Son

niedziela, 5 października 2014

Rozdział 26 - Wstecz

Wypuściłam coś pomiędzy małym, a słabym wrzaskiem, gdy poczułam ostre skutki zderzenia z ziemią. Czyjeś ramiona chwyciły mnie, moja kostka została w plątaninie kończyn, kiedy niezgrabnie wylądowaliśmy. Jęknęłam z bólu. Mój szok wyglądał na przerażenie i strach. Walczyłam potulnie przeciwko osobie, która przetoczyła się przez moje nogi.
- Co, do kurwy, myślisz, że robisz?!
Niemal demoniczny głos Harry’ego głośno ryknął, zadzwoniło mi w uszach i rozbrzmiało w czaszce. Zręcznie udało mu się skorygować nasze stanowisko, wyrażając gniew w tonacji. Zerknęłam na niego.
Moje ciało zostało podniesione z ziemi na kilka chwil, a potem Harry wdrapał się na mnie, powodując, że znowu leżałam. Byłam bezsilna wobec niego. Rękami złapał moje nadgarstki, kolanami po obu moich stronach uwięził mnie pod nim. Czy był świadomy tego, że sprawiał mi ból? Nie miałam pojęcia.
Wpatrywałam się w niego, zmieszana przez jego irracjonalne i dramatyczne działania, zastanawiając się, co zrobiłam, że na to zasłużyłam. Moje szeroko otwarte, niebieskie oczy spoglądały w jego zielone; usta miałam rozchylone.
Próbowałam bezskutecznie wypuścić słowa z pomiędzy warg, aby zadać niezliczone ilości pytań. Daremnie. Nie byłam w stanie mówić.
- Harwee, rujnujesz to!
Głowa Harry’ego przekręciła się w kierunku, gdzie stała Emma. Złość nadal jawiła się na jego twarzy. Postanowiłam pozostać bezbronną i spokojną, widząc brak zaufania z jego strony. Czułam się zła i zdenerwowana z tego powodu.
Nie patrzył na mnie, gdy już stał, a ja wciąż leżałam na ziemi. Ból pulsował z mojego kręgosłupa, kostki, głowy, a nawet i serca. Wziął Kluska, biegnącego w naszym kierunku z kijem zaciśniętym między zębami. Biegłam wcześniej po patyk, by móc rzucić go pieskowi z powrotem.
Spojrzał na mnie.
- Wstań – polecił chłodno i skinął głową.
Zmarszczyłam brwi, patrząc na Harry’ego w zupełnej dezorientacji, jakby nagle wyrosły mu cztery głowy. Nie potrafiłam zrozumieć jego postawy, bo nie dalej niż dziesięć minut temu widziałam błysk zabawy w jego oczach, a na jego ustach rozciągał się uśmiech. Westchnienie frustracji przeszło między jego wargami i pochylił się, by zrobić to samemu. Jego ręką chwyciła moje ramię, po czym zostałam szarpnięta do góry. Zaczął się przeciskać między grupką chłopców, ciągnąc mnie za sobą, ale nacisk na kostkę był za wielki, więc byłam trochę w tyle.
Obrócił się w moja stronę i zatrzymał, marszcząc czoło i rozluźniając uścisk.
- Boli cię – powiedział ochryple; głos tęsknił za delikatnym tonem, który kochałam, ale przynajmniej nie słyszałam już aż tyle złości. Zerknął na moją kostkę, gdy stałam niezręcznie, a następnie oplótł ramię wokół mojej talii, pomagając mi iść.
Puścił mnie, kiedy dotarliśmy na koc i spojrzał na mnie z zaciśniętymi ustami.
- Chciałam wziąć patyk – wymamrotałam.
Liam nie próbował maskować swojego rozbawienia w związku ze sceną przed nim, natomiast Zayn starał się, żeby wyglądało, jakby bawił się telefonem, a Louis zajął się Emmą, przynosząc ją z powrotem i naśladując Zayna, jakby Harry wcale nie był zły i błędnie mnie powalił.
Zauważyłam brak Niall i chwilę zastanawiałam się, gdzie poszedł, aż zostałam pociągnięta tak, że byłam twarzą w twarz z Harrym. Schylił się trochę, więc jego gniewne oczy spotkały się z moimi. Nie wyglądał na zaskoczonego czy odczuwającego ulgę, czy jakby wiedział lub obawiał się jakiejś rzeczy, ale złość i chłód nadal zakłócały jego zimne cechy.
- To bez znaczenia, tak czy siak nie powinnaś biec.
Rozdrażnienie sączyło się z jego głosu, gniew mieszał się z emocjami, które również znalazły odzwierciedlenie w oczach. Patrzyłam na niego z rozdrażnieniem przez wypowiedziane zdanie, słowa, które puściły jego usta.
- Powiedziałeś mi! – krzyknęłam, chcąc wyrzucić ręce w powietrze z irytacją, jednak uchwyt Harry’ego mi w tym przeszkadzał. Nie chciał puścić. I prawdopodobnie po moim krzyku, aby uzyskać większą pewność, że nie zwieję, przeniósł ręce na moje nadgarstki. Czy Harry był doskonale świadomy czerwonych ran na skórze mojego lewego nadgarstka, czy zapomniał o tym w przypływie gniewu, nie wiedziałam. Pisnęłam i zagryzłam wargę, gdy jego ręka ściskała mój nadgarstek, a bandaż nie działał amortyzująco.
- Ranisz mnie – mruknęłam przygnębiona, że byliśmy pod okiem jego przyjaciół.
Jego twarz zbladła i natychmiast zdjął dłoń. Ale potem chyba zdał sobie sprawę z tego, że wyglądał, jakby mu zależało, i jego złość powróciła.
- Nie bolałoby, gdybyś się nie pocięła.
Odetchnęłam, niejasno słysząc, jak Louis każe Emmie iść pobawić się z Kluskiem, a byłam ledwie świadoma bólu w klatce piersiowej na jadowite słowa Harry’ego.
Mogłabym odpowiedzieć, ale jedyną odpowiedź, o której myślałam to „nie pocięłabym się, gdybyś mnie nie porwał”, a naprawdę nie chciałam wypowiedzieć tego na głos. Poczułam się zraniona, że użył tego przeciw mnie; bolało mnie. A nie powinno, bo to prawda. Albo może chociaż w pewnym stopniu.
- Wystarczy – burknął nagle Louis, robiąc krok w naszą stronę i spoglądając na Harry’ego. – To było nie na miejscu, a już szczególnie przed Emmą.
Wiedziałam, że gniew Harry’ego odmówił zniknięciu, ale zdawał się rozumieć, że Louis z poważną miną nie odpuści. Louis zawołał Kluska, który wbiegł na koc. Pozostali zaczęli rozmawiać, najpewniej starając się zignorować zaistniałą sytuację. Pochyliłam się, a rozdrażnienie, smutek i złość, i różne inne emocje popędzały moje działania.
- Trzymaj – splunęłam, bezsilna wobec goryczy i jadu, jaki przyjęły moje słowa, a następnie umieściłam Kluska na rękach Harry’ego. – Pomyślałam, że chciałbyś za to położyć go na mnie.
Ciemne oczy Harry’ego zwęziły się, zrobił krok na przód i mocno złapał moją brodę swoją ręką. Próbowałam się odsunąć, jednak pociągnął moją głowę do przodu i nasze oczy się spotkały.
- Nie kuś mnie, kurwa – warknął.
Starałam się utrzymać złość, jak również czułam irytację i rozdrażnienie, które jednak szybko zanikały i zamiast tego odczuwałam jedynie smutek. Byłam przygnębiona i zniechęcona, zauważając, ile miał do mnie zaufania, ale musiałam się dowiedzieć, co się zmieniło. Dopiero co kazał mi iść bawić się z Emmą, dopiero co widziałam sympatyczny błysk w jego oku i uśmiech. Pochylałam się, przyciskając moje usta do jego w prostym pocałunku. Cholera, co wydarzyło się w tak krótkim czasie? Gdzie zniknął tamten Harry?
Moje ciało, wcześniej spięte, teraz bezwładnie upadło. Oderwałam się od jego mrocznych oczu i spojrzałam w dół. Już mi go brakowało.
Nienawidziłam złego Harry’ego. Nienawidziłam, gdy działał pod wpływem gniewu; gdy żyły były widoczne na jego szyi, a emocje całkowicie go pochłaniały. Nienawidziłam, gdy chwytał mój podbródek, pozbywając się wszelkiej łagodności. Nienawidziłam, gdy zmuszał mnie, bym spojrzała mu w oczy, nie te zielone, lecz ciemne, od których biła wściekłość.
Przez chwilę pragnęłam go przeprosić, żeby zobaczyć innego Harry’ego. Chciałam błędnie powiedzieć, że mi przykro, bo pomyślałam, że może to go uspokoi, ukoi gniew i przywróci słodkiego i zabawnego Harry’ego; wszystko, byleby przestał zachowywać się jak typowy porywacz.
Ale potem mentalnie pokręciłam głową, rezygnując z tego pomysłu. Byłam rozczarowana i ociężała. Nie powinnam chcieć się wycofać i przeprosić na rzecz ratowania Harry’ego.
Nie chciałam pogarszać sytuacji. Nie powinnam oczekiwać zaufania Harry’ego ani nawet mieć nadzieję.
Usta pozostały zamknięte. Czekałam, aż zrobi jakiś krok; krzyknie na mnie albo pokaże swoje podrażnienie szorstkim gestem, który spowodowałby tęsknotę za jego słodką czułością. Cicho westchnęłam, gdy uścisk odrobinę zelżał. Cofnęłam się, napierając na jego ręce, by mnie puścił, jednak on przyciągnął mnie jeszcze bliżej siebie. Spojrzałam mu w oczy, zdezorientowana, że spomiędzy jego warg nie padają żadne słowa, ale już przekraczając moje oczekiwania, gdy nasze oczy się spotkały, przycisnął kciuk do wierzchu mojej dłoni, zataczając na niej małe koła.
Tym razem to Harry westchnął.
- Możesz iść? – cicho zapytał.
Przełożyłam nacisk na kostkę, skrzywiłam się i pokręciłam głową. Nie wiedziałam, co musiałam zrobić; może ją skręciłam albo po prostu źle stanęłam. Harry zmarszczył brwi i zerknął w dół, aby ocenić szkody, jednak miałam na sobie długie dżinsy, które skutecznie mu to uniemożliwiły. W końcu bez słowa chwycił mnie w pasie i oparł sobie na biodrach, a ja automatycznie splotłam dłonie na jego karku. Jedna z jego dłoni spoczywała pod moim tyłkiem, zaś druga na plecach, kiedy ja oparłam głowę na jego piersi.
Byliśmy pogrążeni w ciszy. Harry niósł mnie, idąc do samochodu Louisa, gdy przerwałam trwający spokój nieśmiałym tonem.
- Proszę, nie bądź na mnie zły – poprosiłam.
Nie odezwał się. Pozostawił mnie zastanawiającą się nad tym, w jakiej sytuacji się znajdowałam i co się stanie.

~*~

Ani ja, ani Harry nie mówiliśmy nic w drodze do domu. Zayn i Liam byli w jednym samochodzie (byłby jeszcze Niall, ale nas zostawił, a ja wciąż nie wiedziałam dlaczego), zaś Harry, Louis, Emma i ja w drugim. Louis utrzymywał rozmowę z Emmą, rozumiejąc, że nie chcemy gadać po tym, co się wydarzyło.
Siedziałam z głową opartą na oknie, bezcelowo wpatrując się w mijający świat. Nie byłam wstanie oprzeć się wrażeniu smutku, tonącego uczucia ciężkości na nagłą i ostrą reakcję Harry’ego. Chciałam płakać, żeby coś poczuć albo chociaż wiedzieć, że mogę poczuć, ale łzy nie przyszły, a ja skarciłam siebie za tak żałosną potrzebę płaczu. Czego ja się spodziewałam? To było oczywiste, mój i Harry’ego… związek, o ile można było to tak nazwać, co nie było normalne w tych okolicznościach, lecz mieliśmy intymne momenty. Wiele słodkich pocałunków, nawet spaliśmy w jednym łóżku, i nikt nie słyszał słowa protestu z mojej strony.
Nasza sytuacja była zagubiona i przez to prawie zapomniałam, że Harry mnie porwał, był moim prześladowcą, i to sugerowało, że nie może mi ufać. Tak jak ja nie mogłam ufać jemu, ale ufałam, co dziwne.
Myślałam o tym, czy może być gorzej, czy ktoś znajdował się w gorszej sytuacji. Myślałam o tym, jak Harry mógłby bić mnie każdego dnia, zmuszać do robienia rzeczy, których bym nie chciała, głodować, pozbawić prostych potrzeb w życiu codziennym. Myślałam o tym, że jak na porywacza, zaprzecza wszystkim stereotypom. Ale nawet jeśli ludzie mieli gorzej, to nie zmienia tego, co miałam ja.
Dotarliśmy do domu, Louis przypomniał Harry’emu, żebyśmy wpadli do niego później, a Emma dała mi buziaka, licytując pożegnanie ze mną. Spróbowała wyciągnąć wstążkę z włosów i mi ją oddać, ale lekko się uśmiechnęłam i pokręciłam głową.
- Zatrzymaj ją, wygląda lepiej na tobie – powiedziałam cicho, posyłając jej jeszcze ciepły uśmiech, kiedy Harry podszedł do drzwi od mojej strony. Otworzył je, pochylił się i pocałował Emmę w czoło, po czym wziął mnie w ramiona, niosąc w tej samej pozycji co wcześniej i zobaczyliśmy, jak chwilę potem samochód odjeżdża.

~*~

- Jesteś na mnie zły – zauważyłam spokojnie.
Harry i ja ledwo się do siebie odzywaliśmy, odkąd wróciliśmy. Usiadłam na kanapie, i Harry zostawił mnie samą na moment, zanim wrócił z zimnym okładem i zestawem pierwszej pomocy. Moje buty zostały zdjęte, a skarpetki zsunięte poniżej kostki. Harry nic nie mówił, kiedy zmarszczka na jego czole się powiększała. Poczułam się zniechęcona, że nie odpowiadając, potwierdził moje przypuszczenia. Przycisnął kompres do kostki i trzymał przez kilka minut, rozważając werdykt w głowie.
- Po prostu myślę, że jest skręcona. Będzie dobrze. – Było wszystkim, co powiedział.
Pokiwałam głową, zdjął okład, i spojrzałam w dół, zauważając, że jest spuchnięta. Cicho wzdychając, uniosłam wzrok, by spotkać patrzącego na mnie Harry’ego. Spoglądał na mnie przez chwilę, a ja nieśmiało utrzymywałam jego spojrzenie, gdy chęć przeproszenia go znowu wyrywała się na powierzchnię.
To nie było jak wczoraj, ani nawet rano. Harry i ja byliśmy coraz bliżej i to było prawie podświadome, bo nie zdawałam sobie z tego sprawy, jednak wykonał nawrót i został lodowaty jak nigdy.
- Za niedługo jedziemy do Louisa, a na razie połóż tę kostkę.


Nie odzywał się do mnie po tym. Założyłam, że może myślał. Wpatrywał się w telefon, okazjonalnie wychodząc z pokoju, podczas gdy ja cały czas siedziałam na kanapie z Kluskiem na kolanach. Patrzyłam na telewizor bez celu, bo nie oglądałam niczego. Harry coś zrobił i telewizor wydawał jedynie szum. Nie wiedziałam, kiedy to się stało, ale w pewnym momencie po prostu zamknęłam oczy i zaczęłam zasypiać.
- Jedziemy do Louisa.
Podniosłam głowę i otworzyłam oczy, słysząc ochrypły głos Harry’ego przede mną, dopiero teraz zdając sobie sprawę z tego, że Klusek sobie poszedł. Zmarszczyłam czoło, gdy poczułam zimny metal na nadgarstku. Odwróciłam się i spojrzałam na kajdanki oplatające mój kościsty nadgarstek. Zamieszanie było widoczne na mojej twarzy. Zerknęłam pytająco na Harry’ego i stwierdziłam, że wyraz jego twarzy jest obojętny, bez emocji.
- C-co ty robisz? – spytałam cicho.
- Nie mogę pozwolić ci uciec – powiedział tak, jakby była to najbardziej oczywista rzecz na świecie.
Zmarszczyłam brwi, rozchyliłam wargi i patrzyłam z niedowierzaniem na mojego porywacza, który wydawał się kompletnie zapomnieć o ostatnich dniach. Spędziłam z nim wczoraj dzień, trzymając się za ręce, i w ogóle nie miałam zamiaru uciekać.
Nie jeden raz próbowałam uciec. Do diabła, nawet o tym nie myślałam. Harry nie zakuł mnie, kiedy ryzykowaliśmy na ulicach Londynu. Zostawił mnie samą, gdy poszedł kupić lody, i mimo że nie był zbyt daleko, znalazł dla mnie zaufanie. Dlaczego teraz było inaczej?
- Nie zamierzam – odparłam; mój grymas nie znikał.
Spojrzałam na niego w zupełnej dezorientacji, nie do końca wierząc, że zapomniał o wczorajszym dniu. Zaniedbał fakt, że nie uciekłam.
- Wiem, że nie – mruknął – nie możesz.
Może to było idiotyczne, zostać z porywaczem. W takim razie, czemu nie uciekłam? Gdybym została, porzuciwszy wszystkie próby znienawidzenia go, to bolałoby bardziej, niż gdybym uciekła? Gdybym została, uciekłabym potem? Zostawiłabym go? Chciałam tego?
Boże, on jest taki mylący.
Odczuwałam złość, bo byłam tak zdezorientowana, ale i wściekłość, bo mi nie ufał. Nie powinien, oczywiście, byłam zakładnikiem czy czymkolwiek chciał. Nie powinien mi ufać, ale to nie znaczyło, że mnie to nie bolało.
- I tak nie mogę uciec z tą kostką – wymamrotałam, pokazując moje nieszczęście.
Westchnął.
- Nie daję żadnych szans.
Westchnęłam.
- Nie zakułeś mnie wczoraj.
Zmrużył oczy, uwalniając spomiędzy warg ciężkie i zniecierpliwione westchnienie. To nie potrwa długo, aż się złamie, mimo że na zewnątrz jest chłodny i spokojny. Wiedziałam, jak nikt inny o jego bezpieczniku. Nie potrzebował dużo, by zadać cios. Czasami jego gniew był poza jego kontrolą.
- Zdaję sobie sprawę z tego, że ci ostatnio pobłażałem, ale teraz myślę, że może nie powinienem – powiedział stanowczo, traktując mnie, jakbym miała pięć lat.
- Chodzi o wcześniej? Bo nawet nie uciekłam.
- Ale mogłaś.
- Ale tego nie zrobiłam! – zapłakałam z irytacją.
Wstałam i wyrwałam rękę z jego uścisku; część kajdanek, która została wolna, zakołysała w powietrzu. Rozdrażnienie było obecne w nas obu, gdy on wpatrywał się w dół, a ja zmrużyłam oczy.
- Zmień nastawienie, Birdy – rozkazał surowo.
- Zostaję tu – splunęłam.
Czy byłam nierozsądna? Powinnam się mu podporządkować, gdy pierwszy raz dostrzegłam jego złość, gromkie słowa, wargi zaciśnięte w cienką, prostą linię?
Porwał cię! – krzyczał mój mózg. Miałam przyjemność widzieć, jak tracił kontrolę; żadnego humoru w oczach, żadnego uśmiechu, uroczych dołeczków.
Tęskniłam za nim.
Jeszcze raz przyszła myśl o przeproszeniu. O wycofaniu się, powrocie do mojego nieśmiałego „ja”. Dużo czasu przy Harrym byłam nieśmiała i bojaźliwa, mimo ograniczania argumentów i konfrontacji. Wydobył ogień głęboko we mnie, na nowo go rozpalając, gdy energia była namacalna, emocje wirowały wokół nas.
- Nie denerwuj mnie, kurwa, teraz, Birdy. Nie chcę tego zrobić – warknął; gniew był wyczuwalny  jego głosie tak, jak widoczny w oczach.
Nienawidziłam tego. Nie jego, tylko sposobu, w jaki się zachowywał, gdy taki był.
Czy zupełnie zapomniał, że wczoraj nie zdradziłam jego zaufania? Nawet nie dzisiaj. Poczułam się dotknięta, zraniona i zła, że mnie porwał, a ja, ignorując cała logikę i racjonalność, zrobiłam wbrew mojej woli i zostałam. Siedziały we mnie gniew i ból, że Harry nie potrafił tego docenić, że po prostu nie potrafił mi zaufać.
- Dlaczego nie możesz mi zaufać?! – płakałam.
Byłam zdesperowana i pragnęłam odpowiedzi. Zrozumiałam, że Harry musiał być taki przez straszną przeszłość, która spowodowała u niego brak zaufania, ale po dniu, który mieliśmy, co się nagle zmieniło? Czemu ufał mi wtedy, a teraz nie?
- Musisz pamiętać o swojej pozycji. Nie uciekniesz.
Zmarszczyłam brwi, szybko mrugając, by łzy nie wypłynęły z moich oczu. Złość przekręciła ton jego głosu, kiedy mówił przez zaciśnięte zęby i zdawałam sobie sprawę z tego, jak wiele kontroli go kosztuje, aby na mnie nie krzyknąć.
Ja jednak nie miałam czasu dla samokontroli.
- Nie zamierzałam! – krzyknęłam. – Nie zrobiłam tego wczoraj. Nie zrobiłam tego na zakupach z Louisem i nie miałam zamiaru uciekać dzisiaj, ale teraz myślę, że powinnam!
Zanim mogłam zarejestrować, co się dzieje, poczułam ból w kostce, gdy zostałam popchnięta do tyłu, a plecy zderzyły się ze ścianą. Harry wykorzystał ten moment i skuł moją drugą rękę. Oba nadgarstki przycisnął do swojej piersi, kiedy ja próbowałam się uwolnić, ale Harry nie ruszył się nawet w najmniejszym stopniu. Moje starania były daremne, zaś jego budowa była silna, a ramiona po moich bokach, dociskając ręce do ściany, zapewniały, że nigdzie nie pójdę.
Czekałam na jego zły, ochrypły głos krzyczący na mnie. Czekałam na jakąkolwiek odpowiedź, lecz jego usta pozostały zamknięte. Patrzył na mnie z powagą, zaciskając wargi.
- Masz rację. Dlaczego po prostu nie wrócimy do ciebie będącego jedynie moim porywaczem i mnie będącą małą, przestraszoną dziewczyną, która czuje się urażona w każdy sposób…?
Moje słowa przepełniały jad i gorycz, były zimne i twarde na zewnątrz, ale w środku miękkie i zdesperowane, jednak zostały przerwane, gdy usta Harry’ego ukradły koniec mojego zdania.

_____________________________

Okej, wow. Dopiero, co skończyłam tłumaczyć, już myślałam - byłam pewna - że się nie wyrobię, ale się udało. Ale hej! gdzie komentarze? Byłoby nam bardzo miło, gdybyście doceniali naszą pracę, szczególnie teraz, w czasie roku szkolnego, kiedy jest dużo nauki.  


Tak, doceńcie pracę Wasp, pierwszy raz od dłuższego czasu w całości przetłumaczyła rozdział! Kiedyś doszliśmy do ponad 40 komentarzy, nie wiem jak wy, ale ja chciałabym to powtórzyć.
I pomiędzy Birdy, a Harrym znów jest spięcie. Cóż, dość brutalne :)
Och o mało nie zapomniałam. ASDFGHJKL. 50k wejść, ojej, dziękujemy! ~ Hope Falling



Zostaw po sobie komentarz.
Możesz również wyrazić swoje zdanie na twitterze z hashtagiem #LittleBirdPL.

39 komentarzy:

  1. Nie ogarniam zachowania Harry'ego. Tu ją szturcha itd , a nagle ją całuje. Kurcze chce już następny rozdział. Ciekawa jestem reakcji Birdy.

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny. już nie mogę doczekać się kolejnego. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Szybko next!! Fajny rozdział ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. no no jak widzę dzikooo :D czekam na kolejny oczywiście z niecierpliwością i oczywiście dziękuję że tłumaczycie <3 tak jest że wiele osób czyta ale nie komentuje...niestety ;/ ale nie zrażajcie się są osoby, które czytają z zapartym tchem i czekają tylko na dalsze rozdziały, które tak cudownie tłumaczycie ♥♥♥♥
    DZIĘKUJĘ! :*
    ~Zoltrina

    OdpowiedzUsuń
  5. harry jest chyba bipoarny
    czekam na następny rozdział i pozdrawiam xx

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejki nie lubie kiedy harry najpierw jest taki kochany i slodki i wgl a potem nagle taki zly... no przeciez birdy nie chciala uciec noo... :/
    W kazdym razie juz nie moge sie doczekac nastepnego rozdzialu! :3 @klaudia_0304

    OdpowiedzUsuń
  7. Lol, musiałam usunąć cały swój komentarz, bo zabrzmiałam jak niewyżyta 8- latka, nadmiar emocji ssie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Harry ona nie chciała uciec xd ty debilu -,-
    Kocham to opowiadanie i czekam na nexta xd :*

    OdpowiedzUsuń
  9. omg harry ty cwelu :D jak mozesz byc taki podly dla birdy

    OdpowiedzUsuń
  10. Boże , Harry jesteś czasami taki głupi .
    Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Boskie tłumaczenie, czekam na nie co tydzień
    Kocham je i bardzo was cenie za to, że poświęcacie czas na tłumaczenie go
    pozdrawiam i kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Jejku jak ja dawno nie komentowałam czuję się winna :x
    Rozdział świetny już nie mogę się doczekać następnego jalwmfna

    OdpowiedzUsuń
  13. Wstretny Harry, ale potem pocalunek !
    Aaa jak slodko !!❤💚💜💙💛
    Juz nie moge sie doczekac nexta XD zobaczymy co Birdy na to, ale pewnie odwzajemni ....
    J.

    OdpowiedzUsuń
  14. YGh! czemu on ma do niej zawszee jakieś spiny.. Podziwiaam, że Birdy go znosi -,-
    Czekam na kolejny! :)

    OdpowiedzUsuń
  15. boski, boski, boski rozdział !! serio, naprawdę uwielbiam to fanfiction i wasze tłumaczenie i nie mogę się doczekać następnego rozdziału, a harry czasem też mnie przeraża ;) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  16. Boże ja juz chce kolejny rozdział pls

    OdpowiedzUsuń
  17. Super rozdzial,ale nie rozumiem Harrego, myslal ze chce uciec,ale powiedziala mu o wszystkim, ze chciala pobiec po patyk,a on i tak dalej nie mogl odpuscic :/
    Ta scenka w parku- on jest pojebany xd
    I jeszcze w domu , kajdanki, czy on do reszty oszalal ?!
    Dobra, swietny rozdzial, dziekujemy ze tlumaczycie, jestescie kochane :*

    OdpowiedzUsuń
  18. Super rozdział nawet nie wiesz jak bardzo jestem ci wdzięczna za przetłumaczenie go.Chciałabym żeby w końcu byli ze sobą :3. A ta końcówka awww...... <3 matko po tamtym rozdziale myślałam, że hazza się ogarnie a ten co?
    Ni nic nexta misiak :* szkoda że dopiero za tydzień :9

    OdpowiedzUsuń
  19. UUUUUUUUUUUUU BĘDZIE SEX !!!! *_____*

    OdpowiedzUsuń
  20. <3 dlaczego to jest takie wciągające?!czekam na nexta ;*

    OdpowiedzUsuń
  21. Nie nadazam za nimi;oo raz jest super a raz omg jakby mieli sie zabic. Rozdzial jak zwykle super, czekam nn. (Bedzie seks*.*?)

    OdpowiedzUsuń
  22. omg świetne, a szczególnie końcówka, ja tu czekam na hot scenę +18 hahaha

    OdpowiedzUsuń
  23. Ona nawet nie dał jej nic wyjaśnić! Po prostu on jest bipolarny!! Głupi!! I dobrze, że Birdy mu się postawiła.
    Czekam na kolejny rozdział :)
    Pozdrawiam;*

    OdpowiedzUsuń
  24. A jednak nie chciała uciec. Ale Harry jak widać w to nie wierzy...
    Dlaczego on nie może zawsze być tym słodkim, opiekuńczym Harrym, tylko okrutnym i zimnym porywaczem? ;(
    Końcówka mnie rozwaliła ;o Nie sadziłam, że w takim momencie Styles ją pocałuje *o* Szok! :D
    Boski rozdział xx
    Pozdrawiam, @droowseex

    OdpowiedzUsuń
  25. Super, czekam na kolejny rozdzial<3

    OdpowiedzUsuń
  26. Dziękuje za rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  27. Hsksakjahahjfkfksjah <3

    OdpowiedzUsuń
  28. Moje ulubione ff :D Dzięki za tłumaczenie :)

    OdpowiedzUsuń
  29. będzie dzisiaj nowy?

    OdpowiedzUsuń
  30. <3 czekam na następny ;**

    OdpowiedzUsuń
  31. DLACZEGO DO KURWY NĘDZY NIE MA NOWEGO NOZDZIAŁU ?!?!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dlaczego, do kurwy nędzy, tak agresywnie? Hm?

      Usuń
    2. Bo do kurwy nędzy nie ma nic ! Nawet pierdolonej notki ! ;)

      Usuń
  32. OMFG
    https://pbs.twimg.com/media/B0FWUJNCQAIiDST.jpg
    PATRZCIE NA NR 11!
    OMFGG
    LITTLE BIRD TAK BARDZO
    MOCNO
    <3

    OdpowiedzUsuń
  33. Mimo wszystko uważam że Birdy postępuje głupio i lekkomyślnie 😲

    OdpowiedzUsuń
  34. I 💜 Hirdy!
    Faktycznie troszkę brutalnie...
    Lajf is brutal,
    And full off zasadzka's,
    And somtajms kopas w dupas,
    But są chwilę dla których warto -
    LAJF ✌

    OdpowiedzUsuń