- Czas
wstawać, piękna.
Zaprotestowałam
w zdławionym jęku, palcami przytrzymując kołdrę, przyciągnęłam ją bliżej
siebie, trzymając prawie tak mocno, jak mnie trzymało zmęczenie, kiedy
odmówiłam porannego wstania i powitania dnia z otwartymi ramionami.
Potrząsnęłam swoją głową w potulnym proteście, niechętna do uznania ochrypłego
głosu Harry'ego, który próbował namówić mnie do wstania.
Zaśmiał się
cicho, delikatnie szarpiąc za kołdrę, do czasu, aż w końcu udało mu się ją
wyrwać z moich pięści. Wciąż nie otworzyłam swoich oczu, robiąc nadąsaną minę,
kiedy poczułam ciarki na plecach.
- Dalej,
kochanie. Przed nami wielki dzień.
Walczyłam
przeciw uśmiechowi, szarpiącemu moimi wargami, pozostałam obojętna na
pieszczotliwe przezwisko.
Harry
milczał przez kilka chwil, ale jeśli nie byłoby jego przytłaczającej obecności
i znajomego, piżmowego zapachu, który rozbrzmiewał w moim nosie, ponieważ
unosił się nade mną, mogłabym pomyśleć, że poszedł. Potem docisnął swoje usta
do mojego czoła w miękkim pocałunku, zanim powtórzył ten gest na czubku nosa,
następnie scałował oba policzki, a ja byłam bezradna na te czyny
i zaczęłam chichotać.
Kontynuując
lekkie śmianie się, rumieniec wkradał się na moje policzki, kiedy starałam się
uciec od niego ze zmarszczonymi oczami, a uśmiech szarpał moimi wargami. Jednak
Harry położył dłonie na moich policzkach, a ja nic nie mogłam zrobić, jak śmiać
się, wówczas gdy jego miękkie usta łaskotały moją skórę.
- Mam
nadzieję, że wiesz, że nie potrzebujesz dużo snu, aby być piękną - zauważył, a
jeśli byłaby to jakakolwiek inna osoba skuliłabym się w pełnej i całkowitej
tandetności. Ale to był Harry i z jego słowami pokrytymi naturalnym,
chropowatym, niskim tonem i porannym głosem, nie mogłam nic poradzić, że ciepło
uderzyło w moje zaróżowione policzki.
- Nie jestem
przekonana - odparłam, uspokajając się po ataku śmiechu, wciąż mając zamknięte
oczy.
To nie
trwało dłużej niż dwie sekundy, gdy usta Harry’ego wylądowały na moich.
Uśmiechnęłam się, trzepocząc powiekami, a Harry na mnie patrzył.
- Jesteś
piękna – mruknął cicho, składając pocałunek na moim policzku. – Okej?
Powtórzył
swoje działanie, przyprawiając uroczym gestem każdy centymetr mojej skóry i nie
otrzymując odpowiedzi. Moje usta nie mogły utrzymać prostej linii i ostatecznie
ułożyły się w uśmiech.
- Powiedz to
– nakazał.
Pokręciłam
głową w odmowie, zaś on chwycił mnie za biodra i uciekł do swojej starej,
sprawdzonej metody – łaskotania. Śmiałam się, walcząc przeciwko niemu, jednak
szorstki, chłopięcy chichot Harry’ego wypełnił moje uszy, dając mi do
zrozumienia, że nie odpuści, dopóki tego nie powiem.
- Powiedz to
– powtórzył ponuro.
- Nie możesz
łaskotać mnie za każdym razem, gdy czegoś chcesz – wykrztusiłam, zarówno
rozbawiona jak i poirytowana oraz szczęśliwa. Harry i ja zostaliśmy w domu
przez parę dni, czekając, aż moja kostka się wyleczy tak, że teraz tylko
utykałam, zanim zabrał mnie na randkę.
Nie
wiedziałam, czemu musieliśmy czekać, aż będę w stanie chodzić, ale lepiej nie
kwestionować logiki Harry’go ani tego, co planował.
- Metoda
łaskotania nigdy nie zawodzi. – Uśmiechnął się, unosząc brwi w oczekiwaniu na
odpowiedź.
Znowu się
roześmiałam, ręce trzymając na jego rękach, gdy próbowałam go zatrzymać. Wiłam
się pod nim, widząc jego duży uśmiech.
- Jeśli
skłamię, zabierzesz swój tyłek ze mnie? – zapytałam; wciąż mnie łaskotał, a
ustami składał pocałunki na skórze.
- Nie.
Zabiorę swój tyłek, kiedy powiesz prawdę – powiedział dosadnie.
Przewróciłam
żartobliwie oczami, gdy na chwilę przestał mnie łaskotać i czekał.
- Dobra. Nie
potrzebuję dużo snu, żeby być piękną – mruknęłam szybko. – A teraz zejdź ze
mnie.
Wtedy Harry
odsunął się ode mnie, wyciągnął rękę, by pomóc mi wstać z łóżka. Kiedy moja
druga stopa została postawiona na podłodze, oplótł ramiona wokół mojej talii,
nos wciskając w zagłębienie mojej szyi, gdzie wszystkie znaki już prawie
zniknęły.
- Jesteś
piękna – wymamrotał poważnie. – Nie dbam, jak długo to potrwa. Będę ci to
powtarzać, dopóki mi nie uwierzysz.
~*~
Podobnie do
dnia, gdy wraz z Harrym spacerowałam po centrum Londynu, podrzuciliśmy Kluska
do Louisa, nie chcąc zostawiać go samego, a następnie wróciliśmy do samochodu i
Harry pojechał autostradą, odmawiając mi odpowiedzi na temat, gdzie jedziemy,
co będziemy tam robić, jak długo to potrwa. Nie miało znaczenia, ile razy go
spytałam.
W końcu
zatrzymał się na zakurzonym, skalistym brązowym torze. To była wyraźnie cicha
okolica; bez pojazdów czy osób, których można by zobaczyć lub usłyszeć.
Błotnisty ślad doprowadził do trawiastego wzgórza, ozdobionego mnóstwem krzewów
i drzew o różnej wielkości.
Będąc w
sezonie lata, śpiew ptaków wypełniał moje uszy, potęgując naturalne piękno tego
miejsca, lasu, jak słońce świeciło, a delikatna bryza muskała nasze skóry.
Zawsze
uwielbiałam przyrodę, ale rzadko miałam okazję korzystać ze świata poza moją
sypialnią. Mogłam wybrać bycie nieposłuszną względem moich surowych rodziców i
ich wymagań i pozostać na zewnątrz, a zamiast tego cofnęłam się do mojej
powłoki z zaszklonymi oczami, decydując, że tak ma być, mimo że nie była to
prawda.
To nie był
mój pokój, tylko więzienie.
- Nie
przywiozłeś mnie tutaj, żeby mnie zabić, prawda? – zapytałam Harry’ego, mrużąc
podejrzliwie oczy.
- Co daje ci
takie wrażenie? – Uniósł brwi. – Poczekaj, a ja wezmę łopatę z bagażnika.
Uśmiechnął
się, co odwzajemniłam.
- To był
twój plan cały czas, hm?
Harry udał,
że jest rozczarowany, ale humor był doskonale widoczny.
- Cholera,
kochanie. Masz mnie.
Ponownie się
roześmiałam. Doświadczyłam więcej zabawnego, humorystycznego Harry’ego w ciągu
ostatnich kilku dni i to było miłe i inne widzieć go takiego beztroskiego i
szczęśliwego. Cieszyło mnie to. Oczywiście to nie był przypadek, wręcz
przeciwnie, jego nastrój utrzymywał się i dlatego ciężko było mi robić to co
zwykle – dołączyć do smutku.
Smutek jest
znajomy i czasem najbardziej komfortowy, ale bycie szczęśliwą to coś całkiem
innego, jest o wiele więcej warte.
Cały czas
się uśmiechałam, i to było nie do opisania. Cieszyłam się, że moje szczęście trwało,
bo z doświadczenia wiedziałam, że nie będzie długie.
- Więc gdzie
idziemy? – spytałam cicho, kiedy zerknęłam na słońce, kochając to ciepło na
mojej skórze.
Odwróciłam
się do Harry’ego, by znaleźć go, patrzącego na mnie z uśmiechem. Wyciągnął z
samochodu plecak – nie łopatę – i wskazał na wzgórze.
- My, mały
ptaszku, idziemy po przygodę.
~*~
Spacer nie
był długi, ale w połowie górki wzięłam plecak na swoje plecy i wskoczyłam
Harry'emu na plecy. Rozmawialiśmy o bezsensownych rzeczach, a ja podrzuciłam
dziecinny, ale użyteczny pomysł zagrania w 20 pytań, aby zabić czas, ale także
poznać bliżej Harry'ego. To było to, co robiłam - chciałam bliżej poznać
własnego porywacza.
W końcu
dotarliśmy na miejsce. Harry postawił mnie na nogi, zabierając ode mnie torbę,
kiedy ja podziwiałam otoczenie. Tam było pięknie. Wzgórze, które stopniowo
wzrastało, wychodziło na miasto, a gdy spojrzałam w dół, ludzie byli tacy
malutcy.
Nie tylko
widok był niesamowity i nie tylko mogłam poszukiwać naturalnego piękna w
strzelistych drzewach i rozproszonych kwiatach, ale znajdował się tam również
maleńki klif. Pod zasobami wody wiatr powodował delikatne fale. Liny zwisały z
drzew tak, że każdy mógł skoczyć z nich do wody.
Wyglądała
ona na grubą i stabilną, ale też starą i zużytą. Zastanawiałam się, jak w tak
ustronnym i prywatnym miejscu ktoś mógł natknąć się na liny.
- Założyłem
to - powiedział, zauważając moje tęskne spojrzenie.
Odwróciłam
się, uśmiechając się do niego z ciekawością.
Odłożył
torbę pod drzewem, siadając na krawędzi klifu (nie był wyższy niż jakieś 7
metrów , więc nie jestem pewna czy to kwalifikowało
urwisko); jego nogi zwisały. Poklepał wolne miejsce obok siebie.
- Chodź
tutaj, chcę z tobą porozmawiać. - Uśmiechnął się krzywo, a ja bez namysłu
odzwierciedliłam jego pozycję. - Chcę ci coś powiedzieć - powiedział
bardziej poważnie, co spowodowało, że mój uśmiech słabnął - coś, czego nigdy
nikomu nie mówiłem, nawet Lou.
Podświadomie
kiwnęłam głową. Przez chwilę zastanawiałam się, co zamierza mi powiedzieć, to
coś mogło być historią, albo chciał się do czegoś przyznać.
- Mówię
to... ponieważ ci ufam. - Mały uśmiech uformował się na jego wargach, ale to
było nic w porównaniu z moim uśmiechem. Harry wiedział, że
powiedział właściwą rzecz, przez jego oczy przepłynął błysk radości, kiedy
przyznał szczęście i wdzięczność wyryte w mojej postawie.
Minęło
trochę czasu zanim znowu się odezwał. Spojrzał w swoje odbicie, które falowało
przez delikatny, orzeźwiający, letni wietrzyk. Wydawało się, jakby coś obliczał
lub rozważał, jak ująć to w słowa, a moja ciekawość z sekundy
na sekundę wzrastała. Ale nie poganiałam go. Pozostałam całkowicie
cicha, na przemian patrząc na Harry'ego i wodę, cierpliwie czekając,
aby powiedział, to co chciał.
- Okej, więc
wiesz w jaki sposób zostałem oddany do opieki po... no wiesz?
Skinęłam powoli
głową, a on odchrząknął, jakby rozmyślając jak przelać swoje myśli w słowa.
- Cóż, po
pierwszej nocy uciekłem, byłem wkurzony na mojego starszego brata i po
prostu... wyszedłem na kilka pieprzonych godzin, bo nie wiedziałem, co mam
zrobić. Nie wiedziałem, co mógłbym zrobić, i wtedy znalazłem las, wędrowałem
bez celu, aż znalazłem to miejsce. Siedziałem w tym miejscu, myślałem i czułem
się jak kompletne gówno, płakałem, ponieważ byłem tak zagubiony, wściekły i -
po prostu - pokonany. Nie mogłem pływać, bo był środek zimy - wiesz jak nasza
pogoda wygląda, lało i było zimno, jednak nic nie czułem, bo po chwili byłem
tak cholernie odrętwiały.
Ponownie
oblizał wargi, starając się odczytać w moich oczach jakieś emocje, ale sama nie
znałam na to odpowiedzi. Przez chwilę zastanawiałam się, dlaczego mi to mówił,
ale wiedziałam, że chciał mnie poznać - ponieważ mi ufał - ufał mi na tyle, aby
powiedzieć coś, co znaczyło dla niego bardzo dużo, tak dużo, że nie powiedział
tego nawet swoim przyjaciołom.
- Skoczyłem,
nie wiedząc jaka była głębokość lub, co znajdowało się pod spodem. Skoczyłem,
nie wiedząc czy nawet gdybym chciał się wynurzę. Byłem w twoim wieku - pełen
żalu i złości, na skraju eksplozji, ponieważ to, kurwa, wszystko siedziało w
mojej głowie. Nie przejmowałem się. Nie obchodziło mnie, czy bym umarł od
uderzenia w głowę, czy utonięcia. Nie obchodziło mnie to, ponieważ sądziłem, że
nie miałem po co żyć. W końcu to zrobiłem. Spadłem z silnym wiatrem i deszczem,
który zachęcał mnie do zrobienia kroku.
Patrzyłam z
podziwem, wsłuchując się w ciszy, jak Harry otwierał się przede mną i dzielił
ze mną tak prywatne wspomnienie. Nie pozwoliłam, aby słowa opuściły moje lekko
uchylone usta, nie była zdolna do powiedzenia czegokolwiek, nie czułam też
takiej potrzeby. Wzrok Harry'ego przeniósł się z jego kolan, na wodę, aż w
końcu spojrzał na mnie. Wiedział, że słuchałam i cierpliwie czekałam na dalszą
wypowiedź.
- Tak jak
mówiłem, była zima i przez chwilę miałem wrażenie, że nie mogę oddychać, kiedy
przedarłem przez powierzchnię. Nie mogłem pływać, jednak starałem się to robić.
Kopałem i biłem, ale tonąłem, a jedyną rzeczą o jakiej myślałem było
"proszę, abym wyszedł z tego żywy". - Przełknął ślinę. - Czasami
mówimy albo myślimy, że chcemy umrzeć, ale chcemy, aby to było z własnej woli.
Kiedy to wyszło poza kontrolę, nie chciałem umierać.
Zielone oczy
Harry'ego skupiły się głównie na tafli wody, żadne łzy nie kłębiły się w głębi
jego szmaragdów, nie zauważyłam ani jednej kropli. Ale nie mogłam powiedzieć,
że to go nie bolało, tylko dlatego, że fizycznie nie można zobaczyć rany, nie
oznacza, że ona nie boli. Zauważyłam, że Harry wyjawiał uczucia, które
ukazywały wrażliwość, może to była naturalna cecha, albo cecha, której nauczył
się, aby obronić się przed słabościami.
- Miałem
całe życie przed sobą, wiesz? Większość z niego była gówniana, ale reszta nie
musiałaby być gdybym mógł na to zaradzić. Nie chciałem umierać, nienawidząc
świata i ludzi żyjących na nim. Przez cały czas byłem jak pusty przypadek... po
prostu cała negatywność ciążyła we mnie, a ja nie chciałem tak umierać.
Chciałem umrzeć szczęśliwy, tak sądzę - urwał, mamrocząc nieśmiało, jakby
wstydził się swojego wyznania.
Jednak to
nie powinno się wydarzyć. Zrozumiałam, zrozumiałam, że doświadczył o wiele
gorszej traumy niż mogłam to sobie wyobrazić, zrozumiałam, że pomimo całej tej
tragedii jego życie zostało obładowane.
Nie chciał
umierać z bólem, szarpiącym jego sercem i nienawiścią pierzącą w
klatce piersiowej, nawet gdyby rozpaczliwie chciał go do końca. Zrozumiałam, że
chciał umrzeć szczęśliwy, że chciał przeżyć kilka prostych przyjemności przed
zagłębieniem w nieznane, przed osiągnięciem zapomnienia.
- Co się
stało? - zapytałam spokojnie.
Harry
odwrócił wzrok od tafli wody z uśmiechem na twarzy.
- Wbrew
wszystkiemu, udało mi się.
Nie rozwinął
tego tematu, a ja nie pytałam, jak udało mu się zostać przy życiu. Ale byłam
dumna, że mu się udało.
~*~
Z tak
poważnym wyznaniem do histerycznego śmiechu, było czymś, co nigdy się nie
wydarzyło.
- No dalej,
kochanie, pożyj trochę. - Harry uśmiechnął się szeroko.
Stał metr
ode mnie, rozebrany do pary czarnych bokserek, jego ubrania były zmięte w
stertę, leżącą na trawie obok niego. Nie wykazywał żadnych oznak zakłopotania,
ale ze swoimi dołeczkami, oczami przyklejonymi do moich i kiwnięciem głowy,
zachęcał abym zrobiła to samo.
Nie udało mi
się jeszcze zrozumieć w jaki sposób pracował rozum Harry'ego, zaledwie 10 minut
temu wyznał mi jedno ze swoich wspomnień, a teraz stoi w samych bokserkach,
planując uwiesić się na sznurze i wskoczyć do wody. Zapewniał wiele razy, że to
bezpieczne i pierwszym razem, kiedy skakał nie znajdowała się tam lina.
Powtarzał mi, że nie było żadnego sposobu, abym zrobiła sobie tam krzywdę.
Harry
nauczył się niedawno pływać, a ja potrafię to od najmłodszych lat. Pogoda była
piękna, nie wiał dziki wiatr czy padał ulewny deszcz, lecz było słonecznie. Ale
to mnie w pełni nie uspokajało.
Spojrzałam
na wodę ze znużonym wyrazem twarzy, przygryzłam wargę.
- Ale...
Zostałam
uciszona przez przyciśnięty palec do moich warg i byłam zmuszona spojrzeć na
Harry'ego. Wyglądał tak młodo, niewinnie i... słodko ze swoim małym figlarnym
uśmieszkiem, tak różniącym się od zmysłowego uśmiechu, jaki grał na jego
ustach. Jego oczy były jaskrawo zielone, szczęście świeciło wśród jego
szmaragdów, które zawsze sprawiało, że nie potrafiłam oderwać od nich wzroku.
- Ufasz mi?
- zapytał ochryple.
Wyciągnął
swoją dłoń, a mój wzrok wciąż skupiał się na jego oczach.
Moja
natychmiastowa reakcja odpowiedziała "tak". To nie powinien być
przypadek, to powinno być zupełnie inne. Ale mimo wiedzy, że to źle, ufając
swojemu porywaczowi, odrzuciłam takie myśli. Zignorowałam całą racjonalną
stronę, która mówiła mi, że jestem szalona. I cicho skinęłam głową.
Harry
wydawał się być zadowolony z mojej odpowiedzi. Znajomy uśmieszek wkradł się na
jego usta, ale nie był cyniczny czy okrutny. Jego wzrok pociemniał, kiedy
wypuścił moją dłoń, aby owinąć ją wokół talii i zmniejszyć naszą odległość.
- Pozwolisz,
abym cię rozebrał? - wyszeptał.
Czułam, że
moje oczy się poszerzają, a usta otwierają w czystym szoku, zaskoczenie
widoczne było nawet na postawie. Nie spodziewałam się, że Harry będzie tak
dosadny i spokojny, tak niewzruszony słowami, które opuściły jego usta. Jego
oczy wciąż wpatrywały się w moje, szukając odpowiedzi. Wyobraziłam sobie, że
powinno być wiele pytań i dręczących myśli, ale nie było ani jednej, mój umysł
był pusty, jakby został wyciszony.
Harry wziął
moją ciszę za twierdzącą odpowiedź.
Uśmieszek na
jego ustach był mały, ale wciąż widoczny, kiedy jego dłonie znalazły odpięcie
mojej sukienki, zanim w boleśnie powolnym tempie zaczął rozpinać zamek. Mogłam
go zatrzymać, gdybym chciała. Mogłam go uderzyć, odepchnąć go, nakrzyczeć, albo
po prostu pokręcić głową.
Ale nie
zrobiłam żadnej z tych rzeczy. Pozwoliłam mu na to, kiedy moje serce wściekle
biło w klatce, oddech drżał, a dłonie pociły się w przyjemnym zdenerwowaniu.
Harry cofnął
się i delikatnie zsunął ramiączka sukienki, by potem ta spadła na ziemię. Jego
oczy ani razu nie opuściły moich, kiedy ubrania opuściły moje ciało,
pozostawiając mnie stojącą w samym biustonoszu, majtkach i stopami
przyodzianymi w balerinki. Wyszłam z sukienki, zsuwając buty, nie łamałam z nim
kontaktu.
Nigdy dotąd
nie pokazywałam się jeszcze tak żadnemu chłopakowi. Oczywiście moja
natychmiastowa reakcja - będąc sobą - powinna sprawić, że starałabym się ukryć
każdy centymetr mojej skóry, zakrywając ramionami moją wstydliwość i uciec z
dala od porywacza.Jednak nie zrobiłam żadnej z tych rzeczy.
Rumieniec
wkradł się na moje policzki, ale nie próbowałam go zatuszować go, pomijając
wszystkie nieśmiałe myśli, krążące w głowie.
- Piękna -
wymruczał, nie opuszczając mojego wzroku.
Typowa
randka byłaby kinem, albo kolacją; ale z Harrym nic nie było typowe. Stałam z
moim porywaczem, zarówno jak i on w samej bieliźnie. Słońce uderzało swoimi
promieniami, a lekki wiatr współgrał z naszą skórą, oddechami, równomiernym
biciem serca i falującą wodą.
Palce
Harry'ego połączone były z moimi, kiedy prowadził mnie do krawędzi, trzymając w
drugiej dłoni linę.
- Po prostu
patrz, co robię, okej?
Złożył
uspokajający pocałunek na moim czole. Nie przejmowałam się wysokością - a nawet
gdyby tak było, to nie miałoby znaczenia, ponieważ klif nie należał do
najwyższych, plus to Harry bał się wysokości, a na to nie wyglądało. Nie bałam
się wody, uczyłam się pływać, kiedy byłam jeszcze dzieckiem, ale wciąż nie
mogłam pozbyć się poczucia niepokoju. Byłam poza swoją wygodną strefą.
Przygryzłam
nerwowo wargę, besztając się za swój strach, kiedy moja dłoń została puszczona,
ponieważ Harry chwycił się mocno liny.
Posłał mi
szybki uśmiech, a potem zniknął.
Na kilka
chwil zawisł, zanim z gracją wpadł do wody, łamiąc grube okrycie. Uśmiechnęłam
się, gdy Harry od razu się wynurzył, wciąż mając ten swój uśmieszek, potrząsnął
głową, mokre loki niechlujnie trzymały się jego twarzy. Skinął na mnie
zachęcająco głową.
- Złapię
cię, kiedy będziesz lecieć, kochanie.
Zrobił
wszystko, aby mnie uspokoić przed chwyceniem liny. Stałam na palcach, więc
byłam w stanie tam dotrzeć, a potem zamknęłam swoje oczy i wystartowałam. Mój
skok nie był tak pełen wdzięku, jak Harry'ego, lecz niezdarny i niechlujny,
ponieważ zapiszczałam, kiedy wylądowałam w jego ramionach, przedzierając się
przez powierzchnię zimnej wody.
Kiedy się
pozbierałam, byłam tylko w połowie zmoczona. uśmiechnęłam się do chłopaka, a
podniecenie wystrzeliło przez całe moje ciało, adrenalina krążyła w żyłach, a serce
biło odrobinę szybciej, wszystkie poprzednie obawy zniknęły, a zastąpiła je
chęć zrobienia tego ponownie. I nagle poczułam się niedorzecznie, że bałam się
to zrobić.
Nogi
Harry'ego wymachiwały pod powierzchnią, aby utrzymać nas obu, zanim zmienił
naszą pozycję. Jego ramie puściło mnie, a moje
ciało instynktownie zaczęło pracować, kiedy on obrócił się,
spoglądając z uśmiechem przez ramię.
- Wskakuj.
Zrobiłam to
natychmiast, a woda mi tylko w tym pomogła, owijając nogi wokół jego pasa, a
ramiona wokół szyi. Zaczął płynąć w lewo w stronę skał i trawiastego wzgórza.
To nie zajęło mu nawet minuty, zanim jego stopy dotykały dna, a woda sięgała do
piersi.
Po raz
kolejny zostałam puszczona, nie było zbyt głęboko, stopami mogłam dostać do
dna. Moje nogi i ramiona porzuciły jego ciało, ale on ponownie mnie uniósł,
jakbym nic nie ważyła. Czułam tą zażyłość ilekroć mnie podnosił, albo chciał to
zrobić.
Zachichotałam,
owijając ramiona wokół jego ramion, kiedy on mnie uszczypnął, przed ocknięciem
się po bezczelnym geście, potarł swoim mokrym nosem moją rękę. Woda była
chłodna i świeża w porównaniu do ciepłego, letniego dnia. Orzeźwiające
powietrze zawiało, kiedy zanurzyliśmy się w głębi, skacząc z liny. Poczułam
wtedy zimno, ale również gorąco, ponieważ usta Harry'ego dotknęły moich.
W ciągu
ostatnich kilku dni dużo się całowaliśmy. Wciąż pamiętam ten pierwszy raz,
kiedy byłam speszona. Moje oddechy i uderzenia serca były niekonsekwentne i
obojętne, dłonie pociły się, a w żołądku ściskało. Chętnie zgodziłam się na
jego pocałunki i dzieleniem z nim intymnej chwili.
Spoglądając
wstecz, to się wydarzyło tak szybko. Mój mózg był zagmatwanym bałaganem,
którego nie potrafiłam rozwiązać ze względu na zróżnicowane emocje, z którymi
próbowałam walczyć, dojść do porozumienia i utrzymać kontrolę. Pozwoliłam mu
się całkowicie oddać, a potem kochać uczucie całkowitej bezsilności, w sposób w
jaki moje ciało reagowało na niego. Nie myślałam o tym, bo nie mogłam. Harry
jakoś uciszył myśli, które wiązały siebie i sprawiały, że mój umysł stawał się
pusty, kiedy się poddałam.
Udało mu się
zrobić bardzo dużo; doprowadzić mnie do kompletnego niedbalstwa, logika dawno
przeminęła, a rozsądek przegrał. A ja to kochałam. Byłam wdzięczna za jego
zdolności, które sprawiały, że zardzewiała blokada w mojej głowie zaburzyła
się; tak wdzięczna, że gdy jego ramiona mnie oplatały albo usta znajdowały się
na moich myślałam jak zła była ta sytuacja, ale z pewnością sprawiał, że czułam
się dobrze.
- Chcesz to
zrobić jeszcze raz? - zapytał, przerywając pocałunek.
Radośnie
pokiwałam głową, upadając na dno. Spojrzałam w lewo, a dopóki moje stopy nie
odnalazły powierzchni, Harry podążał za mną. Dotarliśmy do brzegu, a kilka
małych skał i trawiaste wzgórze wiodły do miejsca, z którego skakaliśmy.
Założyłam, że jedynym sposobem, aby dostać się na górę jest wspinaczka.
- Musisz
dostać się na górę, kochanie.
Byłam
świadoma, że jedyne ubranie jakie miałam to biustonosz i majtki, coś w
czym nie czułam się ani wygodnie, ani obco. Podeszłam do jednego z
kamieni, zastanawiając się, czy nie byłoby łatwiej, gdyby to Harry wszedł
pierwszy albo gdybym się pospieszyła i miałabym się szybko wydostać, ale jedna
z dużych dłoni Harry'ego powędrowała na moją pupę, aby wynurzyć mnie z wody.
Odetchnęłam,
robiąc, co w mojej mocy, by otrząsnąć się ze zwątpienia i nieśmiałości, gdy
zareagowałam, wspinając się na płaski kamień. Odwróciłam się, widząc, jak
Harry naśladuje moje ruchy. Jego ramiona na krótką chwilę owinęły się
wokół mojej talii, zanim pocałował mnie w policzek i chwycił moją dłoń,
splatając nasze palce.
Tym razem
Harry szedł przede mną, prowadząc po trawiastym wzgórzu, dopóki ponownie nie
dotarliśmy na sam szczyt. Podeszliśmy do drzewa, z którego poprzednio
skakaliśmy.
- Możemy to
zrobić razem? - zapytałam nieśmiało.
Kędzierzawy
chłopiec uśmiechnął się, kiwając głową na znak, że możemy tak zrobić. Moje
dłonie chwyciły dolną część grubej liny, kiedy jedna z rąk Harry'ego chwyciła
górną, a druga owinęła się wokół mojej talii.
- Gotowa? -
Odwrócił się do mnie, a jego mokre loki muskały mój policzek.
Uśmiechnęłam
się, kiwając w zgodzie głową, zanim wystartowaliśmy. Nawet nie zastanawiałam
się czy lina może znieść naszą wspólną wagę, ta myśl nie przeszła przez moją
ani Harry'ego głowę, bo w połowie wychylenia nasze zaskoczone krzyki zmieszały
się, kiedy lina zerwała się i wraz z nami wpadła do wody.
Ramię
Harry'ego nie puściło mnie ani razu, kiedy spadliśmy, on wynurzył się jako
pierwszy i zdziwiłam się, kiedy moja głowa została pociągnięta nad wodę.
Zakaszlałam i zamrugałam w kompletnym szoku, spoglądając w lewo, aby odszukać
pływający sznur.
Otarłam wodę
z moich oczu i popatrzyłam na Harry'ego, który zrobił to samo. Patrzyliśmy na
siebie przez chwilę, aby za moment nasze usta rozchyliły się, wypełniając
powietrze śmiechem. Znaleźliśmy ubaw w zerwaniu liny i upadku.
- To nie
było to, co sobie wyobrażałam - powiedziałam cicho, a uśmiech wciąż grał na
moich wargach.
- Ja też -
odparł, zanim jego oczy nieznacznie się rozszerzyły. - Uh, Birdy - urwał,
spoglądając w dół.
Moje brwi zmarszczyły
się w zamieszaniu, odzwierciedliłam jego ruchy, spoglądając w dół, co
spowodowało, że moje oczy się rozszerzyły, a usta rozwarły. Stwierdziłam, że
moja klatka była naga i nie zdobił jej stanik.
Zdałam sobie
sprawę, że musiał on spaść albo zsunąć się na wskutek uderzenia w wodę. Wydałam
z siebie mały, zawstydzony pisk, próbując zakryć moje piersi, ale zatrzymały
mnie ręce Harry'ego, jednak utrzymanie się na wodzie jedną ręką było
trudniejsze niż się wydawało.
Odwróciłam
głowę, rozpaczliwie szukając mojego biustonosza, którego nigdzie nie było.
- Och, nie -
pisnęłam. - Gdzie, do diabła, jest mój stanik?!
Spotkałam
się z głośnym, nieprzyjemnym śmiechem Harry'ego, szukając więcej ubawu i humoru
i mojej odkrytej części ciała. Normalnie bym się przyłączyła, uśmiech rozciągał
się w poprzek jego warg, a dobry nastrój rezonował w jego oczach, ale tym razem
tego nie zrobiłam.
Moje
policzki zaczęły piec, kiedy przygryzłam wargę. Nie byłam pewna siebie i nie
zbyt akceptowałam swój wygląd. Wstydziłam się szydzących uwag na temat mojego
wyglądu. Byłabym szczęśliwa, mając poczucie własnej wartości, które nie byłoby
na dnie i umysłu, który nie wątpił w siebie. Przełknęłam głośno ślinę,
odwracając się i płynąc w stronę brzegu, powtórzyłam wcześniejsze działania i
zakryłam swoją klatkę piersiową.
Nie trwało
to nawet chwilę, kiedy Harry podążył za mną, zatrzymując moją wędrówkę.
Zorganizował
koc piknikowy, który wcześniej przygotował i torbę, w której było więcej niż
się spodziewałam, nie zabrał tylko żywności, ale również mały ręczniczek. Wyjął
go i owinął wokół moich ramion, ani razu nie spoglądając na moje piersi.
- Hej, hej.
- Poprowadził mnie do koca. Niechętnie usiadłam nie zmieniając pozycji rąk.
Moje czoło było wciąż zmarszczone, a usta tworzyły mały grymas.
Oczy
Harry'ego nie zboczyły z moich, kiedy potarł ręcznik o moje ramiona, aby trochę
osuszyć moją nagą skórę.
- Ty -
ponownie mruknął, składając pocałunek na barku - jesteś - następnie na
obojczyku - piękna - a na końcu pocałował dłoń zakrywającą jedną z piersi.
Jego oczy
powędrowały do moich i byłam świadkiem szczerości rezonującej w szmaragdowych
tęczówkach. Szczerość i prawdomówność przechodziła przez postawę chłopaka.
Czułam, jak ciepło biegnie do moich zaróżowionych policzków, jego zachrypłe
słowa zawsze tak na mnie wpływały. Milczałam, zastanawiając się jak ktoś tak
atrakcyjny i przystojny jak Harry mógłby znaleźć we mnie piękna, nie byłam w
stanie zrozumieć dlaczego przeszedł taką drogę, aby mieć kogoś takiego.
Nigdy nie
rozumiałam, dlaczego właśnie zabrał mnie ze wszystkich, innych dziewczyn, które
byłyby bardziej chętne.Nie było tajemnicą, że Harry był atrakcyjny, nawet jeśli
jego irracjonalność mu to odejmowała.
- I wiem, że
mi nie wierzysz, ale nie przestanę, dopóki tego nie zrobisz. Okej? -
powiedział, przypominając mi sytuację z dzisiejszego poranka, ale bez względu
na to ile mnie chwalił i ile to znaczyło nie mogłam się oprzeć wrażeniu,
naturalnej nieśmiałości i wątpliwości w siebie, bo to po prostu byłam ja.
Zawsze trzymałam uporczywe braki siebie, które nie ustępowały.
Nie wydawał
się wzruszony brakiem mojej odpowiedzi, jednak to nie przeszkadzało mu w
kontynuowaniu.
- Twoje oczy
są piękne - spojrzał na moje wargi, kciukiem muskając dolną jej część.
- I twoje
usta są piękne - złożył na nich pocałunek.
- Twój
słodki nosek jest piękny - pocałował moje policzki.
- Twoje
dłonie - podniósł je, przyciskając usta do palców - są piękne - pozwoliłam mu
na to, zakrywając jedną ręką moją klatkę.
- I -
delikatnie chwycił moją lewą rękę, tak, że nie miałam już czym się zakryć. Ale
nie patrzył na nią, jedynym punktem w jakim spoglądał były czerwone linie na
nadgarstku, nie w pełni zagojone - twoje blizny również są piękne.
Wiedziałam,
że nie mówimy o tych fizycznych bliznach, ale może i o nich, ale czułam, że
miał na myśli te wewnętrzne blizny. Myślę, że miał na myśli te rany wewnątrz
mnie, te, które były podobne do jego, prawdziwe i otwarte, ale nie fizyczne,
plamiące i skażające skórę; blizny, które były wewnątrz nas, wewnątrz mnie.
Myślałam, że
skończył, ale potem skupił się na moich odsłoniętych piersiach.
- I one... -
szepnął ochryple, zakrywając dłońmi moją klatkę, wcześniej pochylając głowę i
składając na niej pocałunek, zwiększył tempo bicia mojego serca i sprawił, że
moje oddechy stały się płytkie, gdy wysunął język z ust, drażniąc mój sutek,
zanim wziął go do swoich ust. Oddech uwiązł mi w gardle, kiedy dłonią
powędrował do drugiej brodawki, przesuwając go pomiędzy kciukiem, a palcem
wskazującym. Czułam, jakby mój żołądek robił koziołki, a serce nieregularnie
biło w klatce piersiowej - są także bardzo, bardzo piękne.
Zostaw po sobie komentarz.
Możesz również wyrazić swoje zdanie na twitterze z hashtagiem #LittleBirdPL.
Wszystko spoko, ale cholera, miesiąc? Ale warto było czekać :) Super rozdział do następnego ;*
OdpowiedzUsuńOmg, świetny!
OdpowiedzUsuńŚwietny! !!! Harry jest taki jhgktmadgpthg.....!!!!!!! Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału ;D
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział !!! Boże, tak się stęskniłam za tym opowiadaniem i za słodkim Harry'm <3 dzięki za tłumaczenie i nie mogę się doczekać następnego rozdziału :)
OdpowiedzUsuńMatuchno! Na początku nie byłam przeciwna tejże miesięcznej przerwie, ponieważ sama prowadzę bloga i wiem jak to jest nie mieć nic na zapas, ale bo trzech tygodniach myślałam, że zwariuję! To opowiadanie jest naprawdę bardzo, bardzo ciekawe, a ja od dłuższego czasu czekałam na tego typu treści.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że wzięłyście moją prośbę pod uwagę i napisałyście, że rozdziały będą dodawane w zależności od ilości komentarzy – zobaczymy, czy zadziała!
Życzę przyjemnej niedzieli,
Kinss Wo
NO NIEŹLEEEE :D
OdpowiedzUsuńO mój boże ten rozdział był ŚWIETNY !! nie musisz przepraszać za tą przerwę ;) kocham tego bloga i to jak tłumaczycie :) Cholernie się cieszę co tu się do cholery stało ? Harry w tym rozdziale był taki słodki i kochany, i ciągle powtarzał że Birdy jest piękna awh. Normalnie ze szczęścia chciało mi się płakać :'). Nawet nie wiesz ile ja sie namęczyłam czekając aż rozdział się pojawi. No nic pozdrawiam was i pamiętajcie że ja was KOCHAM !!
OdpowiedzUsuńsuper. czekam na kolejny. :)
OdpowiedzUsuńTen rozdział jest piękny! Jezuniu zakochałam się w nim! *_* ♥ Kocham Harry'ego bardzo ! Mam nadzieję że te wszystkie leniuchy, któtym się nie chciało komentować wezmą się w końcu w garść coś napiszą. :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPiekny rozdzial! Choc to za malo powiedziane! <3
OdpowiedzUsuńOMG KONCOWKA >>>>>>>>>
Moge umierac! :3
Nie moge pojac tego, ze taki slodki chlopak moze byc zarazem skonczonych chamem... Anyway rozdzial ahshdahsj
Czekam na nexta xx
Pozdrawiam, @droowseex
Cudowny <3
OdpowiedzUsuńUwielbiam Harrego w takim beztroskim wydaniu ;D Miły lekki i przyjemny rodział!
OdpowiedzUsuńMoje feelsy szaleją askhfuskhyda *.*
Słodko, słodko, słodko <3
OdpowiedzUsuńTen rozdział jest po prostu taki aww :D
Czekam na następny :)
omggg :P
OdpowiedzUsuńcudowny >>>>>
OdpowiedzUsuńTak sie w nim zatopilam ze o m g ���������������������
O maj gasz luk at her blog xD świetny i Harry taki awww ♡♡♡♥♥♥
OdpowiedzUsuńmatko świetne :3 hazza jest taki sweeet <3 kocham was dziewczyny ;)
OdpowiedzUsuńO jezu Harry ,co ty z nia robisz :o
OdpowiedzUsuńFajnie, tez chce takiego loczka, takiego kochanego :*
Super rozdzial, tyle się w nim dzieje, a co do wyznania Harrego, to cudownie ze jej zaufal i jej o tym powiedzial :*
Birdy jest piekna, ja sama w to uwierzylam :*
Ten rozdział był takich OHH.... :*
OdpowiedzUsuńNiesamowity! x / Emily
OdpowiedzUsuńNie no zajebisty :D
OdpowiedzUsuńZajefantastyczny..xd
OdpowiedzUsuńŚwietny, jeden z lepszych! Zapraszam na nową wersję Simple Day (Niall's Story)!
OdpowiedzUsuńBLOG O NIALLU POWRACA! ;)
www.comeandrun.blogspot.com
xx
W końcu juz nie mogłam się doczekać ❤ a rozdzial wykurwisty xD
OdpowiedzUsuńOMG *.* W końcu rozdział! :* taki piękny że mmmm ♥ Pytanie jak długo utrzyma się ta ich sielanka? :D Do następnego :*
OdpowiedzUsuńZoltrina
OMG taki słodki!!!! a ta akcja z stanikiem hahahahahah E.P.I.C <3
OdpowiedzUsuńHjsomcmkslsmxnjsmxmx to zdecydowanie mój ulubiony rozdział! ! XD czekam na następny OMG!!!!!! Nie mogę się doczekać ^^ ^^
OdpowiedzUsuńByłam taka ciekawa rozdziałów, ze przeczytałam całego ff po angielsku haha ;) świetny i mój ulubiony rozdzial, pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńŁOOO MATKO MATKO MATKO MATKO MATKO MATKO MATKO MATKO MATKO MATKO MATKO MATKO MATKO MATKO MATKO MATKO MATKO MATKO MATKO MATKO MATKO MATKO MATKO MATKO MATKO MATKO MATKO MATKO MATKO MATKO MATKO MATKO !!
OdpowiedzUsuńdobry rozdział! oby tak dalej :>
OdpowiedzUsuńnajlepszy rozdział EVER ! <3 <3 <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńSuuper
OdpowiedzUsuńŚwietny!!!
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńDopiero wczoraj trafilam na to opowiadanie. Tak się wciaglam że czytałam prawie całą noc:) to opowiadanie jest niesamowite, dziękuję że je tlumaczycie, już nie mogę doczekać się następnego rozdziału :) Pozdrawiam Kamila
OdpowiedzUsuńPiękny rozdział..
OdpowiedzUsuńKocham!
OdpowiedzUsuń