Son

niedziela, 16 listopada 2014

Rozdział 28 - Piękna

- Czas wstawać, piękna.
Zaprotestowałam w zdławionym jęku, palcami przytrzymując kołdrę, przyciągnęłam ją bliżej siebie, trzymając prawie tak mocno, jak mnie trzymało zmęczenie, kiedy odmówiłam porannego wstania i powitania dnia z otwartymi ramionami. Potrząsnęłam swoją głową w potulnym proteście, niechętna do uznania ochrypłego głosu Harry'ego, który próbował namówić mnie do wstania.
Zaśmiał się cicho, delikatnie szarpiąc za kołdrę, do czasu, aż w końcu udało mu się ją wyrwać z moich pięści. Wciąż nie otworzyłam swoich oczu, robiąc nadąsaną minę, kiedy poczułam ciarki na plecach. 
- Dalej, kochanie. Przed nami wielki dzień.
Walczyłam przeciw uśmiechowi, szarpiącemu moimi wargami, pozostałam obojętna na pieszczotliwe przezwisko.
Harry milczał przez kilka chwil, ale jeśli nie byłoby jego przytłaczającej obecności i znajomego, piżmowego zapachu, który rozbrzmiewał w moim nosie, ponieważ unosił się nade mną, mogłabym pomyśleć, że poszedł. Potem docisnął swoje usta do mojego czoła w miękkim pocałunku, zanim powtórzył ten gest na czubku nosa, następnie scałował oba policzki, a ja byłam bezradna na te czyny i zaczęłam chichotać.
Kontynuując lekkie śmianie się, rumieniec wkradał się na moje policzki, kiedy starałam się uciec od niego ze zmarszczonymi oczami, a uśmiech szarpał moimi wargami. Jednak Harry położył dłonie na moich policzkach, a ja nic nie mogłam zrobić, jak śmiać się, wówczas gdy jego miękkie usta łaskotały moją skórę.
- Mam nadzieję, że wiesz, że nie potrzebujesz dużo snu, aby być piękną - zauważył, a jeśli byłaby to jakakolwiek inna osoba skuliłabym się w pełnej i całkowitej tandetności. Ale to był Harry i z jego słowami pokrytymi naturalnym, chropowatym, niskim tonem i porannym głosem, nie mogłam nic poradzić, że ciepło uderzyło w moje zaróżowione policzki.
- Nie jestem przekonana - odparłam, uspokajając się po ataku śmiechu, wciąż mając zamknięte oczy.
To nie trwało dłużej niż dwie sekundy, gdy usta Harry’ego wylądowały na moich. Uśmiechnęłam się, trzepocząc powiekami, a Harry na mnie patrzył.
- Jesteś piękna – mruknął cicho, składając pocałunek na moim policzku. – Okej?
Powtórzył swoje działanie, przyprawiając uroczym gestem każdy centymetr mojej skóry i nie otrzymując odpowiedzi. Moje usta nie mogły utrzymać prostej linii i ostatecznie ułożyły się w uśmiech.
- Powiedz to – nakazał.
Pokręciłam głową w odmowie, zaś on chwycił mnie za biodra i uciekł do swojej starej, sprawdzonej metody – łaskotania. Śmiałam się, walcząc przeciwko niemu, jednak szorstki, chłopięcy chichot Harry’ego wypełnił moje uszy, dając mi do zrozumienia, że nie odpuści, dopóki tego nie powiem.
- Powiedz to – powtórzył ponuro.
- Nie możesz łaskotać mnie za każdym razem, gdy czegoś chcesz – wykrztusiłam, zarówno rozbawiona jak i poirytowana oraz szczęśliwa. Harry i ja zostaliśmy w domu przez parę dni, czekając, aż moja kostka się wyleczy tak, że teraz tylko utykałam, zanim zabrał mnie na randkę.
Nie wiedziałam, czemu musieliśmy czekać, aż będę w stanie chodzić, ale lepiej nie kwestionować logiki Harry’go ani tego, co planował.
- Metoda łaskotania nigdy nie zawodzi. – Uśmiechnął się, unosząc brwi w oczekiwaniu na odpowiedź.
Znowu się roześmiałam, ręce trzymając na jego rękach, gdy próbowałam go zatrzymać. Wiłam się pod nim, widząc jego duży uśmiech.
- Jeśli skłamię, zabierzesz swój tyłek ze mnie? – zapytałam; wciąż mnie łaskotał, a ustami składał pocałunki na skórze.
- Nie. Zabiorę swój tyłek, kiedy powiesz prawdę – powiedział dosadnie.
Przewróciłam żartobliwie oczami, gdy na chwilę przestał mnie łaskotać i czekał.
- Dobra. Nie potrzebuję dużo snu, żeby być piękną – mruknęłam szybko. – A teraz zejdź ze mnie.
Wtedy Harry odsunął się ode mnie, wyciągnął rękę, by pomóc mi wstać z łóżka. Kiedy moja druga stopa została postawiona na podłodze, oplótł ramiona wokół mojej talii, nos wciskając w zagłębienie mojej szyi, gdzie wszystkie znaki już prawie zniknęły.
- Jesteś piękna – wymamrotał poważnie. – Nie dbam, jak długo to potrwa. Będę ci to powtarzać, dopóki mi nie uwierzysz.

~*~


Podobnie do dnia, gdy wraz z Harrym spacerowałam po centrum Londynu, podrzuciliśmy Kluska do Louisa, nie chcąc zostawiać go samego, a następnie wróciliśmy do samochodu i Harry pojechał autostradą, odmawiając mi odpowiedzi na temat, gdzie jedziemy, co będziemy tam robić, jak długo to potrwa. Nie miało znaczenia, ile razy go spytałam.

W końcu zatrzymał się na zakurzonym, skalistym brązowym torze. To była wyraźnie cicha okolica; bez pojazdów czy osób, których można by zobaczyć lub usłyszeć. Błotnisty ślad doprowadził do trawiastego wzgórza, ozdobionego mnóstwem krzewów i drzew o różnej wielkości.
Będąc w sezonie lata, śpiew ptaków wypełniał moje uszy, potęgując naturalne piękno tego miejsca, lasu, jak słońce świeciło, a delikatna bryza muskała nasze skóry.
Zawsze uwielbiałam przyrodę, ale rzadko miałam okazję korzystać ze świata poza moją sypialnią. Mogłam wybrać bycie nieposłuszną względem moich surowych rodziców i ich wymagań i pozostać na zewnątrz, a zamiast tego cofnęłam się do mojej powłoki z zaszklonymi oczami, decydując, że tak ma być, mimo że nie była to prawda.
To nie był mój pokój, tylko więzienie.
- Nie przywiozłeś mnie tutaj, żeby mnie zabić, prawda? – zapytałam Harry’ego, mrużąc podejrzliwie oczy.
- Co daje ci takie wrażenie? – Uniósł brwi. – Poczekaj, a ja wezmę łopatę z bagażnika.
Uśmiechnął się, co odwzajemniłam.
- To był twój plan cały czas, hm?  
Harry udał, że jest rozczarowany, ale humor był doskonale widoczny.
- Cholera, kochanie. Masz mnie.
Ponownie się roześmiałam. Doświadczyłam więcej zabawnego, humorystycznego Harry’ego w ciągu ostatnich kilku dni i to było miłe i inne widzieć go takiego beztroskiego i szczęśliwego. Cieszyło mnie to. Oczywiście to nie był przypadek, wręcz przeciwnie, jego nastrój utrzymywał się i dlatego ciężko było mi robić to co zwykle – dołączyć do smutku.
Smutek jest znajomy i czasem najbardziej komfortowy, ale bycie szczęśliwą to coś całkiem innego, jest o wiele więcej warte.    
Cały czas się uśmiechałam, i to było nie do opisania. Cieszyłam się, że moje szczęście trwało, bo z doświadczenia wiedziałam, że nie będzie długie.
- Więc gdzie idziemy? – spytałam cicho, kiedy zerknęłam na słońce, kochając to ciepło na mojej skórze.
Odwróciłam się do Harry’ego, by znaleźć go, patrzącego na mnie z uśmiechem. Wyciągnął z samochodu plecak – nie łopatę – i wskazał na wzgórze.
- My, mały ptaszku, idziemy po przygodę.

~*~

Spacer nie był długi, ale w połowie górki wzięłam plecak na swoje plecy i wskoczyłam Harry'emu na plecy. Rozmawialiśmy o bezsensownych rzeczach, a ja podrzuciłam dziecinny, ale użyteczny pomysł zagrania w 20 pytań, aby zabić czas, ale także poznać bliżej Harry'ego. To było to, co robiłam - chciałam bliżej poznać własnego porywacza.
W końcu dotarliśmy na miejsce. Harry postawił mnie na nogi, zabierając ode mnie torbę, kiedy ja podziwiałam otoczenie. Tam było pięknie. Wzgórze, które stopniowo wzrastało, wychodziło na miasto, a gdy spojrzałam w dół, ludzie byli tacy malutcy.
Nie tylko widok był niesamowity i nie tylko mogłam poszukiwać naturalnego piękna w strzelistych drzewach i rozproszonych kwiatach, ale znajdował się tam również maleńki klif. Pod zasobami wody wiatr powodował delikatne fale. Liny zwisały z drzew tak, że każdy mógł skoczyć z nich do wody.
Wyglądała ona na grubą i stabilną, ale też starą i zużytą. Zastanawiałam się, jak w tak ustronnym i prywatnym miejscu ktoś mógł natknąć się na liny.
- Założyłem to - powiedział, zauważając moje tęskne spojrzenie.
Odwróciłam się, uśmiechając się do niego z ciekawością.
Odłożył torbę pod drzewem, siadając na krawędzi klifu (nie był wyższy niż jakieś 7 metrów, więc nie jestem pewna czy to kwalifikowało urwisko); jego nogi zwisały. Poklepał wolne miejsce obok siebie.
- Chodź tutaj, chcę z tobą porozmawiać. - Uśmiechnął się krzywo, a ja bez namysłu odzwierciedliłam jego pozycję. - Chcę ci coś powiedzieć - powiedział bardziej poważnie, co spowodowało, że mój uśmiech słabnął - coś, czego nigdy nikomu nie mówiłem, nawet Lou.
Podświadomie kiwnęłam głową. Przez chwilę zastanawiałam się, co zamierza mi powiedzieć, to coś mogło być historią, albo chciał się do czegoś przyznać.
- Mówię to... ponieważ ci ufam. - Mały uśmiech uformował się na jego wargach, ale to było nic w porównaniu z moim uśmiechem.  Harry wiedział, że powiedział właściwą rzecz, przez jego oczy przepłynął błysk radości, kiedy przyznał szczęście i wdzięczność wyryte w mojej postawie.
Minęło trochę czasu zanim znowu się odezwał. Spojrzał w swoje odbicie, które falowało przez delikatny, orzeźwiający, letni wietrzyk. Wydawało się, jakby coś obliczał lub rozważał, jak ująć to w słowa, a moja ciekawość z sekundy na sekundę wzrastała. Ale nie poganiałam go. Pozostałam całkowicie cicha, na przemian patrząc na Harry'ego i wodę, cierpliwie czekając, aby powiedział, to co chciał.
- Okej, więc wiesz w jaki sposób zostałem oddany do opieki po... no wiesz?  
Skinęłam powoli głową, a on odchrząknął, jakby rozmyślając jak przelać swoje myśli w słowa. 
- Cóż, po pierwszej nocy uciekłem, byłem wkurzony na mojego starszego brata i po prostu... wyszedłem na kilka pieprzonych godzin, bo nie wiedziałem, co mam zrobić. Nie wiedziałem, co mógłbym zrobić, i wtedy znalazłem las, wędrowałem bez celu, aż znalazłem to miejsce. Siedziałem w tym miejscu, myślałem i czułem się jak kompletne gówno, płakałem, ponieważ byłem tak zagubiony, wściekły i - po prostu - pokonany. Nie mogłem pływać, bo był środek zimy - wiesz jak nasza pogoda wygląda, lało i było zimno, jednak nic nie czułem, bo po chwili byłem tak cholernie odrętwiały.
Ponownie oblizał wargi, starając się odczytać w moich oczach jakieś emocje, ale sama nie znałam na to odpowiedzi. Przez chwilę zastanawiałam się, dlaczego mi to mówił, ale wiedziałam, że chciał mnie poznać - ponieważ mi ufał - ufał mi na tyle, aby powiedzieć coś, co znaczyło dla niego bardzo dużo, tak dużo, że nie powiedział tego nawet swoim przyjaciołom.
- Skoczyłem, nie wiedząc jaka była głębokość lub, co znajdowało się pod spodem. Skoczyłem, nie wiedząc czy nawet gdybym chciał się wynurzę. Byłem w twoim wieku - pełen żalu i złości, na skraju eksplozji, ponieważ to, kurwa, wszystko siedziało w mojej głowie. Nie przejmowałem się. Nie obchodziło mnie, czy bym umarł od uderzenia w głowę, czy utonięcia. Nie obchodziło mnie to, ponieważ sądziłem, że nie miałem po co żyć. W końcu to zrobiłem. Spadłem z silnym wiatrem i deszczem, który zachęcał mnie do zrobienia kroku. 
Patrzyłam z podziwem, wsłuchując się w ciszy, jak Harry otwierał się przede mną i dzielił ze mną tak prywatne wspomnienie. Nie pozwoliłam, aby słowa opuściły moje lekko uchylone usta, nie była zdolna do powiedzenia czegokolwiek, nie czułam też takiej potrzeby. Wzrok Harry'ego przeniósł się z jego kolan, na wodę, aż w końcu spojrzał na mnie. Wiedział, że słuchałam i cierpliwie czekałam na dalszą wypowiedź.
- Tak jak mówiłem, była zima i przez chwilę miałem wrażenie, że nie mogę oddychać, kiedy przedarłem przez powierzchnię. Nie mogłem pływać, jednak starałem się to robić. Kopałem i biłem, ale tonąłem, a jedyną rzeczą o jakiej myślałem było "proszę, abym wyszedł z tego żywy". - Przełknął ślinę. - Czasami mówimy albo myślimy, że chcemy umrzeć, ale chcemy, aby to było z własnej woli. Kiedy to wyszło poza kontrolę, nie chciałem umierać.
Zielone oczy Harry'ego skupiły się głównie na tafli wody, żadne łzy nie kłębiły się w głębi jego szmaragdów, nie zauważyłam ani jednej kropli. Ale nie mogłam powiedzieć, że to go nie bolało, tylko dlatego, że fizycznie nie można zobaczyć rany, nie oznacza, że ona nie boli. Zauważyłam, że Harry wyjawiał uczucia, które ukazywały wrażliwość, może to była naturalna cecha, albo cecha, której nauczył się, aby obronić się przed słabościami. 
- Miałem całe życie przed sobą, wiesz? Większość z niego była gówniana, ale reszta nie musiałaby być gdybym mógł na to zaradzić. Nie chciałem umierać, nienawidząc świata i ludzi żyjących na nim. Przez cały czas byłem jak pusty przypadek... po prostu cała negatywność ciążyła we mnie, a ja nie chciałem tak umierać. Chciałem umrzeć szczęśliwy, tak sądzę - urwał, mamrocząc nieśmiało, jakby wstydził się swojego wyznania.
Jednak to nie powinno się wydarzyć. Zrozumiałam, zrozumiałam, że doświadczył o wiele gorszej traumy niż mogłam to sobie wyobrazić, zrozumiałam, że pomimo całej tej tragedii jego życie zostało obładowane.
Nie chciał umierać z bólem, szarpiącym jego sercem i nienawiścią pierzącą w klatce piersiowej, nawet gdyby rozpaczliwie chciał go do końca. Zrozumiałam, że chciał umrzeć szczęśliwy, że chciał przeżyć kilka prostych przyjemności przed zagłębieniem w nieznane, przed osiągnięciem zapomnienia. 
- Co się stało? - zapytałam spokojnie.
Harry odwrócił wzrok od tafli wody z uśmiechem na twarzy.
- Wbrew wszystkiemu, udało mi się.
Nie rozwinął tego tematu, a ja nie pytałam, jak udało mu się zostać przy życiu. Ale byłam dumna, że mu się udało.

~*~

Z tak poważnym wyznaniem do histerycznego śmiechu, było czymś, co nigdy się nie wydarzyło.
- No dalej, kochanie, pożyj trochę. - Harry uśmiechnął się szeroko.
Stał metr ode mnie, rozebrany do pary czarnych bokserek, jego ubrania były zmięte w stertę, leżącą na trawie obok niego. Nie wykazywał żadnych oznak zakłopotania, ale ze swoimi dołeczkami, oczami przyklejonymi do moich i kiwnięciem głowy, zachęcał abym zrobiła to samo. 
Nie udało mi się jeszcze zrozumieć w jaki sposób pracował rozum Harry'ego, zaledwie 10 minut temu wyznał mi jedno ze swoich wspomnień, a teraz stoi w samych bokserkach, planując uwiesić się na sznurze i wskoczyć do wody. Zapewniał wiele razy, że to bezpieczne i pierwszym razem, kiedy skakał nie znajdowała się tam lina. Powtarzał mi, że nie było żadnego sposobu, abym zrobiła sobie tam krzywdę.
Harry nauczył się niedawno pływać, a ja potrafię to od najmłodszych lat. Pogoda była piękna, nie wiał dziki wiatr czy padał ulewny deszcz, lecz było słonecznie. Ale to mnie w pełni nie uspokajało.
Spojrzałam na wodę ze znużonym wyrazem twarzy, przygryzłam wargę.
- Ale...
Zostałam uciszona przez przyciśnięty palec do moich warg i byłam zmuszona spojrzeć na Harry'ego. Wyglądał tak młodo, niewinnie i... słodko ze swoim małym figlarnym uśmieszkiem, tak różniącym się od zmysłowego uśmiechu, jaki grał na jego ustach. Jego oczy były jaskrawo zielone, szczęście świeciło wśród jego szmaragdów, które zawsze sprawiało, że nie potrafiłam oderwać od nich wzroku.
- Ufasz mi? - zapytał ochryple.
Wyciągnął swoją dłoń, a mój wzrok wciąż skupiał się na jego oczach.
Moja natychmiastowa reakcja odpowiedziała "tak". To nie powinien być przypadek, to powinno być zupełnie inne. Ale mimo wiedzy, że to źle, ufając swojemu porywaczowi, odrzuciłam takie myśli. Zignorowałam całą racjonalną stronę, która mówiła mi, że jestem szalona. I cicho skinęłam głową.
Harry wydawał się być zadowolony z mojej odpowiedzi. Znajomy uśmieszek wkradł się na jego usta, ale nie był cyniczny czy okrutny. Jego wzrok pociemniał, kiedy wypuścił moją dłoń, aby owinąć ją wokół talii i zmniejszyć naszą odległość. 
- Pozwolisz, abym cię rozebrał? - wyszeptał.
Czułam, że moje oczy się poszerzają, a usta otwierają w czystym szoku, zaskoczenie widoczne było nawet na postawie. Nie spodziewałam się, że Harry będzie tak dosadny i spokojny, tak niewzruszony słowami, które opuściły jego usta. Jego oczy wciąż wpatrywały się w moje, szukając odpowiedzi. Wyobraziłam sobie, że powinno być wiele pytań i dręczących myśli, ale nie było ani jednej, mój umysł był pusty, jakby został wyciszony.
Harry wziął moją ciszę za twierdzącą odpowiedź.
Uśmieszek na jego ustach był mały, ale wciąż widoczny, kiedy jego dłonie znalazły odpięcie mojej sukienki, zanim w boleśnie powolnym tempie zaczął rozpinać zamek. Mogłam go zatrzymać, gdybym chciała. Mogłam go uderzyć, odepchnąć go, nakrzyczeć, albo po prostu pokręcić głową. 
Ale nie zrobiłam żadnej z tych rzeczy. Pozwoliłam mu na to, kiedy moje serce wściekle biło w klatce, oddech drżał, a dłonie pociły się w przyjemnym zdenerwowaniu. 
Harry cofnął się i delikatnie zsunął ramiączka sukienki, by potem ta spadła na ziemię. Jego oczy ani razu nie opuściły moich, kiedy ubrania opuściły moje ciało, pozostawiając mnie stojącą w samym biustonoszu, majtkach i stopami przyodzianymi w balerinki. Wyszłam z sukienki, zsuwając buty, nie łamałam z nim kontaktu. 
Nigdy dotąd nie pokazywałam się jeszcze tak żadnemu chłopakowi. Oczywiście moja natychmiastowa reakcja - będąc sobą - powinna sprawić, że starałabym się ukryć każdy centymetr mojej skóry, zakrywając ramionami moją wstydliwość i uciec z dala od porywacza.Jednak nie zrobiłam żadnej z tych rzeczy. 
Rumieniec wkradł się na moje policzki, ale nie próbowałam go zatuszować go, pomijając wszystkie nieśmiałe myśli, krążące w głowie. 
- Piękna - wymruczał, nie opuszczając mojego wzroku.



Typowa randka byłaby kinem, albo kolacją; ale z Harrym nic nie było typowe. Stałam z moim porywaczem, zarówno jak i on w samej bieliźnie. Słońce uderzało swoimi promieniami, a lekki wiatr współgrał z naszą skórą, oddechami, równomiernym biciem serca i falującą wodą.
Palce Harry'ego połączone były z moimi, kiedy prowadził mnie do krawędzi, trzymając w drugiej dłoni linę. 
- Po prostu patrz, co robię, okej?
Złożył uspokajający pocałunek na moim czole. Nie przejmowałam się wysokością - a nawet gdyby tak było, to nie miałoby znaczenia, ponieważ klif nie należał do najwyższych, plus to Harry bał się wysokości, a na to nie wyglądało. Nie bałam się wody, uczyłam się pływać, kiedy byłam jeszcze dzieckiem, ale wciąż nie mogłam pozbyć się poczucia niepokoju. Byłam poza swoją wygodną strefą.
Przygryzłam nerwowo wargę, besztając się za swój strach, kiedy moja dłoń została puszczona, ponieważ Harry chwycił się mocno liny.
Posłał mi szybki uśmiech, a potem zniknął. 
Na kilka chwil zawisł, zanim z gracją wpadł do wody, łamiąc grube okrycie. Uśmiechnęłam się, gdy Harry od razu się wynurzył, wciąż mając ten swój uśmieszek, potrząsnął głową, mokre loki niechlujnie trzymały się jego twarzy. Skinął na mnie zachęcająco głową.
- Złapię cię, kiedy będziesz lecieć, kochanie.
Zrobił wszystko, aby mnie uspokoić przed chwyceniem liny. Stałam na palcach, więc byłam w stanie tam dotrzeć, a potem zamknęłam swoje oczy i wystartowałam. Mój skok nie był tak pełen wdzięku, jak Harry'ego, lecz niezdarny i niechlujny, ponieważ zapiszczałam, kiedy wylądowałam w jego ramionach, przedzierając się przez powierzchnię zimnej wody. 
Kiedy się pozbierałam, byłam tylko w połowie zmoczona. uśmiechnęłam się do chłopaka, a podniecenie wystrzeliło przez całe moje ciało, adrenalina krążyła w żyłach, a serce biło odrobinę szybciej, wszystkie poprzednie obawy zniknęły, a zastąpiła je chęć zrobienia tego ponownie. I nagle poczułam się niedorzecznie, że bałam się to zrobić.
Nogi Harry'ego wymachiwały pod powierzchnią, aby utrzymać nas obu, zanim zmienił naszą pozycję. Jego ramie puściło mnie, a moje ciało instynktownie zaczęło pracować, kiedy on obrócił się, spoglądając z uśmiechem przez ramię.
- Wskakuj.
Zrobiłam to natychmiast, a woda mi tylko w tym pomogła, owijając nogi wokół jego pasa, a ramiona wokół szyi. Zaczął płynąć w lewo w stronę skał i trawiastego wzgórza. To nie zajęło mu nawet minuty, zanim jego stopy dotykały dna, a woda sięgała do piersi.
Po raz kolejny zostałam puszczona, nie było zbyt głęboko, stopami mogłam dostać do dna. Moje nogi i ramiona porzuciły jego ciało, ale on ponownie mnie uniósł, jakbym nic nie ważyła. Czułam tą zażyłość ilekroć mnie podnosił, albo chciał to zrobić.
Zachichotałam, owijając ramiona wokół jego ramion, kiedy on mnie uszczypnął, przed ocknięciem się po bezczelnym geście, potarł swoim mokrym nosem moją rękę. Woda była chłodna i świeża w porównaniu do ciepłego, letniego dnia. Orzeźwiające powietrze zawiało, kiedy zanurzyliśmy się w głębi, skacząc z liny. Poczułam wtedy zimno, ale również gorąco, ponieważ usta Harry'ego dotknęły moich. 
W ciągu ostatnich kilku dni dużo się całowaliśmy. Wciąż pamiętam ten pierwszy raz, kiedy byłam speszona. Moje oddechy i uderzenia serca były niekonsekwentne i obojętne, dłonie pociły się, a w żołądku ściskało. Chętnie zgodziłam się na jego pocałunki i dzieleniem z nim intymnej chwili. 
Spoglądając wstecz, to się wydarzyło tak szybko. Mój mózg był zagmatwanym bałaganem, którego nie potrafiłam rozwiązać ze względu na zróżnicowane emocje, z którymi próbowałam walczyć, dojść do porozumienia i utrzymać kontrolę. Pozwoliłam mu się całkowicie oddać, a potem kochać uczucie całkowitej bezsilności, w sposób w jaki moje ciało reagowało na niego. Nie myślałam o tym, bo nie mogłam. Harry jakoś uciszył myśli, które wiązały siebie i sprawiały, że mój umysł stawał się pusty, kiedy się poddałam. 
Udało mu się zrobić bardzo dużo; doprowadzić mnie do kompletnego niedbalstwa, logika dawno przeminęła, a rozsądek przegrał. A ja to kochałam. Byłam wdzięczna za jego zdolności, które sprawiały, że zardzewiała blokada w mojej głowie zaburzyła się; tak wdzięczna, że gdy jego ramiona mnie oplatały albo usta znajdowały się na moich myślałam jak zła była ta sytuacja, ale z pewnością sprawiał, że czułam się dobrze.
- Chcesz to zrobić jeszcze raz? - zapytał, przerywając pocałunek.
Radośnie pokiwałam głową, upadając na dno. Spojrzałam w lewo, a dopóki moje stopy nie odnalazły powierzchni, Harry podążał za mną. Dotarliśmy do brzegu, a kilka małych skał i trawiaste wzgórze wiodły do miejsca, z którego skakaliśmy. Założyłam, że jedynym sposobem, aby dostać się na górę jest wspinaczka. 
- Musisz dostać się na górę, kochanie.
Byłam świadoma, że jedyne ubranie jakie miałam to biustonosz i majtki, coś w  czym nie czułam się ani wygodnie, ani obco. Podeszłam do jednego z kamieni, zastanawiając się, czy nie byłoby łatwiej, gdyby to Harry wszedł pierwszy albo gdybym się pospieszyła i miałabym się szybko wydostać, ale jedna z dużych dłoni Harry'ego powędrowała na moją pupę, aby wynurzyć mnie z wody.
Odetchnęłam, robiąc, co w mojej mocy, by otrząsnąć się ze zwątpienia i nieśmiałości, gdy zareagowałam, wspinając się na płaski kamień. Odwróciłam się, widząc, jak Harry naśladuje moje ruchy. Jego ramiona na krótką chwilę owinęły się wokół mojej talii, zanim pocałował mnie w policzek i chwycił moją dłoń, splatając nasze palce. 
Tym razem Harry szedł przede mną, prowadząc po trawiastym wzgórzu, dopóki ponownie nie dotarliśmy na sam szczyt. Podeszliśmy do drzewa, z którego poprzednio skakaliśmy. 
- Możemy to zrobić razem? - zapytałam nieśmiało.
Kędzierzawy chłopiec uśmiechnął się, kiwając głową na znak, że możemy tak zrobić. Moje dłonie chwyciły dolną część grubej liny, kiedy jedna z rąk Harry'ego chwyciła górną, a druga owinęła się wokół mojej talii. 
- Gotowa? - Odwrócił się do mnie, a jego mokre loki muskały mój policzek.
Uśmiechnęłam się, kiwając w zgodzie głową, zanim wystartowaliśmy. Nawet nie zastanawiałam się czy lina może znieść naszą wspólną wagę, ta myśl nie przeszła przez moją ani Harry'ego głowę, bo w połowie wychylenia nasze zaskoczone krzyki zmieszały się, kiedy lina zerwała się i wraz z nami wpadła do wody. 
Ramię Harry'ego nie puściło mnie ani razu, kiedy spadliśmy, on wynurzył się jako pierwszy i zdziwiłam się, kiedy moja głowa została pociągnięta nad wodę. Zakaszlałam i zamrugałam w kompletnym szoku, spoglądając w lewo, aby odszukać pływający sznur. 
Otarłam wodę z moich oczu i popatrzyłam na Harry'ego, który zrobił to samo. Patrzyliśmy na siebie przez chwilę, aby za moment nasze usta rozchyliły się, wypełniając powietrze śmiechem. Znaleźliśmy ubaw w zerwaniu liny i upadku. 
- To nie było to, co sobie wyobrażałam - powiedziałam cicho, a uśmiech wciąż grał na moich wargach.
- Ja też - odparł, zanim jego oczy nieznacznie się rozszerzyły. - Uh, Birdy - urwał, spoglądając w dół.
Moje brwi zmarszczyły się w zamieszaniu, odzwierciedliłam jego ruchy, spoglądając w dół, co spowodowało, że moje oczy się rozszerzyły, a usta rozwarły. Stwierdziłam, że moja klatka była naga i nie zdobił jej stanik.
Zdałam sobie sprawę, że musiał on spaść albo zsunąć się na wskutek uderzenia w wodę. Wydałam z siebie mały, zawstydzony pisk, próbując zakryć moje piersi, ale zatrzymały mnie ręce Harry'ego, jednak utrzymanie się na wodzie jedną ręką było trudniejsze niż się wydawało.
Odwróciłam głowę, rozpaczliwie szukając mojego biustonosza, którego nigdzie nie było.
- Och, nie - pisnęłam. - Gdzie, do diabła, jest mój stanik?!
Spotkałam się z głośnym, nieprzyjemnym śmiechem Harry'ego, szukając więcej ubawu i humoru i mojej odkrytej części ciała. Normalnie bym się przyłączyła, uśmiech rozciągał się w poprzek jego warg, a dobry nastrój rezonował w jego oczach, ale tym razem tego nie zrobiłam.
Moje policzki zaczęły piec, kiedy przygryzłam wargę. Nie byłam pewna siebie i nie zbyt akceptowałam swój wygląd. Wstydziłam się szydzących uwag na temat mojego wyglądu. Byłabym szczęśliwa, mając poczucie własnej wartości, które nie byłoby na dnie i umysłu, który nie wątpił w siebie. Przełknęłam głośno ślinę, odwracając się i płynąc w stronę brzegu, powtórzyłam wcześniejsze działania i zakryłam swoją klatkę piersiową. 
Nie trwało to nawet chwilę, kiedy Harry podążył za mną, zatrzymując moją wędrówkę. 
Zorganizował koc piknikowy, który wcześniej przygotował i torbę, w której było więcej niż się spodziewałam, nie zabrał tylko żywności, ale również mały ręczniczek. Wyjął go i owinął wokół moich ramion, ani razu nie spoglądając na moje piersi.
- Hej, hej. - Poprowadził mnie do koca. Niechętnie usiadłam nie zmieniając pozycji rąk. Moje czoło było wciąż zmarszczone, a usta tworzyły mały grymas. 
Oczy Harry'ego nie zboczyły z moich, kiedy potarł ręcznik o moje ramiona, aby trochę osuszyć moją nagą skórę. 
- Ty - ponownie mruknął, składając pocałunek na barku - jesteś - następnie na obojczyku - piękna - a na końcu pocałował dłoń zakrywającą jedną z piersi. 
Jego oczy powędrowały do moich i byłam świadkiem szczerości rezonującej w szmaragdowych tęczówkach. Szczerość i prawdomówność przechodziła przez postawę chłopaka. Czułam, jak ciepło biegnie do moich zaróżowionych policzków, jego zachrypłe słowa zawsze tak na mnie wpływały. Milczałam, zastanawiając się jak ktoś tak atrakcyjny i przystojny jak Harry mógłby znaleźć we mnie piękna, nie byłam w stanie zrozumieć dlaczego przeszedł taką drogę, aby mieć kogoś takiego.
Nigdy nie rozumiałam, dlaczego właśnie zabrał mnie ze wszystkich, innych dziewczyn, które byłyby bardziej chętne.Nie było tajemnicą, że Harry był atrakcyjny, nawet jeśli jego irracjonalność mu to odejmowała.
- I wiem, że mi nie wierzysz, ale nie przestanę, dopóki tego nie zrobisz. Okej? - powiedział, przypominając mi sytuację z dzisiejszego poranka, ale bez względu na to ile mnie chwalił i ile to znaczyło nie mogłam się oprzeć wrażeniu, naturalnej nieśmiałości i wątpliwości w siebie, bo to po prostu byłam ja. Zawsze trzymałam uporczywe braki siebie, które nie ustępowały.
Nie wydawał się wzruszony brakiem mojej odpowiedzi, jednak to nie przeszkadzało mu w kontynuowaniu. 
- Twoje oczy są piękne - spojrzał na moje wargi, kciukiem muskając dolną jej część.
- I twoje usta są piękne - złożył na nich pocałunek.
- Twój słodki nosek jest piękny - pocałował moje policzki.
- Twoje dłonie - podniósł je, przyciskając usta do palców - są piękne - pozwoliłam mu na to, zakrywając jedną ręką moją klatkę.
- I - delikatnie chwycił moją lewą rękę, tak, że nie miałam już czym się zakryć. Ale nie patrzył na nią, jedynym punktem w jakim spoglądał były czerwone linie na nadgarstku, nie w pełni zagojone - twoje blizny również są piękne.
Wiedziałam, że nie mówimy o tych fizycznych bliznach, ale może i o nich, ale czułam, że miał na myśli te wewnętrzne blizny. Myślę, że miał na myśli te rany wewnątrz mnie, te, które były podobne do jego, prawdziwe i otwarte, ale nie fizyczne, plamiące i skażające skórę; blizny, które były wewnątrz nas, wewnątrz mnie.
Myślałam, że skończył, ale potem skupił się na moich odsłoniętych piersiach.
- I one... - szepnął ochryple, zakrywając dłońmi moją klatkę, wcześniej pochylając głowę i składając na niej pocałunek, zwiększył tempo bicia mojego serca i sprawił, że moje oddechy stały się płytkie, gdy wysunął język z ust, drażniąc mój sutek, zanim wziął go do swoich ust. Oddech uwiązł mi w gardle, kiedy dłonią powędrował do drugiej brodawki, przesuwając go pomiędzy kciukiem, a palcem wskazującym. Czułam, jakby mój żołądek robił koziołki, a serce nieregularnie biło w klatce piersiowej - są także bardzo, bardzo piękne.


 _______________________

Cholernie przepraszam, ale nie mam czasu, by poinformować o tym rozdziale.

Jak wrażenia? Po miesiącu w końcu nowy rozdział, hm? Harry jest tu taki słodki, awh.

Ilość komentarzy nas nie zadowala, sorry. Co z Wami? Od teraz szybkość dodania kolejnego rozdziału zależy od ilości komentarzy. Im więcej komentarzy, tym szybciej pojawi się nowy rozdział. Wszystko zależy od Was. 
Enjoy. (:


Jak możecie zauważyć pojawiły się po lewej stronie 2 odnośniki to twittera i aska. Możecie również czytać Little Bird na wattpadzie. Link znajduje się w zakładkach. 



Zostaw po sobie komentarz.
Możesz również wyrazić swoje zdanie na twitterze z hashtagiem #LittleBirdPL.

37 komentarzy:

  1. Wszystko spoko, ale cholera, miesiąc? Ale warto było czekać :) Super rozdział do następnego ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny! !!! Harry jest taki jhgktmadgpthg.....!!!!!!! Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny rozdział !!! Boże, tak się stęskniłam za tym opowiadaniem i za słodkim Harry'm <3 dzięki za tłumaczenie i nie mogę się doczekać następnego rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Matuchno! Na początku nie byłam przeciwna tejże miesięcznej przerwie, ponieważ sama prowadzę bloga i wiem jak to jest nie mieć nic na zapas, ale bo trzech tygodniach myślałam, że zwariuję! To opowiadanie jest naprawdę bardzo, bardzo ciekawe, a ja od dłuższego czasu czekałam na tego typu treści.
    Cieszę się, że wzięłyście moją prośbę pod uwagę i napisałyście, że rozdziały będą dodawane w zależności od ilości komentarzy – zobaczymy, czy zadziała!
    Życzę przyjemnej niedzieli,
    Kinss Wo

    OdpowiedzUsuń
  5. NO NIEŹLEEEE :D

    OdpowiedzUsuń
  6. O mój boże ten rozdział był ŚWIETNY !! nie musisz przepraszać za tą przerwę ;) kocham tego bloga i to jak tłumaczycie :) Cholernie się cieszę co tu się do cholery stało ? Harry w tym rozdziale był taki słodki i kochany, i ciągle powtarzał że Birdy jest piękna awh. Normalnie ze szczęścia chciało mi się płakać :'). Nawet nie wiesz ile ja sie namęczyłam czekając aż rozdział się pojawi. No nic pozdrawiam was i pamiętajcie że ja was KOCHAM !!

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten rozdział jest piękny! Jezuniu zakochałam się w nim! *_* ♥ Kocham Harry'ego bardzo ! Mam nadzieję że te wszystkie leniuchy, któtym się nie chciało komentować wezmą się w końcu w garść coś napiszą. :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Piekny rozdzial! Choc to za malo powiedziane! <3
    OMG KONCOWKA >>>>>>>>>
    Moge umierac! :3
    Nie moge pojac tego, ze taki slodki chlopak moze byc zarazem skonczonych chamem... Anyway rozdzial ahshdahsj
    Czekam na nexta xx
    Pozdrawiam, @droowseex

    OdpowiedzUsuń
  9. Uwielbiam Harrego w takim beztroskim wydaniu ;D Miły lekki i przyjemny rodział!
    Moje feelsy szaleją askhfuskhyda *.*

    OdpowiedzUsuń
  10. Słodko, słodko, słodko <3
    Ten rozdział jest po prostu taki aww :D
    Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  11. cudowny >>>>>
    Tak sie w nim zatopilam ze o m g ���������������������

    OdpowiedzUsuń
  12. O maj gasz luk at her blog xD świetny i Harry taki awww ♡♡♡♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  13. matko świetne :3 hazza jest taki sweeet <3 kocham was dziewczyny ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. O jezu Harry ,co ty z nia robisz :o
    Fajnie, tez chce takiego loczka, takiego kochanego :*
    Super rozdzial, tyle się w nim dzieje, a co do wyznania Harrego, to cudownie ze jej zaufal i jej o tym powiedzial :*
    Birdy jest piekna, ja sama w to uwierzylam :*

    OdpowiedzUsuń
  15. Ten rozdział był takich OHH.... :*

    OdpowiedzUsuń
  16. Niesamowity! x / Emily

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie no zajebisty :D

    OdpowiedzUsuń
  18. Zajefantastyczny..xd

    OdpowiedzUsuń
  19. Świetny, jeden z lepszych! Zapraszam na nową wersję Simple Day (Niall's Story)!
    BLOG O NIALLU POWRACA! ;)

    www.comeandrun.blogspot.com

    xx

    OdpowiedzUsuń
  20. W końcu juz nie mogłam się doczekać ❤ a rozdzial wykurwisty xD

    OdpowiedzUsuń
  21. OMG *.* W końcu rozdział! :* taki piękny że mmmm ♥ Pytanie jak długo utrzyma się ta ich sielanka? :D Do następnego :*
    Zoltrina

    OdpowiedzUsuń
  22. OMG taki słodki!!!! a ta akcja z stanikiem hahahahahah E.P.I.C <3

    OdpowiedzUsuń
  23. Hjsomcmkslsmxnjsmxmx to zdecydowanie mój ulubiony rozdział! ! XD czekam na następny OMG!!!!!! Nie mogę się doczekać ^^ ^^

    OdpowiedzUsuń
  24. Byłam taka ciekawa rozdziałów, ze przeczytałam całego ff po angielsku haha ;) świetny i mój ulubiony rozdzial, pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  25. ŁOOO MATKO MATKO MATKO MATKO MATKO MATKO MATKO MATKO MATKO MATKO MATKO MATKO MATKO MATKO MATKO MATKO MATKO MATKO MATKO MATKO MATKO MATKO MATKO MATKO MATKO MATKO MATKO MATKO MATKO MATKO MATKO MATKO !!

    OdpowiedzUsuń
  26. dobry rozdział! oby tak dalej :>

    OdpowiedzUsuń
  27. najlepszy rozdział EVER ! <3 <3 <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  28. Dopiero wczoraj trafilam na to opowiadanie. Tak się wciaglam że czytałam prawie całą noc:) to opowiadanie jest niesamowite, dziękuję że je tlumaczycie, już nie mogę doczekać się następnego rozdziału :) Pozdrawiam Kamila

    OdpowiedzUsuń
  29. Piękny rozdział..

    OdpowiedzUsuń