Son

niedziela, 19 czerwca 2016

Rozdział 3 - Wszystko, czego potrzebujemy


Tamta noc była doskonała. Czułam mocny ból w klatce piersiowej i innych częściach ciała, ale starałam się go ignorować i cieszyć ponownym połączeniem naszych dusz w całkowitej błogości, skrajnej opiece i nieskończonej miłości. Tęskniliśmy za własnym dotykiem, a nieugaszone pragnienie zostało spełnione, gdy nasze nagie ciała były przyciśnięte własnym ciężarem, a skóra pieszczona podatnym dotykiem.

Zostaliśmy na dole, pozwalając, by czas osuszył nas z deszczu. Nie wypowiedzieliśmy ani słowa, ponieważ nie mieliśmy takiej potrzeby, otaczała nas jedynie cisza. Ogarnęła nas, gdy szukaliśmy spokoju i prostoty w obecności drugiej osoby.

Oboje bardzo za sobą tęskniliśmy, było to tak widoczne, że nie potrafiliśmy od siebie odstąpić. Nasze usta się nie rozstawały, także nie zmienialiśmy swoich pozycji. Milczeliśmy, starając się wykorzystać do cna czas, który został nam ostatnio odebrany.

- Harry - wymamrotałam w jego klatkę - jestem twoja.

- Zgadza się, - odparł głosem równie cichym jak mój - już zawsze będziesz.

Zbyt zmęczeni, po pewnym czasie, ułożyliśmy się w łóżku. Dźwięk deszczu był jedynym, jaki mogliśmy usłyszeć, ta cisza i spokój w połączeniu z ciepłą kołdrą i dotykiem naszych ciał była idealna.

Moja głowa leżała na klatce piersiowej Harry'ego, on owijał swoje ramiona wokół mojej talii, a nasze nogi tworzyły pewnego rodzaju plątaninę.

- Nie żałuję tego - szepnęłam.

Czułam, jak zaczyna dźwigać swoją głowę, równie zmieniając swoją pozycję, tak więc uczyniłam to samo, odwracając swoją głowę, by nasze spojrzenia mogły się spotkać. Miał zmarszczone czoło i wyraz zdezorientowanej twarzy, a wszystko to zdradzała przechylona na lewo głowa.

- Czego, kochanie?

Prawdziwie miękki uśmiech zdobił moje usta, odcień różu gościł na moich policzkach, gdy przygryzłam wargę. Zdecydowanie wcześniej byłam bardziej pewna siebie, niż teraz w obecności Harry'ego. Oczywiście, że byłam nieśmiała i czułam się o wiele pewniej w jego towarzystwie, nie zmienia to jednak faktu, że wciąż miałam w sobie wiele nieśmiałości. Wciąż byłam nieco płochliwa i cicha.

- Oddania się tobie - powiedziałam ściszonym głosem, wówczas gdy skrępowany uśmiech targał moimi wargami.

Wiedzieliśmy, że nie mówię o tym w metaforyczny sposób. Oddałam mu ostatnią część siebie. Całkowicie się jej zrzekłam, dając mu tym samym coś, czego nikt inny nie mógł mieć. Oddałam mu się w całości.

Nieśmiało przygryzłam wargę, by z wielkimi trudami stłumić własny chichot. Podniosłam się i umieściłam swoje małe ręce na jego piersi, usiadłszy na swoich kolanach, przybliżyłam się na tyle blisko do jego twarzy, by dzieliły nas jedynie milimetry. Moje oczy błyszczały, gdy umieściłam swoje usta na jego. Delektowałam się uczuciem dziwnego wybuchu w klatce, tęsknota i niekomfortowa pustka zniknęły. Tęskniłam za nim tak bardzo, że niewiarygodnym było, jak blisko niego chciałam być w tamtym momencie.

Odsunęłam się na chwilę, spuszczając wzrok na jego wargi. Pamiętam, że wtedy czułam, jakby czas zwolnił, gdy bacznie wpatrywałam się w zarys jego ust, nie trwało to jednak długo, ponieważ niedługo po tym nasze wargi znów się złączyły.

Nie potrafiłabym tego opisać, niewyobrażalnie piękne uczucie znów powróciło do żywych.

- Starasz się być subtelna, mały ptaszku? - wymruczał między pocałunkami.

Zareagowałam na to słabym, dziewczęcym chichotem i pokręciłam głową, w międzyczasie przygryzając swoją wargę.

- Nie, - dodałam cicho - upewniam się, czy wiesz, czego chcę.

Harry poruszył swoimi brwiami w zabawny sposób.

- Co to miałoby być? Powiesz mi?

Wykręcił swoje usta w rozbawiony uśmieszek. Uniósł brwi, tym samym utwierdzając moje podejrzenia.

Bywały momenty, gdy zaskakiwałam siebie swoją pewnością, wówczas cała niepewność i wszystkie wątpliwości opuszczały mój umysł. Z moich ust uleciał, cichy, nerwowy śmiech w chwili, gdy przygryzłam swoją wargę. Nie przerwałam także naszego kontaktu wzrokowego. Przycisnęłam swoje wargi do gołej klatki Harry'ego, pozostawiając na niej mnóstwo słodkich całusów. Uśmiechałam się miękko, podczas podróży wzdłuż piersi, by ostatecznie musnąć jego ucho.

- Chcę, - wyszeptałam powoli - żebyś mnie pieprzył.

Bez pośpiechu zaczęłam się wycofywać z wyraźnie widocznym nieśmiałym uśmiechem, starałam się jak najskuteczniej unikać jego spojrzenia. Umieściłam dolną wargę w bezpiecznym dla niej miejscu, pod zębami i nabrałam odwagi, by zerknąć w oczy Harry'ego, które ukazywały zaskoczenie oraz kontrastowały ze szczęściem i innymi emocjami, które tańczyły na jego twarzy.

Gdy nie otrzymałam od niego odpowiedzi, wplotłam swoje dłonie w jego włosy, delikatnie przeczesując niesforne loki. Zamknął swoje oczy i zamruczał w dowód wdzięczności, a w formie podziękowania potarł swoim nosem o mój. Miał zamknięte oczy, gdy przeczesywałam jego loki i składałam całusy w kącikach ust.

- Chcę cię poczuć - wymamrotałam, wówczas w moim głosie można było wyczuć nutkę desperacji.

Po moim wyznaniu Harry uniósł powieki, odsłaniając swoje szmaragdowe oczy, tym samym dając mi możliwość, by zatonąć w ich głębi. Cicho przełknęłam ślinę, niemal łapczywie oblizując swoje wargi. Znowu zagubiłam się w jego oczach, zatopiłam w zielonych tęczówkach. Zróżnicowane kolory były tak kontrastujące, tworząc dwa urzekające kręgi.

Czułam prawdziwe pragnienie niepodważalne i szczere, gdybym mogła wydłużyć sekundy, trwałoby to w nieskończoność.

Harry odwzajemnił pocałunek, muskając moje wargi z iskrą namiętności i pożądania, a przede wszystkim miłości i pragnienia.

- Połóż się, kochanie.

Bez pytania wykonałam jego polecenie i już po chwili moje plecy tonęły w miękkim materacu. Nogi zaplątałam w pościeli, ściskając palcami materiał, by bezskutecznie opanować dziko bijące serce. Skupiłam swój wzrok na Harrym, który z każdą sekundą był coraz bliżej, pochylił swoją głowę tak, że nasze twarze dzieliły jedynie milimetry i wtedy w ostatniej chwili przybliżył się do mojego ucha.

- Chcę spróbować czegoś innego - powiedział ochryple.

Przełknęłam ślinę.

- Ufasz mi?

Bez wahania przytaknęłam.

- Chcę to usłyszeć.

Spoglądając w oczy Harry'ego, nigdy nie byłam niczego bardziej pewna, oczywiście ta sytuacja i relacja nie była prosta, normalna czy nawet logiczna, ale mimo różnic i odchyleń od "normy", mogłabym powierzyć swoje życie Harry'emu. Wiedziałam, że jemu mogłam zaufać. Przy nim mogłam czuć się bezpiecznie.

- Ufam ci, - powiedziałam szczerze - ufam ci.

Patrzył się w moje oczy, szukając jakiejś nuty nieszczerości, jakiejkolwiek niewątpliwości czy śladu nieuczciwości, która mogłaby udowodnić, że to, co powiedziałam nie było prawdziwe. Jednak nic nie znalazł.

- Zamknij oczy - poinstruował.

Nie sądziłam, że posłucham i zamknę oczy, lecz bez wątpliwości uległam jego żądaniom. Ciemność była wszystkim, co mogłam zobaczyć. Bicie serca i szelest wykonywanych ruchów było wszystkim, co mogłam usłyszeć. Niecierpliwie czekałam na to, co wkrótce miało nadejść, lekko zdenerwowana lecz nie wstrząśnięta.

Czułam, jakby upłynęły godziny, nim znów wyczułam obok siebie obecność Harry'ego. Nie pozwoliłam sobie na otwarcie oczu, gdy poczułam, że są one zakrywane miękkim materiałem.

Wzdrygnęłam się.

- Dźwignij głowę.

Zrobiłam, jak mi powiedział, zdezorientowana, ciekawa i lekko nerwowa jego poleceniami, tym bardziej, gdy otworzyłam oczy i powitała mnie jedynie ciemność. Miałam związane oczy, a więc naturalnym odruchem było przechylenie głowy w lewo, byłam zdezorientowana, kiedy chrapliwy śmiech Harry'ego wypełnij moje uszy.

- Zaufaj mi, kochanie - było wszystkim, co powiedział.

I tak zrobiłam. Czułam się bezbronna i naga, moje ubrania leżały teraz w łasce Harry'ego, który mógł zrobić ze mną, co mu się żywnie podoba. Miałam jednak możliwość wstania w dowolnym momencie, by zagrać w grę, jaką on grał. Było tak, dopóki skomlenie nie wydobyło się z moich ust. Poczułam miękki materiał na kostkach i nadgarstkach, wiążący mnie z ramą łóżka.

Poczułam jednak jak Harry pociera swoim nosem o mój, uspokajając wszystkie obawy.

Czułam się obco w tej pozycji, ale było to przyjemne uczycie. Ciepło rozprzestrzeniło się po moim ciele, tętno przyspieszyło, dłonie zaczynały się pocić, a pragnienie wzrastało.

Jednak miałam małą cierpliwość.

- Harry - zaskomlałam, wijąc się po pościeli.

- Ciii... wszystko jest w porządku, kochanie.

W proteście jęknęłam, jednak było to krótkie, bo po chwili poczułam palce Harry'ego na gumce od moich majtek, przez chwile drażnił się ze mną, lecz po chwili czułam ich materiał, sunący wzdłuż moich nóg. Przygryzłam wargę, czując ciepło rozpływające się po policzkach, gdy zdałam sobie sprawę, że oprócz mojego stanika, byłam naga i całkowicie podatna na łasce Harry'ego.

Zamruczał, a ja poczułam wibracje, gdy przycisnął swoje wargi do moich ud, składał pocałunki na skórze, stopniowo zmierzając ku górze.

- Taka miękka - pomrukiwał.

Wypuściłam oddech, nie zdając sobie sprawy, że go wstrzymuję, gdy poczułam w sobie język Harry'ego. Drżałam, moje oddechy były szybkie i urwane, współpracowały również z jego językiem. Byłam świadoma, że wiłam się z przyjemności, jaką sprawiał mi Harry, wiedziałam, że był jedyną osobą, która potrafiła sprawić, bym się tak czuła. I wiedziałam, że jemu sprawiało to wielką satysfakcję.

Nie byłam w stanie cokolwiek powiedzieć, uniosłam jedynie swoje biodra, prosząc o więcej. Nie było sposobu, by móc przywołać słowami, to jak się wtedy czułam, jak w jednej chwili potrafił sprawić, że wiłam się pod nim i żałośnie błagałam o więcej.

Skomlałam jego imię, dusząc oddech, naprężając gardło, gdy jego usta zaczęły ssać moją łechtaczkę. Moje ręce rozpaczliwie chciały czegoś dotknąć, ale umożliwiał to materiał wokół nadgarstków. Czułam się tak sfrustrowana.

Moje pragnienie było na najwyższym poziomie i znów czułam, że jestem na krawędzi.

Wiłam się, mimo ograniczeń, jakie dawały mi związane kończyny, moja wizja ograniczała się jedynie do ciemności, dzięki czemu podniecenie było intensywniejsze, nawet bardziej niż było to możliwe.

Dyszałam, gdy nos Harry'ego szturchnął moją łechtaczkę.

Pragnęłam więcej.

- Proszę, - jęknęłam, szarpiąc materiał owinięty wokół nadgarstków - Harry.

Wiedział, o co proszę. Poczułam, że unosi swoją głowę i nie mogłam powstrzymać pisku, który opuścił moje usta, gdy opaska z moich oczu została zdjęta, a pierwszym, co zobaczyłam, były zielone tęczówki.

Jego twarz zdobił złośliwy uśmieszek, a dołeczki były doskonale widoczne.

- Powiedz, o co prosisz.

Przygryzłam wargę, naprawdę mocno.

Byłam zbyt zmęczona, by być zawstydzoną. Moje policzki tylko odrobinę poróżowiały, gdy otworzyłam usta, by wyjawić moje pragnienia. Pożądanie wzrosło i nie mogłam dłużej czekać. Nie miałam już więcej cierpliwości. Potrzebowałam go.

Otarł się o mnie, zachęcając do odpowiedzi.

- Pieprz mnie, - wydyszałam - proszę.

Chrapliwy śmiech chłopaka pieścił moje uszy i wypełniał pokój.

- Skoro nalegasz - mruknął. Jego uśmieszek nie zmalał ani odrobinę, gdy mnie rozwiązał i pogrążyliśmy się w totalnej błogości.

~*~

Obudziłam się wcześniej niż Harry.

Byłam nieco obolała, ale był to przyjemny ból. Przypominał mi o tym, co wydarzyło się poprzedniej nocy. Otaczające mnie ramiona, nasza naga skóra, splątane nogi, zgrany oddech. 

Uśmiechnęłam się kładąc głowę na nagiej piersi Harry'ego, słuchając z zafascynowaniem bicia jego serca. Moje powieki stopniowo opadały z każdym jego uderzeniem.

- Harry - wyszeptałam - kocham cię.

Zdawałam sobie sprawę, że Harry jest pogrążony w głębokim śnie, w błogiej nieświadomości tego, co wyszło z moich ust, ale musiałam to powiedzieć.

- Jestem w tobie bez granic zakochana i wiem, że może nie powinnam, może ludzie będą myśleć, że to nie w porządku, może nawet mi nie uwierzą. Wiem także, że nigdy dotąd nie czułam tego do nikogo. Jestem zakochana w twoich szmaragdowych oczach, dołeczkach, które pojawiają się, gdy się śmiejesz, twoich nieposkromionych lokach i dużych dłoniach. Jestem zakochana w twojej niekończącej się trosce o mnie. Przez cały ten czas powtarzałam, że to złe kochać kogoś, kto cię uprowadził, przetrzymywał wbrew woli. Ale jak to uczucie może być złe, skoro czuję, że jest przeciwnie? W całym swoim życiu nie byłam niczego bardziej pewna niż miłości do ciebie.


Harry poruszył się, a ja z lekkim uśmiechem zaczęłam kreślić bliżej nieokreślone wzory na jego nagiej piersi, czując także emanujące od niej ciepło.

- Uwielbiam sposób, w jaki wprawiasz mnie w dobry nastrój. Jak silna czuję się, kiedy jestem z tobą, jak moje serce przyśpiesza, gdy jesteśmy razem. Uśmiech rozświetla moją twarz, a kiedy szepczesz czułe słowa, czuję motyle w brzuchu, uśmiecham się kiedy twoje loki łaskoczą moja szyje. Kocham także, gdy tak o mnie dbasz. Zachwyca mnie sposób, jaką mnie widzisz. Widzisz mnie w innym świetle, dzięki tobie odnajduję siebie. Nie mogłabym być bardziej wdzięczna za to, co dla mnie robisz. Nie mogłabym być bardziej wdzięczna za twoja miłość.

Kiedyś gardziłam Harrym, pragnęłam wolności, żadnych zasad, żadnych ograniczeń. Brak wytycznych, których będę musiała przestrzegać, kogoś, kto mówiłby mi kim jestem, czy dokąd iść. Chciałam być wolna. Chciałam żyć swoim życiem, nie tak jak oczekiwali tego inni. Iść za głosem serca. Pragnęłam podejmować własne decyzje, popełniać własne błędy. Pragnęłam wolności, ale wolność jest tylko stanem umysłu. Byłam wolna nawet wtedy, kiedy Harry porwał mnie i zamknął w klatce.

Było wiele przeszkód na drodze prowadzącej do Harry'ego, ale kochałam go i musieliśmy je pokonać. 

Byłam zakochana w chłopaku, który porwał mnie z ulicy, chłopaku, który zabrał mnie od rodziny, który krzyczał i ranił mnie, podejmował złe decyzje i popełniał wiele błędów. Jednak wybaczyłam mu.

Ktoś kiedyś powiedział, że miłość pokona wszystko, a ja całkowicie mu uwierzyłam.

- Czy ty próbujesz zniszczyć każdy kawałek mojej męskości?

Moja głowa oderwała się od klatki piersiowej Harry'ego w tym samym czasie, gdy rozbrzmiał jego chrapliwy poranny głos, natychmiast odnalazłam jego oczy. Przez chwilę poczułam się zdezorientowana, zmarszczyłam lekko czoło, ale kiedy dostrzegłam jak jego szmaragdowe oczy błyszczały od łez, zrozumiałam że słyszał wszystko. Oboje obdarzyliśmy się delikatnym, prawdziwym uśmiechem, a kiedy ujrzałam niechcianą łzę spływającą po jego policzku, przyłożyłam do niej usta i scałowałam ją. Odnalazłam jego dłoń pod pościelą i złączyłam nasze palce razem.

- Przestań z ciągłym szukaniem oznak, że cię kocham, - mruknęłam stanowczo - bo dla mnie nie ma znaczenia co lubisz, a czego nie, zawsze będę cię kochać.

Harry odpowiedział szczerym uśmiechem, otwierając ramiona.

- Chodź tu - skinął głową.

Zapadłam w jego objęcia, mały uśmiech wkradł się na moje usta, a głowę schowałam pod brodą chłopaka. W konsekwencji jego działań ogarnęło mnie poczucie bezpieczeństwa. Harry miał do tego zdolność; sprawiał że czułam się bezpieczna nawet przez sam dotyk.

Oboje byliśmy podobni pod jednym względem, - brakowało nam miłości. Oczywiście nie byliśmy całkowicie sami, ale każde z nas miało dziurę w sercu i ze zniecierpliwieniem czekaliśmy, aż ktoś ją zapełni. Oboje byliśmy samotni czy chcieliśmy się do tego przyznać, czy też nie. Z naszych klatek piersiowych wyłaniało się niezaprzeczalne poczucie samotności, co było spowodowane naszą przeszłością czy teraźniejszością.

Mimo że sobie pomagamy, nie potrafimy się wzajemnie naprawić, ale możemy naprawić samych siebie. Jeden drugiego nie może ocalić, ale może ocalić samego siebie. Trzymaliśmy się za ręce, gdy jedno lub drugie pomagało sobie, byliśmy oparciem dla drugiego, bez względu, co by się miało wydarzyć, nasze uniwersalne i szczere wsparcie, trwało, pomimo trudności które były nieuniknione.

- Też cię kocham, mały ptaszku - mruknął, przytulając mnie mocniej - kocham ciebie tak bardzo mocno, wiesz o tym prawda?

Od razu skinęłam głową.

- I wiesz że jesteś moja, prawda?

Skinęłam głową ponownie.

- Jestem twoja
.
Uśmiech pojawił się na ustach Harry'ego, które znalazły moje wargi, bez wahania odwzajemniające jego pocałunek. Uniósł swoje ręce, duża dłoń przejechała po moich włosach aż do końca, rozplątując pasma, które były skołtunione po nocy. Pocałował mnie w czubek głowy, obracając nas tak, że teraz on górował i powoli przysuwał swoją twarz do mojej. Uśmiech wciąż grał na naszych ustach, słodko potarł swój nos o mój, wywołując u mnie mały chichot.

- Chcę byś była moją dziewczyną - wyszeptał ochryple.

Moje policzki oblał jasny róż, ukazując nieunikniony rumieniec, nie wyróżniając w tym sposobu, w jaki moje serce się ociepliło, niezgłębiony kalejdoskop emocji uronił parę bezpańskich łez. Nie był to smutek, tylko szansa na zmianę i smak nowych możliwości, tak, jak kiedyś powiedział.

Uśmiech rozświetlił moja twarz.

- Hmm... nie wiem - droczyłam się z nim - co będę z tego mieć?

Harry pokręcił głową, uśmiechając się w odpowiedzi na moją zaczepkę. Oparł głowę na moim ramieniu, nucąc radośnie.

- Myślę, że mogę oglądać z tobą Supernatural i robić ci naleśniki, kiedy chcesz - powiedział - ale ty musisz grać ze mną w Fife i ogrzewać mnie w zimę. Jestem strasznym zmarzluchem, wiesz?

Nie mogłam powstrzymać uśmiechu. Chichot wypełnił pomieszczenie. Wtuliłam się w ciepłe ramiona Harry'ego. Jego zapach zapewnił mi poczucie bezpieczeństwa i spokoju.


- To brzmi sprawiedliwie - powiedziałam cicho, zerkając na chłopaka w kręconych włosach, tulącego mnie - umowa stoi.

~*~ 

- Birdy! - duże ręce chwyciły mnie w tali i podniosły w górę obracając w powietrzu. Od razu rozpoznałam, kim była ta osoba. 

- Louis! - wykrzyczałam, obejmując chłopaka.

Minął tydzień od mojego powrotu do domu. W tym czasie Harry i ja ledwo opuszczaliśmy siebie nawzajem. Byliśmy tylko my i nasza czysta miłość. Żadnych dramatów, pojawiających się problemów, które wymagały naprawy - tylko my dwoje po krótkim czasie rozłąki.

Czas wypełniały spontaniczne pocałunki, splecione dłonie i delikatne gesty. Ten tydzień robiliśmy wszystko razem. Staliśmy się jednością. 

- Tęskniłam za tobą! - odpowiedziałam radośnie, uwalniając się z uścisku tylko po to, by chwilę później być przytuloną przez kogoś innego.

- Kocham szczęśliwe zakończenia!

Każdy z nich mocno mnie przytulił, a gdy się odsuwali przez moment na ich twarzach mogłam dostrzec szerokie uśmiechy, bo później przysłaniała mi je kolejna para ramion. I w końcu ostatnią osobą, jaka mocno mnie wyściskała, był Niall. Zmierzwił żartobliwie moje włosy i szeroko się uśmiechnął.

- Cieszę się, że wróciłaś - powiedział cicho.

- Ja też - zgodziłam się.

Niall miał zamiar coś jeszcze powiedzieć, ale przerwał mu Harry, który owinął swoje ramiona wokół mojej talii, położył głowę na ramieniu i musnął ustami moje ucho. 

- Idź się przebrać kochanie - rozkazał spokojnie. Dopiero teraz zwróciłam uwagę na fakt, że jestem ubrana tylko w bieliznę i jego wielką koszulkę. Moje policzki oblał rumieniec, zagryzłam dolną wargę, gdy jego dłonie mnie puściły,  ruszyłam w stronę drzwi, ale w ostatniej chwili zatrzymałam się. 

- Ale jeśli ty założysz koszulkę, - powiedziałam - ponieważ te mięśnie są moje.


  
Chłopcy siedzieli u nas już od dobrych kilku godzin. Gdy oboje z Harrym przebraliśmy się, zeszliśmy na dół i wtedy dostrzegłam, że każdy z nich starał się rywalizować o spędzenie ze mną czasu. Pierwszą rozmowę odbyłam z Niallem, która była krótka i słodka, przytulił mnie i powiedział jak bardzo był zadowolony, że wróciłam - nie tylko na wzgląd Harry'ego, ale również ze względu na siebie.

Następnie rozmawiałam z Zaynem. Wyszedł na papierosa, prosząc bym mu towarzyszyła. Odmówiłam, gdy mnie poczęstował, ponieważ nie czułam, bym go teraz potrzebowała - nie odczuwałam stresu ani lęku budującego się wewnątrz mnie, bym potrzebowała się uspokoić. Byłam całkowicie zadowolona i szczęśliwa. Patrzyłam jak on karmi swój nawyk, mówiąc między każdym zaciągnięciem.  

- Harry się kompletnie załamał, wiesz?


Zayn był łatwym rozmówcą podobnie jak ja, początkowo nieśmiały zaczął stopniowo się otwierać i kiedy to zrobił rozmowa po prostu płynęła. Nie musiałam się martwić o to, co miałam zamiar powiedzieć. Przewidziałabym, gdyby Zayn zaczął wnosić ciężką atmosferę, więc nie zdziwiło mnie, gdy otworzył usta i rozpoczął rozmowę.


Mrugnęłam, przygryzając wargę, mój wzrok podążył za chmurą dymu wydobywającego się z jego ust.

- Ja też - powiedziałam cicho - pamiętam, kiedy robiłam wszystko, żeby go zostawić i w końcu to zrobiłam... uciekłam, ale myślę, że tak naprawdę to nie była ucieczka. Byłam po prostu załamana, płakałam i nigdy nie chciałam odejść, bo kiedy tak było, nie czułam do Harry'ego tego, co czuję teraz - nieśmiało spojrzałam na Zayna, zadowolony uśmiech grał na moich ustach - Kocham go.

Zayn wypuścił zduszony chichot.

- Nigdy bym nie pomyślał - powiedział sarkastycznie - Powiedziałbym ci, że on też cię kocha, ale przecież to cholernie oczywiste - zaśmiał się - obydwoje jesteście zabawni, niepokojący i obrzydliwie przeuroczy.

Następnie Louis i ja "zespoiliśmy się" w Mario Kart, tworząc zespół i grając przeciwko innym, używaliśmy naszych sekretnych rozmów do omawiania wszystkiego, co się wydarzyło. Louis, jak zwykle opowiadał żarty i rozpraszał napiętą atmosferę, która się pojawiała. Jak bracia i siostry sprzeczaliśmy się nad najgłupszymi i najmniejszymi rzeczami, żartował sobie również z mojego lęku do klaunów, kiedy ja przeklinałam jego okropny gust do seriali za to, że nie lubi Supernatural. Ale nawet Louis i ja czasami zachowywaliśmy się jak brat i siostra, jednak przypomniałam sobie, że jest inaczej, gdy Liam poprosił mnie na rozmowę.

- Wiem, że już przepraszałem, ale chcę mieć pewność, że między nami jest wszystko w porządku - powiedział, siadając na łóżku.

Pokiwałam głową z małym uśmiechem na twarzy.

- W porządku. Rozumiem że jesteś na mnie zły, Liam. Nie lubię tego, ale wiem, że on był również twoim tata, wiem.. wiem, że to przez co przeszedłeś, nie było łatwe i wiem, że to mogło być dla ciebie trudne, kiedy dowiedziałeś się, że jesteśmy spokrewnieni. Nie jestem zła, obiecuję - powiedziałam cicho.

- To nie twoja wina - powiedział szybko - byłem po prostu cholernie wkurzony, nawet nie na ciebie, na wszystko.

Usiadłam na łóżku obok niego, myśląc jak wszystko zmieniło się w tak krótkim czasie. Cieszyłam się z tej zmiany. Byłam wdzięczna za to, że rzeczy choć raz są po mojej myśli. Uśmiechnęłam się do Liama.

- Myślałam, że bycie spokrewnionym, oznacza także bycie wrednym - zażartowałam - całkowicie zrujnowaliśmy tą bratersko-siostrzaną relację.

Liam uśmiechnął się szeroko.

- Czy to oznacza, że mogę cię teraz poczochrać?


Uniosłam brwi w zaskoczeniu.


- Nie zaczynaj czegoś, czego nie możesz skończyć, Payne - ostrzegłam go.

Wypuścił niski chichot.

- Chodź, lepiej wróćmy do Harry'ego. Pewnie już za sobą tęsknicie.

~*~ 

Dni mijały bez żadnych sprzeczek, kłótni czy problemów, spędzałam je głównie z Harrym i chłopcami, którzy wpadali od czasu do czasu. Louis przyniósł nam także z powrotem Kluska, który przebywał u jednego z przyjaciół. Spotkałam się nawet z Emily i w między czasie poznałam dziewczynę Louisa. Nie sadziłam, że kiedykolwiek będę mogła być bardziej szczęśliwa niż w tym momencie, nie sadziłam ze rzeczy mogłyby być łatwiejsze niż teraz. Teraz był jeden z najlepszych okresów, jakie przeżywaliśmy. Harry traktował mnie jak swoją dziewczynę, a nie więźnia.

Nie byłam już dziewczyną, która jest przetrzymywana wbrew własnej woli.

- Czy kiedykolwiek czułeś, że nikogo nie obchodzisz? - zapytałam.

Wpatrywałam się w niebo, wypełnione gwiazdami, które rozświetlały wieczór. Był zmierzch. Mój wzrok skupiał się wyłącznie na gwieździstym niebie, wówczas gdy umysł wędrował po całkowicie innej ścieżce. Przypadkowe myśli przychodziły mi do głowy. Przebiegłam ręką po włosach, delikatny uśmiech pojawił się na moich ustach.

Odwróciłam się w kierunku kędzierzawego mężczyzny. Na mojej twarzy pojawiła się ciekawość. Tak jak podejrzewałam, Harry z poważną miną spojrzał na mnie i skinął głową.


- Myślę, że każdy to kiedyś odczuł - odpowiedział cicho.


- Nie powinno tak być - wymamrotałam, spoglądając w dół na moje nogi, poruszyłam palcami, ciesząc się uczuciem, jakie dawała mi jedwabista trawa - każdy jest dla kogoś ważny, prawda?

Harry znów przytaknął.

- Każdy jest ważny, bez względu na to, w co wierzy. Każdy ma swój cel i rozum, nie ma osoby na tej planecie, która nie byłaby czemuś powołana, wielu z nich nie zdaje sobie z tego sprawy. Idą przez życie, myśląc, że są nikomu niepotrzebni, bezwartościowi, ale prawda jest inna. Wszyscy jesteśmy ważni, każdy ma na coś wpływ, każdy ma swoje miejsce. Po coś zostaliśmy stworzeni.

Uwielbiałam ludzi, z którymi można porozmawiać o głębszych rzeczach. Uwielbiałam ludzi, z ukrytym dnem, ludzi, którzy potrafili zrozumieć. Ludzi składających się z wielu warstw, których mogłam poznać, dowiedzieć, że nie wszystko jest takie, na jakie wygląda. Nienawidziłam jednak ludzi płytkich, którym brakowało współczucia i zrozumienia, którym po prostu brakowało głębi. Tacy ludzie przejmowali się jedynie błahymi rzeczami. Z pewnością są ważniejsze rzeczy od pieniędzy i dóbr materialnych. Bycie miłą osobą jest więcej warte od nowego samochodu, którego oni pożądają. 


Harry miał głębie, Harry potrafił zrozumieć, a nawet kiedy nie rozumiał, próbował. 


- Dlatego cię kocham - uśmiechnęłam się, splatając nasze palce.

 ~*~ 

- Czy wspomniałam już, że za tobą tęskniłam? - spytałam. 
Siedzieliśmy na kanapie, jedząc tosty.
Harry przytaknął głową.  

-Cóż, nie lubię tego mówić, ale myślę, że tęskniłam bardziej za tą kanapą.
  
Od razu wpadłam w śmiech, kiedy Harry przestał żuć swojego tosta, mrużąc drastycznie oczy gdy spojrzał na mnie. Odsunęłam się od niego, głaszcząc kanapę dla podkreślenia.
  
Harry chwycił moją ostatnią grzankę, trzymając ją między palcami przybliżał sobie do ust.

- Odwołaj to albo ją zjem.

Udałam westchnienie z zupełnym oburzeniem, zrywając dłoń naprzód, by zabrać mojego tosta, ale Harry był szybszy i odsunął rękę, zabierając jedzenie z dala ode mnie. Jego głośny, chłopięcy śmiech wypełnił pokój, odbijając się on od ścian. Spróbowałam wspiąć się po nim, jednak nie udało mi się odzyskać tosta. Stłumiłam chichot, kiedy jego talerz z grzankami spadł na podłogę, w tym czasie, wykorzystując jego rozproszenie, odzyskałam swoje jedzenie. 

- Ha! - wyśmiałam go, biorąc duży kęs.

Rażąca była ta udawana niechęć wypisana na jego twarzy. Harry otworzył usta, by coś powiedzieć, kiedy głośne pukanie w drzwi przerwało mu to, co chciał zrobić. 

- Ty idziesz - powiedział - chcę cię zatrzymać z dala od tej kanapy tak długo, jak to możliwe.
Zaśmiałam się głośno, oboje z Harry zapomnieliśmy o tym, że byłam ubrana tylko w moją bieliznę i jego koszulkę, do momentu, kiedy podeszłam do drzwi i otworzyłam drzwi, by powitać naszego gościa.
  
Zdziwienie spowodowało, że zmarszczyłam swoje brwi. Stojący przede mną mężczyzna miał nie więcej niż 24 lata, krótkie, brązowe włosy ułożone w nieładzie oraz brązowe oczy wpatrujące się we mnie. 

- Cześć - powiedziałam szybko. 

Mężczyzna zaoferował mi krzywy uśmiech, mierząc mnie wzrokiem. Zorientowałam się, że pokazuję więcej skóry, niż chciałabym, a zatem czując się lekko dziwnie i niewygodnie, schowałam się za drzwiami i zaciągnęłam niżej koszulkę Harry'ego. 

- Harry nigdy nie wiedział jak wybierać, ale tym razem należy mu się pokłon - powiedział. 

Zmarszczka pojawiła się na moim czole. Przechyliłam głowę pytająco.

- Kim jesteś?

Mężczyzna uśmiechnął się w zbyt znany mi sposób, jak na człowieka, którego widziałam pierwszy raz.

- Ash - powiedział - Znany również jako brat Harry'ego. 

3 komentarze:

  1. O jeny!! Po tylu miesiącach nareszcie się doczekałam:)
    Jestem ciekawa tego Asha. Tak nagle się pojawił, musi mieć w tym jakiś cel :) A może mama Birdy go tam podesłała?
    No nic...
    Czekam na ciąg dalszy:D

    OdpowiedzUsuń
  2. Trochę brakowało mi tego opowiadania, więc bardzo się cieszę, że pojawił się nowy rozdział. Już myślałam, że tłumaczenie nie będzie kontynuowane, a tutaj taka miła niespodzianka :) Tęskniłam za tym stylem pisania, ale co najważniejsze, polubiłam tę historię i chciałabym się dowiedzieć, jak potoczą się dalej losy głównych bohaterów. Jestem ciekawa, co teraz się wydarzy - tak nagle pojawił się Ash. Raczej nie wywarł na mnie zbyt dobrego pierwszego wrażenia :D Zastanawia mnie, jak zareaguje Harry. Następny rozdział może nas zaskoczyć :D
    stopkatkaa

    OdpowiedzUsuń
  3. O kuwa o kuwa nareszcie! !!! Już nie mogę.doczekać się kolejnego rozdział genialny jakoś czuje lekkie kłopoty związane z bratem Harrego:l

    OdpowiedzUsuń