Kiedy
niejasno usłyszałam głos Liama w swoich uszach, dłoń została umieszczona na
moich plecach i poprowadzono mnie do łóżka.
- Birdy?
Birdy?
Płakałam, z
trudem łapiąc powietrze, mój oddech był pohamowany przez panikę.
- HARRY!
- Nie –
złapałam oddech, garbiąc plecy, moja głowa spotkała Liama, którą rozpaczliwie
po raz ostatni potrząsnęłam, moje oczy prosiły o wszystko, czego potrzebowałam,
błagałam chłopaka przede mną, który nawet nie ukrywał swojej niechęci do mnie,
nie miał żadnych pozytywnych uczuć, aby pomóc dziewczynie i zdradzić swojego
przyjaciela w trosce o jej desperację.
Ale byłam
zdesperowana, brakowało mi tlenu i płakałam, patrząc na Liama, którego oczy
wyrażały przerażenie, kiedy czekał, aż przybiegnie Harry i przez chwilę
wyglądał, jakby miał w zamiarze utrzymanie mojego sekretu.
- Birdy,
przestań! – Skarcił nagle, jakbym była dziecinnie śmieszna i niedojrzała
postępując tak, jakby mój atak paniki był dla własnej zabawy i choć z zewnątrz
wszystko krzyczało „Nie obchodzi mnie to”, to nie byłam na tyle naiwna żeby nie
zauważyć jego paniki w oczach, zmarszczek na czole, czy niecierpliwości w
głosie, kiedy wołał Harry’ego.
Albo może
uwierzyłam temu z powodu paniki, nie wiem.
Harry wpadł
chwilę później, a za nim podążali Louis, Zayn i Niall, prawdopodobnie
przyciągnęło ich wzywanie jego imienia, ale droga w jakiej to do nich doszło;
przez ton przerażenia i pełen zniecierpliwienia.
- Co, kurwa,
Liam? Coś ty zrobił? – ryknął Harry.
Jego wzrok
zatrzymał się na moich drżeniach, patrzył, jak rozpadam się na jego oczach, ale
nie mogłam się zmusić, aby na nie spojrzeć. Kiedy przyszedł zaczęłam płakać
mocniej i wydawałoby się, że moja panika zwiększyła się do dalszego stopnia, a
ja modliłam się, żeby Liam nie zdradził mojej tajemnicy.
Harry szybko
uklęknął przede mną, kiedy ja kuliłam swoje plecy siedząc na łóżku,
beznadziejnie łapiąc płytkie oddechy dla tlenu, którego brakowało moim płucom.
Nie zadawał żadnych zbędnych, ciekawskich pytań, bo wydawał się wiedzieć, co
się działo.
Moje oczy
zatrzymały się na lekkim odcieniu zieleni Harry’ego, który próbował mnie
pocieszyć, lecz wiedziałam, że to zniknie, kiedy Liam powie mu, co widział pod
moim rękawem.
Nie chciałam
żeby Harry wiedział; chciałam tylko, aby Liam trzymał swoje usta zamknięte.
Powiedziałam
sobie, że to, co zrobiłam było błędem, okropnym, brutalnym błędem, którego
natychmiast pożałowałam i dopiero teraz zdałam sobie sprawę z konsekwencji.
Powiedziałam sobie również, że nigdy nie zrobię tego ponownie, ponieważ ryzyko,
że ktoś się o tym dowie jest zbyt wielkie do zniesienia.
Harry
zrozumiał, że to, co obecnie przechodziłam, było atakiem paniki, nawet jeśli
był naiwny do tego, że panikowałam. Uklęknął przede mną tak, że nasze oczy były
na tym samym poziomie i ze słodką czułością położył swoją dłoń na moim
policzku, delikatnie kreśląc kółka, podczas gdy druga ręka powędrowała na moje
ramię, utrzymując moje ciało.
Jego dotyk
instynktownie mnie uspokoił, moje ciało zareagowało na niego z tęsknotą, aby
powrócić do normalnego stanu, ale mój umysł napędzał ciało do płaczu, ponieważ
Harry mnie porwał i według jakiejkolwiek logiki nie powinien mnie on pocieszać,
wręcz odwrotnie.
To nie było
normalne.
Ty nie
jesteś normalna.
Pokręciłam
głową na dotyk Harry'ego, odsuwając się od niego, jakby poraził mnie prądem.
- Nie –
wymamrotałam, z trudem oddychając i dalej kręcąc głową z uporem na obawy i jego
możliwości. Nie powinien być zmieszany moim sprzeciwem. Porwał mnie. Powinien
oczekiwać na odrzut z mojej strony.
Ale tak nie
było.
Spodziewał
się tego.
Moje relacje
z Harrym były z pewnością poza normalnością. Czyżbym naprawdę pozwoliła sobie
rosnąc przy nim tak zamknięta, że był świadomy dystansu między nami? Kolidujące
myśli nie pomagały mi w ataku paniki, zjadającego mnie od zewnątrz.
- Oddychaj
dla mnie, skarbie. Oddychaj, po prostu oddychaj – powiedział
uspokajająco.
Zamarłam.
Gdybym mogła normalnie złapać oddech, uwiązłby mi w gardle. Rozszerzyłam oczy i
rozchyliłam wargi, patrząc na Harry'ego tak jak jeleń na reflektory.
Powiedział
dokładnie te same słowa, kiedy mnie porwał, trzymając nasączoną jakąś chemią
szmatkę przy moich ustach i zmusił do popadnięcia w ciemność.
I teraz
znowu tu był, jego chrapliwy, niski głos, spokojny na zewnątrz, ale nie
przegapiłam nuty paniki i niepokoju, i zmartwienia. W rzeczywistości nie był
spokojny i opanowany jak wcześniej.
Zależało mu?
- Powiedz
jej, żeby przestała! - nagle i ostro krzyknął Liam. – Harry, powiedz jej,
żeby się, kurwa, uspokoiła.
- Może
gdybyś nie krzyczał, by się, kurwa, uspokoiła! – Harry odparł ze
złością, uderzając Liama w tył głowy i patrząc na niego. Odwrócił się z
powrotem do mnie, oczy zwracając na moje i jego wściekłość i gniew zaczęły
topnieć.
- Birdy -
mruknął spokojnie w taki pocieszający sposób, o którym nie miałam pojęcia, że w
nim istniał. – Musisz oddychać dla mnie, dobrze, kochanie? Cokolwiek to
jest, możemy to rozwiązać, ale musisz się uspokoić. Nie ma znaczenia, co się
tam dzieje – wskazał na moją głowę – liczy się, że wszystko
jest w porządku i, że oddychasz. Możesz to dla mnie zrobić, kochanie?
Spojrzałam
na niego ze znużeniem.
- Głębokie
oddechy - szepnął, nadal kiwając głowa z małym uśmiechem.
Kiwnęłam
głową, koncentrując się na jego słowach i starając się wykonać zadanie. Wzięłam
głęboki wdech, tak jak Harry, próbując tak mocno, jak tylko mogłam, powstrzymać
gwałtowne drżenie mojego ramienia i paniki uruchomionej przez myśli w mojej
głowie.
Po tym,
czułam, jakby godziny minęły, a moje ciało było ciężkie ze zmęczenia, jednak
mój oddech wracał do normy - niewiarygodne. Harry się do mnie uśmiechnął i
owinął wokół mnie ramiona.
- Dobra
dziewczynka – pochwalił.
Schowałam
twarz w jego klatce piersiowej i głęboko zaciągnęłam się jego zapachem. Łzy
wciąż spływały po moich policzkach; moje ręce chwyciły jego cienką koszulkę,
modląc się, żebym nigdy nie musiała jej puścić, żebym mogła trzymać się tej
chwili, jednak w końcu byłam zmuszona go puścić.
I kiedy
Harry zaczął się cofać, przypuszczałam, że pytania zaczną wylatywać z jego ust,
potrząsnęłam głową i zaczęłam się mocniej trzymać, otwarłam moje mocno
zaciśnięte powieki i spojrzałam na rękaw bluzy, który zakrywał mój nadgarstek.
- Nie -
mruknęłam uparcie, wcześniej nie chciałam go przy sobie, ale teraz rozpaczliwie potrzebowałam jego
obecności.
W jaki
sposób miałam pojąć swoje uczucia, skoro nawet moje myśli były pogmatwane, że
nie mogłam zrozumieć siebie?
- Jest
dobrze.
Zaczął nas
przełamywać osobno, ale nadal mocno się trzymałam.
- Nie,
proszę - błagałam, mój ton ociekał żałosną desperacją, kiedy mocno go
chwyciłam. Łzy spadały bez końca, kiedy ciepło ramion Harry'ego opuściło moje
ciało. A potem dzięki mojej wzruszającej rozpaczy powróciło, przyciągnął moje
ciało do swojego, a ja prawie odetchnęłam z ulgą.
- Hej, hej,
jest dobrze. Trzymam cię, jesteś bezpieczna - powiedział uspokajająco.
Harry czekał
przez kilka chwil, zanim dał mi uspakajający uścisk i odsunął się, ale teraz
wiedziałam, że nie mogę z tym nic zrobić, oprócz pozwolenia moim łzą cieknąć po
policzkach. Moje palce z niechęcią opuściły koszulkę Harry'ego z żelaznego
uścisku.
- Co się
stało?
Nie patrzył
na mnie, ale całą swoją uwagę skupił na Liamie i kiedy spojrzałam na trzech
pozostałych chłopców zdawać by się mogło, że robili to wszyscy, oprócz Nialla.
Patrzył się na mnie w milczeniu, przypominając, że był świadkiem czegoś, bez
czego mógł się obyć, miał ponure oczy, a twarz maskowała poczucie winy i
współczucie, zacisnął usta, jakby zorientował się, że to pomoże mu w
uspokojeniu się. Nagle poczułam, że jest mi go dziwnie żal.
Spojrzałam
na Liama, który również się we mnie wpatrywał. Jego usta pozostały zamknięte.
- Liam -
Harry powiedział ponuro, widocznie tracąc już cierpliwość. - Co. Się.
Stało? - powtórzył, wymawiając słowa bardzo jasno, również zapewnił
bardzo jasno, że chce wiedzieć, teraz.
- Nic -
wychrypiałam obolałym i szorstkim głosem, który był również słaby i cichy.
Głowa
Harry'ego odwróciła się w moim kierunku, zmarszczka między brwiami pogłębiła
się, ale nic nie powiedział, tylko powrócił do Liama. Ani Louis, Zayn czy Niall
nie powiedzieli żadnego słowa, postanowili się przyglądać w ciszy, kiedy Harry
patrzył z góry na Liama, a ja ponownie usiadłam, czekając na wszystko co miało
się wydarzyć.
-... Zapytaj
Birdy - W końcu powoli odpowiedział, a nawet sugestywnie.
Na chwilę
zacisnęłam powieki, modląc się, aby nie pobudzić swojego gniewu jak wcześniej,
pozwalając lękowi i panice wziąć nade mną górę i doprowadzić mnie do stanu
histerii. Gdy otworzyłam oczy, wzrok wszystkich był skupiony na mnie, ale ja
widziałam wyłącznie Harry'ego, zielone oczy paliły moje z pytaniem, na które
nie mogłam odpowiedzieć.
- Nic -
ponownie jęknęłam, mój głos zadrżał o oktawę wyżej - Nic się nie stało.
Harry
zmrużył oczy, komfort w jego oczach, którego jeszcze niedawno mogłam ujrzeć,
teraz jakby przygasał, wymieniając się z podejrzeniem i złością. Pod siłą jego
spojrzenia przełknęłam ślinę, nie byłam skłonna, aby mu odpowiedzieć. Harry też
to zrozumiał, najprawdopodobniej ze względu na to, czego przed chwilą był świadkiem.
On mnie nie poganiał. Ale poganiał Liama.
-
Pytam ciebie.
Wydawałoby
się, że gniew Harry'ego nie tylko we mnie budził grozę, skoro Liam od razu się
skurczył, kiedy powrócił do niego wzrokiem, ciemne, przesłuchujące i
wyczekujące oczy. Liam czekał, co wydawało mi się minutami, oczekiwanie na jego
odpowiedź zwiększało moje nerwy i wżerało się we mnie, czułam niepokój i
potęgowanie lęku, kiedy zdałam sobie sprawę, że Liam nie zdradzi Harry'ego
dla mnie ze wszystkich innych ludzi.
I nie
myliłam się, ponieważ moje serce radykalnie zabiło w klatce piersiowej, kiedy
zaczął mówić.
- Podciągnij
jej rękawy.
Głowa
Harry'ego odwróciła się w moim kierunku tak szybko, że gwałtownie zassałam
powietrze, kiedy jego znacznie ciemniejsze szmaragdowe oczy, zdobyły moje, a ja
nie potrafiłam odwrócić wzroku. Jego twarz była nieczytelna, a ja nie miałam
pojęcia co się wydarzy, czy już sobie coś myślał, czy był ciekaw odpowiedzi na
słowa Liama.
Kiedy jego
ciało przygotowało się do działania, ja natychmiastowo się cofnęłam na nogach o
kilka metrów dalej od niego, wszyscy stali po przeciwnej stronie pokoju, kiedy
ja przyłożyłam swój nadgarstek do piersi, chroniąc go przed ciekawskimi
spojrzeniami.
- Birdy -
Harry powoli ostrzegł.
On również
ruszył, a ja nie miałam czasu na żadną reakcję, ponieważ ograniczyła mnie
ściana, chłopcy stali za nim, a jego wysoka górująca nade mną postura,
uniemożliwiała mi zobaczenie czegoś innego prócz budzącej grozy wysokości,
jakby coś ponad mną wyrastało. Przełknęłam ślinę, spoglądając na niego spod
moich przemoczonych rzęs, moja dłoń wciąż podtrzymywała nadgarstek, kiedy
zdałam sobie sprawę, że ręka Harry'ego zmierza w tą stronę.
- Proszę,
nie - jęknęłam, kręcąc głową i błagając go.
- Podwiń
rękaw - po prostu powiedział.
Czując się
uwięziona, próbowałam zrobić unik, ale zanim cokolwiek zrobiłam, jego ręce były
na mojej talii i zostałam przeniesiona na łóżko, a plecy dociskały do materaca.
Wspiął się na łóżko, nie pozwalając mi się podnieść, ponieważ zrobił dokładnie
coś przeciwnego, jego ręce przytrzymywały moje, a kolana umieścił po obu
stronach mojej talii.
- Przestań -
jęknęłam wijąc się pod jego ciężarem - Harry, nie, po prostu przestań.
Błagałam go
z szeroko załzawionymi oczami, choć wiedziałam, że moje prośby spełzały po nim.
Jego twarz była pusta.
- Wyjdźcie -
domagał się, patrząc mi prosto w oczy, choć zarówno ja, Harry i pozostali
wiedzieli, że nie mówił do mnie. Jego głos rozległ się po ścianach, surowy i
silny, nie pozostawiający miejsca na argument. Wiem, że nie powinno tak być,
ale czułam się zdradzona, że ani jeden nie stanął w mojej obronie, nie odezwali
się nawet słowem.
Nie
spojrzałam w ich kierunku, kiedy słyszałam ich wyjście, ale prosto na
Harry'ego, przez co więcej łez gromadziło się na moich policzkach.
Harry
wyciągnął jedną rękę, którą wykorzystał do podwinięcia rękawa. Nie opierałam
się, wiedząc, że to będzie daremne i beznadziejne.
Zdjął
wcześniej poplamiony krwią papier, nacięcia już więcej nie krwawiły,
pozostawiając je nagie i widoczne, takie, jakie widział Liam. Nie mogłam się
zmusić do spojrzenia na jego reakcję, łzy wciąż kapały po moich policzkach,
przyćmiewając jakiekolwiek pozytywne emocje, które posiadałam, lub mogłabym
posiadać, zostały one zmniejszone do minimum.
Płakałam
mocno i spazmatycznie, wiedząc, że wszystko mnie przerosło. To trwało mnie niż
cały dzień, a ja czułam, jakbym nosiła ten ciężar całe życie, ale nie czułam
ulgi z powodu wiedzy Harry'ego, tylko strach i lęk.
Wydawałoby
się, że minęły godziny zanim Harry przemówił swoim pustym i niskim głosem.
- Dlaczego?
Nie
odpowiedziałam; nie mogłam nawet na niego patrzeć.
Realizując
mój brak odpowiedzi, wstał ze mnie, znosząc swój ciężar, kiedy stanął na ziemi.
Pociągnęłam nosem i ze znużeniem patrzyłam jak otwiera oczy i wychodzi,
zostawił mnie leżącą na łóżku i czekającą na to, co się wydarzy dalej. Czułam
się jeszcze bardziej podatna w swojej pozycji, bardzo, moje ciało drżało, kiedy
płakałam. Podniosłam się, a moje nogi zwisały z łóżka.
Harry wrócił
kilka minut później w jednej ręce niosąc papier toaletowy, a w drugiej
przyrząd, którym się skaleczyłam.
- Dlaczego?
– zażądał, jego ton był pusty, ale odważny, a twarz kamienna, nie pozwalając na
przebłysk żadnej emocji.
Przełknęłam
ślinę, na jego ostre spojrzenie zielonych oczu głęboko zakopanych w moich, a ja
odwróciłam wzrok, aby się pozbierać, zanim nieśmiało z powrotem powróciłam
spojrzeniem do Harry’ego i ze znużeniem moje niebieskie oczy, przepełnione
łzami, były bezsilne, ale otwarłam swoje drżące wargi.
- Po prostu
chciałam być wolna – wyszeptałam łamiącym głosem.
- Chciałaś
uciec ode mnie w taki sposób? – Zapytał cicho, nie mogąc utrzymać udręki w
swoim głosie.
Kawałek
papieru toaletowego uciekł z jego uścisku, opadając na podłogę. To wydawało się
dziwne i złe, że coś takiego, coś tak wyglądającego niewinnie i bezbronnie,
potrafiło wyrządzić tyle uszkodzeń w tak krótkim czasie.
I nagle
poczułam jak wina pnie się w górę, gromadząc bezwzględne uczucia, które
spowodowały, że żal i wyrzuty sumienia spływały po mnie. Nagle poczułam
potrzebę obrony siebie, nie chciałam od ciebie uciec, ale to zrobiłam, chciałam
uciec od Harry’ego, ale również chciałam uciec od innych rzeczy. Potrzebowałam
uciec, ale nie z powodu Harry’ego.
- Chciałam
być wolna od wszystkiego, wolna od siebie, od myśli w mojej głowie… wszystkiego.
A potem
wyraz twarzy Harry’ego znów się zmienił, powracał do gniewu, przez ciemne oczy
i zaciśniętą szczękę, jego postawa była twarda, a czoło zmarszczone.
- I co
pomyślałaś, że samookaleczenie cię od tego uwolni? – splunął gorzko – To
jest niebezpieczne i bezustanne, to cię nigdy nie
uwolni, to stały cykl pustej radości i gorzkiego bólu, od którego nie możesz
uciec. To cię nie uwolni, to cię złapie w pułapkę. To niekończąca się wojna,
którą przegrywasz, jeśli to będziesz kontynuować.
W ciągu
kilku sekund znalazł się przy mnie, wolną dłonią chwycił mój podbródek, rażąco
ignorując moje łzy na jego ostre, nieugięte słowa – i z niechęcią byłam
zmuszona do spojrzenia w jego oczy, w niekończący się zielony basen z odcieniem
czarnego na brzegach.
- Myślałaś,
że kurwa okaleczanie jakoś coś naprawi? – Ostro warknął – To się nie mogłaś
bardziej mylić. Niszczysz, do cholery, swoje życie, a jeśli myślisz, że choćby
na sekundę usiądę tutaj i pozwolę ci zrobić kolejne cięcia, to musisz być
bardziej niż rozczarowana.
Zaczęłam
mocniej płakać, kiedy nagle moje dłonie przycisnęły do klatki Harry’ego,
uwalniając się, kiedy zeskoczyłam z łóżka.
- Pierdol
się! – Płakałam ze złością – Co z tego, co zrobisz?! Co mi zrobisz, Harry?! Na
Boga, nawet nie wziąłeś pod uwagę, że być może powodem jesteś ty! Zachowujesz
się jakbyś coś robił, ale myślę, że cię to nawet nie obchodzi!
Harry nagle
mocno zamachnął się ręką, którą mocno wyrzucił żyletkę przez pokój, teraz obie
dłonie miał wolne, ale położył je na moich ramionach i docisnął do ściany;
gniew Harry’ego promieniował falami, jakby krojąc powietrze nożem.
- Nawet
kurwa nie śmiej oskarżać mnie, że się o ciebie nie troszczę, Birdy. Nie śmiej,
kurwa.
- Więc
dlaczego tutaj jestem? – wybuchłam, gniew przeszedł przez jego ciemny ton,
drażnił mnie, powodował we mnie frustrację. – Nic nie jest dobrze, Harry! Nic! Nie
mogę pojąć, co się kurwa dzieje, moja głowa jest jak krwawa
strefa wojny i nie mogę j-ja nie mogę sobie z tym poradzić. Chodzi mi o to,
Jezus, to wszystko jest tak pogmatwane, a ja jestem tutaj, nie wiedząc dlaczego
i nie nienawidzę twojej odwagi, kiedy właśnie powinnam!
Odepchnęłam
go, dając tym samym do zrozumienia, że byłam u kresu zagubienia, na granicy
załamania psychicznego. Przebiegłam swoją dłonią po brązowych falach w stanie
frustracji, opierając się pokusie szarpnięcia ich, ponieważ miałam w sobie tyle
energii, której nie potrafiłam się wyzbyć. Wygięłam szyję, przez chwilę patrząc
na sufit, zanim powróciłam do Harry’ego.
- Czy tak
będzie przez resztę mojego życia? – zapytałam cicho – Zamknięta w domu, będzie
mi uderzać do głowy, ponieważ będzie tam zbyt dużo myśli, ponieważ jestem
zdezorientowana i nie potrafię zrozumieć co się ze mną dzieje, b-bo ty mnie
porwałeś, a j-ja powinnam cię za to nienawidzić, ale tak nie jest. Nie czuję do
ciebie nienawiści, nie wiem jak powinnam się czuć, albo co powinnam czuć.
Niewidoczna
czarna chmura zwisała nad moją głową, wewnątrz mocnego korumpowania burzą.
Harry bez
ostrzeżenia wziął mnie w swoje ramiona, czego skutkiem były moje plecy
dociśnięte do materaca. Jego dłonie na moich, kolana po obu stronach talii,
nasza wcześniejsza pozycja. Spojrzał na mnie z sympatycznym uśmiechem na
ustach, lekko zmarszczone brwi i mały wyraz smutku pokrywał jego ciało. Nie
wyglądał, jakby lubił mi to robić, ale w tym samym czasie z bliska odmówił
mojemu odejściu.
Moje ciało
było sztywne i napięte, modliłam się, że mogłam wstać i uciec od jego
szmaragdowych oczu, to, jak z wielką intensywnością paliły moje było
przytłaczające. Tak jasne i błyszczące, tak nienamacalnie porywcze, tyle
różnorodnych emocji, które wydawałoby się, że wzajemnie się wymieniają i
wchodzą na swoje miejsce.
Nie byłam
odprężona, ale siedziałam cicho, kiedy Harry wyciągnął dłoń i bardzo delikatnie
przeniósł ją do mojej twarzy, ze słodką czułością starł kciukiem kilka
samotnych łez. Jednocześnie czułam zimno z urazą i ciepło za tęsknotą jego
czułych działań, prawie… kochające spojrzenie w jego oczach uratowało
mnie od jakichkolwiek nękających mnie myśli i doprowadzających do obłędu.
Nie potrafię
cię nienawidzić.
Chciałam
zmienić jego wyraz twarzy; adoracja w jego skrzących się zielonych oczach i
uroczy miękki uśmiech.
Powinnaś to
zrobić.
- Przestań!
– Zapłakałam nagle, beznadziejnie walcząc przeciw niemu.
- Co…
- Przestań
sprawiać, że coraz trudniej mi cię nienawidzić!
Moje ciało,
jeszcze niedawno sztywnie i spięte, teraz ciężko walczyło przeciwko niemu, aby
uwolnić się z jego uścisku, ale bezwładnie padłam i pokonana wpatrywałam się w
niego, jego dłonie ponownie znajdowały się na moich, a kolana po bokach. Moje
ciało było opuszczone, brwi lekko zmarszczone, a wodnisto niebieskie oczy
smutne.
- Powinnam
cię nienawidzić – Jęknęłam rozpaczliwie, łzy spływały po moich policzkach, a ja
spojrzałam na Harry’ego z wyrazem czystej desperacji wyrytej na mojej posturze.
Musiałam go nienawidzić; powinnam go nienawidzić. Harry mnie porwał, zabrał
mnie od wszystkiego, od mojego nowego początku, od mojej przyszłości. Bez
wahania porwał mnie z ulicy.
Skrzywdził
mnie zarówno fizycznie jak i emocjonalnie, a ja nie mogłam tego zapomnieć – po
prostu nie mogłam zignorować możliwości polubienia go, nawet w najbardziej
niewinny sposób, nie można być irracjonalnym i złym, prawda?
To w żadnym
stopniu nie było zdrowe, aby żywić jakiekolwiek pozytywne uczucia w kierunku do
mojego kędzierzawego zdobywcy; nie powinnam cieszyć się jego obecnością, nie
powinnam lubić znajdować się obok niego, nie powinnam dzielić się z nim tym
intymnym momentem i nie powinnam go z chęcią pocałować. Nie powinnam żywić do
niego uczuć w sposób jaki to robiłam.
Czułam się
zagubiona i zdezorientowana, rozpaczliwie potrzebowałam rozszyfrować, jakie
uczucia powinnam do niego żywić. Musiałam zrozumieć, co się dzieje w mojej
głowie, musiałam odzyskać swoją głowę w tej sytuacji i prawdopodobnie nigdy już
nie odchodzić.
Czy mogłam
sobie pozwolić urosnąć przy moim zdobywcy, tylko po to, aby stało się to
trudniejsze, kiedy odejdę?
Ale w głębi
duszy wiedziałam, że teraz to jest moje życie, wszystkie szanse i nadzieje na
ucieczkę praktycznie nie istniały.
Na pewno
lepiej było dla mnie, abym zaakceptowała tą sytuację, nauczyć się lubić to
miejsce, bo jeśli moje życie miałoby tak teraz wyglądać, to byłoby w porządku,
lubiłam to, bez względu na okoliczności, w przeciwieństwie do bycia
nieszczęśliwą w moim starym życiu.
Nie wiedziałam
co o tym myśleć, a nie było osoby, z którą mogłabym porozmawiać.
- Jedynym
wyjściem z labiryntu cierpienia jest przebaczenie* – powiedział spokojnie,
gapiąc się na mnie.
Przełknęłam
gulę uformowaną w gardle, szepcąc prawie z niedowierzaniem:
- John
Green. Zacytowałeś jedną z powieści Johna Greena.
Słaby
uśmiech zadrżał w kącikach moich ust, kiedy spoglądałam na niego, a potem
opuścił on moje usta, ale nie dlatego, że byłam rozbawiona, tylko dlatego, że
nie wiedziałam co zrobić dalej.
- Nie potrafię
cię nienawidzić – wyszeptałam.
I nie
dlatego, że właśnie zacytował mojego ulubionego autora, ale za wszystkie
powody, których nie rozumiem. Nie mogłam zrozumieć. Nie mogłam nienawidzić
Harry’ego, pomimo tych wszystkich złych rzeczy, które uczynił; nie mogłam go
nienawidzić, mimo że mnie porwał; nie mogłam nienawidzić go, pomimo że zabrał
mnie od wszystkiego; nie mogłam go nienawidzić, mimo że trzymał mnie zamkniętą
w swoim uścisku i domu przez kilka tygodni. Nie mogłam go nienawidzić, mimo że
to była jedyna logiczna rzecz, jaką powinnam zrobić; nie mogłam go nienawidzić,
nawet gdybym chciała.
I nie
wiedziałam dlaczego.
Harry
spojrzał na mnie ze smutkiem, zabierając udrękę, która zawładnęła moim ciałem.
Wyglądał jakby przez chwilę się nad czymś zastanawiał, ale przemówiłam, zanim
on mógł to zrobić:
- Dlaczego
nie pozwolisz mi odejść? – Szepnęłam.
Jego ciało
natychmiast zesztywniało na te słowa, wzmocnił swój uchwyt i mocniej przycisnął.
- Nigdy nie pozwolę ci odejść, Birdy.
Jego ton
wyrażał ostrzeżenie, ale przestałam się tym przejmować, moje uczucia były
dzikie i niekontrolowane, właśnie rozpoczęło się tornado wewnątrz mnie.
Zacisnęłam
na chwilę powieki, a potem otworzyłam je, aby wierzgać nogami na wszystkie
strony, chciałam się uwolnić i przeżyć trochę z mojej frustracji palącej
wnętrzności. Zapłakałam mocniej, walcząc z chęcią krzyknięcia, mimo że
przeszłam już granicę histerii.
- Nie! –
zawołałam – Wszystko jest tak popieprzone! Ja nie – zaczęłam kopać mocniej –
rozumiem-żadnej-pierdolonej rzeczy!
Bezskutecznie
próbowałam wyrwać dłonie z uścisku Harry’ego, zarówno oboje byliśmy świadomi,
że moje próby były bezsensowne. Ciągle wpatrywał się we mnie, niewzruszony
moimi ciągłymi zmaganiami, spojrzenie niepokoju przebrnęło przez jego ciało.
Wyładowałam się; on wiedział więcej niż ktokolwiek inny, komu potrzebowałam się
wyżalić.
- Wszystko
jest źle! Utknęłam w tym cholernie głupim domu na taki czas… - Nie dostałam
niczego; ale moje wierzganie i walczenie poddało się – i czuję jak dostaję
kurewskiego szaleństwa! Tracę umysł – obecnie tracę jakikolwiek strzęp rozsądku
jaki mam! J-ja…
Moje ciało
bezwładnie opadało, a uścisk Harry’ego poluzował się, kiedy w oczach zaczynały
pojawiać się łzy, kując i w ciągu jednej chwili wypłynęły strużkami.
- Zraniłam
siebie – mruknęłam cicho, porzucając wszelkie nadzieje, że ucieknę z uścisku
Harry’ego, ale to i tak nie miało znaczenia, ponieważ kiedy to wypowiedziałam, jego ciało i oczy złagodniały jeszcze bardziej.
Zmienił
swoją pozycję, podnosząc się na łóżku natychmiast zostałam umieszczona w jego
ramionach, jak małe dziecko, siedziałam na jego kolanach i płakałam.
- Shh –
uspakajał cicho – jest dobrze.
Pokręciłam z
uporem głową.
- Nie –
zapłakałam – Nie jest.
Chwycił moją
twarz, jego dłonie zakrywały moje policzki, a kciuki ścierały łzy, które
nieustannie spływały. Jego jasne oczy wpatrywały się w moje, szukając bolesnego
załamania w środku, a ja nie mogłam się zmusić do powiedzenia tych wszystkich
rzeczy, przegrałyby z emocjami w moich niebieskich jak irysy oczach. Uśmiechnął
się smutno, ale uspokajająco.
- Jest. Lub
przynajmniej będzie – po prostu powiedział.
Pociągnęłam
nosem.
- Ale-ale ja
zraniłam siebie i rzeczywiście, kiedy to zrobiłam poczułam się lepiej, to jest
złe, ale ja na to nic nie poradzę. Jestem tak zdezorientowana, a w mojej głowie
jest t-tyle myśli. Nie potrafię tego kontrolować, Harry, nie potrafię. I-i
czuję jakbym traciła cały swój czas, nie wiem co mam robić. – mówiłam, jąkając
się przez mój płacz i płytki oddech.
- Jestem w
środku tak pomieszana.
- Hej, hej –
zagruchał łagodnie, przyciskając usta do czubka mojego nosa, co sprawiło, że
miałam ochotę się uśmiechnąć, ale nie potrafiłam tego zrobić – Naprawimy to,
okej? Nie jesteś ani pomieszana, ani popieprzona, ani nienaprawialna. Masz
szansę na naprawienie tego ; skomplikowana dusza, pragnąc wolności
nigdy nie miała zaszczytu jej doświadczyć, czekając, aż pozwolisz jej
wystartować i odlecieć.
- I
obiecuję, że kiedyś się tam dostaniemy. Po prostu musisz pracować ze mną, a nie
przeciwko mnie; nie musisz ze mną walczyć.
Podobnie jak
wcześniej kciuki Harry’ego otarły łzy z moich policzków, mały uśmiech zdobił
jego usta, kiedy zamknął dzielącą nas odległość i przez moment myślałam, że ma
zamiar mnie pocałować, ale jego nos czule potarł mój, a jego usta paliły mój
policzek, kiedy scałował kilka łez.
- Mogę dać
ci przygodę, mały ptaszku – wyszeptał ostatecznie.
Przez
pozorne minuty gapiłam się na Harry’ego, cicho i w strachu, mój umysł
rejestrował co on właśnie powiedział i zastanawiałam się, czy mój porywacz użył
by takich słów. Moje oczy były nieco szersze niż zwykle, a usta szeroko
otwarte, do czasu, aż otrząsnęłam się z mojego chwilowego stanu i kilkakrotnie
zamrugałam oraz przygryzłam wargę.
- Okej.
Powiedziałam
cicho i wiedziałam, że ma świadomość rozejmu podjętego w tym jednym słowie.
Nie chciałam
już nad wszystkim myśleć, nie chciałam się już więcej ranić, nie chciałam
nienawidzić Harry’ego i robić cokolwiek, co sprawiłoby mi więcej bólu. Przez
ten czas nauczyłam się, że w jego obecności rzadko kiedy nad czymś myślałam,
tak jakby jego ramiona działały jak tarcza, która uniemożliwiała myślom
wtargnąć do mojej głowy. Zdałam sobie sprawę, że w jego towarzystwie pozwalam
sobie na o wiele więcej; byłam wolna od trosk, zmartwień i wątpliwości.
Pragnęłam
przygody, zupełnie nowego świata, tak wiele wolności, na ile tylko mogłam sobie
pozwolić.
Chciałam być
szczęśliwa. I postępując w ten sposób, oddawałam się w ręce Harry’ego.
*
Jedynym wyjściem z labiryntu cierpienia jest przebaczenie – cytat pochodzi z
książki Johna Greena – Szukając Alaski.
Heeeej! Rozdział pojawia się dzisiaj, bo jutro ostatni dzień wakacji i muszę się nacieszyć, haha.
___________________
Heeeej! Rozdział pojawia się dzisiaj, bo jutro ostatni dzień wakacji i muszę się nacieszyć, haha.
Rozdział przetłumaczyła Asia, bo ja wróciłam w piątek i bym się nie wyrobiła, także tylko dzięki niej jest, co czytać.
Buziaki. (:
PS. Rozdziału nie sprawdzałam, więc za wszelkie błędy przepraszam.
O MOJ BZIW JSNWIDNSINXISNDJSNSINXJSJSNS KOCHAM WAS I KOCHAM FO FANFICTION
OdpowiedzUsuńŚwietny świetny świetny!!!!!! Jezuu oni są tacy kochani :3 awwwww normalnie nie mogę!
OdpowiedzUsuńnie moge doczekać się następnego. to tłumaczenie jest suuuuuuuuper !!
OdpowiedzUsuńczekam na next i pozdrawiam
Dlaczego jej nie pocałował?! No dlaczego ja się pytam no!? Miał ją pocałować :D
OdpowiedzUsuńLiam dobrze zrobił mówiąc Harry'emu. Ja tez bym tak postąpiła. Birdy jest zagubiona, ale niepotrzebnie tak zagłębia się w to wszystko. Niech da się ponieść temu wszystkiemu.
Czekam na kolejny ;)
Pozdrawiam ;*
Głupi Liam ją wydał .
OdpowiedzUsuńAle jestem zdziwiona postępowaniem Harry'ego .
Czekam na następny :)
Super,taki dlugi,taki swietny, dziekujemy Asiu <3
OdpowiedzUsuńCudowny,ciesze się Harry jej nic za to nie zrobil,ale Liam,po co mu to było? Czemu on jej tak nie lubi?
Mam nadzieje ze teraz bedzie tylko lepiej,ze wzgledu na to ze już za soba maja ta rozmowe i rozejm :P
Zycze powodzenia w szkole xd (ja już jej nienawidze ) i w tlumaczeniu rozdzialow i do nastepnego :*
Liam... Wiedziałam, że nie utrzymasz tego w sekrecie.
OdpowiedzUsuńOj Birdy... Coraz mniej nienawidzisz Harry'ego. Kto wie, może za niedługo się w nim zakochasz :)
Liczyłam na pocałunek, ale się go nie doczekałam, a szkoda ;c
Niesamowity rozdział, naprawdę!
Czekam na kolejny rozdział xx
Pozdrawiam, @droowseex
Boski rozdział *.* Niesamowite uczucia i wrażenia :) Ciekawe czy w następnym będzie opisane jakie mają reakcje pozostali na wybuch histerii oraz na samookaleczenie przez Birdy .... Już niedługo zapewne zacznie się zakochiwać :*
OdpowiedzUsuńDo niedzieli ♥
~Zoltrina
brak mi słów, ryczałam przez cały rozdział, najlepsze
OdpowiedzUsuńpiękne <3 ..
OdpowiedzUsuńte opowiadanie jest takie uczuciowe, takie shdnsjsjfjd piekne!
OdpowiedzUsuńMoje ukochane ulubione ff ♥♥♥♥ @bumbumbumxx
OdpowiedzUsuńniedawno znalazłam to tłumaczenie
OdpowiedzUsuńw sobotę zaczełam czytac i dzisiaj skończył
jest to świetna historia ff jakie dotąd czytałam, nigdy nie czytałam o porwaniu
czekam na następny rozdział <3
dziękuje za tłumaczenie
@wyimaginoowanaa
PIĘKNEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńPrzeuroczy ten rozdział!
OdpowiedzUsuńPrzeuroczy ten rozdział
OdpowiedzUsuńPrzeuroczy ten rozdział!
OdpowiedzUsuńLiam w tym ff jest taki... zły(?) Nie lubie tego;/ aa wgl to rozdział jest super*.* niech Birdy da się ponieść Harry'emu <3 czekam nn^^
OdpowiedzUsuńCzy tylko ja płakałam?
OdpowiedzUsuńTe rozdziały są dodane tak dawno...
CZEMU JA NIE ZNALAZŁAM WCZEŚNIEJ WASZEGO TŁUMACZENIA?!
Jesteście świetne!
Nie ma żadnych zauważalnych błędów,
Orto ideolo! (Jak ktoś nie używa przeciwników to te FF są takie... Nijakie)
Gratki za taką dobrą robotę dla was i dla autorki oryginału również,
Good job! ;)