Wraz z Harrym
leżeliśmy na podłodze w kompletnej ciszy i spokoju, jak mi się wydawało, przez
godziny. Deszcz wciąż obficie padał, cieknąc po szybach w łagodnych strumykach,
zaś sporadyczne błyskawice oświetlały pokój, wówczas chłopak ściskał mocniej
moje ciało, gdy grzmot wywoływał u mnie instynktowne wzdrygnięcia.
Ostatecznie uwolnił
mnie ze swoich ramion i podniósł się z uśmiechem. Moje plecy wciąż dociskały się do
laminowanej podłogi, senny uśmiech pojawił się na mojej twarzy, gdy spojrzałam
na niego spod ociężałych powiek, opierając się pokusie głośnego ziewnięcia. Byłam
bardzo zmęczona.
- Chodź, kochanie.
Wysuszymy cię i przebierzemy.
Kiwnęłam głową w
porozumieniu, unosząc ramiona, kiedy mnie podniósł. Zrobił to bez zarzutu,
tylko zgarnął w swoje umięśnione ramiona. Jego dłonie przytrzymywały mnie pod
pupą, gdy moje nogi były owinięte wokół jego pasa, a dłonie ułożone na
ramionach. Oparłam głowę o jego klatkę i zamknęłam oczy.
- Zmęczona -
wymamrotałam w jego koszulkę.
- Wiem, kochanie.
Harry postawił mnie, a
ja zamrugałam sennie i lekko się zachwiałam. Niewytłumaczalne zmęczenie
obciążyło mnie, czułam, że kończyny stają się coraz cięższe. Czułam znużenie aż
w szpiku kości w przytłaczającej masie.
Czułam się całkowicie
odwodniona - zarówno fizycznie, jak i emocjonalnie – i nie chciałam niczego tak
bardzo, jak udania się na spoczynek do łóżka i zaplątania w jego pościeli. Byłam
oczarowana muskularnymi ramionami Harry’ego, ich wygoda i sposób, w jaki nigdy
nie zawiodły, aby dać mi komfort i bezpieczeństwo. Albo jego miękkie łaskotanie
loków, czy charakterystyczny piżmowy zapach.
- Wyglądasz na
wyczerpaną – zauważył, marszcząc brwi. Jego wzrok skanował mnie z
zainteresowaniem.
Kiwnęłam głową prawie
oszołomiona. Nie wiedziałam, dlaczego byłam tak wyczerpana, pozbawiona energii
i motywacji. Naprawdę chciałam iść spać, nawet jeśli było dość wcześnie.
Harry zaoferował mi delikatny uśmiech i
pochylił się, aby móc ściągnąć z mojego ciała mokry sweter, który należał do
niego. Część mokrej odzieży została usunięta i rzucona gdzieś na podłogę,
pozostawiając mnie w samym biustonoszu, a potem bez słowa pozwoliłam to
powtórzyć z moimi dżinsami.
Myślałam, że moje
policzki naturalnie przybiorą barwę jasnego różu, gdy nieśmiałe i wątpliwe
myśli zadręczały mój umysł. Jednakże zostałam jedynie w staniku i majtkach, nie
mogąc odczuć wstydu czy skrępowania. Byłam tak wyczerpana, że nie
przejmowałam się tym.
Jego dłonie musnęły moje
plecy, zostawiając po sobie ciarki, powędrowały do stanika, aby następnie go
odpiąć. Cienki materiał spadł na podłogę, a ja na chwilę uniosłam ręce gotowa,
by zakryć tą część ciała, ale dłonie Harry'ego uniemożliwiły mi ten gest.
- Nie bądź przy mnie
nieśmiała - polecił ochryple.
Moje powieki otwarły
się ciężko, aby napotkać zielone tęczówki i udało mi się uśmiechnąć, kiedy
zorientowałam się, że stałam prawie naga przed swoim porywaczem. Czułam się
taka wrażliwa, nie mając na sobie ubrań, ale jego zielone oczy prowadziły mnie
do bezpieczeństwa. W swój własny sposób uczył mnie, jak kochać siebie.
Moje delikatne dłonie
zacisnęły się w pięści na koszulce Harry'ego, która lepiła się do jego skóry do czasu, gdy zaczęłam ją ściągać. Uśmiechnął się, kiedy zdałam sobie sprawę z
tego, co robię, pokornie chichotał, a ja wysunęłam lekko język, bo stanęłam na
palcach, żeby całkowicie ściągnąć koszulkę. Może byłam bardziej zmęczona, niż
myślałam.
Schylił się i ucałował
moje czoło.
- Idź załóż jeden z
moich swetrów, a ja się przebiorę, okej?
Ziewnęłam i pokornie
skinęłam głową. Moje powieki opadały, gdy odwróciłam się i udałam w kierunku
szafy. Moje ruchy były powolne do momentu, aż moja głowa wysunęła się przez otwór
dużego swetra Harry'ego, on stał w ciasnych, czarnych bokserkach z ręcznikiem w
rękach.
Większa część mojej
skóry była sucha, ale deszcz przemoczył swoimi kropelkami moje ubrania. Harry
miękkim dotykiem przebiegł po mojej mokrej skórze, wcześniej mierzwiąc nim moje
włosy. Zmarszczyłam nos, uśmiechając się do niego, zrobiłam krok w tył i
próbowałam przygładzić kosmyki włosów.
Tylko gdy starałam
się uniknąć ręcznika, moje nogi się zaplątały i zaczęłam lecieć do tyłu.
Jednak dłoń
powędrowała pod moje plecy, Harry podtrzymał mnie i zapobiegł upadkowi,
podobnie do razu, gdy sabotował moją drogę. Patrzyłam w obsydianową głębię jego
oczu.
- Woah, uważaj,
kochanie.
Uśmiechnęłam się nieco
nieśmiało, dźwigając ręce, by owinąć je wokół jego ramion i spleść na jego
plecach.
- Nadal jestem
niezdarna - stwierdziłam, gdy już mnie podniósł i byłam w stanie stać na
własnych nogach.
Kędzierzawy chłopak
spojrzał na mnie, jego różowe, pulchne wargi uformowały się w miły uśmiech,
prawdziwy i szczery, który od razu chciałam odwzajemnić. Wciąż nie mogłam pojąć,
jaki był przystojny, jak zdefiniować jego rysy, jak wyrzeźbiona była jego
szczęka, jak dobrze widoczne były jego kości policzkowe, a zielono-szmaragdowe
oczy tak dobrze zostały namalowane. Jeszcze nie mogłam pojąć, dlaczego ze
wszystkich ludzi wybrał właśnie mnie.
Ale jakkolwiek mój
umysł był trudny, jakkolwiek nie mogłam pojąć, dlaczego mnie wybrał, to on
zawsze tam był.
- Zapierasz dech w
piersiach, wiesz? - szepnął ochryple. - Szkoda, że nie widzisz siebie w taki
sposób, w jaki ja widzę.
Czułam, że zostałam
pokonana przez smutek w słowach Harry'ego. Miałam okropny nawyk do podkreślania
wad, którymi moje ciało było obładowane. Nie podobało mi się to, kim jestem.
Uważałam, że trudno w to uwierzyć, że byli ludzie, którzy naprawdę mnie
kochali.
Byłam dobra w
odpychaniu od siebie ludzi. Nie byłam dobra w dopuszczeniu ich do siebie.
Zamrugałam kilka razy,
smutny uśmiech widniał na moich wargach, gdy spojrzałam w zielone tęczówki
Harry'ego.
- Dobrze, że nie
możesz mnie zobaczyć w sposób, w jaki ja widzę siebie - przyznałam cicho,
przerywając nasz kontakt wzrokowy, aby śledzić tatuaże, które pokrywały skórę
klatki piersiowej. Kontakt wzrokowy prowadził do rozmowy, oczy były oknem
duszy. Emocje były przenoszone przez oczy, prawda ukrywała się w głębi kul,
lustrując słowa, których nie można wytłumaczyć.
Choć to i tak nie
miało znaczenia. Zawsze byłam podatna na Harry'ego; naga i pozbawiona tajemnic.
I wtedy pochylił się, pocierając swoim nosem o mój, abym zwróciła na niego
uwagę i skupiła wzrok na jego oczach.
- Pewnego dnia nauczę
cię, jak siebie pokochać - powiedział cicho, a ja kiwnęłam głową, choć wcale mu
nie wierzyłam.
- Co chcesz dzisiaj
zjeść? - zapytał Harry.
Zniósł mnie na dół, po
przebraniu się w parę szarych dresów i sweter, usadził mnie przy kuchennym
stole, gdy wraz z Kluskiem zaczęliśmy wydziwiać wraz z pojawieniem się grzmotu,
który rozjaśniał pomieszczenie.
Przeniosłam wzrok z
psa na Harry'ego.
- Nic - wyznałam,
wzruszając ramionami.
Harry zaprzestał
grzebania w szafkach, a jego cała uwaga skupiła się na mnie, gdy zmrużył swoje
zielone oczy. Skrzywiłam się, przechylając głowę odrobinę w lewo, kiedy pokonało mnie zdezorientowanie.
- Dlaczego nie chcesz
nic zjeść? – zapytał ostro.
- Bo nie jestem głodna
- odpowiedziałam cicho, zmieszana - nie mam ochoty.
Harry zmarszczył
głębiej czoło. Zrobił kilka kroków bliżej mnie, a jego ekspresja nie wyrażała
zadowolenia moimi słowami.
- Wiedziałem, że to
nie był dobry pomysł, żeby cię z nimi puścić - mruknął z goryczą, bardziej do
siebie niż do mnie. Odwrócił swoją uwagę ode mnie, aby powrócić do grzebania w
szafkach. - Nie jadłaś cały dzień - kontynuował cicho i gniewnie swoją pracę,
szukając jakiejś zawartości kuchni.
Milczałam,
przyciągając do siebie swoje gołe nogi i oparłam głowę na kolanach, gdy
spojrzałam na niego z ciekawością w oczach. Zastanawiałam się, co robi i
dlaczego jest tak zdenerwowany, że przez cały dzień nic nie jadłam. Przecież
to nie było nic strasznego, prawda?
- Zrobię ci coś do
jedzenia - zadeklarował.
- Ale nie jestem
głodna - powiedziałam cienkim głosem.
Chciałam spać, by
utopić się w ciężkim śnie. Wydawało się, że odkąd straciłam apetyt, on wciąż
nie powrócił. Na samą myśl o jedzeniu, robiło mi się niedobrze. Jedynie
sprawiłoby ono, że klęczałabym nad muszlą klozetową i opróżniała swój
żołądek. Czułam się pełna nieznośnego wyczerpania.
Harry zacisnął
szczękę, marszcząc brwi.
- Musisz jeść.
- Ale nie jestem...
- Birdy - warknął - zjesz. Nie jadłaś nic przez cały dzień, potrzebujesz jedzenia. Nic dziwnego,
że jesteś tak zmęczona.
Ciężko westchnęłam lekko
poirytowana, ale głównie byłam zmęczona tym, że mnie nie słuchał i ignorował
to, co miałam do powiedzenia. Rozumiałam, że to ważne, by jeść - oczywiście, że
to było ważne, ale czy on nie rozumiał, że nie byłam głodna?
Już nic się nie
odezwałam, nawet wtedy, gdy postawił przede mną talerz pełen jedzenia.
Normalnie bym się uśmiechnęła, a mój żołądek zaburczałby na widok posiłku, ale
w tamtym momencie się przewracał, a ja zmarszczyłam brwi, krzywiąc się na myśl
o wzięciu choćby małego kęsa. Nie wiem, co było ze mną nie tak, chciałam tylko
pójść spać.
Z zapadłym wyrazem
twarzy spojrzałam na Harry'ego spod swoich rzęs, wzdychając cicho, gdy uklęknął
przede mną.
- Kochanie, zjesz to
sama albo cię nakarmię.
Nie był okrutny. Jego
słowa były delikatne i zrozumiałe - jakby mówił do małego dziecka - jednak
rozpoznałam w jego tonie ostrzeżenie i odcień surowości, który informował mnie
o powadze i determinacji. Skinął zachęcająco głową, w ambitny sposób unosząc
brwi.
Westchnienie ponownie
opuściło moje usta. Nie chciałam jeść i nie chciałam, żeby zmusił mnie do tego
Harry - nie miałam apetytu - tylko chciałam spać. Chciałam udać się do łóżka i
zapaść w ciężki sen, zagłuszyć wszystkie myśli i negatywne uczucia w błogiej
nieświadomości.
- Harry, ja...
Nieśmiało spojrzałam w
jego oczy, zacisnęłam wargi, wyrażając obojętność przez swoją ekspresję. Choć
jego słowa nie były szkodliwe ani pokryte goryczą, to nie oznaczało, że się na
to nie zdecyduję. Mój żołądek zrobił koziołka, a serce tonęło na myśl, że zmusiłby
mnie do tego.
Zaczęłam żuć swoją
wargę.
- N-naprawdę nakarmisz
mnie na siłę? - zapytałam cicho, wpatrując się w jego zielone oczy z zasmuconym
wyrazem twarzy.
Harry kiwnął głową,
powodując iskrę wściekłości, która w ciągu kilku chwil zapaliła się we mnie.
- Jeśli muszę - dodał.
Poczułam się zarówno
smutna, jak i zdenerwowana na jego szczerą odpowiedź. Głęboka zmarszczka
uformowała się na moim czole i uwalniając ciężkie westchnienie, które wyrażało
moje zirytowanie, odsunęłam krzesło i odeszłam głośno tupocząc. Mogłabym przez
chwilę zastanowić się nad swoim zachowaniem, gdybym nie była tak rozdrażniona.
Rozumiałam dominację Harry'ego i jego pragnienie uległego zachowania, ale sama
decydowałam o sobie.
Rozumiałam również, że
sądził, iż byłam „jego” i wbrew pozorom zaczęłam temu wierzyć, ale
nie mógł kontrolować, co i kiedy jem, nawet jeśli nie mam na to ochoty.
Ze złością
kontynuowałam swoją drogę w stronę schodów, ale zanim mogłam cokolwiek zrobić,
moją podróż zatrzymała jego ręka. Uścisk Harry'ego był dość mocny, zaciskał
swoje palce wokół mojej skóry. Próbowałam się uwolnić, wysyłając mu ostre
spojrzenie.
- Puść mnie -
zarządziłam.
- Wróć i dokończ swoje
jedzenie - odparł surowym głosem.
- Bo co? Zmusisz mnie,
jeśli tego nie zrobię? - splunęłam wściekle. - Nie jestem dzieckiem, Harry. Nie
decydujesz, co i kiedy jem.
Spotkałam się ze
znajomą ciemnością w jego oczach, gdy zaciskał szczękę i zgrzytał zębami, a
żyły na jego szyi zaczęły pulsować. Wczoraj byłam świadkiem jego złości, ale
nie byłam tą, w którą był on skierowany. Czułam się dziwnie pod jego ciężkim i
wściekłym wzrokiem.
Ale tym razem nie
czułam potrzeby wycofania się do swojej skorupy i zlekceważenia wszystkich
argumentów. Wszystkie myśli spotęgowały mój gniew. To był moment, gdy
przypomniałam sobie, że to nie było normalne. Przypomniałam sobie, że byłam w
niższej pozycji niż Harry, byłam trzymana w niewoli. On był moim porywaczem.
Był moim porywaczem,
nawet jeśli często temu przeczyłam.
Przez kilka chwil
wpatrywaliśmy się w siebie, ale zostało to przerwane w momencie, gdy chwycił
moją szczękę i przybliżył do swojej. Mogłam poczuć, jak gniew promieniował od niego i przez chwilę pomyślałam, że mogłabym go przeprosić i zastosować się do
jego żądać, bo tęskniłam za nim. Tęskniłam za jego delikatną i słodką stroną, i
wystarczyła tylko minuta, aby nastąpiła tak nagła zmiana.
Chciałam go z
powrotem, ale nie mogłam się wycofać. Nie tym razem.
- Nie denerwuj mnie,
Birdy - warknął, najwyraźniej starając się utrzymać spokój, który szybko
wydostawał się na zewnątrz. - Nie mam ochoty na żadne pieprzone gierki, wróć i
dokończ swoje jedzenie albo ja to zrobię.
Gniew spowodował
drżenie jego głosu i wiedziałam, że powstrzymywał się przed krzyczeniem na
mnie, ale pomimo objętości jego wypowiedzi wciąż nie doceniałam ich sensu.
Zwęziłam swoje oczy i strzepnęłam jego dłoń z mojej szczęki.
Wydawało się, że całe
wyczerpanie poszło w zapomnienie, gdy głośno tupnęłam i ominęłam go, ignorując
całkowicie jego osobę, aby udać się do kuchni.
Harry kupił mi paczkę
papierosów, kiedy powiedziałam mu, że Zayn wsunął mi jednego do kieszeni, po
tym jak celowo się zraniłam, i schował je w szufladzie obok zlewu. Bez słowa
wyjęłam je wraz z zapalniczką.
Mój wzrok spotkał się
ze wzorkiem Harry'ego, gdy skręciłam w prawo i minęłam go, by wyjść na patio.
Lekceważąc fakt, że lał deszcz i była burza, rozsunęłam drzwi i wyszłam na
zewnątrz, gdy kilka sekund później moje ciało zostało szarpnięte do środka.
- Co ty, do kurwy,
robisz?
Głos Harry'ego było
prawie demoniczny, drżał ze złości i nawet w moim bieżącym stanie wysłał
odrobinę strachu do krwiobiegu. Starałam się wyglądać na niewzruszoną.
Odwróciłam się, by spojrzeń na niego ze zirytowanym wyrazem twarzy, któremu nie
udało się wyrazić tego, co naprawdę czułam.
- A na co to, kurwa,
wygląda? - splunęłam z nietypowym nastawieniem, zadziwiając siebie, gdy sarkazm
pokrył moje słowa.
Harry przez chwile był
w szoku moim odwetem, jego usta otworzyły się, ale szybko się ogarnął. Gniew
ponownie opanował jego ciało i prawie przedstawiało to, co zazwyczaj u
porywacza. Poczułam się zasmucona moją analogią, byłam zdenerwowana, bo byłam
podekscytowana i szczęśliwa, gdy zabrał mnie od swoich przyjaciół.
Harry przypomniał mi o
tej nienormalnej sytuacji. I nienawidziłam tego. Nienawidziłam tego, że po tym
wszystkim działał w ten sposób - nienawidziłam tego, w jaki sposób obydwoje
działaliśmy.
- Słuchaj - warknął, kładąc dłonie na moich ramionach, i popchał mnie na ścianę - pomimo
tego, co się wydarzyło, nie oznacza, że wciąż nie mogę cię ukarać...
- Tęskniłam za tobą! - zapłakałam, przerywając mu w połowie zdania. Pchnęłam jego ramiona, uwalniając
się z klatki, którą utworzył wokół mnie. Łzy pojawiły się w moich oczach
sfrustrowana i zniechęcona tym, jak zaczęła rozwijać się sytuacja. - Tak bardzo za tobą
tęskniłam, kiedy mnie nie było. Czy wiesz, co jest w tym niedorzecznego?!
Tęskniłam za tobą i byłam szczęśliwa, gdy wróciłam, a potem - potem dzieje się
to! Co jest, Harry? Nienawidzę tego, nienawidzę, gdy jesteś taki, nie jesteś
wtedy sobą. - Mój głos, który wcześniej był rozdrażniony i głośny, teraz słabł i
stawał się cichszy, był płochliwy prawie tak, jak łzy, którym pozwoliłam płynąć
po moich policzkach.
Przeniosłam swoją dłoń
do twarzy i starłam łzy, które przylgnęły do mojej skóry i z małym
westchnieniem pokręciłam głową, zanim zmusiłam się, by nawiązać wzrokowy
kontakt z moim kędzierzawym porywaczem.
Tego już nie było,
gniew już nie kontrolował jego ciałem, choć wciąż wyrażał wściekłość, ale
jednocześnie smutek, który chciałam zredukować.
Czy nie było dnia, w
którym nie kończyłabym, płacząc?
Harry milczał, gdy
zrobił krok, aby zmniejszyć dystans, który nas dzielił i chwycił moją dłoń. Ja
również milczałam, gdy bez żadnego słowa pozwoliłam, by zaprowadził mnie z
powrotem do kuchni. Delikatnie pchnął mnie na swoje miejsce i popatrzył na mnie
bez cienia uśmiechu na ustach.
- Chcę tylko, żebyś
była zdrowa - powiedział, a delikatność była nieobecna w jego głosie. - Nie
chcę, abyś była chora. Musisz jeść, nawet jeśli nie masz na to ochoty.
Siorbiąc, odwróciłam
się od niego, bezsilna wobec kolejnych łez, chwyciłam widelec i uległam woli
Harry'ego.
~*~
Wyczerpana leżałam na
łóżku, ale moje ciało po prostu odmawiało mi snu. Byłam skulona i wydawało mi
się, że trwało to godziny. Zostałam sama po tym, co wydarzyło się na dole.
Zjadłam połowę swojego jedzenia, czując się gorzej niż wcześniej, gdy oświadczyłam,
że więcej już nie mogę.
Po chwili Harry
przyjął, że nie zjem więcej, a ja wtedy udałam się na górę, aby pójść spać.
Leżałam tyłem do drzwi, a mój wzrok skupiony był na kołdrze, więc nie
zauważyłam, jak chłopak wszedł do pokoju, dlatego wzdrygnęłam się, gdy poczułam
dłoń na moim biodrze.
- Muszę wyjść na
dziesięć minut - powiedział cicho, a ja skinęłam głową, ledwo świadoma jego
słów, ponieważ znów się odwróciłam i zwinęłam w kłębek, koncentrując swoją
uwagę na czymś innym. Harry zdał sobie sprawę, że nie zmienię swojej pozycji,
więc uklęknął przede mną, aby mieć moją twarz przed swoją.
- Ja tylko się o
ciebie niepokoję, okej? - powiedział. - Możesz być na mnie zła tak długo,
dopóki jesteś zdrowa.
Pokornie kiwnęłam
głową, oferując mu mały uśmiech.
- Gdzie idziesz? -
spytałam cicho.
- Muszę załatwić kilka
spraw. Teraz słuchaj, nie mogę cię zabrać ze sobą, ale nie chcę też prosić, aby
któryś z chłopców wpadł. Nie chcę im pozwolić tak szybko cię zobaczyć, myślę,
że nawet w najbliższym czasie.
Kiwnęłam głową,
oczekując, że pocałuje moje czoło i wyjdzie.
Ale otworzyłam swoje
usta i rozszerzyłam oczy w czystym szoku.
On mnie przykuł do
łóżka.
Zostaw po sobie komentarz.
Możesz również wyrazić swoje zdanie na twitterze z hashtagiem #LittleBirdPL.
Harry pieprzony bipolarny dupek, który nie potrafi czegokolwiek nie spieprzyć w jednym dniu. Po prostu przykuł ją do łóżka, co do cholery?
OdpowiedzUsuńLel.
Ujelas wszystko co chcialam napisac :**
UsuńSuper rozdzial :D
Co do kurwy nędzy?! on ją przykuł do łóżka?! Boski czekan na next
OdpowiedzUsuńOMG :o Boskii
OdpowiedzUsuńUch. W ogole nie spodziewalam sie czegos podobnego. Z poczatku bylo milo i przyjemnie, ale pozniej? Co sie dzieje z Harrym? Myslalam, ze po tym, jak mu wyzna, iz za nim tesknila, on odpusci. A potem przykul ja do lozka.
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie przetlumaczylas <3
Pozdrawiam ^^
przepraszam za słownictwo ale kurwa co ?! On.JĄ. Przykuł.Do.Łóżka. !?! Czy jego za przeproszeniem popierdoliło ?! Wszystko było cacy do póki ona nie chciała jeść ! Louis, Niall ja was zabije !
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się czegoś takiego, nie teraz. No Harry, no! Na samym początku fajnie, miło można powiedzieć romantycznie aż tu nagle "nie jestem głodna" nie jadła nic przez cały dzień i takie nie jestem głodna ?! Harry ma racje że to przez to jest zmęczona ale żeby po tej małej kłótni zakuwać ją do łóżka !?
Kocham to że tłumaczysz(tłumaczycie) takie cudne opowiadanie ale musisz wiedzieć że często się złoszczę i łatwo mnie wkurzyć więc.....jeszcze raz przepraszam za to i za słownictwo :) Czekam na kolejny rozdział :)
Karolina :* (kocham)
Czekam na więcej :)
OdpowiedzUsuńBoże, co z niego za debil -,- Jak mu przypierdole młotkiem i zawiąże kutasa na żyrandolu to od razu mu się odechce jej przykuwać do tego łóżka -,-
OdpowiedzUsuńRozdział oczywiście boski <3
Usuńzajefajny rozdział, kiedy następny?
OdpowiedzUsuńnic się nie zmieniło, będą co niedzielę :)
Usuńnareszcioefi ewslm,c kocham
OdpowiedzUsuńBoże co?! Już myslalam ze będzie okej i wgl a tu on ją przykul do łóżka. Juz nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
OdpowiedzUsuńKoniec best!
OdpowiedzUsuńJejku urwalas w takim momecie . Xx
OdpowiedzUsuńZakończenie mnie zaskoczyło, czytając komentarze- nie tylko mnie. Jedno wielkie woow po ostatnim rozdziale nie spodziewałam sie takiego nagłego zwrotu akcji, wiedziałam ze ta sielanka dlugo trwać nie będzie ale kajdanki?! :o jestem rozdarta..
OdpowiedzUsuńLudzie proszę komentujcie bo dwóch tygodni na prawdę nie wytrzymam. Dziękuję za tłumaczenie, rozdział mega!
Boski rozdział!!!
OdpowiedzUsuńCo........co kurwa? Harry co ty odpierdalasz? Jak mogłeś ją przykuć ja do łóżka da faq....~ wkurzona @niallakamyboss
OdpowiedzUsuńHarry już mnie zaczyna wkurzać, spodziewałam się że jej ot tak nie zostawi samej bo jest zbyt zaborczy, ale nie myślałam że aż przykuje ją do łóżka, no i oczywiście zawsze przerwane w najciekawszym momencie, ale za to kocham to fanfiction bo nie wiadomo co się dalej stanie <3
OdpowiedzUsuńNareszcie :) Super rozdział :)
OdpowiedzUsuńo kurw
OdpowiedzUsuńnajlepsze
Ja rozumiem (tak w 10%) że Birdy niby coś tam czuję do Harry'ego (Choć według mnie ona ma syndrom sztokholmski czy jakoś tak) ale ja na jej miejscu planowałabym jakąś ucieczke, bo zachowanie Harry'ego nie jest normalne.
OdpowiedzUsuńW ogóle to, że ją porwał nie jest normalne! Jeśli ktoś się komuś podoba to zwykle podchodzi się do tej osoby i zaczyna rozmowe no! I Harry to raczej nieśmiały nie jest ...
Co do tego rozdziału to miałam ochotę zabić Harry'ego z zimną krwią ugh.
Fakt, trzeba jeść, ale na siłę się nie je.
I jeszcze grozi Birdy, że ją siłą nakarmi. Ona wtedy była smutna, a ja ostrzyłam nóż na Harry'ego.
Ale on przekroczył wszelkie granice przywiązując Birdy do łóżka!
To co wtedy myślałam:
Ty pieprzony bezduszny psycholu, który dziwnym trafem jeszcze nie trafił dowariatkowa i zachowuję się jak bipolarny rządny władzy dupek, jak śmiesz ją przywiązywać do czegokolwiek!?
Oczywiście odpowiedzi (jeszcze) na to nie uzyskałam, ale mam nadzieję, że w przyszłych rozdziałach kwestia nienormalności Harry'ego zostanie rozwiązana.
I jeszcze coś, bo tak smutno mi z powodu Birdy. Jej życie jest naprawdę straszne z tego co widzę, ona nie ma na świecie swojego miejsca.
Kiedy mieszkała razem z matką to tak naprawdę była pozbawiona miłości, a ta wredna kobieta (matka) to chyba zwracała tylko uwagę na oceny Birdy i to czy jest we wszystkim najlepsza.
Trafiła do Harry'ego i niemal każdy dzień kończył się łzami z jej strony. W dodatku z tymi wachaniami nastroju pana złego ona musi czuć się jak jakiś śmieć czy intruz w obcym domu. Bo jak ma się czuć kiedy Harry pierw jest taki kochany i uroczy, a chwilę później ciska w nią piorunami z oczu. Masakra.
No i jak była u chłopaków to pewnie czuła się jak hm? Jak jakieś dziecko, bo ile można za kimś łazić i wypytywać się o samopoczucie. No ludzie.
Serio, tylko Zayn jest tu normalny i po prostu w tym momencie kocham go tysiąc razy mocniej (lols idk że tak można)
Więc, oby Birdy nic się nie stało, a Harry ... Ugh.
Ciao!
Omg!!
OdpowiedzUsuńCo!?
Harry ty dupku !!
Czekam na next !!
KOCHAM TO ❤
Boże cudny ten rozdział, ale Harry przesadził z tym i to bardzo. Czy on nie może jej wkońcu zaufać?
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział 💙
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJuz nie mogę doczekać się niedzieli i co się dalej wydarzy.
OdpowiedzUsuńHarry trooooche przesadził.. :/
OdpowiedzUsuńHarry wyhamuj :|
OdpowiedzUsuńNo nie wierzę... Serio przykuł ją do łóżka? Oj Harry...
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, czekam na nexta xx
Pozdrawiam, @droowseex
Chciałabym napisać samo ''super'', ale nie mogę się przemóc (zazwyczaj muszę się rozpisać w komentarzach), więc piszę całe te zdanie >_<.
OdpowiedzUsuńTo ten, super .-.
Jak Harry mógł ją przykuć do łóżka, myślałam, że jej ufa. Dupek
OdpowiedzUsuńomfg :O no nie sądziłam, że ją przykuje :/ E no ja bym tym talerzem rzuciła O.o Nie jestem głodna z emocji = nie jem O.o ale rozdział i tak BOSKI *.* Czekam do następnego :****
OdpowiedzUsuń~Zoltrina
Nie podoba mi się jego zachowanie, nie nie :/
OdpowiedzUsuńczekam na next jezu jak on mogl ja przykuc :!
OdpowiedzUsuńHarry ma zmienne humory zachowuje się czasami dziwnie, ale nie sądziłam, że przykuję ją do łóżka!
OdpowiedzUsuńCiekawe gdzie musial tak nagle wyjść.
OdpowiedzUsuń