Obudziłam
się następnego ranka przez chrapliwy głos Harry’ego, który wyciągnął mnie z
błogiej ciemności i nie byłam pewna czy chciałam z niej wyjść. Odważyłam się
otworzyć moje oczy i poczułam ból z ilości łez, jakich wczoraj wylałam, z
pewnością moje policzki pokryte były plamami, a oczy zaczerwienione i przekrwione. Natychmiast odnalazłam Harry’ego, który przysiadł na łóżku. Zbyt
blisko.
Popatrzył
na mnie twardą postawą, grając defensywnie, co spowodowało, że zaczęłam się
nerwowo skręcać pod jego zadręczaniem i ciemno zielonymi oczami, obserwującymi
każdy mój ruch. Czułam się jakbym była istotnym okazem pod mikroskopem, a on ciągle mi się przyglądał.
-
Już się uspokoiłaś?
Kiedy przemówił, natychmiast pożałowałam, a jego gniew i srogi ton przyczyniły się do szybszego bicia mojego serca. Brak troski z poprzedniej nocy i brak ostrożności ku czemukolwiek co Harry planował, już tam było – rozbudowane, niepohamowane uczucia, obficie się ze mnie wylały, co oznaczało, że straciłam całą energię przez mój wybuch; nie pozostawiając żadnego paliwa na niepokój, który czułam na potencjalne działania Harry’ego. Dopiero teraz, straciłam całą siłę do obrony i swobody do myślenia, co potencjalnie mógłby teraz zrobić.
Kiedy przemówił, natychmiast pożałowałam, a jego gniew i srogi ton przyczyniły się do szybszego bicia mojego serca. Brak troski z poprzedniej nocy i brak ostrożności ku czemukolwiek co Harry planował, już tam było – rozbudowane, niepohamowane uczucia, obficie się ze mnie wylały, co oznaczało, że straciłam całą energię przez mój wybuch; nie pozostawiając żadnego paliwa na niepokój, który czułam na potencjalne działania Harry’ego. Dopiero teraz, straciłam całą siłę do obrony i swobody do myślenia, co potencjalnie mógłby teraz zrobić.
Wpatrywałam
się w niego w milczeniu, patrząc w jego oczy, połykając gulę rosnącą w gardle.
Jeśli
to w ogóle możliwe, napięcie wzrosło w moim milczeniu.
-
Mądrze byłby gdybyś odpowiedziała, Birdy. Nie chcesz mnie zdenerwować bardziej
niż jestem teraz, nie chcę żebyś wpakowała się w większe kłopoty.
-
Jestem spokojna – prawie pisnęłam, a mój głos był tak cienki, że ledwo można
było go usłyszeć. Nie mogłam krzyczeć, nawet nie mogłam podnieść głosu, choć
było to upiornie ciche i sprawiało, że chciałam krzyczeć; ton słabnął z
opanowanym gniewem i modliłam się, że utrzymam go w ryzach.
Harry
nic nie powiedział. Wzdrygnęłam się, gdy jego ręce nagle chwyciły sznur, mocno
owinięty wokół mojego ciała; w najmniejszym stopniu nie został poluzowany
podczas długiej nocy. Te czyny jednakże w żadnym stopniu nie były pocieszające,
a kiedy minuty mijały w boleśnie wolnym tempie, były okrutnymi twórcami szybko
rosnących nerwów, zjadających moje wnętrzności. Kiedy wszystko odwiązał, zabrał
je i wstał.
-
Wstań – zwyczajnie poinstruował, kiwając głową na znak, że mam to wykonać.
W
duchu zmarszczyłam brwi, niezdolna do zrobienia jakiegokolwiek wysiłku
fizycznego, a twarz skrzywiłam ze strachem i niepokojem, a jedyną odpowiedzią,
jaką mogłam wykonać, było szersze otwarcie oczu. Harry nie czekał, cierpliwość
przeistoczyła się we wściekłość, niewątpliwie mieszając się z gniewem w nim
buzującym, gotując się pod przerzedzoną powierzchnią – wiedziałam, że nie
potrzeba wiele, aby go złamać, ażeby brutalna wściekłość eksplodowała.
Przymrużył
oczy, strzelając we mnie piorunami, schylił się, chwytając mnie za ramiona w
tlącym uścisku, niepotrzebnie używał siły, kiedy ścisnął moje ciało,
przyciągając je do siebie. Byłam nieprzyjemnie przywiązana do łóżka na tak
długo, że kiedy moje stopy dotknęły podłogi, nogi się pode mną ugięły i
niechlujnie wpadłam na Harry’ego.
Był
niewzruszony i jedynie ustabilizował moje ciało, mocniej ściskając dłonie na
moich ramionach. Stłumiłam szloch, kiedy odwrócił się i zaczął wychodzić z
pokoju, a ja nie mając innego wyboru, jak podążyć za nim, niczym zagubiony
szczeniak; z każdym krokiem w żołądku zaczynał budować się niepokój. Byłam
przerażona, całkowicie i szczerze, całkowicie i szczerze przerażona. Nie znałam
jego motywów, a kiedy zdałam sobie sprawę, że podróż była krótka, Harry skręcił
do swojej sypialni. Zamarłam.
Panika
uderzyła mnie jak pociąg parowy i rozpaczliwie cofnęłam się do tyłu. Powinnam
wiedzieć, żeby z nim nie walczyć, ponieważ nigdy nie działało to na moją
korzyść; ale strach, niepokój, panika, udręka i niepewność ciążyły we mnie, jak
labirynt błędnych emocji, wiedząc, że nie mogę uciec.
-
N-nie – jąkałam się, potrząsając głową, kiedy słabo próbowałam uwolnić się od schwytania
- Nie – powtórzyłam – Ty-ty nie możesz.
Bojaźliwie
przewidziałam jeden z jego zamiarów, ale czy słusznie tak sądziłam, na pewno
nie chciałam być odbiorcą wściekłości Harry’ego. Cofnęłam się jak przestraszony
kotek, kiedy jego głowa odwróciła się w moim kierunku, a oczy płonęły; jego
ciało zatrzymało się, jakby pogłębiając napięcie. Byłam zrozpaczona, żadnej
drogi do ucieczki; kształtem lub formą byłam dostatecznie silna, aby przyjąć to, co mnie
czekało – fizycznie i emocjonalnie, zbyt słaba.
-
Nie mogę, czego? – zapytał przez zaciśnięte zęby, mocno ściskając szczękę.
Prawdopodobnie
najmądrzejszą rzeczą, jaką powinnam zrobić w tej sytuacji, to pozostawić moje
usta zamknięte, nie dopuszczając do kolejnej kłótni.
Jednak
nie byłam zbyt mądra.
-
T-tego – to jest złe. Musisz pozwolić mi odejść, nie możesz tego robić –
szepnęłam z ostrożnością.
Nie
zdążyłam zareagować, kiedy Harry puścił moje ramiona, popychając mnie z
brutalną siłą, jego ciężar ponownie na mnie naparł, drugi raz, podczas dwóch
dni, znalazłam ból ścigający w górę mojego kręgosłupa. Ręka pozostała na moim
ramieniu, a dłoń po prawej stronie oparta o ścianę obok mojej głowy. Byłam
uwięziona, duszona w nim.
-
Mogę, kurwa, robić z tobą, co mi się żywnie podoba – syknął wściekle – A wiesz,
dlaczego? Ponieważ jesteś moja. To
jest teraz twoje życie, więc to, kurwa, zaakceptuj, bo prędzej umrę niż pozwolę
ci odejść. Należysz do mnie. Jeśli nie potrafisz tego zrozumieć, będę musiał uciec się do
innych sposobów, aby ci to pokazać – warknął, a lodowata gorycz, która
zagościła w jego tonie, splotła się z zimną i twardą posturą, rzucającą się w
moje oczy; zmarszczka pojawiła się na jego czole i zacisnął szczękę, a jabłko
Adama zatrzepotało, kiedy gwałtownie przełknął ślinę; a oczy, które wczoraj
pokazywały mi tą życzliwość, gdy jego ramiona trzymały mnie, podczas mojego
płaczu, odeszły i zniknęły, wszystkie ślady Harry’ego, kiedy był zakłopotany,
przytłaczały mnie ze względu na sposób, jakim działał i ktokolwiek mógłby się
spodziewać, to wszystko przestało całkowicie istnieć. Był inną osobą.
Zachowywał
się tak, jak powinien porywacz.
-
Jestem człowiekiem – pisnęłam – Nie jestem dobytkiem, który mo-można mieć w
posiadaniu. Nie jestem twoja. Mam swoje życie, którego nie masz prawa mi
z-zabrać. Nie jestem twoja – przełknęłam stale rosnącą gule w gardle – I nigdy
nie będę.
-
Powiedz. To. Jeszcze. Raz – wyzwał mnie. A w obecności kogoś, kogo się
obawiałam, kogoś, kto trząsł się z gniewu i walczył z utrzymaniem siebie, nigdy
nie byłabym na tyle głupia, aby je przyjąć. Odsunęłabym się, tchórzliwie
uciekając.
Przełknęłam
ślinę.
-
Nigdy nie będę twoja – wyszeptałam.
A
potem wydarzyło się to, co dawno przewidywałam, Harry przechwycił mnie.
Plask.
Moja
głowa odwróciła się na bok, kiedy jego prawa dłoń zderzyła się z moim
policzkiem; uczucie pieczenia silnie skwierczało, po niepotrzebnej sile, jaką
użył. Ciepło niezwłocznie podążyło do tego obszaru i wiedziałam, że jego duża
dłoń została tam odciśnięta. Łzy gromadziły się w obrzeżach oczu, w ciągu
jednej chwili, przedzierając się przez zaporę, którą wykreowałam, zimne krople
koiły pieczenie. Moje załzawione oczy słabo wżerały się w jego, nie raz
błądząc, kiedy wpatrywałam się w oszołomieniu, kiedy moje drżące wargi
rozdziawiły się, a dłoń nieśmiało sięgnęła do policzka – moje ręce ledwo
zakrywały ślad.
On
mnie uderzył. Mocno.
Moja
twarz zmarszczyła się w bólu, wydając słaby krzyk, dławiłam się zduszonym
szlochem wydzielanym z tylnej części gardła.
Bulgotanie
gniewu wbrew pozorom zaczęło się dopiero uwalniać; jak wulkan, cała złość
wybuchła.
-
Chcesz powtórzyć to, co powiedziałaś? – Harry groźnie zapytał, z drwiną w
głosie, co powodowało, że włoski na ramionach stawały dęba, dreszcz przeszedł w
dół mojego kręgosłupa, a przerażenie, wstręt i uraza, wałęsały się w dole
mojego żołądka. Byłam przerażona, beznadziejnie zamarłam, kiedy chwyciłam za
bolący policzek, – ale nie mogłam znaleźć żadnych słów. Nie mogłam nic
powiedzieć.
Pokręciłam
posłusznie głową.
-
Czyja jesteś? – jego przemoc nie wywołała żadnego gniewu, który się w nim
znajdował, ale czułam to w przypływie, promieniującym w całym pokoju,
przenikając przeze mnie i przecinając jakiekolwiek zaufanie, jakie posiadałam.
Te słowa zostały uchwycone w gardle, ale nie mogłam ich przemóc przez wargi.
Milczałam
sparaliżowana strachem. Wiedziałam, że
odpowiedź, której oczekiwał to dwa słowa, które pokazałyby moją porażkę i
uległość, której chciał. Chciałam to zrobić, może to byłoby okazaniem jak
jestem słaba i uległa, albo niezdalna do podniesienia samej siebie, lub jedynie
przerażona; może wszystkie z tych rzeczy, ale nie byłam w stanie zakończyć
swojego milczenia.
Moje
wargi były otwarte, chcąc uwolnić słowa, ale cierpliwość Harry’ego powoli się
kończyła.
-
CZYJA JESTEŚ? – krzyknął, głosem pełnym furii, odbijającej się od ścian, natychmiast wzdrygnęłam się, zamykając oczy, przygotowana na nadejście
kolejnego ciosu. Ale zamiast tego, dłoń na moim ramieniu przybrała siły, a
ręka, która wyrządziła szkody na mojej twarzy, chwyciła mocno moją szczękę –
kciukiem nacisnął na piekący policzek, kiedy nie udzieliłam odpowiedzi.
Szloch
wyrwał się z moich ust, płacząc mocniej, będąc niezdalną do opanowania gniewu,
który zawładną całym jego ciałem i nową siłą, wznoszącą się na moim policzku,
który już pulsował. On naprawdę uderzył mnie bardzo mocno.
-
T-twoja – wyjąkałam przez łzy – J-jestem twoja.
Harry
wydawał się trochę zadowolony z mojej odpowiedzi, posturą wracając do
blokowania i nie wyrażania żadnych emocji.
-
Spróbujesz ponownie uciec? – spytał wolno, a ja nie zawahałam się, potrząsając
głową.
-
Nie – cicho jęknęłam, myśląc, że kiedy ponownie ucieknę, konsekwencje będą
gorsze.
-
Nie, nie zrobisz tego – puścił moją szczękę i zabrał swoją rękę z mojego
ramienia, tylko po to, aby chwycić moją dłoń do poprzedniego uścisku. Złączyłam
swoje usta, próbując stłumić szloch, który chciał się uwolnić, kiedy zostałam
wciągnięta do sypialni Harry’ego. Powinnam czuć ulgę, że liny luźno zwisały z
haka na ścianie, miejmy nadzieję, że wyłączając inne możliwości, a mój umysł
mnie tym torturował; ale trzęsłam się i płakałam coraz mocniej, a mój policzek
naprawdę mnie bolał i mogłam poczuć jak moje nogi się pode mną chwieją.
Nic
nie powiedziałam, kiedy moje ciało poleciało na łóżko, a jego usta utworzyły
prostą, surową, cienką linię.
Nieśmiało
spojrzałam na Harry’ego, kiedy moje ramiona zostały przeniesione ponad moją
głowę. Związał moje nadgarstki, a ostre tarcie liny spowodowało uszkodzenie
mojej skóry – jego twarz nie ujawniała żadnych wyrzutów sumienia, żadnego
współczucia; nawet krzty żalu czy winy.
Chciałam mocniej zapłakać, ale nie chciałam powiększyć gniewu Harry’ego.
Moje skrępowane nadgarstki zostały przywiązane do haka, który powinien mieć
niewinne wykorzystanie, takie jak powieszenie płaszcza – ta ironia wcale nie
była zabawna.
Natychmiast
poczułam niewygodę, moje ręce zaczynały irytująco boleć, kiedy sekundy mijały,
a Harry pochylił się, aby zawinąć moje nogi, upewniając się, że nie będę
wstanie poruszyć żadnym mięśniem czy odczepić się.
Gdy
skończył, a ja byłam całkowicie i zupełnie sparaliżowana, wstał z pozycji
klęczącej, nawet na mnie nie spoglądając, wyszedł z pokoju, mocno trzaskając
drzwi, co oznaczało, że nie był ze mnie zadowolony.
Harry
zachował się dokładnie tak, jak powinien porywacz, tak jak sobie wyobrażałam.
Harry, który przytulał mnie, kiedy płakałam, który oglądał ze mną mój ulubiony
program, który pozwolił mi zadzwonić do mojej mamy, który robił całe jedzenie,
który pozwolił mi wziąć prysznic i dał ubrania – pozornie zniknął. Był
brutalny, groźny i przerażający – taki, jaki powinien być porywacz. Znalazłam w
sobie docenienie Harry’ego, którego wcześniej byłam świadkiem, kiedy moje
nieostrożne działania nie spowodowały u niego gniewu, który zawsze był obecny w
jego wnętrzu, czekając, aby wyskoczyć.
Gdy
tylko wyszedł, krzyki, które rozpaczliwie próbowałam powstrzymać, kiedy
rozgniewałam go jeszcze bardziej, przeszły w górę gardła, przeszywając ciszę w
pustym pokoju.
Pokręciłam
ciałem, wijąc się w nadziei, że poluzuję węzeł, aby zmniejszyć mój dyskomfort,
ale Harry wiedział, co robi – upewnił się, żebym nie mogła czegoś takiego
zrobić. Więc zacisnęłam swoje oczy, biorąc głęboki oddech, błagając o ciemność,
która połknęłaby mnie w całości.
Ale
to nigdy nie nadeszło, a ja utknęłam w tym samym miejscu na wiele godzin, mocno
płacząc i marnie się zastanawiając, co takiego zrobiłam, że na to zasłużyłam.
ożesz w morde ! Jak on tak mógł ? Myślałam, że bedzie takim uroczym i słodkim Harrym, ale jak widac nieco się pomyliłam :(
OdpowiedzUsuńOmg co za rozdział umarłam, co ten Harry wyprawia niech wróci jego lepsza strona, biedna Birdy. Czekam na kolejny rozdział bo jestem bardzo ciekawa co będzie dalej @crazy_blob
OdpowiedzUsuńCo za Harry, zabije go normalnie no.
OdpowiedzUsuńBiedna Birdy.
Ciekawe jak to dalej się potoczy.
@ilypena
rozdział jak zwykle pełen emocji...nie spodziewałam się tego po Harrym...mam pytanie...nie myślałyście o tym żeby to ff publikować też na wattpadzie?
OdpowiedzUsuńrety ;o jak mi jest szkoda Birdy ;c Tak chciała uciec, ale jej się nie udało ;/ Tylko bardziej wkurzyła Harry'ego. I proszę co się stało...
OdpowiedzUsuńrozdział kurde świetny ! kocham <3
czekam na nexta xx
@sluumberr
Lol dziwnee haha ale i tak kocham tego blogaa ;p
OdpowiedzUsuńObiecał że nigdy jej nie skrzywdzi, bożee nie doczekam do nastepnego ;(
OdpowiedzUsuńjeny!glupi harry... czekam na nastepny.. ♥
OdpowiedzUsuńświetnie tłumaczysz
OdpowiedzUsuń@BelieberLenka4
ooo w dupe co za harry, rozdzial zajebisty
OdpowiedzUsuńjeju, to najcudowniejsze ff z harrym jakie czytam, na równi z darkiem, uwielbiam Wasze tłumaczenie
OdpowiedzUsuńJejku świetne tłumaczenie *-* aż miałam ciarki na plecach :x
OdpowiedzUsuńCzekam niecierpliwie na następny!
jejku, jestem ciekawa co będzie dalej? Dlaczego ją porwał, dlaczego akurat ją heheh? I czemu nie chce jej wypuścić, jestem ciekawa wielu rzeczy i dlatego czekam na kolejne rozdziały :*
OdpowiedzUsuńAle wspaniały *-* tylko czekałam kiedy wybuchnie. Jezus jaki on brutalny nie spodziewałam się tego...ale jest genialny :D czekam na więcej :3 życzę weny :*
OdpowiedzUsuńNie wybacze mu tego że ja uderzył :c @bumbumbumxx
OdpowiedzUsuńKurcze harry ogarnil się , jak on tak moze , on sprawia jej bol i cierpienie , nie powinnien tak robic , nie podoba mi się to , niech mu ktos w koncu uswiadomi ze to jest glupie i zeby zostawil ja w spokoju ! Super rozdzial , do nastepnego
OdpowiedzUsuńswietny rozdzial :) juz nie moge doczekac sie nastepnego. brutalny Harry awww
OdpowiedzUsuńwow ale się rozkręca czekam na więcej!!!! :))
OdpowiedzUsuńwoow :o z każdym rozdziałem jest ciekawiej! czekam z niecierpliwością na następny <3 <3
OdpowiedzUsuńKocham tego bloga! Kocham go po prostu!
OdpowiedzUsuńJeej, moment od "Czyja jesteś?" czytałam z szeroko otwartymi oczami. Przez chwilę czułam się Birdy - uprowadzoną przez nieznajomego z pulsującym od jego uderzenia policzkiem. To było okropne. Tak cholernie prawdziwe, że miałam ochotę się rozpłakać na losem głównej bohaterki. Harry, czemu on jest dla niej taki podły? ; <
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na nexta ; **
temptation-harrystyles.blogspot.com
xx
Jejku uwielbiam tego bloga. Jest niesamowity i kompletnie wyróżnia się spośród wszystkich fanfictionów jace_hug
OdpowiedzUsuńHarry ty mędo
OdpowiedzUsuńŚwietne opowiadanie. Kiedy możemy się spodziewać nowego rozdziału?
OdpowiedzUsuńMyślę, że jutro. Najpóźniej w środę wieczorem. :)
UsuńWasp K
o jaa!! no nie wierze, az sie boję co sie stanie dalej! :O
OdpowiedzUsuńO matko!!!
OdpowiedzUsuńTo jest straszne