Son

środa, 3 sierpnia 2016

Rozdział 4 - Strata gruntu

Zdezorientowanym wzrokiem śledziłam młodego mężczyznę stojącego przede mną, byłam zaskoczona i zakłopotana jego obecnością, niewielka zmarszczka pojawiła się na moim czole, a uchylone usta ukazywały oszołomienie i niepokój.

- Um... H-Harry! - zawołałam pośpiesznie.

Do końca nie wiedziałam, jak się zachować.

Po chwili ramiona Harry'ego delikatnie objęły moją talię, ich ścisk był tak lekki, że ledwo mogłam poczuć ich dotyk. Pełna niepokoju przygryzłam wargę i zerknęłam na Harry'ego, chcąc w nim odnaleźć spokój i bezpieczeństwo, ale on skupiał swój wzrok na mężczyźnie, który twierdził, że jest jego bratem.

- Nie jesteś zadowolony, że cię odwiedziłem, Harry?

W jednej chwili twarz Harry'ego wykrzywiła się w złości.

Opanował go gniew w chwili, kiedy rzucił się do przodu, jak drapieżnik rzucający się na swoją ofiarę. Skoczył na swojego brata, chwytając go za kołnierz. Harry wykorzystując całą swoja siłę, pchnął Asha do tyłu. W konsekwencji obydwa ciała wylądowały na ziemi.

Krzyknęłam przerażona. Rozchyliłam szeroko oczy i usta. Byłam zaskoczona gwałtownym zachowaniem Harry'ego. Wiedziałam, że powinnam interweniować, mimo to pozostałam w miejscu unieruchomiona szokiem; na próżno próbowałam zrozumieć fakt, że mój kędzierzawy chłopak z dziką furią na twarzy twarzy rzucił swojego brata na ziemię.

- Co ty tu kurwa robisz?! - warknął.

Nie czekając na odpowiedź, pięść Harry'ego zderzyła się z twarzą Asha, sprawiając, że czerwona substancja popłynęła z nosa jego brata. Oniemiała wpatrywałam się w plątaninę kończyn chłopców, walczących o dominację.

Jak zwykle przez mój umysł przechodziła chmara myśli - nie było to nic zaskakującego. Różnorodne pytania pojawiły się w mojej głowie. Serce biło coraz szybciej, puls przyśpieszał. Oczy miałam szeroko otwarte, usta pozostały rozchylone. Słowa uwięzły w moim ściśniętym gardle, nie byłam w stanie wykrztusić ani jednego słowa. Klatka piersiowa kurczyła się z każdym kolejnym oddechem, który niepewnie wydobywał się z drżących ust, co do cholery powinnam zrobić?

- Ja pierdole, Harry! - warknął chłopak leżący na ziemi - O co ci, do chuja, chodzi?!

Harry nie przestawał zadawać ciosów, a ja nadal obserwowałam, jak chłopcy rzucają się na siebie, nie będąc w stanie się poruszyć.

W końcu otrząsnęłam się z szoku.

- Przestań! - zawołałam - Co ty robisz?!

Zaskoczyło mnie, jak szybko po takim wybuchu złości zapanowała cisza i spokój, to przypomniało mi również, jak szybko nastroje Harry'ego potrafią się zmieniać, jak za jednym pstryknięciem przełącznika. Przypomniało mi to czasy, kiedy to ja byłam głównym odbiorcą jego gniewu. Wydawałoby się, jakby to była inna historia, która wydarzyła się wieku temu. Zupełnie inny rozdział w naszym życiu.

Starałam się go uspokoić swoim dotykiem, tak, jak robiłam to ostatnim razem, kiedy jego złość zapanowała nad nim. Palce oplotłam wokół jego ręki usiłując uniemożliwić mu kolejne uderzenie.

- Nie, Harry, przestań!

Byłam na granicy histerii, niezbyt naiwna, by wiedzieć, że im dłużej pozwalałam im kontynuować bijatykę, tym więcej mieli na sobie obrażeń. Harry miał na sobie parę szarych dresów, więc w najbardziej niedogodnym czasie i miejscu, kiedy upadł szorstko na ziemię, otarł i rozdarł je do skóry. Krew sączyła się również z nosa Asha, ale on mnie nie obchodził.

Wiedziałam, że to za dużo, jak na moje siły, ale w końcu udało mi się ich rozdzielić i zdawałam sobie sprawę, że nie udałoby mi się to bez moich próśb i błagań.


Harry z moją pomocą podniósł się na nogi, używając drugiej ręki, by zetrzeć krew lecącą ciurkiem po całej długości jego brody.


- Wypierdalaj stąd. 

Brutalne polecenie nie pozostawiło miejsca na żaden argument. Był nieugięty i silny, bez znaku jakichkolwiek emocji. Jego ton był lodowaty - obcy dla moich uszu. W tamtym momencie nie miałam czasu na rozważanie, że byłam ubrana jedynie w koszulkę Harry'ego i bieliznę, a włosy ułożone w koka na czubku mojej głowy.


Spojrzałam w dół na brata Harry'ego, w końcu byłam w stanie zauważyć, jak wygląda.

Starszy chłopak wytarł rozpryski krwi zabarwione na skórze pod nosem, szatański uśmieszek grał na jego ustach. Złośliwy błysk w oczach był doskonale widoczny.

- Nie masz zamiaru przedstawić mnie tej małej? Gdzieś ty ją znalazł, ale raczej powinienem zapytać, ile jej zapłaciłeś by tu była?

Harry wzdrygną się zauważalnie, a ja zacisnęłam mocniej ręce na jego ramieniu, by zapobiec jakiemuś potencjalnemu ruchowi. W odpowiedzi, ręka Harry'ego chwyciła ciasno moją talię, przysuwając bliżej niego. Dłońmi stworzył wokół mnie klatkę. Był ostrożny wobec starszego chłopaka, spięty z powodu jego obecności. Poczułam, jak zaplata palce na moim brzuchu, zapewniając większe bezpieczeństwo.

- Nawet na nią, kurwa, nie patrz - warknął.

Odwrócił swoją głowę w moim kierunku, muskając ustami moje ucho. 

- Idź na górę. Nie chcę, żebyś tu była. 


Z niepokojem przygryzłam wargę, poczułam obawę. Nie chciałam go zostawiać, ale nie chciałam go również denerwować odmową. Nie byłam pewna, czy odmówić, ale gdy Harry pokiwał zachęcająco głową i szturchnął mój nos swoim, wiedziałam, że nie mogę tego zrobić. Karmiło mnie małe poczucie otuchy i przyjęłam to z nieśmiałym uśmiechem.


Skinęłam głową. Ryzykując, spojrzałam na Asha, który wciąż leżał na ziemi. Nie wyglądał na rannego - obydwoje mieli drobne skaleczenia i siniaki, ale największe obrażenia zostały spowodowane przez Harry'ego po tym, jak jego pieść uderzyła w nos brata i go złamała. Miał wykrzywione rysy twarzy, ale uśmiech, który pojawił się na ustach nie świadczył o tym, by czuł się zaniepokojony z obecnej sytuacji.

Niemal natychmiast odwróciłam wzrok. Podążyłam w stronę Harry'ego, który delikatnie popchną mnie w stronę schodów, ponaglając mnie.

W chwili, w której znalazłam się wewnątrz domu, pobiegłam po schodach na górne piętro. Pełna niepokoju chciałam jedynie wiedzieć, co dzieje się na dole. Potykając się o własne nogi, dotarłam do sypialni. Odsunęłam zasłony, pośpiesznie otwierając okno, zatrzymałam wzrok na rozgrywającej się scenie z przodu ogrodu, zmarszczyłam brwi nasłuchując.

Nagle niepokój odczuwalny w moim żołądku wzmocnił się. Z przyzwyczajenia nerwowo przygryzłam wargę obserwując, jak Harry 'stawia czoła' swojemu bratu, nie uspokoiło mnie to w najmniejszym stopniu - w rzeczywistości przerażało patrzenie, jak Harry staje twarzą w twarz z Ashem, jego szczęka była mocno zaciśnięta, zęby odsłonięte. Nie mogłam zobaczyć wyrazu jego oczu, ale byłam pewna, że płynęła w nich furia.

Minut ciągnęły się w nieskończoność. Z bezpiecznego miejsca na górze obserwowałam konfrontacje braci. Nie słyszałam ich rozmowy. Ostatnie zdanie musiało jednak należeć do Harry'ego, który pięścią uderzył w klatkę Asha, sprawiając, że zaskoczony cofnął się o kilka kroków. Po raz kolejny uniósł dłoń do twarzy, wycierając krew, rozwścieczony wszystkimi obrażeniami, które spowodował Harry. aż w końcu ze złowrogim uśmiechem przyklejonym do twarzy odwrócił się i odszedł.

Zajęło mi chwile, by zaciągnąć zasłony i upewnić się, że okno zostało ponownie zamknięte, zanim wskoczyłam na łózko. Instynktowne weszłam pod kołdrę, oparłam głowę na miękkich poduszkach zwracając wzrok w stronę zamkniętych drzwi, wyczekując przyjścia mojego chłopaka.

Nie musiałam czekać długo.

Wszedł do pokoju, spoglądając niepewnie w moje oczy. Jego twarz złagodniała kiedy usiadł na łóżku. Delikatnie dotknął mojej twarzy, a jego palce powędrowały do niesfornych kosmyków zakładając je za ucho. Był to tak delikatny dotyk, że niemożliwym było, by to był ten sam chłopak, który zaledwie kilka minut temu bez opamiętania zadawał ciosy bratu, powodując rozlew krwi.

- Już po wszystkim - powiedział cicho.

Nie odpowiedziałam mu. Wyprostowałam się do pozycji siedzącej i wyciągnęłam dłoń czule ocierając krew z rozciętej wargi.

- Wszystko w porządku? - spytałam cichym głosem.

- Tak.

Delikatnie dotknęłam jego dłoni oglądając rozciętą skórę na kostkach. Spojrzałam na Harry'ego. Tak bardzo chciałam wiedzieć, co się stało, pytania same cisnęły mi się na usta. Ale wiedziałam, że nie mogę na niego za bardzo naciskać.

- Nie musisz mi mówić - powiedziałam szeptem.

I nic nie powiedział. Schronił się obejmując mnie swoimi ramionami, jakbyśmy uciekli w całkiem inny świat, wolni od kłopotów czy zmartwień, pełni tylko ciepłej kołdry i naszego towarzystwa.

~*~

Minął kolejny tydzień.

Nie mieliśmy żadnych wieści, ani nie widzieliśmy Asha, jednak mimo jego nieobecności, dalej czułam niepokój i uprzedzenie do niego.  Pytania wypełniały moje myśli, pozostały jednak bezgłośnie, niewysłuchane i bez odpowiedzi. Moje stosunki z Harrym znacznie posunęły się do przodu. Nie chciałam zagrozić ewidentnemu rozkwitowi naszej miłości strachem o to, co mogłoby się wydarzyć. Może to była ta słaba i nieśmiała część mnie, ale nie chciałam go denerwować. Harry był szczęśliwy i nie mogłam go zamartwiać.

Ten tydzień wypełniała masa delikatnych pocałunków i uścisków, słodkich i łagodnych, szeptaliśmy sobie również słowa, które przypominały, że nasza miłość jest prawdziwa i rzeczywista. Wiele razy zdarzało się, by pytania wrzały w moich wnętrznościach, wytrwale parły, próbując przedrzeć się przez moje usta - ale tłumiłam niewinnie całość, maskowałam to w małym uśmiechu, kiedy przyciskałam pocałunki do policzka Harry'ego. Zrozumiałam, że nie był on gotowy do rozmowy o jego relacji z bratem i dlaczego zachował się w tak nagły i brutalny sposób - i akceptowałam to. Wynagradzał mi to, wyrażając to poprzez pocałunki w szyję, spontaniczne prezenty i raz jeszcze - jego miłość. To było jak poczucie winy które próbował zagłuszyć.


- Kocham cię, wiesz o tym? - zapytał delikatnie, pocierając łagodnie swoim nosem o mój, zaciskając ramiona wokół mojego ciała.

Uśmiechnęłam się, podnosząc głowę, przechyliłam podbródek do góry tak, że moje oczy zatrzymały się na szmaragdowych błyszczących oczach Harry'ego. Uwielbiałam to, jak przypominał mi o tym regularnie.        

- Ja cię kocham mocniej - wymamrotałam łagodnie, uśmiech pojawił się na moich ustach, kiedy dotknęłam jego policzka.

- Nie byłbym tego taki pewien - bąknął.

- Dobrze więc - uśmiechnęłam się - musimy pójść na jakiś kompromis.

~*~

Poznałam dziewczynę Louisa już wcześniej - Ena, bo tak miała na imię, była wysoką brunetką, z burzą loków opadających kaskadami wzdłuż pleców. Tak jak Harry'emu, loki dodawały jej uroku. Miała również brązowe oczy idealnie komponujące się z kolorem włosów, a jej miłość do Harry'ego Pottera sprawiła, że szybko się zaprzyjaźniłyśmy.

Miło było mieć towarzystwo dziewczyny, po miesiącach spędzania czasu z chłopcami, więc kiedy zaproponowała mi, żebyśmy wybrały się na zakupy, od razu się zgodziłam. Może to była moja naiwność albo niewinność, lub po prostu brak zważania na potencjalne konsekwencje, ale szczerze mówiąc nie widziałam nic złego w wyjściu z domu bez uprzedzania o tym Harry'ego. Ubrałam tą samą sukienkę, którą miałam na sobie, kiedy byliśmy na naszej pierwszej randce. Wyszłam z domu zostawiając niczego nieświadomego chłopaka na górze, pogrążonego w głębokim śnie.

~*~

Ena nie wiedziała, że Harry mnie porwał. Kiedy wybrałyśmy się do małej kawiarni jej pierwszym pytaniem było:

- Wiec, jak poznaliście się z Harrym?

Spojrzałam w dół na filiżankę herbaty, którą mi kupiła (zakupy były dla niej powodem do świętowania dostania nowej pracy). Zastanawiałam się, jak uniknąć odpowiedzi, tak, aby nie poznała prawdy o naszym pierwszym spotkaniu. Pod presją mój poziom lęku zwiększył się, zaczęłam się pocić, a na twarzy pojawiły się czerwone rumieńce.

- Cóż - zaczęłam cicho, przygryzając wargę - poznaliśmy się w bibliotece.

Pamiętam rozmowę, w której Harry przyznał, że po raz pierwszy dostrzegł mnie, kiedy byłam w bibliotece. Przyznał, że początkowo zwrócił na mnie uwagę tylko dlatego, że przypominałam mu jego byłą dziewczynę. Ta odpowiedź wydawała się odpowiednia. Tak naprawdę za bardzo nie skłamałam.

- To takie romantyczne - zagruchała - a czy wy.. no wiesz?

Poruszyła zabawnie brwiami; byłam nieco zdezorientowana.

- Co?

- Taniec bez spodni, figle migle, szybki numerek?

- Dobra, łapię! - przerwałam jej, śmiejąc się - tak był - przytaknęłam głowa z małym uśmiechem, czułam, jak rumieńce pojawiają się na moich policzkach.

- No i jak? - powiedziała dramatycznie - Mam wyciągnąć z ciebie te szczegóły, czy co? Jak było? Czy był... no wiesz? - ponownie poruszyła brwiami.

- Zdajesz sobie sprawę, że tylko dlatego, że mówisz "no wiesz" i poruszasz znacząco brwiami nie znaczy, że rozumiem co chcesz mi powiedzieć - odpowiedziałam chichocząc - ale jeśli pytasz mnie czy był w tym dobry, to tak, był bardzo słodki, delikatny i ostrożny.

Na samą myśl o Harrym, moje tętno przyspieszyło, policzki z każdą sekundą stawały się cieplejsze.

- Mam nadzieję, że nie mówisz tego o moim młodszym braciszku, nie wyrósł chyba na taką cipę.

Odwróciłam głowę w stronę głosu zadającego pytanie, usta i oczy pozostały szeroko otwarte, kiedy spojrzałam na sarkastyczny uśmiech nikogo innego, jak brata Harry'ego. Przez krótką chwilę zastanawiałam się, skąd przybył i dlaczego się tu znalazł, pozbyłam się jednak tych myśli, by skoncentrować się na obecnej sytuacji; Asha stojącego dokładnie przede mną.

Podobnie jak podczas naszego pierwszego spotkania, jego oczy błyszczały figlarnie.

- Birdy, dziewczyna Harry'ego, prawda?

Pokornie skinęłam głowa. To było dziwne uczucie być tu bez Harry'ego. Przywykłam spędzać każdą wolną chwile w jego obecności, przyzwyczaiłam się, że za każdym razem, kiedy gdzieś wychodzimy, Harry jest obok mnie, mogę poczuć jego dłoń splecioną z moją, a jego szmaragdowe oczy obserwują każdy mój ruch. Czułam się bezpiecznie, wiedząc, że on zadba o mnie, ochroni mnie.

To była całkiem nowa sytuacja, być tu, na zewnątrz, nie mając Harry'ego przy swoim boku, po tylu miesiącach bycia nierozłącznym. Ale teraz jego brat stał tuż przede mną, patrząc na mnie z małym uśmieszkiem wymalowanym na ustach. I nie miałam wyjścia, musiałam wyjść ze swojej bezpiecznej strefy - musiałam poradzić sobie sama.

Przypomniałam sobie, co stało się, kiedy Harry po raz pierwszy zobaczył swojego brata prawdopodobnie po wielu latach rozłąki. Zmarszczyłam nieznacznie brwi.

- Nie sądzę, by rozmowa z tobą była dobrym pomysłem - przyznałam cicho.

- A dlaczego miało by tak być, słońce?

Przygryzłam wargę. Poczucie niepokoju pojawiło się w moim brzuchu. Starałam się unikać kontaktu wzrokowego; jego oczy były tego samego koloru, jak Harry'ego, ale tak bardzo różniące się pod wieloma względami. Patrząc w głąb jego szmaragdowych oczu, nie znalazłam komfortu czy poczucia bezpieczeństwa, tak, jak to było w przypadku obsydianowych oczu Harry'ego. To był ogromny kontrast; mimo że wydawały się takie same.

Przełknęłam głośno ślinę, przypominając sobie wściekłość, która emanowała z Harry'ego i zabójczy wygląd jego twarzy. Przez moment zastanawiałam się, czemu nie mogę z nim rozmawiać - ale zrozumiałam, że lepiej będzie, jeśli za wszelką cenę będę go unikać. Przypomniałam sobie dłonie Harry'ego, które ułożyły się w ochronną klatkę wokół mnie, jego usta dotykające mojego ucha ostrzegające, bym odeszła z dala od Asha.

Nagle odwrócił się do Eny.  

- Mogłabyś dać nam minutkę?

Nawet na nią nie spojrzałam. Zdałam sobie sprawę, że musiała spełnić jego prośbę dopiero wtedy kiedy usłyszałam szuranie odsuwanego krzesła. Spojrzałam na Asha uśmiechającego się z satysfakcja.

- Wiele o tobie słyszałem, Birdy.

Zmarszczka na moim czole pogłębiła się. Nieufnie przechyliłam głowę na lewą stronę analizując całą sytuacje.

- Od kogo? Skąd znasz moje imię?

Uśmiechnął się krzywo, opierając ręce na stole, pochylił się do przodu zmniejszając odległość miedzy nami, a ja walczyłam z pragnieniem, by uciec jak najdalej od jego bliskości. Przygryzłam wargę. niepokój, zdenerwowanie wypełniał każdą cześć mojego ciała.


- Do zobaczenia, Birdy - powiedział zwyczajnie, puszczając mi oczko - I byłoby dobrym posunięciem z twojej strony, gdybyś nie mówiła Harry'emu o naszej małej pogawędce, jasne?

Miałam przeczucie, że nie było to pytanie.

___________________________________

RESZTĘ ROZDZIAŁÓW BĘDZIE PUBLIKOWANA TYLKO I WYŁĄCZNIE NA WATTPADZIE (LINK).
Nie wiem, co się stało, ale kolor czcionki początku rozdziału jest inny od reszty i niestety nie mogę tego zmienić. Nie ma sensu publikowania na dwóch różnych portalach. Mimo że tutaj Little Bird odniosło większy sukces, to wattpad jest wygodniejszy dla czytelnika, jak i osoby, która tam publikuje. Oto powód takiej decyzji.

10 komentarzy:

  1. W takim razie przenoszę się na wattpada xD

    OdpowiedzUsuń
  2. dzieki za tlumaczenie ;] . ale na serio nie bedziesz mogla tlumaczyc tego tutaj dalej ? probowalam zalozyc konto na wattpadzie juz 5 razy ale nie moge..;[ . moge tylko kawalek przeczytac i dalej juz nie...;[[[[[[ prosze o odp;[]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Blogspot zaczyna już szwankować, nie chcę się denerwować z jego powodu. Kiedyś wattpad pozwalał na to, by nawet bez konta przeczytać cokolwiek, ale skoro teraz zablokował taką możliwość, to chce zyskać więcej użytkowników. Jest on jednak wygodniejszy dla czytelnika ze względu na łatwiejsze znalezienie jakiejś książki. Niestety, ale nie będę już tutaj publikować. Blogspot dawno upadł, wiele osób korzystających z nich, zrezygnowało. Rejestracja na wattpadzie nie jest trudna, więc nie wiem w czym tkwi problem.

      Usuń
  3. Okej rozumiem . Sprobowalam jeszcze raz i sie zarejstrowalam . Dzieki za odp :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawe, ciekawe... Birdy już nie jest ofiarą porwania, wszystko wydaje się zmierzać ku lepszemu, a tu nagle na jej drodze staje Ash i związany z jego osobą niepokój. Raczej nie zniknie on równie szybko i niespodziewanie, jak się pojawił. Wątek z nim chyba będzie bardziej rozbudowany, niż się początkowo spodziewałam. Wygląda na to, że będzie okazja do lepszego poznania historii Harry'ego i jego relacji z bratem.
    Konta na wattpadzie nie posiadam, nigdy nie było mi potrzebne. Wolę papierowe wersje, czytam zaledwie kilka blogów z opowiadaniami, więc nie widzę w rejestracji większego sensu. No cóż... Może kiedyś zmienię zdanie i doczytam to fanfiction do końca :)
    stopkatkaa

    OdpowiedzUsuń
  5. A ile jest wlasciwie rozdzialow learning to fly? I jest jeszcze 3 czesc czy learning to fly jest ostatni??':-):-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ma 11 rozdziałów, niestety nie będzie 3 części

      Usuń
  6. Aha okej szkoda ze 2 czesc to juz koniec:-(

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej nie wiem czy jeszcze tu zagladasz ale wattpad mi cos szwankuje I nie moge zadnej reakcjI napisac�� chcialam sie zapytac kiedy dodasz rozdzial 6 learning to fly bo juz nie moge sie doczekac��I nie przestawaj tlumaczyc chce znac ( I napewno nie tylko ja ) koniec ...do 11 rozdz��❤do konca. ..

    OdpowiedzUsuń
  8. Szkoda, że link nieaktualny �� opowiadanie wciągające

    OdpowiedzUsuń