Obudziłam
się następnego ranka z bezpośrednią potrzebą do zwymiotowania. Wstałam z łóżka,
od ciepła i komfortu, jaki dostarczała kołdra, a chrapliwe szczękanie moich zębów, mówiło mi żebym tego nie robiła, ale potrzeba do opróżnienia żołądka
była silniejsza. Moje nogi okryte skarpetkami mościły po dywanie, kiedy
popędziłam z sypialni prosto do łazienki. Odrzucając pokrywę sedesu, opadłam na
kolana, kiedy mój żołądek był zmuszony do zwrócenia wszystkiego, co pochłonęłam
ostatniej nocy.
- Birdy – dłoń zebrała włosy z moich
zgarbionych pleców, przytrzymując je bezpiecznie w luźnym uścisku.
Minęło
kilka minut, zanim zwróciłam moje wnętrze do muszli klozetowej, a Harry
przestał kreślić uspakajające kółka na moich plecach, ale w końcu spłukałam
resztki dowodów z ostatniej nocy i niechętnie stanęłam na zimnych kafelkach,
załzawionymi oczami patrząc na Harry’ego.
-
Nie czuję się zbyt dobrze – wymamrotałam, ścierając łzy, które wbrew mojej woli
wypłynęły z moich oczu, przez nieszczęsne wymioty.
-
Twój ból głowy jest karą. Mówiłem, żebyś nie piła – powiedział to w tak
protekcjonalny sposób, że miałam ochotę zacząć się boczyć na podłodze, a usta
skrzywiły się w niewielki grymas, gdy sapnęłam na tą dokuczliwość.
-
Nie jesteś moim szefem – cicho bąknęłam, przygryzając wargę, gdy zdałam sobie
sprawę, że powiedziałam to na głos, moje oczy poszerzyły się w oczekiwaniu na
jego reakcję. Kiedy więc jego palce chwyciły moją szczękę, jednak dużo
łagodniej niż sobie wyobrażałam, instynktownie odsunęłam się do tyłu. Jego dłoń
opadła z mojej żuchwy, a ja w duchu poczułam ulgę. Moje oczy nieśmiało patrzyły
to na podłogę to na niego, wyrażając irytację i zamieszanie, na myśl o tym co
chciał zrobić.
-
Już zapomniałaś, o czym rozmawialiśmy wczoraj? – skarcił mnie protekcjonalnym
tonem, który łączył się z gniewem; jego duża postura górowała nade mną i jego
ciężki, surowy aspekt próbował mnie zastraszyć.
-
Nie – wymamrotałam cienkim głosem, czując ukłucie wstydu w sercu, ale potem
przypomniałam sobie, że nie jestem przetrzymywana tutaj z własnej woli, ale
wbrew woli. On był moim porywaczem; nie powinnam czuć nawet cienia żalu, kiedy
go nie posłucham. On powinien czuć
się winny.
Popatrzył
na mnie, unosząc oczekująco brwi, co spowodowało, że lekko zmarszczyłam czoło,
zanim szybko zrozumiałam, czego oczekiwał.
-
Przepraszam – powiedziałam nieśmiało.
-
Dobra dziewczynka, teraz idź wziąć prysznic, odśwież się, a ja zrobię ci coś do
jedzenia i dam coś na ból głowy, w porządku?
Skinęłam
z przygnębieniem głową, a bulgotanie urazy, jak kwas w dole mojego żołądka,
przesłuchiwał mnie, dlaczego w ogóle go posłuchałam.
*~*
Zaraz
po tym jak Harry dał mi coś do jedzenia i na ból głowy, zostawił mnie samą. Był
jeszcze w domu, ale tak naprawdę nie wiedziałam gdzie, więc skorzystałam z
okazji, aby zwiedzić dom; czując dziwny niepokój. Sprawdziłam frontowe drzwi,
stwierdzając, że do odblokowania wszystkich zamków naturalnie potrzebny był
klucz, więc z rozczarowanym wyrazem twarzy, wybrałam się w innym kierunku. Tylne
drzwi były zamknięte, drzwi od patio zamknięte, oraz jakiekolwiek okno, jakie
znalazłam; zablokowane.
Zwlekłam
swoje nogi za kanapą do kuchni, następnie z powrotem przez salon do jadalni,
wówczas wzięłam pod uwagę kolejne drzwi, obawiając się na natknięcie na
Harry’ego, a łaknęłam odrobiny czasu dla siebie. Zawsze wolałam swoje własne,
proste towarzystwo, ponieważ tak było łatwiej, tylko tutaj nie mam wiele, jeśli
nawet nic, do powiedzenia w tej sprawie, będąc stale pod czujnym okiem
Harry’ego, a jeśli nie, to czas, kiedy bywałam sama, nie należał do
najprzyjemniejszych, nie miałam niczego, aby utrzymać w ryzach moją nudę –
żadnych książek, filmów, nic.
Harry
przyniósł walizkę, którą planowałam wziąć na uniwersytet, nie chciałam nawet
myśleć, jak udało mu się to zrobić, ale wszystko, co ona zawierała, to kilka
niezbędnych rzeczy. Zastanawiałam się, co stało się z innymi rzeczami, które
planowałam zabrać; Harry musiał coś z nimi zrobić i o ile wiedziałam, moi
rodzice myśleli, że byłam tam gdzie mnie wysłali, więc to musiało wyglądać
dziwnie i podejrzanie, gdybym zabrała tylko jedną walizkę. Brnąc po schodach
rozmyślałam o ‘moim’ dawnym pokoju, który zawierał tylko kilka ubrań i mebli. W
pewnej chwili znalazłam się w łazience, znajdującej się w pokoju gościnnym, w
którym było tyle, co nic, zanim ostatecznie skończyłam w sypialni Harry’ego.
Oparłam się pragnieniu, aby niedyskretnie zacząć grzebać w jego rzeczach, podchodząc
do okna, gdzie usadowiłam się na parapecie, wyglądając przez nie, przyciągnęłam
kolana do piersi.
Zbyt
wiele czasu spędziłam na wyglądaniu przez okno w moim pokoju, nie było żadnego
widoku, który przyciągnąłby moje spojrzenie, a moja nuda niebezpiecznie
zerknęła, a byłam u Harry’ego. Jego okno wychodziło na ulicę, ludzie niewinnie
spacerowali, domy naiwnie stały naprzeciwko, nie wiedząc, co dzieję się w
mieszkaniu sąsiada i życiu, którym nie byłabym w stanie żyć. Zewnętrzny świat
był trochę zamazany, z powodu kropli deszczu, spływających w dół okna, a plamy
i strumienie wody zamgliły obraz tego, co mogłoby być wolnością.
To
była typowa pogoda Wielkiej Brytanii, mimo że był czerwiec, co za tym idzie,
powinno być lato.
-
Birdy? – Moja głowa odwróciła się nagle, słysząc znajomy, ochrypły głos
Harry’ego – Co tutaj robisz?
Wzruszyłam
ramionami.
-
Nudzę się, a widok z mojego okna został już zbadany – cicho przyznałam.
Harry
podszedł do krawędzi łóżka, po czym usiadł, a oczy przykleił do mnie.
-
Czym zwykle się wtedy zajmowałaś?
Przyciągnęłam
kolana bliżej pierwsi i owinęłam wokół nich ramiona, a zażenowany uśmiech
szarpał moimi ustami.
-
Ja… uhm… głównie pracowałam. Tylko praca.
Zmarszczył
czoło i brwi.
-
Chcesz, żebym ci kupił jakieś książki do matematyki?
Gwałtownie
rozszerzyłam oczy, a usta szeroko otworzyłam, kiedy w przerażeniu wpatrywałam
się w niego.
-
Nie, Boże, nie. Definitywnie, nie.
Proszę, nie kupuj mi książki do
matematyki – poważnie przyznałam, złączając brwi, kiedy potrząsnęłam głową na
jego spokojny wyraz twarzy. A potem kąciki jego ust podciągnęły się do góry,
uśmiech zagrał na jego ustach, kiedy oczy wyraziły humor, rozbawienie było
widoczne na jego twarzy, w mojej przerażonej reakcji.
-
Żartowałem, mały ptaszku – uśmiechnął się, a ja zauważyłam dobrze widoczne
wgłębienie w lewym policzku, którego wcześniej nie widziałam, żaden uśmiech na
jego twarzy, nie był wystarczająco duży, aby odsłonić dołeczek, z którego nie
zdawałam sobie sprawy. Znalazłam w sobie odwzajemnienie go, choć był nieco
mniejszy, ale jednak wciąż był uśmiechem; to było inne, będąc świadkiem, kiedy
sylwetka Harry’ego nie jest spięta, a chrapliwy głos bez stałego, podstawowego
ostrzeżenia. Choć było to miła odmiana.
-
Mogę obejrzeć mój ulubiony program? – zapytałam z nadzieją.
Skinął
głową z uśmiechem.
-
Jasne, gdzie on jest?
-
Urm, w Internecie.
Harry
ponownie skinął głową.
-
W porządku, ale tylko, jeśli obejrzę go z tobą.
-
W porządku – uśmiechnęłam się radośnie, nie zbyt przeszkadzało mi to, że Harry
będzie siedział obok mnie; minęło tyle czasu odkąd ostatnio oglądałam ten
serial. Dostęp do Internetu miałam ograniczony, chyba że wykorzystywałam go do
badań, pracy, albo czegokolwiek, co nie było zdalne do zabawy, a kiedy moja
mama raz złapała mnie na jego oglądaniu, obwiązała go, co było ‘absurdalne i
śmieszne’ – był on wystarczająco uczciwy, ponieważ ‘Supernatural’ opowiadało o
dwóch braciach, polujących na demony, ale jednak nie musiała zabraniać mi go
oglądać, ponieważ to była jedyna rzecz, która utrzymywała mnie przy zdrowym
rozsądku.
-
Świetnie, wrócę za minutę.
~*~
-
Więc czekaj, zasadniczo Sam jest po części demonem, chociaż on i Dean na nie
polują, a żółtooki demon, który zabił ich matkę, teraz od niego coś chce? –
zapytał Harry, przez co najmniej tyle naliczyłam, czwarty raz. Zerknęłam w górę
na niego, oczy oddalały się od ekranu, w górę do jego twarzy. Jego czoło było
zmarszczone w łagodnym zamieszaniu, oczy nieznacznie skupione na programie, a
usta zasznurowane i nie mogłam przemóc cichego chichotu, który uszedł moim
wargom, przy zamieszaniu, które poczuł, bez względu na to, ile razy mu to
wyjaśniałam na różne sposoby, on nadal nie miał pojęcia co się dzieje. Nie
miałam mu za złe, że zaczął od 2 sezonu i uważałam, że jego całkowite
zagubienie było całkiem zabawne i urocze.
To
było dziwne, jak dzisiejszego poranka spełniał wszystkie warunki, które o nim
myślałam, ale nie przypuszczałabym, że typowy porywacz może działać jak teraz,
lub przynajmniej w tych kwestiach; zastraszający, zły i dominujący. Dopiero teraz,
wyglądał młodo i prawie niewinnie, kontrast, który mnie mylił. Ale lubiłam to.
Nie
powinnam czuć żadnego pozytywnego uczucia w stosunku do mojego porywacza, ale
Harry w tym momencie, podczas gdy oglądaliśmy mój ulubiony program na jego
laptopie, leżąc na łóżku z plecami dociśniętymi do zagłówka i przekąskami
dookoła nas, które przyniósł, nie czułam się jakbym była więźniem. I zarówno ta
przyjemność mnie przerażała.
-
Więc, tak myślałem – powiedział mi później – mam zamiar dać ci jeden telefon.
Moja
głowa zerwała się w górę, a oczy nieznacznie urosły na jego słowa i działania,
kiedy wyjął z kieszeni komórkę. Mój umysł zaczął działać na przyspieszonych
obrotach, co miałam powiedzieć? Do kogo miałam zadzwonić? Miałam okazję
powiedzieć im o mojej obecnej, paskudnej sytuacji? Może mogłabym podstępnie
zadzwonić na policję, ale nie byłam wystarczająco przebiegła i nigdy nie
wykręciłabym się od kary.
-
Powiedz rodzicom, że ich kochasz czy coś, ale będę tutaj, słuchając, co
mówisz. Wspomnisz o mnie lub zrobisz cokolwiek źle, a ja upewnię się, że tego
pożałujesz. Rozumiesz?
Nigdy
nie słyszałam Harry’ego mówiącego tonem tak poważnym i przerażającym, nawet
wczoraj, gdy wyjaśniał mi ‘zasady’, oczywiste ostrzeżenie jego zimnym głosem
sprawiło nieprzyjemne dreszcze na kręgosłupie, a moja głowa automatycznie
skinęła w odpowiedzi.
-
Dobrze. Nie chcę żebyś zrobiła cokolwiek głupiego. Pomyśl o tym jak o
pożegnaniu – przynajmniej na razie, dopóki mogę ci w pełni zaufać.
Skinęłam
pokornie głową, nieśmiało przyjmując telefon z dłonie Harry’ego. Wybrał już dla
mnie panel z klawiaturą, więc moje palce delikatnie wciskały cyfry na ekranie,
wybierając znane liczby.
Moja
mama odebrała po pięciu sygnałach.
-
Mamo?
W
tle słyszałam głośne szuranie i minęło kilka chwil, zanim kompletnie ustało.
-
Halo? Halo, kto mówi? – jej głos był pospieszny, a ton zmartwiony, zupełnie nic
niezwykłego, tylko ja uważałam, żeby porzuciła swój ‘telefonowy głos’, który
był niepotrzebny.
-
To ja – cicho odpowiedziałam, będąc ostrożną, ponieważ wiedziałam, że oczy
Harry’ego obserwują każdy mój ruch, czułam się niezręcznie i podatnie pod jego
ciężkim spojrzeniem.
Mój
wzrok padł na podłogę.
-
Kto? Kto dzwoni?
Moje
rysy twarzy trochę opadły, a zmarszczka między brwiami, gniotła czoło. Czułam
się dziwnie zniechęcona i zła na siebie, że pozwoliłam sobie myśleć, że ucieszy
się, gdy mnie usłyszy; ale teraz nie rozpoznaje głosu swojej córki. Nie
powinnam być rozczarowana, ale tak się stało.
-
Mamo, to ja, Birdy – odpowiedziałam z przygnębieniem.
-
Birdy – powtórzyła gwałtownie, – dlaczego dzwonisz? Powinnaś się uczyć, nie
jesteś zajęta?
-
Tak, uczę się – skłamałam cienkim głosem, moje oczy błyskawicznie przeniosły
się na Harry’ego, który lekko kiwnął głową.
-
Więc dlaczego dzwonisz? Twoja nauka nie będzie owocna, jeżeli będziesz do mnie
dzwonić.
-
Pomyślałam, że być może, że może chcesz…
Usłyszałam
przez słuchawkę ciężkie westchnienie, łatwo wyobrażając sobie, jak przewraca
oczami, przekazując w stosunku do mnie irytację.
-
Birdy, ani ty, ani ja nie mamy na to czasu. Jestem naprawdę zajęta, mam…
-
Czym? – nieśmiało przerwałam, żałośnie się zastanawiając, kiedy moja mama nie
mogła poświęcić mi dwóch minut na rozmowę, zastanawiałam się, co mogła być
ważniejsze ode mnie. Poczułam zdenerwowanie, że musiałabym wymyślić kilka
kłamstw, gdyby zapytała mnie o to jak mi idzie na uniwersytecie, tylko teraz
cały niepokój został zastąpiony znajomym tonięciem w klatce piersiowej, co za
każdym razem obniżało moje oczekiwania. Powinnam wiedzieć, że lepiej nie
oczekiwać więcej, ale tak nie zrobiłam.
Ponowne
westchnienie.
-
Naprawdę nienawidzę mówić ci tego przez telefon, ale akurat ja nie mogę być
tam, a ty nie możesz być tu, nie, kiedy jesteś w trakcie klimatyzowania się i
sortowania swoich przedmiotów. Przykro mi, twój dziadek zmarł.
Natychmiast
odwróciłam się plecami do Harry’ego, szeroko otwierając usta, a łzy zaczęły
kłuć moje oczy. Moje serce boleśnie mnie ścisnęło, kiedy olśniły mnie jej
słowa. Mogłam przebrnąć przez każde uczucie, nawet z tym poniżającym do
niczego, ale serce boleśnie cierpiało, co spowodowało ścieżki łez z kącików
oczu; w ciągu jednej chwili, wypełniły je po brzegi, uciekając bez mojej zgody
na policzki. Przełknęłam gulę ulokowaną w moim ściśniętym gardle.
-
Co? Jak, kiedy? – wykrztusiłam, desperacko walcząc, żeby mój głos się nie
załamał.
-
Miał zawał serca, dzisiejszego poranka, kiedy wyszłaś, ja i twój tata
wróciliśmy wcześniej z podróży. Wiem, że byliście blisko, Birdy, ale nie chcę
żeby cię to rozpraszało. Nie sadze, żeby to był najlepszy pomysł, abyś była na
pogrzebie, to byłoby zbyt ciężkie dla ciebie i twoich studiów – a ty musisz się
skupić.
-
Muszę iść; muszę przygotować pogrzeb – przerwała prawie ze smutkiem – Pa, Birdy.
Zostałam
z wymarłym tonem, kiedy tylko odłożyłam słuchawkę; te informacje zabrudzały mój
umysł, a łzy zalewały policzki, kiedy opuściłam telefon i czmychnęłam z pokoju.
Miałam
przewagę nad Harrym; chciałam zatrzasnąć drzwi, kiedy wybiegłam z sypialni, a
jego widoczne zaskoczenie, dało mi też trochę czasu. Popędziłam na dół tak
szybko, jak to możliwe i to był jedynie zbieg okoliczności oraz dziwny smak
szczęścia, kiedy frontowe drzwi otworzyły się, kiedy byłam na ostatnim schodku.
Wybiegłam
z domu, a moje ciało przyspieszyło obok oszołomionego Louisa; mogłam zobaczyć
kątem oka, jak jego zamarznięte ciało, wyciągało klucz z zamka drzwi. Natychmiast
powitał mnie podmuch wiatru i kilka kropli deszczu; lodowate powietrze
przewiało kilka zbłąkanych kosmyków włosów wokół mojej twarzy, a woda z nieba
moczyła moje ubrania.
Moje
stopy rozchlapywały kałuże, kiedy wybiegłam z ogrodu przez bramę Harry’ego.
Skręciłam w prawo, biorąc jakiś nieznany kierunek, bez świadomości gdzie idę i
jak wrócę do domu.
Byłam
zagubiona, ale wszystko, co mogłam zrobić, to biec.
kocham, kocham, kocham... <3
OdpowiedzUsuńOby Birdy udało się uciec, ale i tak pewnie Harry ją zjadzie i tego pożałuję. Kocham to opowiadanie. Kocham. Kocham. Kocham.
OdpowiedzUsuńŻyczę wielu czytelników
Ciekawe co zrobi Harry jak ją znajdzie, oho.
OdpowiedzUsuńNiezwykłe.
Czekam na następny rozdział.
Pozdrawiam,
@ilypena
o jejku, świetny rozdział ;)
OdpowiedzUsuń@BelieberLenka4
Jejku ;'(( cudowny ff czekam na nastepny rozdzial! xx
OdpowiedzUsuńzajebisty nie spodziewałam się że ucieknie ♥
OdpowiedzUsuńWow, uciekła? Harry ją znajdzie, ale ... nie lubie matki Birdy, całkowicie z całego serca jej nienawidzę. ' Nie będę z tobą rozmawiać, masz się uczyc a i twój dziadek zmarł ale nie przerywaj lekcji ' no co to ma być? Kochająca marka, nie ma co.
OdpowiedzUsuńCzuję że Louisowi sie dostanie za to ze uciekła przez to ze otworzył drzwi. Ciekawe czemu Harry ją przetrzymuje. Dlaczego akurat Birdy?
W sumie może Harry by zrozumiał ze chce być na pogrzebie dziadka ... z resztą nie wiem, zgaduję że dowiem sie w następnym rozdziale :)
Normalnie per - fect
OdpowiedzUsuńbiedna Birdy ;c nie dość, że jest więziona, to jeszcze jej dziadek zmarł ;( ech...
OdpowiedzUsuńrozdział jak zwykle świetny ;3 Birdy nie uciekaj, Harry i tak Cię znajdzie xD
czekam na nexta xx
@sluumberr
ooo rozdzial genialny :D czekam na nn
OdpowiedzUsuńBirdyy uciekła! pewnie i tak nie dotrze zbyt daleko..
OdpowiedzUsuńBiedna ;c Dziadek jej umarł, a jej matka mówi ze ma nie przyjeżdżać na pogrzeb...
Biedna Birdy, Harry pewnie ją złapie i znów zamknie w domu. Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, kocham to ff! !!! @crazy_blob
OdpowiedzUsuńO kurwa Bidy x/
OdpowiedzUsuńO świetnie tłumaczysz i bardzo mi się podoba blog :3
OdpowiedzUsuńWpadniesz ? :) http://forbidden-tlumaczenie-harry-styles.blogspot.com
Zostałaś nominowana do Liebster Awards szczegóły u mnie
OdpowiedzUsuńhttp://dark-alley-niall.blogspot.com/2014/05/liebster-award.html
Gsebodfjckskskksjssh
OdpowiedzUsuńwow Birdy uciekla, nie moge sie doczekac co bedzie dalej :o
Kochammmmmmm <3
OdpowiedzUsuńNie wierze, ze uciekla, oby Harry ja znalazl.
OdpowiedzUsuń