- Mam dość bycia w klatce.
Odwróciłam
się na pięcie, nawet nie byłam dalej niż metr od Harry’ego, a znajdowałam się
bliżej drzwi niż on. Nie wiem, czego się spodziewałam, ale kiedy nacisnęłam na
klamkę i pociągnęłam w moją stronę, one się otworzyły, a Harry nic nie
powiedział dopóki w pełni ich nie otworzyłam. Spojrzałam przez ramię – jego
twarz nie wyrażała żadnych emocji, ale dobrze wiedziałam, że był wściekły –
jego oczy ukazywały to z dala, były ciemne i płonące żarem.
-
Dam ci dziesięć sekund, abyś zamknęła drzwi i tutaj przyszła, zanim, kurwa,
naprawdę stracę do ciebie cierpliwość.
Zadrżałam.
Harry naprawdę mnie mylił, jeśli było coś, czego nie potrafiłam zrozumieć, to
był to on. Czasami zachowywał się tak, jakby mu naprawdę zależało, pokazując
prawdziwą troskę, współczucie i litość, które ukazywało się w jego jasnych
szmaragdach, a dotychczas nie brał pod uwagę mojego dobrobytu, aby pozwolić mi odejść. Byłam skrzywdzona. Byłam skrzywdzona na wiele sposobów, a
trzymanie mnie z nim w zamknięciu nie pomagało nawet w najmniejszym stopniu,
ani grożenie mi swoim wściekłym tonem czy ciemnymi oczami. Harry mnie
dezorientował, chciałam się dowiedzieć czy on w ogóle miał w sobie troskę.
Uparcie
wymamrotałam „Nie jestem twoja”, zanim wyparowałam z ostrym wiatrem, a drzwi
się za mną zatrzasnęły.
Byłam
szalona, ja naprawdę byłam szalona.
Część
mnie dawała mi ostrą naganę za bycie tak absurdalną i
nieostrożną; ostatnią rzeczą jaką chciałam, to powtórzenie mojej pierwszej i
poprzedniej kary. A reszta mnie krzyczała ‘uciekaj’.
Nie byłam na tyle głupia, aby uwierzyć, że Harry by po mnie nie przyszedł i
miałam całkowitą racje, że tak zrobi, ponieważ moje imię opuściło jego
wargi w gwałtownym burknięciu i mogłam usłyszeć głośne kroki, dochodzące zza
moich pleców.
Nie
byłam szybkim biegaczem – nigdy nie znajdowałam przyjemności w sporcie,
ponieważ miałam tendencję do potykania się o własne nogi, pozwalając różnym
urządzeniom uderzyć mnie prosto w twarz, bo brakowało mi jakiejkolwiek
koordynacji, więc moja panika na kroki Harry’ego wystarczyła, aby nogi się pode
mną ugięły, właśnie tam i wtedy.
Ale
jakoś udało mi się biec.
Ulica
Louisa różniła się od tej Harry’ego, tym że była krótsza, a szeroka alejka
zwiększyła moją nadzieję na zgubienie go. Wzięłam ostry zakręt naprzeciw
wiatru, które dmuchnęło z niepotrzebną siłą na mnie, a łzy w moich oczach
przyćmiewały mi drogę. Zorientowałam się, kiedy wpadłam na obcy obszar, że
podjazd połączony był z tyłem wielu domów, a także, że był całkowicie pusty –
typowe, że nie było w pobliżu żadnej osoby, która mogłaby zobaczyć, co się
dzieje.
-
Birdy, do kurwy nędzy! – krzyknął Harry. - Pogarszasz tylko sprawę.
Desperacko
miałam nadzieję, że frustracja Harry’ego oznacza, że moje próby ucieczki idą na
moją korzyść.
Alejka
miała wiele zakrętów i byłam wytrwała w podjęciu ich, jakkolwiek jest to
możliwe dla człowieka i przez chwilę pomyślałam, że moja próba na zgubienie
porywacza była daremna i nieporadna, ale wydawało się, że w jakiś sposób to moja
ogromna determinacja – nie moje sportowe zdolności – dla ucieczki, wolno lecąc,
pracowałam na moją korzyść. Pomimo tego okazało się, że udało mi się uciec
nieuniknioną.
Harry
nie był już za mną, a ja wykorzystałam sytuację i skryłam się za szopką, przyciągając
kolana do piersi, plecy dociskając do ściany, a głowę chowając między kolana,
kiedy płakałam. Płakałam, ponieważ mój dziadek umarł; płakałam, czując ból na
pogrzebie, podczas gdy moja matka do mnie mówiła; płakałam, będąc całe życie
uwięzioną w klatce; płakałam z powodu wolności, której nie czułam ani nie
doświadczyłam; i płakałam przez siebie i uczucia, które ostatecznie obracały
się wokół bólu, który szarpał moim sercem.
A
potem, kiedy płakałam mocniej, wyczułam czyjąś obecność obok siebie, która odzwierciedliła
moją pozycję na ziemi, czułam, jak jej wzrok skupia się na mnie.
-
Przepraszam.
Moje
łzy chwilowo ustały i podniosłam głowę zarówno z zamieszaniu i ciekawości przez
głos, na który nie byłam przyzwyczajona, zdobiony irlandzkim akcentem. Moje
oczy spotkały parę niebieskich i teraz siedziałam twarzą w twarz z Niallem.
Wcześniej nie zamieniliśmy ze sobą żadnego słowa, a moja głowa przechyliła się
lekko na bok, nie będąc pewna, za co przeprasza.
-
Przepraszam, że to przytrafiło się tobie – powiedział łagodnie, a ja poczułam
małą iskierkę nadziei, że Niall mógłby mi pomóc wyjść z tej sytuacji, może
pomógłby mi w ucieczce, – ale potem w ciągu jednej chwili to się wypaliło, a
znajome uczucie rozczarowania ciążyło w mojej klatce. – I przepraszam, że nie
mogę z tym nic zrobić.
Wyglądał, jakby było mu naprawdę przykro, naprawdę sympatycznie. Myślami powróciłam do
tego, jak potraktował mnie Zayn, podczas naszej rozmowy, potem do Louisa, a
następnie przez krótką chwilę zastanawiałam się, jak by było, gdyby któryś z
nich mnie porwał. Harry byłby przyjacielem mojego zdobywcy, który by mnie pocieszał?
Traktowałby mnie inaczej? Czy Zayn, Louis albo Niall przemieniliby się w kogoś,
kto nie potrafi panować nad swoim gniewem, w jakiś sposób w kogoś, kto miał
większe wahania nastroju niż przeciętny człowiek, kogoś, kto był zaborczy,
dobry, nadzorujący, wymagający, słodki i kochający zarazem?
Nie
odpowiedziałam Niallowi, ale wpatrywałam się w brudną ziemię przed sobą.
-
Niall? – Usłyszałam krzyk Harry’ego. – Znalazłeś ją? Liam, Liam? – Poczułam świeże
łzy, kapiące po policzku i pociągnęłam nosem, przecierając rękami twarz. Po
prostu chciałam trochę czasu w samotności, trochę czasu nie będąc zamkniętą, nie
w otoczeniu ludzi, których ledwo znałam. Potrzebowałam miejsca, potrzebowałam
trochę czasu na oddech – czułam się jakbym była duszona.
-
On będzie zły, wiesz? – Niall odezwał się cicho.
Kiwnęłam
głową, spoglądając na niego, zanim potrząsnęłam głową, a łzy nadal ciekły po
moim policzku.
-
Nie chcę wracać – powiedziałam cicho. – Nie mogę wrócić.
-
Wiem – odpowiedział równie cicho – ale musisz.
Miałam
dość osób, które wmawiały mi, co musiałam zrobić, a czego nie wolno mi było.
Nie miałam w tej sprawie nic do powiedzenia, nawet gdybym miałam jakąkolwiek
wolność w tym porwaniu, poza tym chciałam mieć również prawo do podejmowania decyzji za
siebie, proste prawo do podejmowania własnych wyborów.
-
Nie. – Nagle wstałam. – Nie zrobię tego. Nie powinnam tutaj być, nawet nic z
tych rzeczy nie powinno się wydarzyć! – desperacko zapłakałam.
Dlaczego
nikt nie potrafił zrozumieć, że to było złe? Bardzo złe.
Niall
również wstał, pozostawiając między nami niewielką przestrzeń, podczas gdy
wyglądał jakby się zagubił, nie wiedząc, co zrobić.
-
Niall! – Jakiś głos zawołał głośno. – Niall, łap ją!
Obydwoje
odwróciliśmy się, aby zobaczyć zbliżającego się Liama, a moje serce upadło, na
widok czarnego Range Rovera Harry’ego, drzwi się otworzyły, czekając niedaleko
ode mnie. Nie mogłam pozwolić, aby Harry mnie znów zabrał, nie bez walki, nie
bez spróbowania ucieczki, pomimo poczucia zniechęcenia, wciąż walczyłam.
Liam
zbliżył się szybciej niż się tego spodziewałam i nie próbował być nawet
delikatny, kiedy chwycił mnie za oba nadgarstki i zaczął ciągnąć w kierunku
wielkiego, czarnego samochodu, rażąco ignorując moje protesty.
-
Zostaw mnie! – z trudem zarządziłam, bezradnie próbując się wyrwać z jego
uścisku.
Nienawidziłam
być w pobliżu wściekłego Harry’ego, poza tym nawet nie znałam Liama, a
wiedziałam, że był zdecydowanie zdenerwowany. Nie wiedziałam, do czego był w
stanie się posunąć, nie wiedziałam, jak by mnie potraktował ani nawet dlaczego.
Wywnioskowałam z tego, że najwyraźniej nie czuł do mnie sympatii w ten sam
sposób, jak inny przyjaciele Harry’ego; jak Louis, Zayn czy Niall, z którym
prawie w ogóle nie rozmawiałam.
Liam
nagle uwolnił moje nadgarstki nie zbyt zadowolony, że próbowałam walczyć, zanim
zdążyłam zareagować, niedbale przerzucił mnie przez swoje ramię, a mały pisk
wydobył się z moich ust, kiedy z łatwością podprowadził mnie do otwartych drzwi
samochodu. Moje kopanie, bezradne, daremne walki i protesty w ogóle się nie
liczyły.
Zostałam
usadzona w aucie, plecami dociskając do siedzenia, a nogami wciąż walcząc.
Zanim zdążyłam zarejestrować, co się dzieje, Harry siedział obok mnie, szarpiąc
się z parą kajdanek ze śmiertelnym wyrazem twarzy.
Kilka
dłoni trzymało moje ciało, popychając mnie, próbując powstrzymać i oswoić moje
ruchy, kiedy desperacko walczyłam, próbując uwolnić się z ich szorstkich
szponów. Louis próbował ujarzmić moje dzikie kopanie, wówczas gdy Liam wziął na
siebie wciśnięcie dalej moich ramion, aby umożliwić mi siedzenie w pozycji
pionowej, a Harry starał się szybko związać moje ręce, które zgodnie wiły się
walczyły, co utrudniło sprawę, bardziej niż się tego spodziewał.
-
Puśćcie mnie, na miłość boską, co z wami nie tak, ludzie?! To nie jest w porządku,
t-to, dlaczego nie zostawicie mnie w spokoju?
Kiedy
tylko uścisk Louisa złagodniał, wykorzystałam okazję i zaczęłam kopać w każdym kierunku,
w jakim mogłam, w nadziei, że spowoduje to jakieś uszkodzenia.
I
zadziałało, choć nie chciałam tego na osobie, którą lubiłam.
Louis
krzyknął, kiedy moja stopa przyodziana Conversami uderzyła w jego lewe oko,
sprawiając, że cofnął się o kilka kroków. Liam też złagodził uścisk i podświadomie
pokręciłam się w szoku i otworzyłam szeroko oczy, a szczęka opadła mi w dół.
-
O mój boziu, przepraszam. Nie-nie chciałam uderzyć w twoje oko – panikowałam.
Kiedy
byłam świadkiem Louisa czule ściskającego podbite oko, nieunikniona i nie do
powstrzymania mgła sympatii sączyła się w dół mojego żołądka, ledwo zarejestrowałam,
co Harry zdążył osiągnąć, aż usłyszałam trzask kajdanek i dopiero wtedy udało
mi się poczuć zimno metalu, ocierające się o mój nadgarstek. Spojrzałam w dół
na moje świeżo związane dłonie, niewzruszone szarpnięcie zmarszczenie brwi i odrobina
porażki trawiło na mojej postawie.
Mała
pewność siebie odeszła.
Teraz
z nowo odkrytą ulgą przypuszczam, że Liam wydał z siebie rozdrażnione
westchnienie i cofnął się do Louisa, który mruczał coś w stylu „Cóż, ona dopiero
teraz wychodzi ze swojej skorupy”.
Ostatecznie
moją dolną wargę ukryłam pod górną z niewinnym wyrazem twarzy i szeroko
otwartymi oczami, powoli odwróciłam twarz w kierunku Harry’ego. Wyglądał jakby
mógł wybuchnąć. Jego szczęka była zaciśnięta, a głęboki grymas i zmarszczone
brwi uwydatniały żyłę, pulsującą rytmicznie na czole. Jego spojrzenie było
twarde, bezlitosne i napięte, oczy przyćmione wściekłością i oburzeniem, pełne
rozczarowania, coś, co już dobrze znałam.
Przełknęłam
ślinę, kiedy moja pewność siebie rozwiała się, a strach wyciekał do moich
nerwów.
-
Nie masz nawet pojęcia, jak, cholernie, jestem na ciebie wściekły.
Myślę,
że skłoniłam do tego, jak bardzo jest zdenerwowany.
Harry
nie powiedział już nic, a ja nie mogłam znaleźć w sobie głosu, aby przemówić.
Podszedł do przedniego siedzenia, aby wziąć czarną, samoprzylepną taśmę
izolacyjną.
Jego
usta pozostały zamknięte, wargi prezentowały idealnie prostą linie, która z
łatwością urwała kawałek prostokąta, który został umieszczony na mojej buzi,
drugą dłonią chwycił tył mojej głowy i obniżył ją, umocowując taśmę. Nie
uczyniłam najmniejszej próby, aby go powstrzymać. Nie ruszałam się, skręcałam,
protestowałam czy nawet nie mruknęłam z najbardziej maleńką skargą.
Potem
zapiął mnie pasem, zabezpieczając moje ciało. Moje serce zabiło gwałtownie w
klatce piersiowej, tak dziko i okrutnie przeniknęło do mojej głowy wirując i
waląc – cicho prosząc moje ciało, aby się uspokoić.
Nawet
na mnie nie spoglądając Harry wysiadł z samochodu i zatrzasnął drzwi, nie
odwracając się przez ramię, kiedy szedł w kierunku Louisa. Nie mogłam być
świadkiem tej sceny, ze względu na łzy rojące się w moich oczach, które szybko
się napełniały, aby potem wypłynąć, kapiąc po moich policzkach i nie mając
zamiaru się zatrzymać. Zaczęłam patrzeć w podłogę, kurcząc się i ignorując
pasy, schowałam twarz w siedzeniu, moje ciało trzęsło się niepowściągliwym
szlochem, niezdolnym do opuszczenia moich mocno zapieczętowanych ust, – ale
zamiast tego można było usłyszeć kapanie łez i kilka słabych skomleń, których
po prostu nie mogłam powstrzymać.
~*~
Moje
ciało z grubsza zostało zaciągnięte z samochodu do domu, a po niecałej minucie
drzwi zostały zamknięte na klucz, upewniając się, że zostały bezpiecznie
zablokowane, znalazłam ręce Harry’ego, mocno napierające na moje ramiona, a
moje ciało uderzyło w ścianę z taką siłą, że czułam jakby mój kręgosłup
roztrzaskał się na kawałki. Zapiszczałam przez taśmę na moich ustach, a ukłucie
bólu obsypało się i wystrzeliło po całym moim ciele, przenosząc łzy do
czerwonej obwódki moich oczu.
Mój
wzrok nieśmiało napotkał Harry’ego, próbując, co w mojej mocy, aby nie pokazać,
jak byłam przerażona, stłumiłam rosnący we mnie strach, oczywiście strach w
moich oczach. Zaczęłam wszystkiego żałować – dlaczego musiałam być tak
irracjonalna i lekkomyślna pod wpływem chwili?
Przełknęłam
żółć, rosnącą w gardle i przekonywałam siebie, aby się nie bać, a przynajmniej,
żeby tak nie wyglądać.
Harry
nie powiedział żadnego słowa, kiedy bez żadnego ostrzeżenia dotarł do mojej
twarzy i bez wahania mocno zdarł taśmę z ust. Nieuchronnie załkałam i
powstrzymałam cichy krzyk, kiedy moja głowa gwałtownie obróciła się w prawo i
spotkałam się z niekomfortowym mrowieniem na moich czerwonych ustach. Myślałam o
użyciu moich związanych dłoni, aby załagodzić ten obszar, ale kiedy to
zrobiłam, zostały umieszczone ponad moją głowę przez Harry’ego w niekomfortowej
pozycji.
-
Naprawdę nie wiem, co mam z tobą więcej zrobić, Birdy – moje imię wypełzło z
jego ust tak łatwo, tak groźnie i niepokojąco, że wysłało dreszcze wzdłuż
mojego kręgosłupa. Jego uchwyt nie poluźnił się, ale zostałam uwięziona w jego
uścisku, a on odmawiał mojej wolności.
Ponownie odwróciłam spojrzenie, czując się podatna i przerażona pod jego ciężkim
wzorkiem i mocnym uściskiem – onieśmielona, lecz także byłam pełna urazy na
to, że miał tak wielki na mnie wpływ. Pociągnęłam nosem, a pragnienie
przetarcia moich oczu wciąż wzrastało.
-
Nie mów tego – wychrypiałam szorstkim głosem – po prostu tego nie mów.
Chwilowe
zamieszanie zamigotało na twarzy Harry’ego, luzując uścisk, a ja wzięłam to za
okazję, aby go od siebie odepchnąć i nagle iskra gniewu rozpaliła się we mnie. Odeszłam
od niego na tyle, ile mogłam, a rozdrażnienie było widoczne na mojej posturze.
-
Przestań się zachowywać tak, jakbym była dla ciebie ciężarem. Wiem, że nim
jestem, uwierz mi, że wiem – ale nie
dla ciebie. Ty jesteś tym, który mnie
tutaj trzyma, ty jesteś tym, który mi
to zrobił, ty... nie możesz oczekiwać ode mnie, że się z tym pogodzę, nie możesz
oczekiwać, że nie będę walczyć. – Ponownie zapłakałam, nie mogąc utrzymać bólu,
który sączył się z mojego tonu, ból, który poczułam był oczywisty na mojej
niezadowolonej posturze.
Łzy
kapały po moim policzku i pokręciłam głową, wychodząc z pokoju, kiedy zdałam
sobie sprawę, że Harry podąża za mną.
-
Po prostu mnie zostaw. Proszę, zostaw
mnie samą.
Ignorowałam
Harry’ego przez resztę nocy. Poszłam prosto na górę i tam zostałam, desperacko
próbując zapaść w głęboki sen.
Smutne
było to, że w głębi duszy wiedziałam, że był dobrym człowiekiem. Wybierał
błędne decyzje, spadając na złą drogę, miał błędne poglądy i widoki, które nie
miały sensu, ale gdzieś w środku wiedziałam, że miał swoje powody do tego, co
robił. Może był samolubny i kontrolujący, ale pod jego zimną pokrywą był tylko
samotnym chłopcem, który pragnął kogoś w swoim życiu. Nigdy nie tolerowałam
jego działań, nigdy nie przyjęłam, że to co zrobił było w porządku, ale do
pewnego stopnia mogłam współczuć i spróbować
zrozumieć, że wziął mnie dla dobrych celów.
Wierzyłam
w to, że był dobrym człowiekiem, ale nie byłam jeszcze gotowa, aby to przyjąć,
nie byłam jeszcze gotowa, aby mu wybaczyć.
Nie
przyszłam na jedzenie, ani nawet nie przyszłam zobaczyć Kluska i pozostałam w
‘mojej’ sypialni aż do rana, dopóki Harry nie przyszedł i nie wyciągnął mnie ze
spokojnego snu.
-
Birdy, wstawaj, idziemy znowu do Louisa.
Zacisnęłam
mocniej powieki i zaciągnęłam kołdrę na głowę. Nie chciałam iść ponownie do
Louisa, nie chciałam rozmawiać z Harrym i nie chciałam go oglądać czy nawet
myśleć o nim. Chciałam spać, chciałam spokoju.
-
Nie ignoruj mnie – rozkazał groźnie – jestem na ciebie bardzo wkurwiony, nie
chcesz czynić rzeczy bardziej niezdrowymi dla siebie. – Rażąco zlekceważyłam go,
przybliżyłam do siebie narzutę, skulając się w kłębek, kiedy rozpaczliwie
chciałam, aby sobie poszedł.
Lekko
pisnęłam, gdy poczucie bezpiecznego ciepła zostało nagle zerwane, a chłodne
powietrze uderzyło w moją skórę, ukazując gniewny wyraz twarzy Harry’ego, który
zauważyłam nawet przy zamglonej widoczności.
-
Wstawaj, natychmiast – warknął groźnie.
Popatrzyłam
się na niego pustym wzrokiem, trzymając mocno zamknięte usta. Bez słowa
wykonałam to, co powiedział, nie zatrzymując się na zbyt długo, aby usłyszeć
kolejne polecenia. Przeszłam tuż obok niego, tylko po to, żeby zostać
zatrzymaną przez ramię Harry’ego. Odwróciłam się w jego kierunku, nie ukazując
żadnej emocji.
-
Ciche traktowanie? – zapytał, unosząc brwi. – Poważnie myślisz, że możesz poddać
mnie jakiemuś pieprzonemu, cichemu traktowaniu?
Moje
usta pozostały zamknięte, zamrugałam.
Złość
wykrzywiła jego postawą, oczy zwęziły się, kiedy cisnął do mnie sztyletami i
przyciągnął mnie bliżej siebie.
-
W porządku. – splunął zaciekle. – Kiedy wyjdziemy, nie chcę słyszeć od ciebie
żadnego pieprzonego słowa, nie chcę nawet, żebyś otwierała usta. Chcesz
milczeć? Dobrze, ze mną, ale nie możesz nic powiedzieć przez cały dzień.
Będziesz siedzieć cicho i będziesz grzeczną dziewczynką albo będziemy mieć
poważny problem.
~*~
Byłam
wierna moim słowom – albo i nie, bo wcale nic nie mówiłam. Nie odzywałam się,
kiedy się ubrałam i zjadłam śniadanie, nie odzywałam się, kiedy bawiłam się z
Kluskiem i nic nie mówiłam podczas jazdy samochodem do domu Louisa.
-
Pamiętaj, żadnego pieprzonego słowa – warknął, kiedy wysiadł z samochodu, a
świeży gniew nie wahał się w najmniejszym stopniu.
Moja
głowa była pochylona, a ciało wiotkie, gdy pozwoliłam Harry’emu zaciągnąć
mnie na chodnik, nawet gdybym chciała, moje zmagania były ograniczone
kajdankami. Kiedy drzwi się otworzyły, byłam zmuszona wejść do środka, moje
usta otworzyły się ze zdziwienia, a oczy dramatycznie powiększyły swój rozmiar,
kiedy skapywała ze mnie wina.
Louis
stał przede mną z podbitym okiem – naprawdę, naprawdę to było bolesne, patrząc
na jego oko, zranione miejsce miało kolor niebieski i fioletowy, a opuchlizna
na nim i wierzch były częściowo zamknięte.
Harry
i Louis przywitali się i tym razem chłopak zaoferował mi tylko mały uśmiech,
ale byłam zbyt zajęta ukrywaniem okropnego poczucia winy. Harry zaciągnął mnie
do salonu, a mój wzrok cały czas skupiał się na podłodze. Podobnie jak wczoraj,
nie uznałam nikogo, aż powitania nie wypełniły powietrza, ale moje usta
pozostały zamknięte, a oczy lądowały wszędzie, byleby nie złapać z nikim
kontaktu, ostatecznie zostałam zaciągnięta na kanapę, zaś Harry niebywale
próbował być najmniej delikatnym.
Czułam
się okropnie. Czułam się naprawdę, naprawdę szczerze okropnie.
Louis
mógł pomóc Harry’emu w zapewnieniu, że nie ucieknę, ale był dla mnie miły od
dnia, w którym po raz pierwszy się poznaliśmy. Był po prostu lojalnym
przyjacielem Harry’ego, on w żaden sposób nie zasługuje na to, co mu zrobiłam,
nawet jeśli to był przypadek, bo nigdy nie zrobiłabym tego celowo. I to nawet
nie było przeznaczone do ukojenia mojego poczucia winy.
Poczucie
guli rosło w gardle, szybko skarciłam się za płacz nad czymś tak błahym, Louis
powinien być tylko tym jednym, który mógłby płakać – zastanawiałam się, jak
moja noga mogła wywołać takie szkody. Moja uwaga została odwrócona, kiedy Louis
stanął obok mnie.
-
Chcesz się napić, Birdy?
Jego
dobroć zwiększyła tylko moje poczucie winy i miałam ochotę zacząć płakać
jeszcze bardziej. Zmusiłam się na słaby uśmiech i zaczęłam potrząsać głową w
odpowiedzi, ale Harry mnie uprzedził.
-
Nie – powiedział stanowczo, a jego oczy przyklejone były do telefony. – Ona nie
pije.
Louis
zignorował Harry’ego, czekając na odpowiedź ode mnie. Uśmiechnęłam się na tyle, ile mogłam i potrząsnęłam głową.
Usiadł
obok mnie na kanapie, a rozmowa szybko zaczęła być prowadzona wokół mnie.
Ostatecznie odwróciłam wzrok od moich kolan, gdzie był przez ostanie
dwadzieścia minut, ignorując oczy Harry’ego, które przeniosły się z jego
telefonu, teraz przyklejając się do mnie i obserwując każdy mój ruch, a ja
odwróciłam się w kierunku najstarszego chłopaka. Zmarszczyłam brwi, kiedy
przyglądałam się oku, które było przyozdobione siniakiem, nie jasno świadoma,
że rozmowy w pokoju ucichły.
Otworzyłam
usta i wreszcie zdobyłam się na odwagę, na którą od jakiegoś czasu miałam
ochotę, aby przeprosić.
-
Naprawdę przepraszam za twoje oko – powiedziałam nieśmiało, a mój mały głos
sprawił, że odwrócił się w moim kierunku.
Jednak
nie byłam w stanie odebrać od Louisa odpowiedzi, ponieważ z mojej drugiej
strony, chłopak, który nie miał powodu, aby być wkurzonym, biorąc pod uwagę, że
nie on został porwany, ani kopnięty w oko, nie miałam problemu w ukryciu, że
jednym wytłumaczeniem, dlaczego się tak zachowywał było to, że ktoś wepchnął mu
kij do tyłka, po prostu tak jakby miał okres – a jego hormony były po drodze.
-
Birdy – warknął – co ja powiedziałem? – zapytał ostro, kompletnie ignorując
słowa, że nie będę gorzka czy złośliwa, ale przynajmniej szczerze przeprosiłam.
Jego najlepszy przyjaciel był poza jego dziwactwami, ale lubiłam Louisa.
-
Ja tylko przepr…
-
Birdy.
-
Co? Ja tyl…
-
Co. Ja. Powiedziałem. Wcześniej?
-
Ja…
-
Birdy.
Jego
ton znacznie się zmienił, przejęty zagrożeniem i goryczą, mówił mi, że powinnam
przestać, ale dzisiaj nie czułam się sobą. Nie czułam, że kulę się pod jego
gniewnym i intensywnym spojrzeniem. Chciałam wypuścić szalejące emocje,
pozwalając dzikim uczuciom i myślom uciec. Byłam zła, bo szczerze mówiąc,
czułam się naprawdę źle z powodu oka Louisa i miałam potrzebę przeprosić, a
Harry powinien to zrozumieć i pozwolić mi to zrobić – przecież Louis był jego
najlepszym przyjacielem.
-
Powinnam ciebie kopnąć w to pieprzone oko – splunęłam gorzko.
Oczy
Harry’ego rozszerzyły się i nie musiał ukrywać ewidentnego szoku. Jego brwi
uniosły się, a usta szeroko otworzyły, zanim się szybko przekomponował –
powrócił gniew, a jakiekolwiek ślady po szoku zniknęły.
-
Chciałabym gniewnie skrzyżować ramiona na piersi, ale najwidoczniej lubisz ranić
moje nadgarstki – więc myślę, że ta
opcja jest do wyrzucenia przez okno wraz z twoimi cholernymi moralnościami, pomyślałam zaciekle.
Moje
ramię zostało skonfiskowane w uchwycie, który był wystarczająco mocny, aby
zamienić moje kości w proch i zostałam przyciągnięta bliżej niego, zmuszona do
wpatrywania się w coś, co wyglądało jak dwa bezdenne czarne kule.
-
Oboje dobrze wiemy, że w torbie mam rolkę taśmy izolacyjnej. Powiesz jeszcze
jedno słowo, nawet jeśli choćby na milimetr otworzysz te swoje piękne usteczka,
a zakleję je tak bardzo, że zajmie ci pierdolony tydzień, aby to zdjąć. A
jak będziemy sami – to będziesz miała cholerne kłopoty, kiedy wrócimy. Lepiej
miej nadzieję, że pobyt tutaj przygotuje cię na no to, co zrobię z tobą
później.
To
mnie uciszyło.
Zostałam
od niego odepchnięta, a łzy piekły moje oczy, kiedy starałam się utrzymać
spokój, patrząc na swoje kolana, podczas gdy próbowałam dyskretnie wziąć
głęboki oddech, aby się wziąć do kupy, kiedy szturchnięcie przeniosło mój wzrok
na lewo. Spojrzałam na Louisa, który się do mnie uśmiechał, prawdziwym,
szczerym uśmiechem, z niewątpliwym cieniem troski i współczucia.
Starałam
się do niego uśmiechnąć, ale moje drżące usta nie były chętne do zrobienia tego.
Ciasno je zacisnęłam, próbując utrzymać moje łzy na wodzy.
-
Będzie dobrze – powiedział bezgłośnie, i tym razem, ignorując łzy na moim
policzku, uśmiechnęłam się, z powrotem zatapiając się w samotnej ciszy i
starając się przekonać do tego, że Louis miał rację.
~*~
Wróciliśmy
chwilę później, ramię Harry’ego zaciągnęło mnie do domu, a następnie do salonu,
idealnie ukazując jego gniew.
-
Nie mogę uwierzyć, że ostatnio byłaś tak, kurewsko, nieposłuszna – warknął
gniewnie, odwracając się z westchnieniem frustracji. Przebiegł palcami po
niesfornych lokach, wyrażając udrękę i irytację na jego posturze – Naprawdę
chcę mi się tym rzygać – splunął.
-
Jakie to musi być dla ciebie niepokojące – odparłam, a słowy kołysały się w
czystym sarkazmie – przepraszam za moje
absurdalne zachowanie – to musi być wyraźnie niepokojące, a także przerażające,
w jakiej się ty znajdujesz sytuacji. Proszę, przyjmij moje najgłębsze, szczere
przeprosiny. Szczerze bardzo, bardzo przepraszam.
Zdałam
sobie sprawę, że może przekroczyłam linię i pchnęłam go za daleko, zabrnęło to
tylko tak bardzo z moim niepokojącą i nietypową wrednością, że ostatecznie mógł
pęknąć. Wiedziałam, że on mógłby tylko dmuchnąć, a ja poniosłabym konsekwencję.
Ale
on odwrócił się w moim kierunku, a ja w pełni oczekiwałam, aż gniew pokryje
jego zimną posturę i byłam bardziej niż zaskoczona, kiedy na jego ustach zagrał
uśmieszek, prezentując tylko odcień gniewu, ale najważniejsze wydawało się być
przyjemnością i rozbawieniem. Zastygłam, kiedy powoli do mnie podszedł, mój
oddech uwiązł w gardle, a oczy szeroko się otworzyły, kiedy zamknął między nami
odległość.
-
Jesteś dziś taka zadziorna – powiedział, a uśmieszek nie słabnął.
Wciąż
stałam cicho, pewna tego, jak to się rozegra. Harry pochylił głowę w dół, a
nieposkromione loki ocierały się o mój policzek, kiedy jego ciepły oddech
zawiał na moim uchu i szyi. Przygryzłam wargę, starając się kontrolować mój
oddech, kiedy serce mocno zabiło w piersi.
-
Muszę przyznać – kontynuował ochryple, – że nawet mnie to kręci.
Niemal
natychmiast cała moja pewność siebie wyparowała do powietrza, zostawiając nieśmiałą dziewczynką bez gniewu, frustracji i paliwa do nietypowego
zachowania.
Jak
to się nagle stało?
-
Ja… t-to nie było moim zamiarem – wymamrotałam nieśmiało, a moje policzki
przybrały barwę jasnego różu, cofnęłam się o krok, w nadziei, że zmniejszy to
odległość między nami.
Nieśmiało zerknęłam spod długich rzęs, a jego zielone oczy tańczyły z pożądania. Trzymałam dzielnie jego spojrzenie, ale kiedy przybliżył się do mnie, mój wzrok powędrował na podłogę. Na krótką chwilę, ramiona Harry’ego okryły mój pas, zanim jedna z rąk zabrała się do wkładania za ucho pasma moich włosów ze słodką czułością, która na wylot mnie oszukała, ale on nie dał mi czasu aby odzyskać i unormować oddech i uspokoić moje dzikie serce, kiedy jego usta przylgnęły do mojej szyi, całując delikatnie w górę i dół.
Nieśmiało zerknęłam spod długich rzęs, a jego zielone oczy tańczyły z pożądania. Trzymałam dzielnie jego spojrzenie, ale kiedy przybliżył się do mnie, mój wzrok powędrował na podłogę. Na krótką chwilę, ramiona Harry’ego okryły mój pas, zanim jedna z rąk zabrała się do wkładania za ucho pasma moich włosów ze słodką czułością, która na wylot mnie oszukała, ale on nie dał mi czasu aby odzyskać i unormować oddech i uspokoić moje dzikie serce, kiedy jego usta przylgnęły do mojej szyi, całując delikatnie w górę i dół.
Moje
powieki trzepotały szybko, a szyja instynktownie się wygięła, dając mu większy
dostęp. W odpowiedzi poczułam jego uśmieszek na skórze.
-
Byłaś niegrzeczna – wyszeptał, mrucząc.
Powinnam
odepchnąć go, odmówić jego pocałunkom, zrobić coś logicznego – to byłoby to, co
ktoś inny by zrobił. Ale nie byłam tym innym i nie cierpiałam logiki, a jego
usta mąciły w mojej głowie.
-
Może powinienem cię ukarać? – zaproponował Harry, głosem pieścił każdy nerw
mojego ciała, jednocześnie powodując przebieg dreszczu strachu po kręgosłupie.
Byłam zdenerwowana, zdezorientowana i rozanielona, moje serce waliła tak mocno,
że myślałam, że rozerwie moją klatkę piersiową, a moje dłonie pociły się tak
bardzo, że mogły spowodować kałuże na podłodze.
Nigdy
wcześniej nie doświadczyłam czegoś takiego.
-
Hmm? – zakpił.
Wiedziałam,
że nie spodziewał się ani nie oczekiwał odpowiedzi słownej, on tylko się ze
mną drażnił, podnosząc stale rosnące zdenerwowanie.
Mój
umysł starał się dowiedzieć, o czym myślał i co planował, co on zamierzał
zrobić? To byłoby coś podobnego do mojej ostatniej kary? Czy miałam siłę, aby z
nim walczyć, czy po prostu poddać się jego wymaganiom i być posłuszna temu,
czego ode mnie chciał? Czy ja tego chciałam?
Jego
usta były miękkie, a pocałunki rozkoszne, chociaż gdzieś w głowie miałam
świadomość, że nie było to w porządku, a
logika i rozum zaginęła gdzieś pod zderzeniem myśli. Nie sądzę, że chciałam,
aby przestał, może mój umysł krzyczał w proteście, ale moje ciało mnie wydało,
jakikolwiek oporny głos był zagłuszony, do czasu, aż nie słyszałam go w ogóle.
Zmusiłam moje powieki do otwarcia, choć Harry nie był w stanie być świadkiem
mojej nowo nabytej wizji, która natychmiast została przerwana, a moje oczy
ponownie się zamknęły.
Harry
nagle uszczypnął wrażliwą skórę na mojej szyi, gryząc i ssąc, a moje usta
uwolniły cichy krzyk w szoku na ostry ból. Nie przestawał, a moja odpowiedź
zachęcała go do dalszych działań, a zęby szczególnie mocno szarpnęły w tamtym
miejscu, bez zwątpienia pozostawiając dobrze widoczny znak, kiedy oderwał się i
popatrzył.
-
Moja – warknął ponownie w moją szyję, a jego ręka wiła się od aktualnej pozycji. Jedna pozostała na moich plecach, a druga zacisnęła się na moich
długich włosach, lekko za nie szarpiąc, nie na tyle, aby zadać ból, ale
wystarczająco, żeby moje głowa się odchyliła. Ostatecznie Harry wysunął swój
język, tocząc nim ponad obolałą plamą, kojąc swoim dotykiem i dmuchnął w tamto
miejsce.
Harry
oznaczył mnie, fizycznie przypominało to o tym, że jestem jego. Jeśli nie mógł
uwierzyć mi psychicznie, to pokazał mi to. I to nieco działało, bo nikt nigdy
nie dotykał mnie w ten sposób i pomimo, że nie byłam w stanie zobaczyć tego co
mi zrobił, wiedziałam, że moje ciało nigdy nie okazało takiej terytorialnej
sympatii.
Harry
ponownie liznął językiem tamto miejsce, ale tym razem nie mogłam powstrzymać
się od sapnięcia, ku jego przyjemności i rozrywce, znów uśmiechnął się przy
mojej skórze.
Spowodował
tym jęk zadowolenia, który wydobył się wbrew mojej woli i oczywisty był
uśmieszek w jego głosie, oddychając płytko i ciężko, byłam niejasno świadoma, jak
jego druga ręka podstępnie wiła się w dół moich pleców, powoli, stopniowo,
odnajdując mój tyłek, a moja uwaga z pewnością się opanowała, a ciało
odskoczyło, kiedy mocno go ścisnął.
Harry
przyciągnął mnie z powrotem, a moją reakcją był wyciągnięcie ręki w miejsce,
które Harry dotykał, ale moja dłoń nawet nie dotarła do połowy drogi, bo
chwycił ją i poprowadził na poprzednie miejsce.
-
Nie, nie – skarcił mnie tonem, który mogłam tylko opisać, jako protekcjonalny.
Zmarszczyłam
brwi, pokusa, aby poczuć ból na mojej szyi zwiększała się, przez co nie
wiedziałam, co robić, ale wiedziałam, że nie mogę nic zrobić wbrew woli
Harry’ego, więc ramiona bezwładnie wisiały po bokach mojego ciała.
-
Dobra dziewczynka – pochwalił z fałszywym uśmieszkiem. – Teraz chodź. – Jego
ręka nie opuściła moich ramion i delikatnie za nie szarpnął, aby zachęcić mnie
do pójścia za nim.
Byłam
zdezorientowana, ciekawa i nerwowa, to nie była moja kara?
-
Gdzie idziemy? – spytałam spokojnie, nieśmiałym i cienkim głosem.
Harry
odwrócił się na chwilę w moim kierunku, uśmieszek znów drażnił jego wargi, a
błysk łobuzerskich szmaragdowych oczach, kiedy otworzył oczy, aby powiększyć
intensywne bicie mojego serca.
-
Byłaś bardzo niegrzeczną dziewczynką.
__________________________________
__________________________________
O jezu. asdfghvkl :) Końcówka niczym z pornola. Powiem wam, że zesracie się przy następnym rozdziale. Kiedy pierwszy raz to czytałam, myślałam, że ją porządnie zleje i to było dla mnie wielkie zaskoczenie, kiedy powiedział, że go to kręci. O boziu, teraz pójdą te rozdziały jedne z moich ulubionych ;) Ale to co było, to pestka z tym co będzie xd Och i mam kilka spraw do omówienia:
Pierwsza, to muszę powtórzyć, że Little Bird jest TŁUMACZENIEM, nie jesteśmy autorkami tego fanfica.
Druga, rozdziały NA PEWNO, będą się pojawiać co niedzielę, czasem w godzinach porannych, czasem w popołudniowych, a czasem w wieczornych, to zależy od tego, kiedy będziemy wolne.
I trzecia. Prosimy, komentujcie. Nie, to nie jest tak, że robimy to tylko i wyłącznie dla komentarzy, po prostu chcemy wiedzieć, czy liczba czytelników się powiększa, czy maleje. Och zapomniałabym 51 obserwatorów i ponad 21 tys. wyświetleń. asdgdbjvl :) Dziękujemy, zawsze się cieszę, jak widzę 1 obserwatora więcej ;D
Tak, więc zobaczymy się chyba dopiero w sierpniu, ponieważ wyjeżdżam na obóz, a podczas mojej nieobecności rozdziały będzie dodawać Wasp ;) Życzę wam miłych wakacji i myślę, że dobrze się one wam zaczęły.
Asgfdffdgg kocham to opowiadanie :3 <3
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko że rozdziały są raz w tygodniu, bo po prostu nie wytrzymuje aż tyle :D
No ale w każdym razie, świetne <3
OMG nie mogę się doczekać następnego rozdziału
OdpowiedzUsuńwowowowow
OdpowiedzUsuńwyczuwam +18, skjdnsadklsnd
poważnie, miałam to samo, co ty.
byłam pewna, że znowu ją uderzy, czy coś, a tu bum!
jebudup, będą się pieprzyć?
sakdnslakdmnsaddsmdlkm
ogólnie, to Birdy jest strasznie pyskata.
ja też jestem, ale nie aż tak.
na jej miejscu, to bym srała ze strachu, a ta się stawia.
no ale cóż, widocznie tak ma być.
świetny rozdział.
czekam na kolejny :)
pozdrawiam x
@awmyhazz
Okej, zapomniałam jak się oddycha @bumbumbumxx
OdpowiedzUsuńcfdivb omg jezu Harry co ty kombinujesz? :O~ @niallakamyboss
OdpowiedzUsuńO.o Harry jest... bipolarny to na pewno, ale w dzisiejszym odcinku to mnie zagiął :D Ja byłam pewna, że znów jej lutnie, ale nie :D Się nam chłopak nakręcił :D
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział :)
Pozdrawiam ;*
czekać cały tydzień!?
OdpowiedzUsuńCO?
to jakiś żart?
boziu umieram Harry jaki napalony awh god.
biedny Lou :/
ale jakiego trzeba mieć cela by trafić w oko? hahaha
Niall jaki podstępny, zagadał, że niby taki miły i ta cała reszta, a tu proszę!
Miłego wyjazdu :)
efhrfh oh boze
OdpowiedzUsuńOMG. boski. czekam na nexta.
OdpowiedzUsuń"nie miałam problemu w ukryciu, że jednym wytłumaczeniem, dlaczego się tak zachowywał było to, że ktoś wepchnął mu kij do tyłka, po prostu tak jakby miał okres."
OdpowiedzUsuńBirdy mistrz hahha
Końcówka mnie zniszczyła o jezu
Żyję tym ff
Papa
kcdsffjcrkcfr;cf Kochammmm <3
OdpowiedzUsuńJa chcę już kolejny rozdział :(
OdpowiedzUsuńO MÓJ BOŻE
OdpowiedzUsuńO JA PIER DO LE :O ASDFGGHJKLFS *-* CZEKAM!!!
OdpowiedzUsuńBoże następny rozdział musi być świetny! Chce go już!
OdpowiedzUsuńO fuck! !! Inaczej nie potrafię opisać tego rozdziału. Chcę już następny! !! Awfabcjihimng.... @crazy_blob
OdpowiedzUsuńoHOLERA
OdpowiedzUsuńOooo jezu :O
OdpowiedzUsuńNie spodziewalam się tego , harry kurcze nigdy cie nie ogarne , Birdy już jest jego,watpie ze bedzie chciala od niego jeszcze kiedykolwiek uciec , Niegrzeczne dziewczynka xd
Zycze powodzenia w tlumaczeniu i do nastepnego ;*
PS.udanego obozu :***
OMG!? Jvvhhivciedxtsob *_*
OdpowiedzUsuńAfhkcsrujvs. Nie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału. : 3
OdpowiedzUsuńJa też myślałam że ją zleje...
OdpowiedzUsuńAle coś mi się wydaje że twoje ulubione rozdziały będą też moimi xD
Nie mogę się doczekać już na następny :)
@klaudia_0304
U lalalalala :D Ale się dzieje ;3
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem Birdy też mogłaby trochę przystopować. Ja wiem, że została porwana, dziadek jej umarł i w ogóle, ale kurde, gdyby się słuchała Harry'ego, to nie byłoby jej tak źle.
Kurde ! Nie sądziłam, że po słowach Birdy, Harry się uśmiechnie ;o Myślałam, że zacznie na nią wrzeszczeć, że co ona sobie wyobraża, że przegina, a tu takie zaskoczenie :D Haroldzie, nie rozumiem Cię xd
Świetny rozdział, czekam na nexta xx
@droowseex
no no, ciekawa jestem co będzie dalej :D
OdpowiedzUsuńrozdział świetny, cudowny i taki aasdfghjkjkl! <3
kochamm!
i czekam na następneee! xoxo
jejku ja chcę już następny boże taki świetny rozdział dodałaś < 3 awwwwwww. kocham to ff . @Hazz_My_Angel
OdpowiedzUsuńmacie nową czytelniczkę! <3 wspaniałe tłumaczycie! :) oby tak dalej dziewczyny ;* bloga znalazłam kilka tygodni temu i stwierdziłam, że przeczytam. W sumie w jeden dzień przeczytałam wszystkie rozdziały i poczułam niedosyt. chce więcej i więceeeej <3 czekam na nexta! pozdrawiam i z góry dziękuje za to, że to tłumaczycie ;* @FuckMeStylees69
OdpowiedzUsuń