Następnego ranka obudziłam się w łóżku Harry’ego, zaplątana w masie
pościeli, które zdobiły jego znajomy piżmowy zapach. Po chwili usiadłam i
przetarłam oczy, aby odwrócić się w prawą stronę i stwierdzić, że nie było go
obok mnie, a puste miejsce wciąż przypominało mi, że nie znałam jego miejsca
pobytu.
W myślach przewróciłam na siebie oczami, uwalniając ciężkie westchnienie, kiedy znów opadłam na wygodny materac.
Moje oczy i policzki były spuchnięte przez wylane łzy poprzedniej nocy. Leżałam
nieruchomo przez pozornie kilka godzin, zanim zarządziłam mojej żałosnej
osobie, aby wstać i zacząć nowy dzień, chociaż nie chciałam nic więcej, jak
tylko zapaść w głęboki sen.
Cicho wyślizgnęłam się z łóżka, zdając sobie sprawę, że
wciąż miałam na sobie ubrania z wczoraj.
Szybko się rozebrałam i przebrałam w wygodne ubrania. Jak
najciszej udałam się na dół, a rękaw ukrywał moją dłoń, kiedy oplotłam nią
swoje ciało. Kiedy weszłam do salonu, zauważyłam, że telewizor był włączony,
ale zapewne wszyscy siedzieli w kuchni.
Zatrzymałam się, słysząc znajomy głos Louisa, podparłam
głowę na drzwiach.
- Mówiłem ci, ona jest myślicielką. Nie winię jej za to, że
czasami potrzebuje to wypuścić, gdybym był na jej miejscu, chciałbym móc bardziej sobie z
tym radzić – powiedział, a w jego głosie można było usłyszeć poczucie winy, na
co mój żołądek zaczął się skręcać, na myśl o martwiącym się Louisie. Ja to
spowodowałam, ja i moje uparte łzy, które tak wytrwale ciekły.
- Czuję się okropnie – wydawało mi się, że ktoś mruczy. –
Czuję się naprawdę, kurwa, jak gówno z powodu tej pieprzonej sprawy.
- Nie jesteśmy porywaczami, prawda? A czuję się jak jeden z
nich – ktoś jeszcze tak się czuje? Co, kurwa, Harry sobie myślał? Jezus,
powinniśmy pójść do więzienia. Chodzi mi o to, co jeśli nie jest z nią okej? Co
jeśli zrujnowaliśmy jej życie?
- Nic nie zrobiliśmy. Niall, stary, uspokój się.
- Popatrz, ani trochę nie czuje się lepiej. Nie możemy nic
zrobić, ale możemy spróbować zająć jej umysł jakimiś innymi rzeczami, nie wiem,
co robi z Harrym, ale możemy po prostu pozwolić jej… się trochę rozluźnić? Nie
wiem. Po prostu nie wspominajmy o poprzedniej nocy – powiedział Louis.
Cicho wzdychając, zignorowałam gule w moim gardle i weszłam
do kuchni, po tym, jak zmienili temat, udając, że nie słyszałam tego, o czym
wcześniej rozmawiali. W kuchni siedzieli tylko Zayn, Louis i Niall. Założyłam, że Liam był
jeszcze w łóżku.
- Hej – wymamrotałam nieśmiało, bawiąc się rękawami mojej
bluzy, kiedy cała uwaga skupiła się na mnie. Próbowałam zignorować to, że moje
włosy były związane w koka na czubku głowy i że wyglądałam jak gówno, ponieważ
nie potrzebowałam sobie tego uświadamiać, jako dodatek do wszystkiego.
- Cześć, Birdy! – wykrzyknął Louis swoim zwyczajnym
radosnym głosem. – Robię naleśniki. Harry powiedział, że je uwielbiasz.
Przytaknęłam, siadając przy stole, kiedy Zayn poklepał
puste miejsce pomiędzy nim a Niallem, posyłając mi mały
uśmiech.
- Staraliśmy się powiedzieć mu, żeby ich nie robił, kiedyś
przypalił tosty – Zayn szepnął głośno i można było usłyszeć
figlarność w jego głosie. Lekko się uśmiechnęłam.
- Jak można przypalić tosty? – zapytałam cicho.
- Cóż, Birdy, jeśli zepsuje ci się toster, a przyjdzie ci niepohamowane pragnienie
na tosty i musisz się uciec do radzenia sobie widelcem na wolnym ogniu, to nie
wygląda na aż tak trudne. Prawda, Zayn? – zaripostował, uderzając go łopatką w czubek głowy,
którą wczoraj wrzucił do wózka. Wbrew sobie, zaśmiałam się, ponieważ chciałam
spędzić ten dzień nieszczęśliwie, tarzając się w nędzy, ale wiedziałam, że
Louis by do tego nie dopuścił.
- Taa, a co z razem, kiedy
przypaliłeś swoją zupę?
- Dość – dramatycznie zawarczał, machając łopatką. – To był
niefortunny wypadek z mikrofalą… albo zupą. A co z razem, kiedy suszarka wpadła
ci do wody? Hmm? Przez kogo nie było prądu w całym budynku?
Louis usiadł na wolnym krześle, wciąż ubrany w fartuch z
łopatką w ręce. Wydawało się, że porzucił szefowanie kuchnią, na rzecz wyzwania Zayna na
żenujące historie, podczas gdy ja z Niallem wymienialiśmy się spojrzeniami i co
chwile kuchnie wypełniał nasz śmiech.
- No tak, ale pamiętasz, kiedy byliśmy w restauracji, kiedy
gorąca kelnerka po godzinie flirtowania wyciągnęła do ciebie rękę, aby wsunąć
ci swój numer i zamiast przyjąć go jak normalny człowiek, to kto jej poranił
kostki?
- Czekaj, czekaj, czekaj – Louis głośno obwieścił. –
Dlaczego wspominamy nasze żenujące historie, kiedy możemy opowiedzieć Birdy o
żenujących historiach Harry’ego?
I tak rozpętała się pełnowartościowa dyskusja o niezliczonych kłopotliwych
zdarzeniach Harry’ego; ten raz, kiedy płakał na Królu Lwie; ten raz, kiedy był
pijany i zwymiotował na dziewczynę, w której się podkochiwał; ten raz, kiedy
został zamknięty na zewnątrz domu w samych ciasnych bokserkach przez Louisa (chociaż
w ogóle się nie wstydził); albo wtedy, jak zgubił buta w publicznej
kanalizacji, czy to, kiedy dostał wyzwanie, by ogłosić w supermarkecie przez
mikrofon swoją miłość do ciasteczek owsianych, tylko, że potem był ścigany
przez ochronę i cierpiał z powodu rocznego zakazu wejścia do Tesco.
I tak dzielili się żenującymi historiami z życia Harry’ego,
a Louis zupełnie zapomniał o naleśnikach, które robił, a uświadomił nas o tym
Klusek, który zaczął szczekać na dym wydobywający się z patelni.
- O, cholera. – Początkowo próbował to poskromić swoją
łopatką i nie wiedziałam, czy śmiać się, czy płakać, kiedy jego łopatka również
się podpaliła.
- Louis, jesteś absolutnie pieprzonym durniem.
Wzięłam na ręce Kluska, podczas gdy reszta próbowała ugasić
ogień, aż nie wpadł Liam, wciąż ubrany w
piżamie z wężem ogrodowym.
Siedziałam z Louisem na kanapie, dopóki nie dostrzegłam laptopa
Harry’ego leżącego w rogu. Wszyscy wokół mnie byli zajęci, więc gdy go
otworzyłam, uśmiech pojawił się na moich ustach, kiedy okazało się, że jakimś
cudem odcinek jeszcze widniał na ekranie i nikt nie spierał się, kiedy zaczęłam
oglądać. Minęło około dziesięciu minut, zanim Louis przyłapał mnie na oglądaniu.
Jęknął, podnosząc i biorąc go z moich dłoni.
Spojrzałam na niego z szeroko otwartymi oczami.
- Harry mi pozwolił! – zawołałam, zanim zdążył cokolwiek
powiedzieć.
- Harry pozwala ci oglądać, kiedy jest z tobą – zwrócił
uwagę.
- Więc obejrzyj ze mną.
Wyglądał, jakby przez chwilę się nad tym zastanawiał, zanim
złośliwy uśmieszek rozproszył się po jego twarzy.
- Będziesz mogła to obejrzeć, ale musisz zrobić dla mnie
kilka rzeczy.
Spojrzałam na niego podejrzliwie, zastanawiając się,
czego może ode mnie chcieć.
- Co? – cicho spytałam.
- Za chwilę będziemy oglądać „Mordercze Klowny”, musisz to
obejrzeć z nami, a potem obejrzysz…
- Ale ja nienawidzę klownów! – gwałtownie przerwałam
szeroko otwierając oczy na myśl o konieczności oglądania strasznego filmu o
klownach. Patrzyłam, jak na ustach Louisa maluje się zadowolony z siebie
uśmieszek, kiedy Niall przemówił:
- Wiedzieliśmy o tym, kiedy oczy prawie wyszły ci z orbit,
podczas gdy Louis wkładał ten film wczoraj do wózka. Zobaczyłaś klowna i
wyglądałaś traumatycznie – roześmiał się, jakby w mojej obawie
przed klownami było coś zabawnego.
Zmrużyłam swoje oczy na Louisa.
- Jesteś wredny.
- I – wyolbrzymił – musisz dać szansę Harry’emu – dodał, a
zadowolony z siebie uśmiech błąkał się po jego wargach, cały humor wyparował z
jego głosu. Przez chwilę patrzyłam na Louisa, myśląc, gdzie Harry się teraz
znajduje. Zastanawiałam się gdzie jest, dlaczego wyjechał i dlaczego nie dał mi
żadnego ostrzeżenia, że wyjeżdża, z jakiego powodu to robi, czy nawet kiedy.
Przez chwilę zastanawiałam się nad tym.
- Wszystko z nim w porządku? – cicho zapytałam.
Louis uniósł brwi, a uśmiech szarpał jego wargami – humor
powrócił.
- Co? – Defensywnie zapytałam – Nie mogę się martwić o
psychiczny i fizyczny stan mojego porywacza?
Zaśmiał się.
- Nie, nie. Możesz się o to obawiać, wszystko, czego
zapragniesz. Nie pozwól mi cię zatrzymać.
Nienawidzę klownów.
Z zaciekłością ich nienawidziłam; głęboka, palącą, nie
pohamowana zaciekłość, która obezwładniała we mnie wszystko.
One są zbędne i głupie, oświadczyłam
o tym, kiedy ukryłam twarz za swoimi palcami, nie chcąc być świadkiem sceny,
rozgrywającej się przede mną, ten film wywoływał u mnie strach.
Oglądaliśmy go przez godzinę, a ja zastanawiałam się, czy
warto było tak się poświęcić dla Supernatural.
Klowny jadły ludzi. Jadły ludzi!
Reszta chłopaków wydawała się niewzruszona na czyny klauna,
nie byli przerażeni jego strojem, czy tym, że zjadał ludzi. Louis nawet w pewnym momencie
zaśmiał się, a ja miałam ochotę zapytać się o jego zdrowie psychiczne.
- To jest bardzo niepokojące – mruknęłam słabo – Jestem
przed osiemnastką, technicznie łamiecie prawo, pozwalając mi to oglądać.
- Technicznie jestem dorosły, więc nie łamiemy prawa – w przeciwieństwie do
tego klowna. – Louis się uśmiechnął.
I od tamtej pory używałam poduszki, aby zakryć sobie oczy,
a Louis przez resztę filmu mamrotał głupie komentarze, takie jak:
- Zawsze możesz poszukać pocieszenia u Harry’ego, kiedy
wróci.
- Może Harry pozwoli ci spać w swoim łóżku dzisiejszej nocy?
- Hej, Birdy, wiem, że Harry też nie lubi klownów.
- Może wy dwoje zwiążecie się we wspólnej nienawiści do
dziecięcych animatorów, czy w tym przypadku, masowych morderców?
- Nie martw się, kiedy wróci Harry, na pewno obroni cię
przed czyhającymi klownami, które chowają się w szafie czy pod łóżkiem.
- To tylko mit, że klowny jedzą nastoletnie dziewczyny? –
Skuliłam się za poduszką.
- Birdy, nie udawaj, że kiedy wróci Harry, nie będziesz u
niego szukać ochrony przed klownami.
Ostatecznie, jako że film dobiegł końca, wstałam i uciszyłam
go poduszką.
- Stajesz się taka obronna, bo wiesz, że to prawda –
uśmiechnął się, poruszając brwiami.
Bezskutecznie próbowałam,
powstrzymać wpełznięciu uśmiechowi na moje usta na jego swawolność, ignorując uśmiech, znowu uderzyłam go
poduszką i ponownie to zrobiłam, kiedy dalej wypowiadał swoje głupie komentarze.
- Czy Harry’ego też walisz tak mocno?
Śmiech Nialla i Zayna odbił się od ścian, a ja rozchyliłam
usta z szeroko otwartymi oczami, patrzyłam na jego figlarny uśmiech.
Uderzyłabym go ponownie poduszką, ale z jego poprzednimi komentarzami, nie
sądzę, aby to był najlepszy pomysł. Moje policzki zaczerwieniły się
i zrobiłam krok do tyłu, byłam zakłopotana, ale też wdzięczna, kiedy dźwięk
telefonu Louisa wypełnił powietrze.
Siedziałam na swoim poprzednim miejscu, kiedy moje policzki stygły, a
Louis z kimś rozmawiał.
- Trzymaj – powiedział po kilku minutach, wręczając mi telefon.
Spojrzałam na niego zdezorientowana, ale
przyłożyłam go do ucha.
- Halo?
- Birdy. – Ochrypły głos Harry’ego pieścił moje uszy,
dźwięk był mi tak dobrze znany, ale jednak w tamtym momencie, tak obcy.
- Hej – powiedziałam nieśmiało, walcząc z powstałym na
moich policzkach rumieńcem, przez cztery pary oczu wpatrujące się we mnie.
Nawet nie mogli być odrobine bardziej dyskretni.
- Wszystko w porządku? – zapytał, a ja przytaknęłam, zanim
zdałam sobie sprawę, że mnie nie widział. Niejasno wsłuchiwałam się w głosy w
tle, zanim one kompletnie ucichły.
- No – cicho go zapewniłam, ponawiając jego
pytanie. – A u ciebie wszystko w porządku?
Mogłam usłyszeć w jego głosie uśmiech.
- Jest dobrze – powiedział. – Teraz musisz być całkowicie
ze mną szczera, okej, Birdy?
Przełknęłam ślinę i zmarszczyłam brwi na jego powagę w
głosie, a uczucie niepokoju wędrowało po moim żołądku.
- O-okej.
- Czy Louis już spalił dom?
Zaśmiałam się głośno, wolną rękę przyciskając do
ust, aby stłumić chichot, ignorując ciekawskie spojrzenia, które skupiły się na
mnie, przez nagły wybuch śmiechu.
- Powiedzmy, że naleśniki nie były jadalne i potrzebujesz
nowej patelni.
- Ej, wy dwoje nie będziecie obrażać moich zdolności
kulinarnych.
- Trzeba mieć takie umiejętności, aby je obrażać –
bezczelnie odparłam, wysuwając swój język i uśmiechając się do siebie, kiedy
usłyszałam u Harry’ego, drażliwy chłopięcy śmiech, a potem telefon został
wyrwany z mojej ręki i zanim się zorientowałam, Louis owinął ręce wokół mnie w
niezgrabnym uchwycie wokół szyi.
- Okej, loczku, mam twoją cenną Birdy w headlocku*, jako karę za jej pyskowanie.
Podniósł słuchawkę z ucha.
- Nie wierzy mi – powiedział, a potem zmarszczył brwi. –
Kazał też cię uwolnić, ponieważ nie wie gdzie byłem. – Zaśmiałam się, ściskając
jego ramię, kiedy próbował zrobić nam zdjęcie. Mój śmiech wciąż wypełniał
powietrze, rywalizując ze śmiechem Louisa, kiedy mignął flesz.
- Ja jestem mistrzem pyskowania. Przyznaj to – zagroził,
trzymając w swoim telefonie nasze zdjęcie – Albo to wyślę.
Zaśmiałam się z głupoty jego groźby.
- Bardziej jak królowa pyskowania.
Dramatycznie wysapał, kiedy śmiechy Nialla i Zayna wypełniły
powietrze, a kiedy Louis mnie puścił, Niall podniósł swoją dłoń. Przybiłam mu
piątkę, uśmiechając się niewinnie, kiedy Louis zszedł z kanapy, dramatycznie oświadczając, że idzie do łóżka.
Ziewnęłam, wydając z siebie zadowolony jęk, kiedy przytuliłam do siebie
poduszkę na kanapie, poruszając się, słysząc jakieś głosy. Nie byłam w
pełni świadoma, będąc w półśnie, czy dobrze usłyszałam.
A potem moje powieki szeroko się otwarły, kiedy muskularne
ramiona mnie objęły, a moje oczy odszukały parę szmaragdowych. Kiedy tylko
kilka razy zamrugałam, znajomy zapach Harry’ego uderzył w moje nozdrza,
zmarszczyłam zdezorientowana czoło, a zmieszanie i niepokój
koncertowało na mojej postawie.
Wargi Harry’ego były zakrwawione. Miał głębokie rozcięcie
na brwiach, kości policzkowe zapewne też miały jakieś obrażenia, ciemne
fioletowe siniaki zdobiły jego skórę. Gapiłam się na niego w szoku z szeroko
otwartymi ustami, na widok przede mną.
- Tęskniłem za tobą – westchnął, a ulga pojawiła się na
jego zranionej twarzy, unikał mojego ciekawskiego spojrzenia, przenosząc go na
schody.
Nic nie odpowiedziałam, ale
delikatnie sięgnęłam do jego twarzy. Nie powstrzymał mnie ani nic nie
powiedział. Mój palec wskazujący lekko przejechał po jego popękanej wardze,
muskając nacięcia, które w jakiś sposób zdobył, podczas nieobecności. Wzdrygnął
się lekko, ale pozwolił mi, aby moje palce muskały jego policzek.
Nie myślałam o tym, co robię, nie mając żadnej świadomości
o moich czynach w moim umyśle.
Zaniósł mnie do swojej sypialni, kładąc delikatnie na
łóżku, a ja wydałam z siebie dwa pytania, które nurtowały w mojej głowie.
- Wszystko w porządku? Co się stało? – zapytałam cicho, zdezorientowana.
- To nie ma znaczenia – po prostu powiedział, jakby
naprawdę tak było, ale dla nie było to normalne, że wrócił poobijany i
posiniaczony. Zielone oczy Harry’ego wpatrywały się w moje, paląc je, a jego
włosy były potargane i zmierzwione; idealny bałagan na czubku głowy, wygiął
usta w małym uśmiechu, który lekko przygasł, kiedy próbowałam dalej drążyć ten
temat.
Nie miałam czasu ani okazji do pomyślenia, co czuję na
powrót Harry’ego, ta nieobecność była dziwna, jak jakaś dziura, która napędzała
moje zamieszanie. Nawet w moim mglistym stanie nie mogłam wynurzyć się z
zanurzonego snu, a mój umysł został umieszczony na obrazie przede mną. Harry
pochylił się nade mną, przybliżając swoją twarz do mojej, kiedy leżałam na
łóżku.
- Ma znaczenie – powiedziałam, pławiąc, jak to dla niego
musi być bolesne. Miałam poczucie winy z powodu czarnego siniaka zdobiącego oko
Louisa, ale urażenia Harry’ego wyglądały znacznie gorzej niż zwykłe podbite oko
przez uprzejmość histerycznej nastolatki i jej stopy. Nawet nie musiałam
patrzeć na resztę jego ciała, ale zauważyłam, że był lekko zgarbiony i z
pozycji, w jakiej się znajdował mogłam stwierdzić, że nie było to dla niego
zbyt wygodne.
Usiadłam, powodując, że się wyprostował.
- Jesteś ranny – cicho zauważyłam, marszcząc brwi, kiedy na
niego patrzyłam.
Nie wiedziałam czy chcę, żeby Harry wrócił, pomimo uczuć,
które wczoraj ode mnie dostał, a to przyniosło mi dziwną dziurę podczas jego
nieobecności, – ale tak, czy inaczej, nie chciałam, żeby wrócił w takim
stanie.
- Co się stało? - zapytałam ponownie, cicho.
- Powiedziałem ci, że to nie ma znaczenia – powiedział, a
jego głos wyrażał surowość, której wcześniej tam nie było.
Kontynuowałam wpatrywanie się w niego, koncertując się na tym,
o czym mi nie mówił. Na pewno miałam prawo wiedzieć, co się stało, że posiadał
takie obrażenia spowodowane nagłym wyjazdem. Albo to nie było w kategorii bycia
porwaną przez Harry’ego?
Wstałam z łóżka, sen, który wcześniej odczuwałam, odszedł w
zapomnienie.
- Birdy, po prostu zapomnij o tym, nie ma to znaczenia,
wróciłem. Najważniejsze, że tutaj
jestem.
Porwany nie powinien się cieszyć z powodu powrotu swojego
porywacza, przez krótką chwilę logicznie pomyślałam.
- A-ale – zająkałam się, decydując się jawnie ignorując
zdenerwowane rysy twarzy Harry’ego, kiedy zaczęłam ciąg protestów i
argumentów. - Oczywiście, że to ma znaczenie. Normalni ludzie nie wychodzą
i nie wracają z takimi obrażeniami. – Nie widziałam reszty jego skóry, ale
byłam pewna, że nie tylko na twarzy znajdują się jakieś obrażenia.
Zaczął chodzić w kółko, a jego szczęka i pięści były zaciśnięte.
Cokolwiek wydarzyło się przed jego powrotem i tymi obrażeniami, teraz najwyraźniej to
napędzało gniew Harry’ego. Nie powinnam o to pytać, ale byłam zdezorientowana, tak nagle wyszedł i wrócił z
obrażeniami, które ktoś mu wyrządził, a ja nie wiedziałam, dlaczego i kto to
zrobił.
To w ogóle nie wyglądało na słuszne.
- Birdy – warknął nagle, ostry głos rozdarł spokojną
atmosferę, która stopniowo stawała się bardziej napięta – Odpuść – splunął,
wymawiając słowa doskonale wyraźnie i ostro.
Przełknęłam gule, rosnącą w moim gardle, niezręcznie bawiąc
się rękawami mojej bluzy. Te kilka chwil ciszy były niewygodne i ciężkie,
czekając na kilka zdań, które mogłoby przebić się przez powietrze przesiąknięte napięciem.
Pomijając wszystkie konsekwencję, przemówiłam:
- Czy ktoś cię pobił? – spytałam nieśmiało.
- Birdy! – krzyknął. – Powiedziałem, żebyś
odpuściła! Przestań, ponieważ to nie ma znaczenia, okej? Jestem cholernie
zmęczony i nie potrzebuję tego teraz, chciałem wrócić, trochę się zrelaksować i
przestać się o ciebie martwić, bo w końcu byłbym przy tobie, ale nie mogę
zrobić żadnych z tych rzeczy, dopóki dalej będziesz brnąć w to gówno – warknął
wściekle, a każde słowo plątało się z goryczą i wydawałby się, że miał tylko na
celu, aby mnie zranić.
I nie wydawało się, że choć trochę speszyły mnie zimne
słowa Harry’ego, choć ta ostra oblamówka była niepotrzebna. Nie byłam w stanie
przełknąć własnych słów, które wznosiły się w moim gardle.
- No, przepraszam, ale mam prawo do bycia nieco zdezorientowaną i
ciekawą! Co mam myśleć, Harry? Mam na myśli, Jezus, oto jestem, interesując się
o ciebie, kiedy powinnam cię nienawidzić i nawet nie uspokoiło cię to, że ze
mną wszystko w porządku! Co ja mam do ciebie, jestem tylko marudną nastolatka,
która chce plotek, brudząc na ciebie? Ja się przejmuję, Harry!
Nie miałam pojęcia skąd to pochodziło, ale moja frustracja
obficie wylatywała z moich ust, zanim nawet mogłam nawet pomyśleć o tym, co
powiem.
- Cholera, Birdy!
Bum.
Frustracja Harry’ego jednak przewyższyła moją. Ciężko
oddychając, z zaciśniętą szczęką odwrócić się w prawą stronę, zagłębiając pięść
prosto w ścianę. Gapiłam się na niego, otwierając zaszokowana usta na jego irracjonalną reakcję.
Stałam zamarznięta w miejscu, kiedy jego ręka się cofnęła, a krew ciekła z jego
kostek. Nie przejmował się krwawiącą ręką, czy nową dziurą w ścianie, kiedy
oparł się o nią i zjechał w dół.
Zgiął swoje kolana, opierając na nich ręce, tak, że dłonie
zwisały luźno w powietrzu, a czerwony płyn skapywał, pozostawiając na
dywanie małe kropelki krwi. Jego głowa zwisała. Nie patrzył w górę.
Prawie zdrętwiała, znalazłam w sobie siłę na wyjście z
pokoju, Harry nadal nie spojrzał w górę, kiedy to zrobiłam. Weszłam do łazienki
i otworzyłam szafkę, znajdując te samą apteczkę, której Harry użył na moje
własne obrażenia po obudzeniu się i odkryciu mojego zapieczętowanego losu.
Podniósł swoją głowę, gdy cicho weszłam do pokoju. Na jego
twarzy malowało się zaskoczenie i dezorientacja, najwyraźniej nie
spodziewał się, że wrócę, a już bardziej, że będę z zestawem pierwszej pomocy.
Musiał przewidzieć, że jego nagła, niepohamowana reakcja przerazi mnie i miał rację,
ale nie mogłam go unikać jak ognia, bo miał problemy z kontrolowaniem gniewu.
Coś się wydarzyło, coś, co spowodowało te wszystkie
obrażenia na jego ciele i nawet, jeśli nie miał zamiaru mi o tym powiedzieć, to
nie mogłam dopuścić do tego, żeby mnie odepchnął.
Bez żadnego słowa od nas obojga, cicho uklęknęłam przed
Harrym, z apteczki wyjęłam wodę utlenioną i biały bandaż. Nieśmiało zbliżyłam
się do jego poranionej dłoni, czując ulgę, że nie ruszył się, choć mógł w
każdej chwili cofnąć rękę. Nie patrzyłam na niego, kiedy przecierałam jego
rany, ale zdawałam sobie sprawę, że jego ciekawy wzrok patrzy na każdy mój ruch.
Moje usta nie otworzyły się ani razu, kiedy zakładałam
bandaż na wyczyszczoną rękę Harry’ego, delikatnie zawinęłam jego kostki,
zauważając, że różne siniaki i zadarcia osadzają jego rękę. On się bił.
W końcu, kiedy skończyłam, stanęłam na własne nogi.
Byłam rozczarowana tym, że Harry tak szybko mnie
odepchnął. Cicho wślizgnęłam się do swojego pokoju i robiłam, co w mojej
mocy, aby zapaść w sen, ale obraz siniaków i skaleczeń Harry’ego osadził się w
mojej głowie i nie potrafiłam zamknąć oczu bez tego wszystkiego.
Nie mogłam usnąć, ponieważ byłam zdezorientowana, ciekawa i wszystko w jednym, myśląc
nad pytaniami, które krążyły w mojej głowie. Co się stało Harry’emu, że miał
tyle obrażeń, w tak krótkim czasie? Gdzie on musiał być? Dlaczego tam pojechał?
Ktoś go pobił, tak jak podejrzewałam? Dlaczego ktoś go pobił? Co zrobił, że na
to zasłużył?
Ale co najważniejsze, dlaczego
się tym przejmowałam?
*headlock - chwyt zapaśniczy
poryczalam się, jezu to jest najlepsze ff jakie czytałam.
OdpowiedzUsuńtak cholernie czekałam na powrót Harry'ego, słoneczko wróciło, ale nie w takim stanie jak myślałam.
super
OdpowiedzUsuń@flurebel
Chłopcy są tacy wspaniali , niestety bez Liam'a. A najlepszy jest Louis :D
OdpowiedzUsuńA Harry się bił . Birdy jest tylko ciekawa , a on jak zawsze się wkurza . No , ale cóż ...
Czekam na następny :)
owoowo boze moj biedny harry
OdpowiedzUsuńświetny.
OdpowiedzUsuńhahaa nie mogę z Louisa. Harry w końcu wrócił. ciekawa jestem co mu się stało
OdpowiedzUsuńLouis proszę Cię, nie gotuj już więcej xd hahaha :D
OdpowiedzUsuńHarry wkurzyłeś mnie ! Ciężko Ci jest powiedzieć Birdy, co Ci się stało?
A nawet jeżeli nie chcesz mówić, to na spokojnie jej powidzieć, że nie chcesz o tym gadać...
Boski rozdział :3
Czekam na nexta xx
@droowseex
Przejmuj się bo się powoli zakochuje w nim :) I pewnie z wzajemnością :) W ogóle to ciekawi mnie czy Harry porwał Birdy tak o z marszu czy już obserwował ją od dłuższego czasu? No bo skoro ma jej rzeczy to musiał wiedzieć gdzie mieszka prawda? Wiem, że trochu tak po czasie o tym wspomina, ale dopiero teraz to mi tak na myśl przyszło :D
OdpowiedzUsuńNo i też zastanawiam się gdzie był, że ktoś mu tak mordkę obił. Mam nadzieję, że ten kto to zrobił nie będzie zagrożeniem dla Harry'ego ani dla Birdy.
No to czekam na kolejny rozdział :)
Pozdrawiam ;*
asdfghjk wczoraj do drugiej w mocy nadrabiałam rozdziały asfhxhwdje
OdpowiedzUsuńO MOJ BIZE WJNSJWBSUSBJSBXUWBS TO TAKIE CUDOWNE JEBSJWNJD I TE SCENY Z CHLOPCAMI I JEJU SHBSUSNDN
OdpowiedzUsuńWow!!!! Ale emocje :3 genialny genialny jeszcze raz genialny!!
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny
OdpowiedzUsuńdziękuje za tłumaczenie :)
cudoo *.*
OdpowiedzUsuńomg
OdpowiedzUsuńjejku swietne!
dziekuje za tlumaczenie xoxo
KOCHAM
OdpowiedzUsuńdzięki za tłumaczenie
~Malia
zajebiiisteeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee !!!!!!
OdpowiedzUsuńkiedy next ??? JA CHCE NASTĘPNYYYYY !!!
OdpowiedzUsuńJeju, genialne :(
OdpowiedzUsuń