Son

niedziela, 5 kwietnia 2015

Rozdział 42 - Zagubiona i odnaleziona

- Birdy!
Mrugnęłam zaskoczona, gdy drzwi do mojej sypialni zostały gwałtownie otwarte, a w progu stanęła matka. Na jej twarzy widniało rozdrażnienie i zirytowanie mną. Nieśmiało na nią spojrzałam, siedząc na podłodze. W dłoni wciąż ściskałam kawałek papieru, informację, gdzie znajdę Harry'ego bliskiego memu sercu.
- Policja tu jest.
Nerwowość i niepokój wybuchły w moim wnętrzu. Emocje wtargnęły i stopniowo zapełniany pustkę. Przełknęłam ślinę i przygryzłam wargę, uświadamiając sobie, że nie potrafię ukryć uczuć.
Nie sądziłam, że była poważna, oczywiście przeważnie spełniała swe groźby, ale myślałam - nie tym razem. Czyżby naprawdę powiadomiła policję, aby wydobyć ze mnie jakieś informacje? Ta myśl zasmuciła mnie i rozgniewała. Zmusiłam się do pozostania przy pokerowej twarzy; nie lubiła tego.
Zmrużyła oczy, zmniejszyła odległość między nami i pochyliła się, zaciskając palce na moim posiniaczonym policzku.
- Wróciłaś ranna - warknęła. - Nie obchodzi mnie, jak to zakryjesz, czy w ogóle to zrobisz - ja tego nie zrobiłam.
Zamknęłam oczy, ponieważ nie byłam w stanie wytrzymać jej rażącego spojrzenia. Matki nie powinny takie być. Moja matka nie powinna taka być. Myślałam o tym, żałośnie zastanawiając się, co zrobiłam, by zasłużyć na takie traktowanie. Starałam się jej przypodobać, starałam się być taka, jaką chciała, żebym była. Zmieniłam się, zmieniłam swoje upodobania i to, czego nie lubię. Poświęciłam nawet moje własne szczęście i zadowolenie, by żyć wedle jej życzeń, ale nic, co robiłam, nie było wystarczające.
Nigdy nie byłabym dla niej wystarczająco dobra, a ona nigdy nie zaakceptowałaby tego, kim jestem.
Byłam wdzięczna, bo w tamtym momencie jej nie widziałam, ale mogłam wyobrazić sobie jej przepełnione chłodem, niebieskie oczy.
- Słuchasz mnie? - Jej ostry głos ciął jak nóż.
Nie odpowiedziałam, uniosłam tylko powieki.
Nie odzywałam się do niej przez trzy dni, odkąd mnie zraniła. Usta pozostały zamknięte, a słowa niewypowiedziane. Słuchałam samej siebie, moich myśli.
Wpatrywała się we mnie. Milczała przez kilka chwil, zanim wygięła wargi.
- Co jest z tobą nie tak?
Jej słów nie okrywały opieka czy niepokój, a jedynie jad i gorycz. To było złośliwe pytanie, które zadała z obrzydzeniem. Nie oczekiwała odpowiedzi lub wyjaśnienia, a ja serce miałam ciężkie i zbolałe.
Nadzieja matką głupich, ktoś kiedyś powiedział.
Nie odpowiedziałam jej. Nie miałam pojęcia, co się ze mną dzieje, co się stało. Może coś we mnie zepsuło się, może nie byłam dłużej sobą ani osobą, która jej podlegała. Może i coś było ze mną nie tak, ale jak mogłam jej to wyjaśnić, skoro nie potrafiłam wyjaśnić tego sobie?
Rzadko kiedy umiałam znaleźć odpowiednie słowa, by wyrazić uczucia. To moje oczy wszystko ukazywały i Harry był tym, który mnie rozumiał.
Przewróciła oczyma i głośno westchnęła.
- Po prostu zejdź na dół.

Gdy schodziłam po schodach, na moment zamknęłam oczy, utrzymując spokój wewnątrz mnie, zmuszając się do tego. Pozbyłam się jakichkolwiek emocji. Nie będę z nimi rozmawiała, pomyślałam. Nie chciałam tego, a oni nie mogli mnie zmusić.
Mogli mi grozić, przekonywać mnie, udając troskę, ale fizycznie nie byli w stanie sprawić, żebym wyjawiła, co się wydarzyło. Nie powiedziałabym im tej tajemnicy, ani matce, ani policji.
Stali tam; mężczyzna o neutralnym wyrazie twarzy i kobieta, której zdawało się zależeć na poznaniu prawdy, oboje ubrani w mundury policyjne. On rozmawiał z moim ojczymem, kiwał głową z poważną miną i popijał herbatę.
Jak miło, zaoferowała im herbatę, udając miłą.
- Birdy, jak się czujesz? - Dobiegł mnie kobiecy głos. - Mam na imię Kate, a to mój partner Brian. Jesteś w stanie powiedzieć nam, gdzie byłaś?
Spojrzałam na kanapę, chcąc tam usiąść, a następnie w stronę drzwi. Moja matka stała tam ze skrzyżowanymi ramionami. Widziałam furię w jej oczach. Ostrzegała mnie.
Usiadłam i palcami zaczęłam szarpać rękaw bluzy. Unikałam ich spojrzeń, próbowałam przestać się denerwować. Nie mogłam z nikim rozmawiać. Nie chciałam mówić o tym, co się stało lub stanie. Pragnęłam, aby moje wargi zostały sklejone ze sobą.
Wszystko, na czym się skupiałam, było małym kawałkiem papieru. The Black Horse, piętro 5, pokój 32.
Chciałam go znaleźć, potrzebowałam tego.
Potrzebowałam wyjaśnienia, jego ramion wokół mnie, ust muskających mój piekący policzek, dłoni gładzącej moje włosy. Musiałam wiedzieć, czy to było prawdziwe, czy nie było grą lub pułapką.
Musiałam wiedzieć, czy kocha mnie tak, jak ja kocham jego.
- Birdy? Birdy?
Przywrócono mnie do rzeczywistości. Obróciłam się w stronę kobiety.
- Nie pomożemy ci, jeśli nic nam nie powiesz - dodała.
Wróciłam spojrzeniem na kolana.
- Nie chcę rozmawiać - wymamrotałam.
Wydawała się być zadowolona z mojej odpowiedzi, nawet jeżeli to nie było tym, czego szukała. Skinęła głową. Nie dałam się nabrać, choć wyglądała, jakby martwiła się o mnie.
- Dlaczego nie chcesz, Birdy? - Jej ton był niemal protekcjonalny.
- Nie ma, o czym rozmawiać - odparłam; byłam spokojna.
- Powiedz nam, gdzie byłaś przez ten cały czas - powiedziała cicho. - Twoja mama i tata byli bardzo zmartwie...
- Nie - przerwałam jej - nie mam nic do powiedzenia.
Czułam się przytłoczona, stojąc tam i biorąc głęboki oddech. Ruszyłam w kierunku drzwi, nie zwracając uwagi na moją matkę znajdującą się tam, by mi w tym przeszkodzić. Jej oczy płonęły furią, usta były zaciśnięte, a to wszystko, cała złość zostały ukryte pod sztucznym uśmiechem, który ukazywać miał fałszywą miłość, opiekę i zaniepokojenie.
Olśniło mnie, byłam zdeterminowana. Nie mogłam odpuścić, poddać się.
- Co z tym chłopakiem? Nazwał mnie... przyszedł na pogrzeb, czyż nie? Jak się nazywa? - Wyrzuciła to z siebie, zanim zdołałam wyjść. - Harry! Tak, jestem pewna, że on miałby kilka odpowiedzi na nasze pytania.
Moje serce boleśnie zostało wyrwane na samo wspomnienie jego imienia, które brzmiało tak obco w ustach mojej matki. Zamarłam, rozchyliłam wargi, a następnie potrząsnęłam głową, na twarzy ukazując ból, który skupił się we mnie. Co mogłam odpowiedzieć?
- Birdy, powiesz nam o Harrym? - przemówił mężczyzna.
Obróciłam się w jego stronę. Nie, nie, nie. Nie mogłam. Zadrżały mi usta, gdy powoli wpadałam w panikę. Emocje zalały mój umysł i ciało, ukazując się na twarzy i w ruchach. Chcieli mi pomóc, czy mnie przesłuchać? Czy miałam jakieś kłopoty?
Jedno wiedziałam, mimo wszystko Harry popełnił przestępstwo, a ja nie byłam w stanie go wydać. To zapewne świadczyło o mojej głupocie, ale nie mogło mnie to obchodzić mniej. Nie przyznałabym, że Harry mnie porwał. Powiedział, że wie, co nadejdzie, jednak nie zamierzałam na to pozwolić.
Nie wydałabym go, nie mogłabym mu tego zrobić.
- Nie - bąknęłam ostro. - Nie.
- Birdy. - Jej głos był miły, lecz nie dałam się zwieść. Kate spojrzała na mnie ze współczuciem, jakby rozumiała, jakby znała całą historię i tylko czekała, aż zaleję się łzami i wszystko wyjawię. - My tylko próbujemy ci pomóc.
Milczałam, spoglądając na kobietę siedzącą na kanapie. Jej uśmiech i oczy zdawały się być prawdziwe. Chciałam jej zaufać i wierzyć, że naprawdę jej zależało, ale byłam zbyt naiwna w przeszłości, żeby teraz komuś ufać. Pokręciłam głową. Łzy wypełniły moje oczy, kiedy spokój mi się załamał.
- Nie możecie mi pomóc - wymamrotałam cicho - jedynie Harry może.

~*~

Padało. Ponownie. Chyba zawsze musiała być taka pogoda.
Wybiegłam na zewnątrz, uciekając od mojej matki i wszystkich pytań, policji i śledztwa. Tak jakby niebo płakało specjalnie dla naszej dwójki, chmury pozwalały na to wszystko.
Słońce znowu zniknęło i choć miałam wrażenie, że pogoda mnie wyśmiewa, pokazywała mi przynajmniej, jak naprawdę się czuję. Zazwyczaj doceniałam deszcz, ale teraz czułam się jeszcze nędzniej.
Tak jakby niebo krzyczało mi, że dobrze jest płakać. Ból w moim sercu nie chciał się wycofać, ten w kościach również wciąż trwał. Użalanie się nad sobą - tyle zostało z dobrego samopoczucia.
Brakowało mi go. Tęskniłam za nim tak bardzo. Otworzyłam przed nim serce, wiedząc, że może je złamać. Miał moc, by mnie zniszczyć. Zdawałam sobie z tego sprawę.
Szłam powoli, pozornie bez celu, po samotnych ulicach. Mój umysł kręcił się wokół mojego porywacza, zaślepiony miłością. Harry wtargnął do mojego życia tak nagle i irracjonalnie i przewrócił go do góry nogami, odkrywając część mnie, o której nie miałam pojęcia. Gdy byłam z nim, kolory wydawały się żywsze i jaśniejsze, częściej się śmiałam, podczas kiedy wcześniej to w ogóle nie występowało w moim życiu.
Zostawił odciski palców na moim sercu, jego głos wciąż rozbrzmiewał mi w uszach, a jego uśmiech żył w oczach. Szmaragdowy kolor jego tęczówek stał się moim ulubionym, a jedyną nadzieją i bezpieczeństwem wiedza, że jest częścią mojego życia.
To jednak brutalnie mi wyrwano. Wróciłam do bycia delikatną i kruchą, złamaną i pękniętą. Po prostu chciałam go z powrotem. Chciałam jego obecności, zapachu, czekoladowych kręconych włosów, błysku w jego ciemnych oczach i dołeczków w policzkach.
Pragnęłam ponownie stać się całością, a do tego potrzebowałam właśnie jego.
Drżałam, obejmując się ramionami i w duchu przeklinając, bo miałam na sobie zaledwie dżinsy i cienki sweter, choć miało być lato. Spacer do hotelu był długi, szczególnie ponieważ wybrałam dłuższą drogę, by uniknąć śledzenia przez kogokolwiek.
Zbliżyłam się do budynku, zmrużyłam oczy i pomimo deszczu dostrzegłam ludzi przed nim. Przygryzłam wargę, powtarzając to, co zapamiętałam wcześniej.
The Black Horse, piętro 5, pokój 32.
Doszłam do wejścia do hotelu.
- Birdy!
Tłum ludzi. Rozpoznałam głos, odwracając się i rozpaczliwie szukając znajomej twarzy. Zamrugałam przed deszcz, zrobiłam krok w lewo i akurat wpadłam na ciało Louisa. Patrzyliśmy na siebie, ja ze zmarszczonym czołem, a on z tym swoim dzikim spojrzeniem. 
- Louis - mruknęłam, owijając ramiona wokół jego szyi - Louis!
Przytulił mnie, by po kilku chwilach mnie odsunąć. Zmarszczył brwi.
- Wyglądasz okropnie - skomentował.
Nie mogłam się nie zgodzić. Nie spałam, policzki miałam czerwone od płaczu, a pod oczami stworzyły się sińce. Rana na twarzy wciąż widniała, włosy były rozproszone przez wiatr, a siniaki zdobiły moją skórę, ukrytą jednak pod ubraniem. 
Maleńka iskierka nadziei w moich oczach chowała się za łzami. 
- Co się stało, do cholery? - zapytał, badając wzrokiem moją twarz.
- Gdzie jest Harry? - Natychmiast się odezwałam, lekceważąc jego pytanie z oczywistej desperacji. - Gdzie? Powiedział, że gdzieś jedziemy, a potem... potem mnie zostawił. - Wzięłam oddech. - Zostawił mnie z nią, nie chciałam tego. Gdzie on jest, Louis? Potrzebuję go.
Łzy swobodnie spływały po moich policzkach, gdy słowa wypływały z ust bez żadnej kontroli. Emocje budowały się wewnątrz mnie, kiedy oczy błagały o odpowiedź. 
- Birdy, on...
- Kochanie!
Serce prawie wydarło się z klatki piersiowej, nadzieja wzrosła. Odwróciłam się w stronę, z której usłyszałam krzyk zdobiący ochrypłym głosem. Ból w tonie jego głosu wywołał we mnie współczucie.
Stałam z otwartymi ustami i oczyma, i kapiącą ze mnie wodą.
To działo się tak szybko.
- Birdy!
Ludzie wokół mnie zdawali się być tak uparci, a ja czułam się słaba, nie potrafiąc przez nich przejść. Ich opór był za wielki. Uwalniałam niespójne krzyki. Ktoś mnie złapał i odciągnął od Louisa. Zostałam spowolniona, lecz widziałam sytuację rozgrywającą się przede mną. Bezskutecznie starałam się zrozumieć, co się dzieje, ale byłam zbyt zdezorientowana, a zamieszanie wokół mnie jedynie pogarszało sprawę.
Przez moment dostrzegałam jego loki, jednak zaraz zniknęły. Nieznajomy, który mnie trzymał, okazał się być policjantem. Powalono go na ziemię. Harry rzucił się na niego i uderzył w nos, podczas gdy ja zszokowana stałam i patrzyłam, jak rozlewa się krew.
- Harry! - zapłakałam, niepokój i panika rozerwały mi gardło, tnąc jak nóż.
Walczyli na ziemi. Harry był nad nim i okładał go pięściami, jakby nie miał nic do stracenia. Jego mięśnie ramion były doskonale widoczne, kiedy ubrany był w cienką, białą koszulkę.
- Nie zadzieraj z tym, co moje! - warknął do człowieka pod nim; dominacja w jego głosie była wręcz przerażająca.
- Harry. - Spróbowałam ponownie, tym razem jednak odezwałam się ciszej.
Niepewnie się pochyliłam, palcami dotknęłam jego ramienia, gdy chciał wyprowadzić kolejny cios. Moje podejście działało do pewnego stopnia, Harry się zatrzymał, odwrócił twarzą w twarz ze mną.
Jego widok mnie pocieszał, wiedziałam, że nie powinno tak być ze względu na miejsce i jego działania, ale tak właśnie było. Chciałam płakać łzami szczęścia, bo on tu był, nie gdzieś daleko, tylko tu. Był przy mnie.
- Nie dotykaj jej!
W kilku sekund ciało Harry'ego zostało odciągnięte od mężczyzny pod nim przez innego policjanta. Westchnęłam oburzona i zszokowana, panika we mnie wzrastała. Harry leżał na ziemi, jego pierś dociskana o zimny chodnik, policzek również. Ręce miał na plecach.
- Co ty robisz?! - krzyknęłam, starając się uspokoić oddech. Moje zdenerwowanie rosło i rosło. - Zostaw go!
Podeszłam tam, nawet nie zauważając, że to robię, gdy silne ramiona owinęły się wokół mojej talii i zabrały mnie kilka kroków od zaistniałej sytuacji. Walczyłam rozpaczliwie i beznadziejnie, płacząc, przeklinając.
- Puść mnie! Puść mnie, puść mnie! - wrzeszczałam histerycznie.
- Mała, hej - uspokajał mnie Louis, chicho mówiąc do ucha. - Spokojnie, Birdy, spokojnie.
Pokręciłam głową, ze złamanym sercem oglądając, jak Harry zostaje wciągnięty na nogi. Jego wargi były zaciśnięte, a włosy brudne i mokre. Kontrast pomiędzy wściekłością w jego oczach a smutkiem był ogromny.
To sprawiło, że ból we mnie powiększył się.
- Zatrzymaj ich! - krzyknęłam głośno, walcząc z Louisem. - Dlaczego nic nie robisz?
Byłam oburzona, oszołomiona i rozdarta z cierpienia i smutku. Mój umysł wariował przez rosnącą liczbę pytań i myśli.
- On nic nie zrobił! - zawołałam desperacko.
Ale nikt mnie nie słuchał. Nie słyszałam, co mówili policjanci, wyciągając kajdanki, ani co mówił Louis, próbując mnie na próżno uspokoić. Nie słyszałam ludzi wokół mnie, ponieważ tam był chłopak, który zaatakował policjanta i dziewczyna, która płakała dla niego.
Szarpnęli mocno Harry'ego w kierunku radiowozu, ich dwóch stało po jego bokach.
- Harry! - krzyknęłam. - Wróciłam! Harry, wróciłam do ciebie!
Był w stanie zerknąć na mnie przez moment; nasze oczy spotkały się na krótką chwilę, zanim wsiadł do samochodu.

Szlochałam, nadal walcząc z Louisem. Łzy szybko spływały po policzkach, wrzask rozrywał gardło, serce boleśnie rwało, nadzieja upadała - wszystko to, gdy po raz drugi oglądałam odjeżdżające auto, które zabierało mojego porywacza daleko, daleko ode mnie.

____________________________

Wow, udało mi się. Skończyłam. Nie sądziłam, że jest tak krótki.

Należy Wam się wyjaśnienie, więc oto one: rozdział pojawia się po dwóch tygodniach, bo po pierwsze - internet raz mi łączy w laptopie, a raz nie (przeważnie nie, a nie uśmiecha mi się siedzieć u brata z podłączonym kablem, ew), i po drugie - szkoła. Takie typowe, ale jednak. Nauka w tym momencie jest dla mnie (nas) ważna, a co za tym idzie - przerwa. Kilka tygodni.  Zapewne jeszcze w kwietniu będzie kolejny rozdział. - Wasp


Zbliżają się egzaminy, całe zamieszanie z wyborem szkoły, plus ja muszę się przygotować do egzaminu uzdolnień z języka angielskiego, bym mogła dostać się do szkoły. Oczywiście rozdział 43 pojawi się w tym miesiącu, jednak ten ostatni, czyli 44 możliwe, że będzie to koniec kwietna lub do połowy maja. Mamy nadzieję, że nie będziecie mieli tego nam za złe. Spokojnie, po całym zamieszaniu weźmiemy się za drugą część i skończymy jak należy tego fanfika :) - Hope

To tyle na dziś. Piszcie jak wrażenia! Enjoy.

Zostaw po sobie komentarz.
Możesz również wyrazić swoje zdanie na twitterze z hashtagiem #LittleBirdPL.

28 komentarzy:

  1. Wnioskując po notce na dole skończy się tym, że Harry trafi do więzienia...ale jestem dobrej myśli i w 2 części będą razem OCZYWIŚCIE
    Więc..rozdział cudowny, tyle emocji i wydarzeń
    Chce już 2 część :)
    Ps. Powodzenia z egzaminami i z nauką. No i oczywiście weny życzę ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie przetłumaczony!
    Szkoda, że taki krótki...
    Powodzenia czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział !! Mam nadzieję że będę razem ^^ kocham tego boga !! ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejku płacze i zadaje sobie pytanie dlaczego? Myślałam że się spotkają i będzie dobrze a jednak nie. Wesołych Świąt!

    OdpowiedzUsuń
  5. Jezuu, ten rodział był taki djdjdjid, że jak zwykle nie wiem co powiedzieć...
    Po prostu już się nie mogę doczekać następnego rozdziału, ale jednak rozumiem waszą sytuacje ;).
    Do następnego :).

    OdpowiedzUsuń
  6. Jezu popłakałam się przy tym rozdziale...jak on na mnie działa...jak te ff na mnie działa. Czekam na kolejny. Ja wam nie mam za złe dziewczyny, bo sama nie mam kolorowo z szkołą:")~@niallakamyboss

    OdpowiedzUsuń
  7. To jest genialne ,uwielbiam te fanfiction :)
    Rozumiem Cię ,tez mam egzaminy i jeszcze wybory do szkoł, masakra :/
    Ale wierze ze ci się uda tak jak napisalas :*
    Mam nadzieje ze Harremu nic się nie stanie i go wypuszcza :/
    Birdy teraz go potrzebuje, bo jej mama ani tato jej nie pomogą :(
    Życze powodzenia z wszystkimi obowiązkami i do następnego :**
    Kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Aaaaaaaaaaa! Jest rozdział aaaaaaaaaaaaa! Jestem załamana bo przeciez oni mieli być razem a te głupie policjanta frajerzy i dupki rozdzielają ich! Szumowiny. A z tej matki to taka suka jak i ze mnie kiedy z kimś sie kłócę...

    OdpowiedzUsuń
  9. nareszcie!
    cieszę się, rozdział wspaniały
    czekam na dalsze :)
    zapraszam do siebie :)
    pojawił się zwiastun:D
    http://art-of-killing.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Jeśli nie napiszesz rozdziału miesiąc trudno, ale źle bym się czuła gdybyś się męczyła z tłumaczeniem i nie poszłabyś do szkoły do której chcesz iść. Poza tym rozdział świetny i nie mogę się doczekać kolejnego (:

    OdpowiedzUsuń
  11. Ten rozdział mnie po prostu rozwalił. Cudownie przetłumaczone, naprawdę mam ogromny szacunek. Kiedy czytałam powtarzałam sobie w głowie 'błagam żeby Birdy wróciła do Harrego', popłakałam się. Życzę żeby wszystko poszło po waszej myśli. Z ogromną wdzięcznością za ten rozdział przesyłam pozdrowienia:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ten rozdział mnie po prostu rozwalił. Cudownie przetłumaczone, naprawdę mam ogromny szacunek. Kiedy czytałam powtarzałam sobie w głowie 'błagam żeby Birdy wróciła do Harrego', popłakałam się. Życzę żeby wszystko poszło po waszej myśli. Z ogromną wdzięcznością za ten rozdział przesyłam pozdrowienia:)

    OdpowiedzUsuń
  13. jeju;o ale sie porobilo

    OdpowiedzUsuń
  14. Genialne !!!
    Czekam na następne..
    zapraszam do mnie xx

    OdpowiedzUsuń
  15. Oni będą Razem ! Muszą być ! .. jeej .. ja cchcę juz ich spotkanie ! Louis ma ja wspierać !! ;) świetne przetłumaczone ! Dziękuję za chęć do prowadzenia bloga i życzę powodzenia na nadchodzących egzaminach ! ;*
    ~Rybka

    OdpowiedzUsuń
  16. Świetne! Nie mam zielonego pojęcia jak Harry z tego wyjdzie. Cudownie tłumaczysz! Oby Birdy pogodziła się z Liamem. myślę ze jeszcze będą zgranym rodzeństwem !!! :** ciepło pozdrawiam! ~Zaszyta~

    OdpowiedzUsuń
  17. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  18. Super!! kiedy następny?

    OdpowiedzUsuń
  19. Powodzenia Kochana, czekam an next :*

    OdpowiedzUsuń
  20. Hej :* Zostałaś nominowana do Liebster Award . Więcej znajdziesz u mnie ! :* -------> http://dark-love-onedirection.blogspot.com/2015/04/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  21. No nie, tylko nie w tym momencie! Nie mogą aresztować Harrego '_'

    OdpowiedzUsuń
  22. No nie, tylko nie w tym momencie! Nie mogą aresztować Harrego '_'

    OdpowiedzUsuń
  23. Kiedy następny?
    Czekam i nie mogę się doczekać..
    Ściskam xx

    OdpowiedzUsuń
  24. To jest żart, tak?

    OdpowiedzUsuń
  25. Tłumaczka napisała na TT że rozdział pojawij się jutro:)~Jula

    OdpowiedzUsuń