Następnego dnia leżałam w łóżku tak długo, jak
mogłam, aż w końcu głód zmusił mnie do opuszczenia ciepła i bezpieczeństwa, i
kołdry. Zeszłam po schodach i dotarłam do kuchni, gdzie siedział Harry. Na
stole stała pusta miska i łyżka, zaś obok pudełko płatków zbożowych. Nawet nie
podniósł na mnie wzroku, gdy weszłam.
- Zjedz śniadanie i się przygotuj. Wychodzimy.
Naprawdę nie chciałam z nim rozmawiać, a moja
irytacja rosła z jego poleceniem, ale byłam ciekawa.
- Dokąd?
Wciąż na mnie nie patrzył.
- Do Louisa.
Chciałam odmówić, tylko dlatego, że pragnęłam się
sprzeciwić i być nieposłuszna. Mój gniew był coraz większy, jednak bardzo
chciałam iść do domu Louisa. Chyba nie powinnam tego chcieć, biorąc pod uwagę,
że wiedział o porwaniu mnie przez Harry’ego i nie zamierzał nic zrobić, aby
pomóc mi w ucieczce, ale lubiłam Louisa. Wyglądał na osobę, którą nie mogłabym
znienawidzić, nawet gdybym chciała.
~*~
Harry wyłączył silnik, gdy dojechaliśmy do
nieznanego mi domu. Przez całą jazdę samochodem, panowała cisza. Oboje byliśmy
zbyt uparci, by coś powiedzieć. Jednak to Harry był pierwszym, który się odezwał.
- Poznasz Nialla i Liama. Zayn też tam będzie. Chcę,
żebyś zachowywała się jak najlepiej, Birdy – powiedział surowo, wpatrując się
we mnie w poszukiwaniu oznak niegrzecznej mnie. Oparłam się pokusie
przewrócenia oczami albo naśladowaniu jego niskiego, ochrypłego i irytująco
protekcjonalnego głosu. – Mam na myśli to, Birdy – dodał – że mogłem trzymać
cię zamkniętą, ale wziąłem cię ze sobą, więc dla swojego własnego dobra, bądź
grzeczną dziewczynką.
Moją odpowiedzą było zgromienie go wzrokiem.
Harry musiał zdawać sobie sprawę z tego, że już nic
więcej ze mnie nie wydusi, bo zacisnął szczękę, wysiadając z auta. Moje drzwi
były zamknięte, więc siedziałam, czując rosnącą we mnie irytację. Otworzył
drzwi, rozpiął moje pasy i złapał mnie za ramię, wyciągając z samochodu.
Zaciągnął mnie do drzwi.
Zapukał dwa razy, a ja przyłapałam się na tym, że
próbowałam uwolnić się z jego żelaznego uścisku, co jednak dało odwrotny
skutek. Tylko mocniej zacisnął rękę.
- Puścisz mnie? – zapytałam i użyłam drugiej ręki do
odciągnięcia jego palców zaciśniętych wokół mojego ramienia. – Nie musisz mnie
wszędzie ciągnąć. Nie jestem twoim psem.
Zdałam sobie sprawę z tego, że drzwi zostały
otworzone dopiero, kiedy Harry na nie spojrzał. Stał w nich Louis. On i Harry
wymienili między sobą krótkie „cześć”.
- Birdy! – wykrzyknął Louis, oczywiście
postanawiając zignorować to, czego wcześniej był świadkiem. Nieśmiało się do
niego uśmiechnęłam.
- Hej, Louis.
Harry’emu wyraźnie nie spodobało się, ze moja złość
skierowana była wyłącznie na niego. Weszliśmy do środka, idąc do najbliższego
pomieszczenia. Była tam trójka chłopców, z których kojarzyłam jednego – Zayna.
Wszystkie pary oczu wpatrywały się we mnie, a ja momentalnie spłonęłam rumieńcem.
- Birdy, to Niall i Liam. Wierzę, że ich jeszcze nie
poznałaś – Louis mruknął radośnie, wskazując najpierw na chłopaka, który miał
blond włosy, brązowe przy korzeniach, sterczały na wszystkie strony; jego skóra była blada, oczy jasnoniebieskie, a uśmiech nieco zakłopotany i nieśmiały. Potem
spojrzał na drugiego nieznanego mi chłopaka o brązowych włosach i oczach, usta
miał zaciśnięte w cienką linię. Skinął tylko w moim kierunku głową.
- Hej – mruknęłam. Zostałam pociągnięta na kanapę i
zmuszona, aby usiąść, kiedy Harry zrobił to samo. Posłał mi mały uśmiech, który
starałam się odwzajemnić. Potarłam dłonią ramię.
Harry odwrócił się do mnie ze zmrużonymi oczami na
mój czyn.
- Co? – rzuciłam zirytowana.
W pokoju panowała cisza, podczas gdy ja i Harry
toczyliśmy naszą bitwę na oczy. I to była całkiem oczywiste dla chłopaków, że
między naszą dwójką było napięcie. Czułam, jak mijało kilka minut, zanim Louis
odchrząknął.
- Więc kto ma ochotę zagrać w Fifę?
~*~
Harry i ja nie odezwaliśmy się do siebie ani słowa. Rozmawiał ze swoimi przyjaciółmi, a ja odezwałam się tylko po to, żeby odmówić gry z
dwóch powodów. Jeden – nie miałam pojęcia, jak grać w Fifę, a dwa – byłam zbyt
zajęta byciem rozdrażnioną i złą.
Grali tylko Harry i Louis, Liam i Niall oglądali, a Zayna nawet nie było w pokoju. To był strzał w ciemno, ale w końcu zebrałam się na
odwagę, by wstać z pozycji, w której znajdowałam się przez bolesną godzinę.
Zaczęłam wychodzić z pokoju, uwaga Harry’ego skupiona była na telewizorze,
jednak nie był, aż tak nieświadomy.
- Ej. – Stałam do niego plecami, nie odwracając się. – Gdzie
myślisz, że pójdziesz?
Zacisnęłam dłonie w pięści. W tym punkcie, wszystko,
co robił lub mówił, mnie irytowało.
- Gdziekolwiek, gdzie cię nie ma – wymamrotałam bez
myślenia, z szeroko otwartymi oczami, gdy uświadomiłam sobie, że wyraziłam moją
gorzką myśl wyłącznie pod wpływem impulsu.
Założyłam, że Harry zaczął wstawać, by skrzywdzić
moje ramię jeszcze bardziej, bo przerwał mu głos Louisa.
- Daj jej chwilę, stary. Zayn jest w holu, więc
i tak nigdzie nie pójdzie.
Zayn był na korytarzu; podniósł wzrok znad telefonu
na mnie, zdając sobie sprawę z mojej obecności. Unosząc lekko brew,
najprawdopodobniej obserwował, co robię.
- Wszystko w porządku? – zapytał. Pokiwałam głową.
- Uh, tak. Jest tu gdzieś miejsce, gdzie mogę…
usiąść i gdzie nie będzie Harry'ego? – mruknęłam cicho i niezgrabnie, uśmiechając się
głupkowato, mając nadzieję, że zrozumie mój kłopotliwy stan i, że potrzebuję odsapnąć od Harry'ego. Miło było zobaczyć Louisa, ale naprawdę szkoda, że
walczyłam wcześniej z Harrym. Mogłabym być szczęśliwa lubiąc Harry'ego, kiedy
jedlibyśmy chipsy, czytali lub bawili się z Kluskiem. Mogłam spróbować uspokoić swój gniew.
Serio potrzebowałam trochę samotności. Na szczęście Zayn odpowiedział
uśmiechem.
- Chodź.
Poszłam za nim cicho przez korytarz, potem kuchnię,
aż dotarliśmy do tylnych drzwi. zostałam powitana podmuchem chłodnego
powietrza, wiatr rozwiał moje brązowe włosy, a ja otuliłam się kurtką. Płot był
wysoki, więc moje szanse na ucieczkę były ograniczone. Nie, żeby w ogóle były
wysokie w jakikolwiek sposób.
Usiadł na niewielkim murku, więc zrobiłam to samo.
- Więc dlaczego ty i Harry zachowujecie się jak
uparte osły?
- Harry jest
osłem – poprawiłam go pod wpływem impulsu. Zarumieniłam się trochę, ale Zayn
lekko się zaśmiał i, sięgając do swojej kieszeni, wyjął paczkę papierosów i
zapalniczkę. Włożył go między wargi i odpalił, zanim znów się odezwał.
- To oczywiste – uśmiechnął się złośliwie – Harry
jest osłem z natury.
Pomyślałam, że to, co zostało powiedziane, zostawię
dla siebie, żeby Harry się nie dowiedział, a nawet jeśli – nie obchodzi mnie
to. Wzruszyłam lekko ramionami, wzdychając.
- To jest takie… W jednej chwili on jest słodki, a w
następnej jest dupkiem i nie czuję się źle, mówiąc to, bo to prawda. A ja
jestem człowiekiem, nie zabawką. I po prostu jestem zmęczona byciem zamkniętą,
nawet jeżeli czasem jest dla mnie miły. Ja tylko… ja… ugh! – przerwałam, biorąc
głęboki wdech i zerkając na paczkę papierosów w jego ręce. – Mogę jednego? –
zapytałam, unosząc wzrok na jego głębokie brązowe oczy.
Zayn nie mógł zamaskować zaskoczenia malującego się
na jego twarzy, rozchylił wargi i rozszerzył oczy.
- Palisz? – zakwestionował.
Nie potrafiłam powstrzymać cichego śmiechu.
- Kilka razy… tak – przyznałam z zakłopotaniem.
- Naprawdę?
Uśmiechnęłam się i skinęłam głową.
- Naprawdę – potwierdziłam. – Kiedy jesteś zmuszony
do podjęcia dodatkowego zajęcia z rachunku, trzeba coś odciążyć raz na jakiś
czas.
Wyciągnął do mnie paczkę z jednym wysuniętym
papierosem i zapalniczką. Wzięłam go i włożyłam między wargi, po czym
zapaliłam, oddychając z ulgą, gdy biały obłok uderzył w tył mojego gardła.
- Spójrz, o ile mi wiadomo, nie zasługujesz na to, w
co cię wciągnął. Nawet jeśli nie jesteś tak niewinna, jak myślałem. –
Uśmiechnął się i wskazał na szluga, który teraz znajdował się luźno między
moimi palcami. Roześmiałam się. – Harry jest moim bliskim kolegą i to dobry
chłopak, ale nie zgadzaj się na żadne jego gówno, okej?
Pokiwałam głową z wdzięcznością, a potem oboje
wpadliśmy w komfortową ciszę, od czasu do czasu zaciągając się i czerpiąc z
tego odrobinę relaksu.
- Czy ona tu jest…? Gdzie jest Zayn? Birdy? Birdy?
Słyszałam głos Harry’ego, zanim go zobaczyłam.
Spojrzał na mnie i zmarszczył czoło.
- Co ty, do diabła, wyprawiasz?! – wrzasnął,
wyrywając papierosa z mojej ręki i przydeptując go butem mocniej niż to
konieczne. – Palisz, do cholery! – krzyknął, kipiał złością. Odwrócił się w
stronę Zayna; gniew i szok przeplatały się na jego twarzy. – Pozwoliłeś jej,
kurwa, zapalić!
Złapał mnie za nadgarstek i podniósł z pozycji
siedzącej. Jego uchwyt się zaostrzył, gdy zaczęłam walczyć przeciwko niemu.
Zauważyłam, że Louis, Liam i Niall stali na korytarzu, zapewne chcąc dowiedzieć
się, o co chodzi.
- Chcesz to skończyć, ciągnąc mnie? – rzuciłam ze
złością. – Nie jestem twoją cholerną, szmacianą lalką.
Zatrzymał się na korytarzu przed drzwiami wejściowymi, dosadnie ignorując trójkę chłopców, obserwujących, jak cała akcja rozkręcała się na ich oczach.
- Nie mogę uwierzyć, Birdy. Co sobie, do kurwy
nędzy, myślałaś?
Wykonałam ostatnią próbę uwolnienia się z jego
uścisku, która nie okazała się być daremna, bo udało mi się wyszarpnąć rękę i
cofnąć o kilka kroków. Czułam, że moje policzki są zaczerwione, kiedy rosła we
mnie złość.
- Och, nie wiem, może myślałam, że będąc porwaną,
zasłużyłam na coś, dzięki czemu nie będę się stresować i nie oszaleję! –
Nietypowy jad sączył się w tonie mojego głosu, gdy odważnie patrzyłam na Harry’ego.
Moje oczy płonęły, a szczęka była zaciśnięta ze złości.
Pieprzyć go.
- Spójrz – powiedział. Jego głos był niesamowicie
spokojny, jakby chciał, żebym uwierzyła. Tak czy inaczej, nie było to
komfortowe. – Wiem, że twoje czyny są spowodowane śmiercią twojego dziadka…
Walczyłam z przymusem zatracenia się w histerycznym
przypływie niepohamowanej wściekłości, która byłaby odpowiedzią na jego słowa. Nienawidziłam
tego, że Harry wierzył, iż to co robił, było w porządku. Nienawidziłam tego, że był
tak nonszalancki w sprawie porwania mnie. I nienawidziłam tego, że myślał, iż
moje wybuchy były za sprawą śmierci mojego dziadka, a nie tego, co zrobił.
A może po części miał rację. Nie chciałam, żeby to
wiedział. Chciałam być na niego zła. Chciałam uwolnić emocje, które dziko
biegały wewnątrz mnie. Chciałam powodu, by wszystko wypuścić.
- Nie – przerwałam mu. – Po prostu przestań. Przestań
zachowywać się, jakbyś mnie znał i wiedział, jak to jest, bo mój dziadek zmarł,
kiedy to twoja wina! Gdybyś mnie nie porwał, nic z tego by się nie stało! Nie byłoby
mnie tutaj i nie czułabym się jak… jak to!
– Łzy gromadziły się w moich oczach w smutku i gniewie, i czystej frustracji.
Zamrugałam, by powstrzymać łzy, których wylałam tyle
w ciągu ostatniego tygodnia, ile jeszcze nigdy w całym moim życiu. Nie chciałam
płakać i nie chciałam, aby Harry albo jego przyjaciele widzieli mnie płaczącą.
Odwrócił się do nich.
- Nie macie nic przeciwko?
Żaden z nich nie był kompletnie nieświadomy. Napięcie
było gęste i ewidentnie wyczuwalne między mną a Harrym. Jego rysy twarzy były
jak z kamienia, zielone oczy możliwie najciemniejsze i gniew gwałtownie płonął
w głębokich zimnych tęczówkach, które aż krzyczały „niebezpieczeństwo”. Patrzyłam na niego, dzielnie utrzymując jego
intensywne spojrzenie, ostrzegające mnie, bym spuściła wzrok, czego nie
zrobiłam.
Traciłam cały spokój, jakby moje zdrowie psychiczne
i poczucie bezpieczeństwa były w strzępach. I to było tak, jakbyśmy przenieśli
się do nocy, kiedy byłam w histerii, bez troski o konsekwencje – tylko teraz
było dużo, dużo gorzej.
Gniew podsycał moje działania i jad w słowach
obficie wygłaszanych z moich ust. Przeniosłam wzrok na chłopaków, do których
dołączył Liam, a czekających na to, co może się wydarzyć.
Warknęłam, kiedy Harry się odezwał niskim, ochrypłym,
ściszonym głosem.
- Jeśli, kurwa, nie przestaniesz tego robić,
pieprzyć to, co jest lub co próbujesz udowodnić, to, przysięgam na Boga, Birdy,
nie będę odpowiedzialny za moje czyny – syknął wściekle przez zęby.
Musiałam być szalona, bo nie mogłam się powstrzymać,
nawet gdybym chciała.
- Co zrobisz? Uderzysz mnie? – splunęłam. – Nie miałeś
z tym problemu wcześniej. Właściwie, czemu każdy nie uderzy Birdy? Jest zbyt
słaba, by walczyć o siebie, więc dlaczego wszyscy nie wyżyją się na niej?! To znaczy, to nie jest tak, że boli ją twarz albo cokolwiek innego! –
zapłakałam ze złością.
Ciężko oddychałam, gdy doszłam do końca mojego
wybuchu. Miałam ochotę wybuchnąć płaczem, choć sądziłam, że wyjdę z tego bez
łez. Kilkakrotnie zamrugałam, kiedy oczy mnie zapiekły, a woda zebrała się
wzdłuż brzegów moich oczu i wtedy słabo mruknęłam.
- Nie chcę robić tego więcej.
Nie mogłam powstrzymać łez, spływających po moich
policzkach. Pospiesznie otarłam je wierzchem dłoni, czując się całkowicie
bezradnie.
Nienawidziłam siebie za płacz i za bycie słabym. Nienawidziłam
siebie. Nie chciałam tego; nie chciałam niczego z tego. Nie chciałam być w
klatce jak mały ptaszek, zamknięta i
uwięziona na resztę życia.
Nieśmiało spojrzałam na Harry’ego spod mokrych rzęs,
dopiero teraz zdając sobie sprawę z tego, że mój wzrok wszędzie błądził.
- Mam dość bycia w klatce.
________
Heeej, kochani!
Ogarnęłam, że połączenie imion Harry i Birdy to Hirdy, haha.
Kto shippuje ze mną Hirdy?
Heeej, kochani!
Ogarnęłam, że połączenie imion Harry i Birdy to Hirdy, haha.
Kto shippuje ze mną Hirdy?
Harry to kawal skurwiela. Wkurza mnie coraz bardziej.
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, Zayn jak zwykle miły :3
Czekam na nexta xx
@sluumberr
Zayn jest świetny fajnie ze mogła z kimś "normalnie"pogadać (nieliczac Harrego i jego wybuchów xd) rozdział świetny jak zawsze nie mogę się juz doczekać next :3 HERDY!!!! Shippuje razem z tb mimo to ze Harry nie okazuje tego xd to i tak jestem za nimi żeby byli razem. Teraz do mnie dotarło ze oni ani razu się nie pocałowali :o
OdpowiedzUsuńomg genialny *.* Harry kutas. Birdy w końcu się postawiła i mam nadzieję że Harry coś zrozumie. Tak bardzo dziękuje ci że tłumaczysz to ff :** kocham cię za to <33
OdpowiedzUsuńSheerio
Jejku Harry hqpxhwgdbwkelqkakznjs
OdpowiedzUsuń#Hirdy >>>>>>>>>>
Rozdział taki buntowniczy, świetny :D
Świetny. I oczywiście, że shippuje Hirdy. <3 Zawsze i wszędzie :)
OdpowiedzUsuńI może to troche dziwne, ale dopiero dziś jak zauważyłam zakładke "oryginał" doszło do mnie, że to opowiadanie nie jest twojego autorstwa. Zdziwiłam się haha. ;D A już miałam pisać "weny życzę" :P
Cudowne! Im dalej jesteśmy, tym wiecej się dzieje! *.*
OdpowiedzUsuńboże to jest najcudowniejsze co czytam, niech hazz przestanie być takim dupkiem, ugh
OdpowiedzUsuńjak to fajnie sie czyta, kiedy Birdy sie sprzeciwia Harry'emu... ale troche mi go szkoda.. nie wiem czemu.. i jakos tak szkoda, ze nie ma wiecej scen, kiedy ją pociesza, przytula... ugh.. czekam na nastepny <3
OdpowiedzUsuńHirdy ♥
OdpowiedzUsuńHaha xd
Boziu ciekawe co będzie dalej o.O
Czekam
Świetny rozdział, Harry znów pokazuje swoją gorszą stronę :/ a Birdy w końcu mu wygarnęła i ma rację bo Harry traktuje ją jak zabawkę z która może robić co chce. Ciekawa jestem jak się skończy ta kłótnia, więc już się nie mogę doczekać nexta @crazy_blob
OdpowiedzUsuńświetny. ciekawe co dalej się wydarzy. czekam na nexta. :)
OdpowiedzUsuńOMG! BOSKI JSFBHUJFHJAL ja chcę następny!!!!
OdpowiedzUsuńJa shippuje! I mam nadzieję, że wreszcie Birdy opanuje swój temperament :D Dobra może i jest porwana, ale kurde źle jej :D? No chyba nie :D
OdpowiedzUsuńAle wybuchł miała niezły :D Wiedziałam, że to kiedyś pęknie :D
Czekam na kolejny rozdział :)
Pozdrawiam ;*
rozdział sifsdhnf czekam na nn mysle ze szybko dodacie
OdpowiedzUsuńHarry+Birdy=Barryxd
OdpowiedzUsuńjeju ja sie nie doczekam nastepnego :< HIRDY GÓRĄ!
OdpowiedzUsuńA ja już nie wiem co myśleć o Hirdy. No i co z tego, że zapaliła tego cholernego papierosa? Czy Harry na prawdę nie widzi problemu? Nie żeby miało być jej lepiej z matką, ale co on jej gwarantuje swoim zachowaniem? Mówi tylko w kółko, że Birdy do niego należy, lol ona teraz o tym nie myśli i pewnie nigdy się nie zastanawiała będąc pod nadzorem matki, ale przecież każdy chce poczuć miłość. Tym czasem on nie żąda za nią okupu, a posłuszeństwa wobec niego. Więc co będzie przy nim do końca życia? Dlaczego pozostali nic z tym nie robią? Czy wciąż czegoś nie wiemy? Nie ma innej metody dla odkupienia win? Czekam na ciąg dalszy.
OdpowiedzUsuńWoooow !!!! Birdyyyy !!!! Nareszciee !! Kochaam cie ! W końcu to wszystko powiedziałaś to co ci leży na sumieniu <333333
OdpowiedzUsuńto fanfiction>>>>życie
OdpowiedzUsuńChcialabym Cie prosic, bys informowala mnie o nastepnych rozdzialach na to konto @droowseex, bo tamto (sluumberr) zostalo zhakowane :( z gory dziekuje xx
OdpowiedzUsuń@droowseex
Ja z toba shipuje Hirdy :*
OdpowiedzUsuńBoze on zachowuje się jak tatalny debil, rozdzial jest super ,ale zmien troche Harrego :*
Zycze weny i do nastepnego <3
Od samego rana czekam na rozdział :( gdzie on jest ? Mam nadzieje ze dzisiaj dodasz <3
OdpowiedzUsuń