Moje policzki płonęły, kiedy
miękki uśmiech zdobił usta. Głowa Harry'ego odsunęła się, a ja pomyślałam, że
może nierówne bicie serca wyrówna się, ale przecież jego duże dłonie
poprowadziły mnie do leżącej pozycji. Jego delikatny dotyk nakłonił mnie, abym
przycisnęła plecy do piknikowego koca.
Usta chłopaka kontynuowały
wędrówkę po mojej skórze, posypując pocałunki od obojczyków w stronę pępka, aż
do ud. Jego loki łaskotały mnie, gdy wykonywał słodkie i przemyślane gesty.
W końcu jego lekki dotyk
przebiegł przez skórę, powodując ciarki na moich plecach. Oparł dłonie po
bokach, pochylając się nade mną. Czułam się całkowicie naga i bezbronna pod
siłą jego intensywnego spojrzenia, nawet jeśli cała uwaga skupiona była na moich
oczach. Miałam tylko na sobie parę mokrych od wody majtek i nie tylko moje
ciało był praktycznie nagie, ponieważ zmyła ona również cały makijaż z mojej
twarzy.
Leżałam na plecach, mokre włosy
rozwiane zostały po kocu piknikowym, a kropelki wody skapywały na mnie z ciała
Harry'ego.
- Nie musisz się wstydzić, nie
przede mną - powiedział łagodnie, szczerymi i dodającymi otuchy słowami.
Pokiwałam głową, nie zdając
sobie sprawy, że zostałam zniewolona przez jego ciepło, zachęcające szmaragdy. W ten sposób zdałam sobie sprawę, że faktycznie miał rację, pomimo
okoliczności, które nigdy nie były normalne czy racjonalne. Harry mnie rozumiał
- o ile mi wiadomo - lepiej niż ktokolwiek inny.
Gdybym miała wybrać jakieś
przypadkowe pytanie, które nie miałoby żadnego powiązania z tym, co
robiliśmy lub mówiliśmy wcześniej, nie chciałabym odebrać dziwnego spojrzenia,
powiadamiającego mnie o moim braku rozsądku. On przez kilka chwil milczałby,
zastanawiając się nad odpowiedzią, następnie otworzyłby usta, a mnie ogarnąłby
szok.
Ostatecznie Harry owinął ręcznik
wokół mojej klatki piersiowej, nie tylko zakrywając jej odkryte części, ale
również rumieniec zdobiący moje policzki. Przez chwilę myślałam nad jego
słowami, gdy jedliśmy przyniesione przez niego jedzenie, dumając o szczerości w
jego głosie i prawdziwości wyrytej w jego postawie, biorąc pod uwagę, że ona
naprawdę wierzył w to, czego ode mnie pragnął.
Po zjedzeniu, słońce w większej
części nas osuszyło. Położyłam się na nagiej klatce Harry'ego, spokojnie
oddychając, kiedy ogrzewało nas słońce, a ja wsłuchiwałam się w jego bicie
serca, zadowolona z ciszy i spokoju zewnętrznego świata; piękny, mały, ustronny
obszar, który wspólnie dzieliliśmy.
W pewnym momencie Harry otrzymał
sms-a i wyjął swój telefon z kieszeni, wystukując coś na ekranie. Na chwilę
zostałam w swojej pozycji, zamknęłam oczy, pozwalając mu robić, cokolwiek
robił, dopóki nie zaczynałam się niecierpliwić. Pewien pomysł dostał się do
mojej głowy i odnalazłam niezaprzeczalne pragnienie, aby go zrealizować.
Podniosłam się ze swojej pozycji
z uśmiechem na ustach. Wzruszyłam ramionami, odrzucając ręcznik, zostawiając
mnie nagą, ale w bieliźnie. Wiatr łagodnie podwiewał, zwiększając uwagę, kiedy
postawiłam swoją bosą stopę na trawie brzegu wzgórza, oczami przemierzając po
ludziach z niewinną fascynacją i zachwytem.
Przyszło mi do głowy, że podczas
gdy ja byłam na randce z chłopcem, który mnie porwał, inni żyli swoją
codziennością. Kontynuowali przyziemne, błahe rzeczy; nic niezwykłego. Stałam
praktycznie naga na szczycie wzgórza, które dużą częścią wychodziło na miasto.
Uśmiech rozświetlał moją posturę, wówczas gdy mój porywacz siedział niedaleko
mnie, obserwując każdy ruch, który wykonałam.
Ale nie obchodziło mnie, że mnie obserwował.
W rzeczywistości skończyłam z
ciągłymi pytaniami; dlaczego Harry porwał mnie z dala od ludzi; dlaczego
zdecydował się na tak irracjonalne działanie; co się wydarzy; co robili moi
rodzice; czy szukali albo martwili się o mnie, o moją przyszłość, nawet jak
jakąś miałam. Przede wszystkim przestałam z kwestionowaniem tego, co czuję.
Byłam pewna, że straciłam swoje
zdrowie psychiczne w trakcie oczekiwanych rozdarć i niezgłębionego śmiechu.
Surowo, mocno trzymający, ciepły, czuły uścisk szybko polubił mojego zdobywcę -
jedynego, który wyrwał mnie z życia, o którym zapomniałam. Zdążyłam ustalić czy
moje uczucia w stosunku Harry'ego były pozytywne czy negatywne.
Mimo wszystko, choć przeczyło to
wszelkiej logice i sensie, nie czułam do niego goryczy, nienawiści.
Przynajmniej teraz.
To było zwariowane.
Ale nie przejmowałam się tym.
I czułam się dobrze.
Jakby doskonale wybrany czas,
wiatr pieścił kosmyki moich włosów, rozwiewając je na twarz, chłodne powietrze
uderzało w gołą skórę, kiedy stałam narażona i prawie bezbronna. Powietrze było
chłodne, ale ciepłe promienie słońca ogrzewały ustronny obszar. Świat znajdował
się pod nami, ludzie przechodzili, kontynuując swoje rutynowe czynności, którym
obciążyło ich społeczeństwo, podczas gdy Harry i ja żyliśmy. Nie tylko
przetrwaliśmy, ale byliśmy w pełni żywi.
Czułam jak moje powieki zaczynały
trzepotać. Wdychałam świeże powietrze, odchylając podbródek ku niebu. Wzniosłam
ręce po obu stronach.
I wtedy poczułam znajomą parę
ciepłych ramion, owijających się wokół mojej talii, opierającą się o moje ramię
głowę i łaskoczące w policzek loki. Nie wiem jak długo staliśmy w tej pozycji,
ale czułam, że niemal zanikam. Chłodne powietrze uderzało w moją skórę. Otwarta
przestrzeń, piękna obcość, której nie doceniałam, chłopiec, owijający mnie
rękami tak mocno, jakby bał się, że zniknę.
W końcu, czując, że minęły
godziny odwróciłam się, przez co Harry się odsunął.
Uśmiechnęłam się do niego,
szerokim, szczęśliwym uśmiechem, który rzadko gościł na moich ustach. To
poczucie nie było znajome, ale przyjemne. Moje delikatne, niebieskie oczy
spoglądały na niego spod długich rzęs, kiedy szukały jego zielonych, ponieważ
byłam świadkiem, jak zalśniło w nich szczęście i moje odbicie.
- Czuję, że jestem wolna -
powiedziałam, a on uśmiechnął się, jakby to było najlepszą rzeczą, jaką
usłyszał w swoim życiu.
- Wolność to stan umysłu - odparł
cicho.
Czułam się wolna. Byłam przy
otwartej kurtynie z lekkomyślnie podmuchującym wiatrem i oblegającą mnie
naturą, i pięknem. Nie byłam ograniczona przez żadną klatkę czy zamknięta w
domu. Byłam wolna od wszystkiego. Miałam miejsce do ruchu, oddechu. Jednak
Harry miał rację, że wolność to stan umysłu.
W tym momencie nie obchodziło
mnie, że zostałam przez niego porwana. Nie obchodziło mnie, że dwa razy
mieliśmy intymną chwilę. Nie obchodziło mnie, że stałam przed nim prawie naga.
Nie obchodziło mnie, że ktoś przypadkiem mógł się na nas natknąć.
Przejmowałam się tylko tym, że po
raz pierwszy w życiu czułam, że żyję, czułam się wolna.
Czułam się wolna, bo nie
obciążały mnie obawy czy ciężkie myśli. Nic nie ciążyło na moich barkach. Nie
myślałam o stresie, egzaminach, studiach, niezadowolonych ludziach, wyglądzie
czy zwątpieniu w siebie. Byłam od tego wolna.
Harry mnie uwolnił.
~*~
Po tym jak wróciliśmy, leżeliśmy
wraz z Kluskiem skuleni na kanapie, zajadając się czekoladowymi ciasteczkami i oglądając do
rana Supernatural. Poczułam przytłaczający przypływ szczęścia, nawet przy tym
prostym geście, który wywołał Harry, ponieważ wiedział, że siedzenie na sofie i
oglądanie mojego ulubionego serialu mnie uszczęśliwi, po prostu wiedział jak
wywołać uśmiech na mojej twarzy.
Powiedział mi, gdy się obudziliśmy,
że chłopcy później wpadną, biorąc pod uwagę, że nie udało nam się pojawić na
"spotkaniu" u Louisa, kiedy próbował nas ugrupować, właściwie nie
wiem czemu, nie pytałam.
Przebrałam się w koszulkę
Harry'ego i nic więcej, tylko dlatego, że podobały mi się jego ubrania i były
wygodne. Po śniadaniu wybrał się na górę (prawdopodobnie, aby się przebrać),
natomiast ja znalazłam pocieszenie w kanapie, dostrzegając jego iPoda, który
leżał na szafce.
Kierowała mną ciekawość i
pozbawienie na tygodnie muzyki (miałam kanały muzyczne, ale 85% z nich były
okropne), podniosłam go i, rozplątując słuchawki, przewijałam przez wielu
artystów, albumów i utworów.
Otworzyłam swoje usta, kiedy
przepłynął przeze mnie przyjemna fala szoku.
Miał wszystkich moich ulubionych
artystów, wszystkie moje ulubione albumy i utwory. Jego lista prawie
przypominała moją bibliotekę iTunes z wyjątkiem kilku piosenkarzy, o których
nigdy nie słyszałam i brakiem niewielu albumów.
Od The Smiths, Pink Floyd,
Ben Howard, Bon Iver, The Wombats po The Killers, Coldplay i The xx - miał
nienaganny, muzyczny gust. Niewiele myśląc, włożyłam słuchawki do
uszu, skrzyżowałam nogi, ciesząc się, że posłucham czegoś, za
czym najbardziej tęskniłam. Miałam swoje książki i płyty DVD, ale nie muzykę.
W końcu po 10 piosenkach zostałam
wyrwana z transu prze klepnięcie w nogę. Spojrzałam w górę, zaskoczona,
odnajdując stojącego Harry'ego z uniesionymi brwiami. Od razu wyjęłam słuchawki
z uszu, ignorując jego wyraz twarzy.
- Muzycznie jesteśmy bratnimi duszami
- wyrwałam z podnieceniem.
To najprawdopodobniej nie była
najodpowiedniejsza rzecz, jaką powinnam powiedzieć swojemu porywaczowi, ale nie
przejmowałam się tym. Harry spojrzał na mnie trochę zmieszany, ale to głównie
rozbawienie tańczyło na jego twarzy. Doszłam do wniosku, że na iPodzie nie było
żadnego dostępu do Internetu, ponieważ w jego głosie nie
było słychać gniewu.
- Co?
- Gustujesz w pięknej muzyce -
wyjaśniłam prosto.
Byłam tak wciągnięta w nowo
odkryto dostępnej muzyce, że nie zauważyłam chłopców, wchodzących do pokoju.
Może brak głośnych śmiechów był powodem mojej niewiedzy. Nawet gdy byłam z
mamą, nie pozwalała mi tak długo cieszyć się muzyką, ponieważ zawsze odrywała mnie
od rzeczy, które sprawiały mi radość do ważniejszych priorytetów.
Ważniejsze rzeczy, które przynosiły mi stres i cierpienie.
Przez cały dzień Harry albo się
do mnie dołączał, słuchając w ciszy, albo dyskutowaliśmy o naszych ulubionych
artystach, albo słuchałam sama ze skrzyżowanymi nogami i uśmiechem na
ustach.
Krzyknęłam w szoku, nie
spodziewając się nagłego czynu, gdy iPod został wyrwany z moich rąk
równocześnie ze słuchawkami. Z szeroko otwartymi oczami podniosłam wzrok,
odnajdując czterech chłopców, zauważając, że to Liam trzymał urządzenie w
swoich dłoniach.
Stał, patrząc na mnie ze
zmrużonymi oczami.
- Co ty z tym robisz?
Otworzyłam usta, ale Harry
wyprzedził mnie, zanim mogłam coś powiedzieć.
- Liam, do kurwy, pozwoliłem jej
na to. Oddaj to.
Z wyraźną niechęcią rzucił
iPoda na kolana i, marszcząc nos, odwrócił się, kiedy pokazałam mu język. Złapałam
wzrok Louisa, który z rozbawieniem wpatrywał się w moje czyny, jego wargi
ciągnęły się ku górze, jednak on starał się zwalczyć śmiech.
- Co? Co jest takiego
zabawnego?
Liam odwrócił się w moim
kierunku, jednak ja opuściłam głowę i nonszalancko przewijałam listę na
urządzeniu.
Kiedy podniosłam wzrok, Louis
wciąż wpatrywał się w tą sytuację z rozbawieniem, kręcąc głową. Niewinnie
wzruszyłam ramionami.
- Czego słuchasz? - zapytał
Zayn.
Natychmiast się uśmiechnęłam.
- The Kooks - równocześnie z
moją wypowiedzią Louis przewrócił oczami.
- Co?
- Jaki jest twój ulubiony
artysta albo zespół, Birdy? - zapytał sceptycznie.
Na chwilę się zatrzymałam.
- Ja... tylko jeden?
- Okej, wymień kilka.
- Arctic Monkeys, The
Kooks, Ben Howard, Noah i The Whale, James Morrison, Of Monsters, i Men, Oasis,
urm... to jest trudne - wydęłam wargi - jest ich zbyt wiele.
- O Boże - Zayn i Louis
zgodnie jęknęli. Zmarszczyłam zdezorientowana brwi, przechylając głowę w bok,
spojrzałam pytająco na Harry'ego. Otworzył usta, aby to wyjaśnić, ale przerwał
mu Louis.
- Ona jest jedną z nich.
- Co? Jedną z kogo?
- Jedną z tych osób, które
słuchają tego typu muzyki "indie", prawda? Harry zawsze próbuje nas
do niej przekonać, abyśmy posłuchali "godnej" muzyki, choć zdarza mi
się myśleć, że ta muzyka jest doskonale akcep...
- ... W porządku, możecie się
zgodzić, albo nie, chociaż wraz z Birdy wiemy, że twoja muzyka jest totalnym
końskim gównem, prawda, Birdy? - Uśmiechnęłam się do Harry'ego, gdy Zayn wydał
niespójny argument, że Chris Brown panuje w okrzyku skandali.
- Mniejsza z tym - Harry
podkreślił, zbliżając się do mnie i pochylając się tak, że nasz dystans
znacznie się zmniejszył. Otworzył usta, ale miałam świadomość, że inni go i tak
usłyszą.
- Tak bardzo, jak kocham cię w
moich ubraniach, chciałbym jako jedyny widzieć te dość długie nogi - powiedział
z błyskiem w oku i z uśmiechem na ustach skinął w stronę drzwi. - Idź się
przebrać, okej, kochanie?
Z zaróżowionymi policzkami i
uśmieszkiem grającym na ustach Harry'ego wstałam, niechętnie odkładając iPoda,
pociągnęłam za koszulkę, starając się ukryć jak najwięcej ciała. Przygryzając wargę,
unikałam jakiegokolwiek kontaktu wzrokowego, walcząc z uśmiechem, wkradającym
się na moje wargi, wyszłam z pokoju. Brak protestów pozostawiły argumenty
muzycznego gustu i uznanego za "radość dla uszu" w książce Louisa.
Zdjęłam o wiele za dużą koszulkę
Harry'ego i założyłam szare joggersy, dające więcej wygody niż ładnego wyglądu.
Stało się to, gdy usiadłam na łóżku i uświadomiłam sobie, jak bardzo byłam
zmęczona; oglądaliśmy do rana Supernatural i chociaż nie robiłam nic, co by
mnie wykończyło, ogarnęło mną zmęczenie.
Ziewnęłam głośno, pocierając
dłońmi oczy, walcząc z pragnieniem ponownego zatopienia się w wygodnym materacu,
odsypiając całe znużenie.
- Birdy?
Spojrzałam w stronę drzwi,
kiedy rozbrzmiał znajomy, irlandzki akcent.
Uśmiechnęłam się nerwowo,
ponieważ zdałam sobie sprawę, że to pierwszy raz, kiedy Niall odezwał się do
mnie od ostatniego zdarzenia.
- No - odpowiedziałam cicho,
zastanawiając się, czy moje czyny zmarnowały szansę na zaprzyjaźnienie się, tak
jak to było z Liamem, ta szansa była bardzo cienka, bo jego powody
nienawidzenia mnie były niejasne i wciąż nieodkryte.
Patrzyłam, jak zrobił kilka
kroków w przód, zamykając za sobą drzwi i prowadząc dłoń przez blond kosmyki.
- Jak leci? - spytał.
Przez chwilę zastanawiałam się
czy zapytał mnie o to tak po prostu, czy był pod tym jakiś ukryty motyw. Nie
mniej jednak uśmiechnęłam się uprzejmie.
- Czuję się dobrze -
odpowiedziałam szczerze - umm... ale odrobinę... zagubiona? Ale jest dobrze.
Bardzo dobrze.
Usiadł na łóżku, zostawiając
między nami sporą odległość. Znałam tylko szczęśliwą, beztroską stronę Nialla,
z wyjątkiem mojej próby ucieczki, kiedy mnie znalazł. Wyglądał na całkowicie
przygnębionego i zmartwionego, ale poza tym nie wiedziałam o nim zbyt dużo.
Poznałam go jako szczęśliwego Irlandczyka z beztroskim uśmiechem.
Teraz nie wyglądał beztrosko.
- Zagubiona?
Nie potrafiłam opisać tego w
szczegółach, ponieważ sama nie wiedziałam, co mam na myśli. Czułam, że szaleję,
ale to nie było tak, jak ci, którzy uważają, że dostali bzika, bo go nie
dostałam, racja? Byłam zdezorientowana z powodu mojej sytuacji i nieznanych
emocji - jednak nie wiedziałam, jak to ująć w słowa, nie wiedziałam jak
poskładać moje splątane myśli w zdanie.
- Myślę... myślę, że... czuję,
że zwariowałam? - powiedziałam sugestywnym i zdezorientowanym tonem. - Ale nie
sądzę, że się... nie, nie obchodzi mnie to - błądziłam, zanim wzruszyłam
ramionami, ponownie łapiąc kontakt z jego niebieskimi oczami, które zdawały
sobie sprawę, że mój wzrok błąkał się.
- Zwariowałam i nie przejmuję
się tym - powiedziałam wolniej, kiwając głową, jakby to potwierdzając.
Bałam się, że powiedziałam coś
złego, ponieważ jego ekspresja wyrażała konflikt.
Zmarszczył brwi, a niebieskie
oczy utkwił w pościeli. Uśmiech nie rozciągał się w poprzek jego ust,
rozświetlając posturę. Ścisnął wargi w cienką linię, wyglądając na zamyślonego,
ale w końcu podniósł wzrok i delikatnie się uśmiechnął.
- Racja - przełknął ślinę. -
Nie znam cię, ale mam ochotę zagrać w Mario Kart, i nie chciałabyś tego zrobić
ze mną?
Nie byłam pewna, czy odrzucić tę
propozycję. Pomyślałam, że Harry nie miałby nic przeciwko. Wiedziałam, że
gdybym nawet miał, to w przeciągu 2 minut jego czoło by się zmarszczyło, a usta
ułożyły z cienką linię, przed wydaniem srogiej tyrady wściekłości i poleceń.
Ale on nie był na górze, a ja starałam się wciągnąć moją figurkę do mety, aby
wszystkie potencjalne problemy zniknęły.
- O mój Boże, poślizgnąłeś się na
własnej skórce od banana. Niall, jestem tobą zażenowana - zaśmiałam się,
palcami dotykając przycisków kontrolera - poważnie, nie ma większego wstydu.
- No, cóż, to by się nie stało,
gdybyś nie podłożyła tej skórki - mruknął, a nietakt pokrywał jego ton.
Ponownie się zaśmiałam, zadowolona, gdy pierwsza ukończyłam trzy okrążenia,
ciesząc się, że spędzałam czas z kimś innym niż Harry. Nie sądziłam, że
spędzanie z nim czasu było złe - to było po prostu inne, spędzać czas z kimś
innym - miła odmiana.
Pomogło mi to, że w towarzystwie
Nialla czułam się swobodnie. To było rzadkością, że spędzałam czas z kimś
innym, rozmawiałam z nim i w konsekwencji również się śmiałam. To było dziwne,
zwłaszcza, że wcześnie między nami panowała niezręczność, wydawało się, że
zapomniał o tym, co zrobiłam albo po prostu pozwolił tej wiedzy uciec.
- Bez obrazy - powiedziałam
spokojnie - ale jesteś naprawdę kiepski w tej grze.
Odwrócił się do mnie, porzucając
próbę ukończenia wyścigu. Jego oczy zwęziły się, ale uśmiech grał na jego
ustach.
- Wiesz, że są milsze
sposoby powiedzenia tego. Jak "Och, Niall, jest mi przykro to
mówić, ale wydajesz się nie mieć talentu do prowadzenia w tej grze",
samochody do końca mety, twoje włosy, jednakże ogólna charyzma to
rekompensuje.
Zamrugałam.
- Nigdy, dosłownie, nigdy tak nie
mów, Niall - Zaśmiałam się. - W każdym razie, nie powinniśmy wrócić na dół?
Męczy mnie ciągłe wygrywanie - zażartowałam, spoglądając na jego niewzruszoną
ekspresję.
W końcu po wyłączeniu Xboxa i
telewizora, ruszyliśmy na dół. Moje usta pozostały zamknięte, kiedy on próbował
mnie namówić, abym nie wyjawiała, że wygrałam wszystkie wyścigi. Usłyszeliśmy
głośne rozmowy odbijające się od ścian i początkowo myślałam, że to przez grę w
FIFĘ, kłócąc się o zespoły albo kto jest mistrzem (Harry miał dwa Xboxy),
jednak urywki ich rozmowy mówiły mi coś innego.
- ... Mama i mój tata!
- ... Po prostu się odpierdol...
- ... Nie wierz w to!...
- Nie...
- Po prostu posłu...
A potem jakiekolwiek argumenty
czy rozmowy, które wybuchły, kiedy ja i Niall graliśmy w Maro Kart, ucichły, w momencie gdy weszliśmy do pokoju.
- Co się dzieje?
Moje czoło zmarszczyło się, kiedy
spojrzałam na dwóch mężczyzn stojących pośrodku pokoju, wpatrując się nawzajem
z gniewem wymalowanym na twarzach, zaciśniętymi szczękami i pulsującymi żyłami.
Louis i Zayn stali na uboczy, kiedy Harry i Liam atakowali się tyradami,
głęboko marszcząc czoła i lekko otwierając usta, ale wydawało się, że Lou i
Zayn nie brali w tym udziału.
- Nic - Harry odparł szorstko,
tylko po to, aby kilka chwil później Liam również szorstko zabrał głos.
- Nie, powiedz im - powiedz jej,
Harry.
Nienawidziłam konfrontacji.
Nienawidziłam oglądać sporów. Czasami z Harrym kłóciliśmy się, kiedy przynosił
żar, który powodował wybuch, ale poza tym wolałam się odsunąć i nie brać
udziału w zaciekłych sporach. Nie znajdowałam w tym żadnego ubawu. To niepotrzebnie
wprawiało mnie w nerwy i niepokój.
Czułam się dziwnie, widząc
Harry'ego, którego ton opanował gniew, a wściekłość zalała zimną postawę, tym
bardziej było to dziwne, aby zobaczyć jego złość skierowaną na kogoś innego niż
ja.
Nieśmiało przeszłam przez pokój
do kanapy. Sprowokowałam spór, chciałam włączyć muzykę na największą głośność,
aby zagłuszyć ich krzyki, pomimo naturalnej, niewinnej ciekawości.
- Po prostu pójdę... -
powiedziałam cicho.
- Tak - Harry zgodził się,
kiwając głową, jego głos był tylko odrobinę łagodniejszy.
- Nie, nie. Birdy, dlaczego nie
zostaniesz, a Harry nie wyjaśni ci, co przeoczyłaś? - Ton Liama był
humorystyczny, rozbawienie mieszało się z dawką jadu i goryczy, ale to był
gniew, który niebezpiecznie wahał jego głosem. Przełknęłam ślinę i potrząsnęłam
głową, nagle zdając sobie sprawę z powagi sytuacji.
Czułam potrzebę wrócenia na górę.
- Do kurwy nędzy, czy nie możesz
zamknąć swojej mordy? - Harry warknął.
- Powiedz jej, kurwa, albo ja to
zrobię - Liam splunął.
Harry westchnął ciężko, klatka
piersiowa uniosła się w gniewie. Chciałam do niego podejść i uspokoić moim
dotykiem, ale zamarłam w miejscu, świadoma jak wiele par oczy wpatruje się we
mnie.
Wydawało się, że toczył
wewnętrzną walkę, choć było to widoczne na jego twarzy.
- Dobra - warknął w końcu,
wyglądając na rozdartego, kiedy oblizał wargi. Czułam, że moje serce
nieznacznie przyspiesza, na jeszcze nieznane wyjawienie Harry'ego.
Przewidywałam potencjalny cios, który nadchodził, oszukując nie tylko jego, ale
też innych ekspresję.
- Birdy, Liam jest twoim
przyrodnim bratem.
__________________________
Spodziewalibyście się tego? Bo mi samej trudno było w to uwierzyć. I znów rozpocznie się piekło, ale tym razem nie pomiędzy Hirdy, ale to taka miła odmiana, uwielbiam gdy Harry jest taki słodki i opiekuńczy dla Birdy.
Czy mnie oczy nie mylą? Prawie 75k wyświetleń? Wow, jestem pod wrażeniem, że tak wiele razy odwiedziliście tego bloga i, że tak jak mnie spodobało wam się to opowiadanie. I przypominam, że również możenie je czytać na wattpadzie (klik) link zawsze jest w zakładkach podpisany "wattpad"
Pod poprzednim rozdziałem pojawiło się 36 komentarzy, za które bardzie dziękuję. Jestem wdzięczna osobom, które doceniają naszą pracę i napiszą choć jedno słowo. Wiedzcie, że od razu daje ci to większą motywację do dalszego tłumaczenia, kiedy wiesz, że ktoś na to czeka, a ty nie możesz zawieść.
Więc 40 komentarzy - kolejny rozdział.
Myślę, że się uda, zważając na fakt, że jest już 74 obserwatorów. Och zapraszam również do obserwowania! Masz konto? Zaobserwuj nas :)
Zostaw po sobie komentarz.
Możesz również wyrazić swoje zdanie na twitterze z hashtagiem #LittleBirdPL.
Liam od początku wiedział, że jest jej bratem? To dlatego byl dla niej taki niemiły? Cholera jestem strasznie ciekawa :D czekam na next :))
OdpowiedzUsuńJakim cudem Liam i Birdy ; o
OdpowiedzUsuńByło tak pięknie i spokojnie! I Liam musiał to popsuć ygh, nie lubie go ;c
Hirdy shippuje z całego serduszka <3
matko!!1 dawaj nexta bo nie wytrzymam >3 to jest genialne . Szoka po prostu szoko ^.^
OdpowiedzUsuńGenialny jak zawsze.. *___*
OdpowiedzUsuńOMG! ale jakto Liam przyrodnim bratem Birdy?! Jejku nie moge sie doczekac nastepnego rozdzialu, zeby dowiedziec sie jak zareaguje i wgl... w kazdym razie ja tez kocham jak Harry jest taki kochany i slodki i opiekunczy :3 ♥
OdpowiedzUsuń@klaudia_0304
:O WHAT?! :O nie.. no tego to bym się never nie spodziewała :O cholerka zaczyna się dziać coraz więcej....ale czemu był dla niej taki nie miły skoro to przyrodnie rodzeństwo O.o Co na to Birdy? jaka będzie jej reakcja??? :O Czekam na nexta :* z mega, mega, MEGA niecierpliwością ♥
OdpowiedzUsuń~Zoltrina
Cooo ?! Liam przyrodnim bratem Birdy ?! OMG !!!
OdpowiedzUsuńUwielbiam słodkiego Harry'ego .
Czekam na następny :)
Super ;*
OdpowiedzUsuńNie mogę w to uwierzyć. Kocham gdy Harry jest tak niewyobrażalnie słodki i kochany<3.
OdpowiedzUsuńDawaj następny:(
WTF?! Liam i Birdy ?! Przyrodnie rodzeństwo ?! No kur.. ale się porobiło czekam na nn. Super że tłumaczycie to ff :) Kocham i pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCoś tak jakoś mi nie pasuje z Liamem, ale chociaż Harry nie będzie już na Birdy krzyczał :)
OdpowiedzUsuńSuper rozdzial :*
OdpowiedzUsuńKocham to <3
O jejciu! Kolacja w restauracji z rodzicami, a ja czytam Little Bird! :D
OdpowiedzUsuńCudoo <3
OdpowiedzUsuńTo sie porobilo, juz nie moge sie doczekac nastepnego!
J.
Ten rozdział jest mega super! Taki ciekawy :D Jeśli Liam jest jej przyrodnim bratem to niech wyciągnie Birdy od Harrego. Rozumiem, że jej nie lubi ale może w końcu ją zaakceptuje? Szczerze to nienawidzę Harrego w tym opowiadaniu i tylko czekam aż Birdy ucieknie od niego..
OdpowiedzUsuńNo chyba sobie żartujesz! Jak można nie kochać Harry'ego w tym opowiadaniu?!
UsuńZaciekawiło mnie to opowiadanie jeszcze bardziej :) Czekam na next :D
OdpowiedzUsuńSzczerze to wow :D
OdpowiedzUsuń@_givemelove_
Supi rozdział
OdpowiedzUsuńCoś tak jakoś mi nie pasuje z Liamem, ale chociaż Harry nie będzie już na Birdy krzyczał :)
OdpowiedzUsuńSerio tego bym się nie spodziewała...
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że ich rację wreszcie sie poprawią xx
/@bizzmefever
O MÓJ boże :x Super! / Emily
OdpowiedzUsuńO matko :)) to się będzie działo :* czekam :* <3 xx
OdpowiedzUsuńGenialny!!!!
OdpowiedzUsuńŁosz kurwa ,tego się nie spodziewałam.
OdpowiedzUsuńTylko dlaczego prędzej jej tego nie powiedzieli ?
Awww :***
OdpowiedzUsuńJak liam może być jej bratem ? A jeśli to wiedział od początku (?) Dlaczego był dla niej nie miły? Dlaczego harry to wiedział a nie ona ?
Tyle pytań a odpowiedzi brak :(
Wooohooo
OdpowiedzUsuńjak to Liam jej bratem
WTF :O
czekam na next kdnfj
Co kurwa?! Bratem?! Jak to bratem?! No tego się nie spodziewał. Coś czuję teraz zacznie się niezła akcja. Czekam na kolejny rozdział!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Xxx
Super!
OdpowiedzUsuńAle jak to bratem?!
OSZ TY W DUPE!
OdpowiedzUsuńWoow...Liam jest bratem Birdy?...Harry był taki słodki w tym rozdziale, że aww...
OdpowiedzUsuńWHAT? :O On jej bratem ???!!!:O No przecież jak? czemu w takim razie taki był dla niej ? :O
OdpowiedzUsuńProszę szybko o następny rozdział :*
STOCKOLM SYNDROME !
OdpowiedzUsuńLiam jest bratem Birdy .. OMG
OdpowiedzUsuńCoś czuję, że będzie się działo ;D
DALEJ!!!!!!!!!!!!!!!!!! O.O
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa reakcji Birdy *_*
OdpowiedzUsuńWhen next ? :* Uwielbiam tego bloga! Jesteście wspaniałe :-* Bardzo Wam dziękuję że tłumaczycie tego bloga! Doceniam waszą pracę i jeszcze raz dziękuję, że tłumaczycie! :D
OdpowiedzUsuńKocham ;)
OdpowiedzUsuń40
OdpowiedzUsuńkocham to opowiadanie-Ania
OdpowiedzUsuńJezu Chryste..
OdpowiedzUsuńWczoraj leżałam powoli zasypiają i myślała nad sensem poprzednich zachowań Liama...
OdpowiedzUsuńI tak myślę:
-Jeszcze tylko brakuje, żeby Liam był synem jej prawdziwego ojca... A tu BACH.
Ale że mnie geniusz xd