie miałam pojęcia, ile czasu minęło. Przypuszczałam, że było to kilka godzin, odkąd Harry związał mi
nadgarstki i nogi, a ramiona przypiął nad moją głową, choć czułam, jakby
upłynęły dni. Do czasu, gdy wrócił, byłam w półśnie. Miałam zamknięte powieki,
kiedy musiałam uznać obecność Harry’ego i zostałam podniesiona do pozycji
pionowej. Otworzyłam trochę oczy, spotykając te Harry’ego.
- Możesz iść do łazienki. Potem zrobię ci coś do
jedzenia.
Pomyślałam, że przynajmniej mnie nie głoduje, zanim
nieśmiało skinęłam głową, czując gromadzące się we mnie negatywne emocje. Wciąż
był na mnie wściekły, a mnie nie powinno to obchodzić, ale obchodziło.
Nienawidziłam, kiedy ludzie byli na mnie źli, nawet jeśli Harry był moim
porywaczem i mnie przerażał. Próbowałam zmusić się do mówienia, ale ponownie
musiałam zebrać się na odwagę, by wydusić choćby słowo.
A więc cisza panowała między nami, kiedy Harry
rozwiązywał moje nogi i uwalniał nadgarstki. Zeszłam z łóżka. Cichy pisk
wyleciał z moich ust, gdy się przewróciłam. Harry wyraźnie nie spodziewał się,
że wpadnę na ścianę, a następnie niechlujnie na podłogę. Spojrzał na mnie w
czystym szoku. Oto konsekwencje uwolnienia mnie tak niespodziewanie.
- Ałć – jęknęłam słabo, sięgając dłonią do czoła,
gdzie się uderzyłam.
Miałam ochotę dużo popłakać. Harry natychmiast uklęknął obok mnie, podczas gdy ja delikatnie masowałam bolące czoło.
- Nie, nie – wymamrotał surowo. – Nie dotykaj.
Przeniósł moją dłoń na kolano, a ja ją tam
zostawiłam. Wpatrywałam się w podłogę, zamiast w Harry’ego. Jego zielone oczy
obserwowały moje czoło, badając szkody, po czym chwycił mnie za ramiona i
pociągnął do góry. Stałam, podtrzymując się Harry’ego. Nie tylko emocjonalnie
byłam słaba.
- Nigdy nie spotkałem nikogo, tak nieporadnego, w
całym moim życiu – powiedział.
Jego ton poinformował mnie, że dalej był na mnie
zły, jednak gdy na niego zerknęłam, dostrzegłam cień uśmiechu. Przygryzłam
nieśmiało wargę.
- Mi po prostu brakuje gracji – mruknęłam cicho.
Skinął głową i zmarszczył lekko brwi.
- Nie mam, co do tego wątpliwości.
Ten czas, kiedy Harry wziął mnie za rękę,
pomyślałam, że może coś się zmieniło i jego uścisk nie będzie więcej zadawał
bólu moim nadgarstkom, ale tak się nie stało. Gdy dotarliśmy do kuchni,
zostałam puszczona przy stole, a kiedy Harry zaczął grzebać w szafkach, stałam
niezręcznie, nie wiedząc czy mam usiąść czy nie. Odwrócił się z jakąś rolką w
dłoni.
- Siadaj. – Skinął głową na krzesło. Zrobiłam to i
ze znużeniem oglądałam, jak trzymał to pod zimną wodą. – Nie krwawi, bo nie
uderzyłaś zbyt mocno, ale oberwałaś tam, gdzie już cię bolało, więc nie chcę
ryzykować, że możesz mieć lekki wstrząs mózgu – powiedział do mnie.
Przytaknęłam. Nie potrafiłam powstrzymać odruchowego
wzdrygnięcia się, gdy przyłożył zimny okład do mojej głowy, ale i tak mogłam
poczuć delikatne pulsowanie. Czułam się zdrętwiała. Nie byłam w stanie czuć
czegokolwiek.
- Pójdę do łazienki i zaraz wracam – mruknęłam
cicho, powoli wstając z krzesła i zmierzając ku wyjściu z pokoju.
- Birdy. – Zatrzymał mnie głos Harry’ego. – Nie ma
możliwości, żeby posiniaczona głowa już nie bolała. Nie jestem zupełnie bez
serca. – Podszedł do mnie. Jego wyraz twarzy złagodniał, ale tylko nieznacznie.
– Weź prysznic, ubierz coś czystego i przyjdź tu, a ja zrobię ci coś do
jedzenia. Nie rób niczego innego, okej?
~*~
Wykonałam życzenia Harry’ego. Poszłam pod prysznic,
przebrałam się i zjadłam to, co mi przygotował, nie narzekając, nie myśląc i
ledwo działając. Nadal czułam się zdrętwiała, pozbawiona emocji, pusta.
Usiadłam na kanapie, kolana opiekuńczo przyciągając
do piersi. Wpatrywałam się w wyłączony telewizor. Harry poszedł na górę,
pozostawiając mnie w ciszy. Normalnie mój umysł wariowałby, zastanawiając się
nad tym wszystkim, analizując sytuację, przynosząc falę niepokoju, lecz nie
mogłam. Nie byłam w stanie. Byłam tak zmęczona, wyczerpana. Psychicznie i
fizycznie pozbawiona wszelkiej energii.
- Birdy?
Drgnęłam, słysząc znajomy głos, nie zdając sobie
sprawy z jego nieoczekiwanej obecności. Spojrzałam na stojącego w drzwiach
Louisa. O ile mi wiadomo, nie był on złą osobą. Wiedział o moim porwaniu i
chciałam mieć mu za złe, że nie mogłam na niego liczyć w ucieczce, ale on po
prostu był lojalny wobec swojego najlepszego przyjaciela. Uśmiechnął się do
mnie. Niewielki, smutny uśmiech, który nie odpowiadał jego spontanicznemu,
szampańskiemu charakterowi.
- Masz czerwone policzki – powiedział cicho. – Harry
to zrobił? – zapytał, przypominając mi nasze pierwsze spotkanie. Wtedy
zaprzeczyłam, bo wpadłam na lampę, tym razem przełknęłam głośno ślinę i
kiwnęłam głową.
Wyraz Louisa był nieczytelny, widziałam kontrast
wirujących emocji: złości, smutku, współczucia, rozczarowania. Wyglądał tak,
jakby toczył wewnętrzną walkę. Jeszcze stał, zamrożony w miejscu, decydując
się, czy dołączyć do mnie na kanapie, czy też nie. westchnienie wydobyło się z
jego usta, gdy usiadł obok mnie. Instynktownie się spięłam, o on udawał, że nie
zauważył.
- Nie jestem tutaj, aby go bronić… Jestem w szoku i…
ja… On nigdy, przenigdy nie zrobił niczego takiego, ale po prostu czasem nie
może kontrolować swojej złości. Tak jak powiedziałem, nie jestem tu po to, żeby
go bronić, nie będę siedzieć i mówić ci, że jego działania były uzasadnione i
zrobił to z dobrego powodu, przyszedłem sprawdzić, czy wszystko jest w
porządku.
W końcu skończył, a ja zastanawiałam się, dlaczego
ewidentnie był dla mnie miły. Nie miał podstaw, by pokazać mi życzliwość w
jakikolwiek sposób, może zrobił to przez moją sytuację. Byłam zdziwiona, czemu
jego głos był pokryty taką prawdziwą troską.
Skinęłam, uspokajając go małym kłamstwem w postaci
kilku słów.
- Czuję się dobrze – wyszeptałam. Spojrzał na mnie
intensywnie.
- Birdy, wszystko w porządku? – powtórzył swoje
pytanie, chwytając mnie za ramiona. Pokręciłam głową, z moich oczu natychmiast
zaczęły wypływać łzy.
- Nie – pisnęłam. Momentalnie owinął swoje ramiona
wokół mnie.
Chętnie przyjęłam przytulenie, jego uścisk był
bezpieczny i właśnie tego potrzebowałam. Potrzebowałam komfortu i płaczu, i
kogoś, kto by mnie trzymał.
- Tęsknisz za rodziną? – spytał, zapewne myśląc, że
to było powodem mojej nagłej próby ucieczki, a nie z czystego strachu.
Prawdopodobnie sądził, że telefon wywołał coś wewnątrz mnie, co sprawiło, że
zachciałam być z rodziną. Może przekonał się, że mój dziadek nie żyje, a ja musiałam
desperacko odkryć prawdę.
Gdybym była szczera, powiedziałabym, że nie tęsknie
za nimi, nie brakuje mi ich. Zaskoczyło go, kiedy znowu pisnęłam małe „nie”.
- Więc co jest?
Może to był jego łagodny głos lub ciężko ciężar na
moich barkach, który spowodował, że rozchyliłam moje drżące wargi. Może to, że
musiałam komuś o tym powiedzieć, ale nie Harry’emu. Może ja po prostu musiałam
płakać i pozwolić na to.
- Mo-moja m-mama powiedziała mi, przez t-telefon – jąkałam
się w jego klatkę piersiową – że m-mój dziadek… nie ż-żyje… o-on odszedł.
Wzmocnił uścisk, milcząc jak ja, i dając mi się
wypłakać.
- Harry nie wie, prawda?
Otrzymał w odpowiedzi kolejne „nie”.
- Muszę mu powiedzieć. Zdajesz sobie z tego sprawę?
– mruknął cicho, znowu tym pocieszającym tonem jak wcześniej. Oczywiście, kiedy
rozlałam prawdę, wiedziałam, że Louis powie o tym Harry’emu.
- Louis? – Ostry głos przeciął spokojna atmosferę,
jak nożem. Sprawił, że bardziej wtuliłam się w Louisa, jakbym miała dzięki temu
zniknąć. – Co ty tu robisz? – burknął niemal oskarżycielsko. Jego gniew nie
zmalał. – Birdy, a ty co robisz?
Louis potarł moje plecy, zanim się odsunął.
- Przyszedłem zobaczyć, co robi Birdy. – Spojrzał na
niego, a potem na mnie. – Chcesz tu być, kiedy… - urwał.
Natychmiast potrząsnęłam głową.
- Chcę pójść do łóżka – odpowiedziałam jak małe
dziecko, przecierając dłońmi oczy.
- Dobrze – kiwnął głową.
Unikając wzroku Harry’ego, próbowałam wyjść z
pokoju, jednak gdy go mijałam, jego ręka wystrzeliła i zacisnęła wokół mojego
nadgarstka, zatrzymując mnie. Mimowolnie się skrzywiłam, kiedy poczułam lekki
ból.
- Nie, chcę ją na dole – mówił, patrząc na Louisa,
zanim zwrócił swoją uwagę na mnie. – Usiądź, Birdy.
Zmierzałam się do tego, by to zrobić, uchwyt
Harry’ego się poluzował, ale odezwał się Louis.
- Birdy, po prostu idź na górę. – Skinął
zachęcająco. Zerknęłam na Harry’ego nie wiedząc, co robić, ale jego zaciśnięta
szczęka i złość widoczna na twarzy, powiedziały mi, żebym go słuchała.
- Birdy jest moja i robi, co każę – powiedział
władczo, a ja się wzdrygnęłam, słysząc dobór jego słów.
Harry nie mógł być w najlepszym nastroju, ale
dlaczego tak traktował swojego najlepszego przyjaciela, który nie powiedział
policji o tym, że przetrzymuje w niewoli dziewczynę?
Jednak wydawało się, że Louisa to nie zabolało ani
nie zezłościło, ani nawet nie zirytowało.
- Birdy, idź.
Spoglądałam na nich dwóch, marszcząc czoło i
zastanawiając się, czyje polecenie wykonać. Gniew Harry’ego odpowiedział za
mnie.
- Birdy – zaczął; w jego głosie był spokojny, ale
chwiejny, bo próbował kontrolować złość – czyja jesteś?
Nienawidziłam złego Harry’ego.
Jakby czytał w moich myślach, jego dłoń na moim
ramieniu uległa zaostrzeniu, a ja jęknęłam pod jego uchwytem.
- Harry. – Louis widział mój niepokój i strach.
Nawet nie zauważyłam, że znowu płakałam. – Pozwól jej pójść…
- NIE! – wrzasnął nagle Harry, powodując, że się
cofnęłam.
- Stary, przerażasz ją – Louis cicho stwierdził,
zdobywając uwagę Harry’ego, który starał się przyciągnąć mnie bliżej, jednak
odsunęłam się tak daleko, jak to możliwe, płacząc i kręcąc głową, gdyż nie
chciałam być w pobliżu niego, kiedy gniew nad nim panował. Był innym
człowiekiem, gdy był zły.
- Birdy – wymamrotał stanowczo.
- Harry… Harry, jej dziadek zmarł – bąknął Louis.
Wydałam z siebie kolejny szloch, gdy Louis
powiedział to głośno, wpatrując się w podłogę.
- Co?
Skorzystałam z okazji, kiedy Harry spotkał się ze
zmieszaniem i poluźnił uścisk, wybiegłam z pokoju tak szybko, jak tylko mogłam,
pozostawiając za sobą ślad w postaci krzyków, niosących się echem w całym
pomieszczeniu.
Wtuliłam twarz w poduszkę, łzy, które strumieniami
spływały po moich policzkach, moczyły materiał. Chciałam ukryć się przed
chłopakiem, który za moment mógł tu przyjść. Skuliłam się, przyciągając kolana
do piersi, pragnąc stworzyć choć odrobinę bezpieczeństwa i komfortu, które
czułam, nim Harry mnie porwał. Bałam się jego przybycia. Nie wiedziałam, co
mógłby zrobić.
- Birdy? – Jego głos był cichy i powinien mnie zadowolić,
bo jeszcze kilka chwil temu byłam świadkiem głośnych, gwałtownych krzyków, a
jego ton był napięty i można było wyczuć w nim wściekłość.
Zapłakałam mocniej w jego obecności, nawet nie
próbując stłumić szlochu. Usiadł obok mnie, kładąc dłoń na mojej wardze.
- Birdy – powtórzył, ciągnąc lekko za kołdrę. –
Spójrz na mnie – polecił cicho.
Łkanie wydarło się z moich ust. Pragnęłam płakać i
płakać cały czas.
Powoli i nieśmiało zwróciłam na niego wzrok. Wyraz
jego twarzy był nieczytelny; kontrast różnych emocji. Pociągnęłam nosem,
wycierając oczy i policzki.
- Chodź do mnie – powiedział, nakazując mi
zmniejszyć odległość między nami.
Byłam jak zamrożona. Zamrożona ze strachu i żalu, że
nie mogłam spełnić jego polecenia. Nie chciałam jego ramion w pobliżu mnie.
Chciałam, jak największy odstęp między nami. Nie chciałam, żeby mnie zranił. Harry zauważył mój niepokój, brak ruchu. Czytał w
moich myślach.
- Nie zamierzam cię skrzywdzić – mruknął, ale
pokręciłam głową, zaciskając mocno usta i patrząc swoimi wodnistymi niebieskimi
oczami w jego zielone. Dzielnie przełknęłam ślinę i rozchyliłam wargi, by
uwolnić moją nieoczekiwaną odpowiedź.
- Zamierzasz.
Mój głos był, jak drżący szept. Kilka łez spłynęło
po moich policzkach, jednak szybko je otarłam, nienawidząc siebie za to, że
ponownie przed nim płakałam. Westchnienie opuściło jego usta. Pomyślałam, że
błysk wyrzutów sumienia przeszedł przez jego twarz.
- Musiałem to zrobić, Birdy. Nie możesz myśleć, że
uciekanie i bycie nieposłuszną wobec mnie jest w porządku. Potrzebowałaś
lekcji.
Zastanawiałam się, czy on naprawdę wierzył w słowa,
które wypowiadał, czy starał się przekonać mnie, tak samo jak samego siebie, że
jego wcześniejsze działania były słuszne.
Ale mnie nie trzeba było przekonywać.
- Wiem – wymamrotałam, wiedząc, że to stało by się,
prędzej czy później. Harry był moim porywaczem; nie miał być miły. To nie był
film, tylko rzeczywistość – nie typowa, miłosna historia albo dramat w
telewizji, to było realne. Realnie nagie i prawdziwe. Nie byłam gościem, byłam
więźniem, który próbował uciec dwa razy, który go sprowokował. Głupią decyzją,
zakończoną czerwonym i pulsującym policzkiem, było walczenie o siebie.
- Birdy, musiałem to… - urwał, patrząc na mnie
łagodnie. – Nie chcę cię krzywdzić, Birdy. Nie czerpię przyjemności z widoku
ciebie przestraszonej – zaczął – ale ty…
- Podobno. – Na jego twarzy widoczne było
zmieszanie, gdy zmarszczył brwi. – Ty… porwałeś mnie. Zranisz mnie. Nie miałeś
być dla mnie miły. Tak… tak działa uprowadzenie? – bąknęłam niepewnie, bojąc
się zerknąć na niego spod moich mokrych rzęs. Mój wzrok pozostał na kolanach,
kiedy nerwowo bawiłam się palcami.
- Spójrz na mnie – powtórzył tym samym cichy głosem.
Czekał kilka chwil, zanim na niego spojrzałam. – Nie jesteś tu po to, żebym cię
zranił albo przerażał. Ja nie… porwałem – wzdrygnął się lekko. – Po prostu cię
chcę, Birdy. Tylko ciebie. – Westchnął. – Zrobiłem to, co zrobiłem, bo złamałaś
zasady. Jeśli będziesz dobrze się zachowywać, mogę traktować cię jak
księżniczkę, lepiej niż ktokolwiek inny. Mogę ci kupić ładne rzeczy i zabrać w
nowe miejsca. Mogę dać ci przygodę, mały ptaszku. Mogę dać ci cały świat… Po
prostu przestań ze mną walczyć. Ale – kontynuował – nie wiedziałem, dlaczego
tak się zachowywałaś ostatniej nocy. Gdybym znał prawdę, nie zrobiłbym tego,
Birdy. Dlaczego mi nie powiedziałaś?
Znów zapłakałam, wściekle wycierając policzki i
przeklinając siebie w duchu za ten płacz. Chciałam schować głowę pod poduszkę i
ignorować wszystko i wszystkich przez najbliższe parę dni.
Ale nie mogłam.
- Chodź tu – powiedział Harry.
Wiedziałam, że nie należy być nieposłuszną jeszcze
raz. Wyglądał na zatroskanego i szczerego, więc zrobiłam, co powiedział. Zmniejszyłam
dystans między nami i usiadłam na jego kolanach, a jego ramiona owinęły się
wokół mnie. Gdy przytulał mnie z takim ciepłem i miłością, zapłakałam głośniej.
- B-bo – jąkałam się przez szloch – jeśli powiedziałabym
to głośno, to mogłoby się stać prawdziwe… A p-potem byłeś t-taki zły i j-ja po
p-prostu…
- Jest okej. – Pocieszał mnie, kreśląc kciukiem kojące
kółka na wierzchu mojej dłoni. Starał się zapewnić mi poczucie bezpieczeństwa
dzięki dwóm prostym słowom i małym gestom.
- Miał atak s-serca… dwa dni temu.
Harry natychmiast przeniósł rękę na tył mojej głowy,
żeby przyłożyć ją do swojej klatki piersiowej.
- Harry? – szepnęłam w końcu, łzy nadal moczyły jego
tors. – Nienawidzisz mnie? – Pociągnęłam nosem.
- Nigdy nie mógłbym cię nienawidzić, mały ptaszku. –
Nie wiem czemu, ale lekko się uśmiechnęłam. – Ja tylko chcę, żebyś tu ze mną
była, żebyś była bezpieczna – mówił cicho. Uciszył głos, jakby biorąc pod
uwagę, że może się unieść, przestraszyć mnie i zniszczyć tę miłą, spokojną
atmosferę.
Wciąż niezaprzeczalnie bałam się Harry’ego, jednak
kiedy mnie przytulał, czułam się bezpieczna. Chciał mnie chronić i, choć
przeczy to jego wcześniejszym działaniom, odczuwałam bezpieczeństwo w jego
ramionach. Nie czułam, żeby krzywdził mnie w jakikolwiek sposób.
To sprawiło, że cała sytuacja wydawało się jeszcze
bardziej skomplikowana, ale gdy wzięłam pod uwagę wszystkie sprzeczności i
starcia, po prostu delektowałam się ciepłem i bezpieczeństwem, które Harry mi
dawał.
- Nie chcę cię zranić, kochanie – wymamrotał, brodę opierając
o moją głowę. – Pragnę, żebyś była bezpieczna. To wszystko – powtórzył szczerze.
____
Kochani, proszę, komentujcie! To naprawdę ogromna motywacja i przyjemność czytać je.
super przetłumaczone, podobało mi się
OdpowiedzUsuńdziękuję
@BelieberLenka4
Awww. Louis był tutaj dla niej taki kochany. Przytulił ją i po cieszył.
OdpowiedzUsuńTo było słodkie.
A Harry jak to Harry.
Zawsze słodziaśny.
A to przezwisko mały ptaszku.
Aw.
Wow nadal jestem pod wrażeniem tego jak tłumaczysz, serio.
OdpowiedzUsuńAgr, trochę to wszystko pokręcone. Czemu Harry musi traktować Birdy jak swoją własność? Dla mnie jest to niezwykle irytujące, ale to wlaśnie 'urok' tego opowiadania. :))
Cóż, jestem strasznie ciekawa ich dalszych losów, więc z pewnością będę czytała tego bloga do samego końca:))
Louis jest najlepszy!
OdpowiedzUsuńA Harry jest niezwykle kochany, gdy nazywa ją małym ptaszkiem!
Super :)
Pozdrawiam,
@ilypena
Harry byl ewidentnie zazdrosny o Louisa, ktory byl tak dobry dla Birdy awwww. Mysle ze miedzy nimi moze cos byc ale to tylko moje przypuszczenia. Harry raz jest zimnym skurwielem a raz uroczym i delikatnym mezczyzna. Swietnie przetlumaczone, Pozdrawiam irwin_hug
OdpowiedzUsuńLouis i Birdy>>>>>
OdpowiedzUsuńHarry jest okropny, traktuje Birdy jak zabawkę ' ona jest moja ' niech kupi sobie jakieś zwierzątko a nie.
Ale mimo wszystko końcówka była świetna!
Lou taki opiekuńczy , a Harry mmm . Czekam z niecierpliwiona na kolejny wspaniały tak jak ten blog rozdział xx uwielbiam !
OdpowiedzUsuńSuper :) az sie poplakalam . Idk czemu xd
OdpowiedzUsuńMam tylko jedno słowo bo nie mogę wydobyć z siebie więcej :awwwwwwwww :3!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńOjej jak ja się cieszę że w końcu tak jakby sie pogodzili i jeszcze to zapewnienie Harry'ego że może traktować ją jak księżniczkę,dać jej cały świat,że chce żeby po prostu z nim była ... 💖
OdpowiedzUsuń@ika1674
Och... Wzruszyłam się czytając ten rozdział :'( mam nadzieję, że Harry przestanie krzywdzić Biedy i będą ze sobą szczęśliwi ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :3 czekam na nexta xx
@sluumberr
Najdziwniejszy blog jaki kiedykolwiek czytałam hahahha ale pozytywnie ;)
OdpowiedzUsuńomg kocham to opowiadanie jest najlepsze jakie kiedykolwiek czytałam. Jak Harry mówi "mały ptaszku" to po prostu szczerzę się jak głupia jhhjbgvz
OdpowiedzUsuńno trzymajcie mnie, najlepsze co czytam, dziękuję, że ktoś jeszcze ma talent na tym świecie
OdpowiedzUsuńSłoooooodki rozdział <3 :D
OdpowiedzUsuńKocham to! Hazz zmiennym jest ;P
jezu jakie to jest super ! :D
OdpowiedzUsuńjeja,jakie to kochane... <3
OdpowiedzUsuńKOCHAM CIE I CZEKAM,AZ DODACIE NASTEPNY XX
świetny rozdział! !! Kocham to ff całym moim sercem :) mam nadzieję że od teraz Harry będzie miły i wyrozumiały w stosunku do Birdy, czekam na kolejny rozdział @crazy_blob
OdpowiedzUsuńUwielbiam uwielbiam uwielbiam *0* jejku codziennie sprawdzam czy nie ma nowego rozdziału hahaha i ta radość gdy jest <3
OdpowiedzUsuńdobra teraz komentuje wvczoraj zasnełam i dzis przeczytałam rozdział super dzieki ze tlumaczycie
OdpowiedzUsuńAwww, końcówka najlepsza
OdpowiedzUsuńUwielbiam to tłumaczenie
Jeju Harry jest taki dziwny, ale mimo to widać że naprawdę nie chce zranić Birdy, ona jest taka przestraszona. @bumbumbumxx
OdpowiedzUsuńŚWIETNY ROZDZIAŁ.
OdpowiedzUsuńRESZTA ROZDZIAŁÓW TEŻ JEST ŚWIETNA, ALE TAK SZCZERZE TO TEN ROZDZIAŁ ZACHĘCIŁ MNIE DO DALSZEGO CZEKANIA NA ROZDZIAŁY I CZYTANIE ICH.
NIE ROZUMIEM DOKŁADNIE DLACZEGO, ALE TO NIE WAŻNE.
PŁAKAĆ MI SIĘ CHCĘ JAK POMYŚLE O BIEDNEJ PRZESTRASZONEJ BIRDY.
HARRY JEST JAK PSYCHOPATA.
NO BO CZY CODZIENNIE SPOTYKA SIĘ CHŁOPAKOW KTÓRZY NIE ZNAJĄC CIĘ PORYWAJĄ CIĘ I WMAWIAJĄ ŻE JESTEŚ ICH I ŻE CHCĄ TWOJEGO BEZPIECZEŃSTWA?
NIE SĄDZĘ.
MAM NADZIEJĘ ŻE HARRY JUŻ JEJ NIC NIE ZROBI, A JEŚLI JUŻ TO LOUIS ZAINTERWENIUJE.
NO WŁAŚNIE JAK DOBRZE ŻE JEST LOUIS.
To musi być naprawdę dobre fanfiction.
Dziękuję za poświęcony czas na tłumaczenie ♥
Ily @MySweetieAri
Awwww chyba mój ulubiony rozdział jak do tej pory
OdpowiedzUsuńIlysm ♥
Jezuuu <3 CUDOWNY nie wiem jak wytrzymam do następnego...
OdpowiedzUsuńCzekam :D
I nie przestawajcie tłumaczyć! NIGDY :D
~ Wika
Super,mam nadzieje ze harry się troche zmieni wzgledem jej :D
OdpowiedzUsuńPowodzenia i do nastepnego
aw aw aw, dawaj nastepny!!! <3
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze trzymający w napięciu i niesamowity. Czekam na następny <33
OdpowiedzUsuńMiał być komentarz, to jest <3
OdpowiedzUsuńOgólnie świetny blog :)
Wiem, że to tłumaczenie, dlatego dziękuję Ci, że podjęłaś się w ogóle tego,. aby nam to przetłumaczyć ! ♥
Kochaaam... Tylko nie rozumiem Harry'ego... Naprawdę go nie rozumiem, ale może wszystko wyjaśni się w kolejnych rozdziałach :D
Czekam !
@mynumber_69
Uwielbiam to <3 przez ostatnie 5 dni nie miałam dostępu do internetu i myślałam że nie wytrzymam z ciekawości! ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥ Kocham ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥ czekam na następny, oby jak najszybciej :DD
OdpowiedzUsuńJest wspaniałe <3
OdpowiedzUsuńOn jest taki dziwny ughh. Raz jest uroczy i ją przytula, a raz na nią krzyczy i ją bije. Birdy powinna byc troche bardziej otwarta moim zdaniem, ale zostala porwana so
OdpowiedzUsuńTo wszystko jest strasznie pogmatwane, ale jejku... tak cholernie wciągające
OdpowiedzUsuń