Son

sobota, 20 września 2014

Rozdział 24 - Wspomnienia

- Zabieram cię dzisiaj na zewnątrz – mruknął cicho Harry.
Jego ręce głaskały moje włosy, zapewniając mi poczucie bezpieczeństwa i ochrony, masując z taką łagodnością skórę mojej głowy, która spoczywała na jego klatce piersiowej. Ciepło promieniowało spod cienkiego materiału jego koszulki. Było wcześnie rano, gdy leżeliśmy w łóżku z nogami splecionymi z pościelą.
To jakby niepisana zasada, że teraz spałam z Harrym w jego łóżku. Nie omawialiśmy tego, po prostu automatycznie zignorował moje łóżko. Westchnęłam, próbując otrząsnąć się ze zmęczenia. Byłam rozdarta między zostaniem tu, bo pozycja była wygodna, a atmosfera spokojna, ale chciałam wyjść z Harrym, gdziekolwiek miałoby to być.
- Gdzie? – spytałam, ciekawość sączyła się z mojego tonu.
Harry zamruczał, przeczesując palcami moje włosy. Dzielnie nauczyłam się wierzyć, że to go pociesza i uspokaja. Zdałam sobie sprawę, że Harry lubił być blisko mnie, dotykać mnie, nawet w najbardziej niewinny sposób; jego usta przyciśnięte do mojego czoła w prostym pocałunku lub jego nos ocierający się o mój, co uwielbiałam.
- Londyn. – Usłyszałam śmiech w jego głosie. – Wiem, jak bardzo chcesz go zwiedzić.
Harry robił dobrą robotę, rozpraszając mnie i wydawało się, że teraz coś między nami się zmieniło. Sama jego obecność wystarczała, by zapobiec złym myślom, dręczących mój umysł; jakby jego ramiona owinięte wokół mnie, jak tarcza chroniły mnie od wszystkiego, co negatywne. Wiedziałam o tym i to było zarazem przerażające i ekscytujące, i niepokojące, i … po prostu miłe.
- Chciałabym – powiedziałam, przechylając głowę tak, że mogłam się uśmiechnąć i nasze oczy się spotkały.
- Świetnie. Idź się przygotować, a ja poproszę Lou, by zajął się Kluskiem. Nie chcę zostawiać go samego.
Uśmiechnęłam się podnieceniem i niechętnie opuściłam ciepło Harry’ego i łóżko, pozostawiając go, by się przygotować. I zastanawiałam się, kogo Harry miał na myśli, mówiąc o pozostawieniu samego; Kluska czy Louisa.

~*~

Harry wybrał dla mnie strój. Kiedy wyszłam spod prysznica, na łóżku leżała kwiatowa sukienka, która sięgała mi do połowy uda wraz z długim, niebieskim kardiganem, czarnymi baletkami i dość żenującym stanikiem z dopasowanymi majtkami, które spowodowały, że moje policzki lekko się zaróżowiły. Nigdy przedtem nie widziałam żadnego z tych ubrań, ale doceniam ich dobór i zaskakująco dobry gust Harry’ego.
Wytarłam się i w pośpiechu przebrałam, podekscytowana wyjściem, dodając do stroju niewielką chustę; malinki na szyi niechętnie blakły.
Nałożyłam na rzęsy niewielką warstwę tuszu i trochę podkładu, co więcej doceniając, że miło by było włożyć w to trochę więcej wysiłku i noszenia odzieży, która nie nadawała się do chodzenia po domu i nic nie robienia.
Po wysuszeniu włosów, zostawiłam naturalne fale, opadające kaskadami na plecy i weszłam do salonu, znajdując Harry’ego, który z uśmiechem na twarzy drażnił Kluska, mały szczeniak zaszczekał radośnie, kiedy przetoczył go na plecy, bawiąc się z nim. Harry miał na sobie parę czarnych, obcisłych dżinsów, zwykły biały podkoszulek i czarny płaszcz. Jego loki były idealnym bałaganem na czubku głowy, a zielone oczy błyszczały, kiedy się do mnie odwrócił.
Wstał i w niespełna kilka sekund nasza bliskość dramatycznie wzrosła. I przypomniałam sobie, że Harry nie przejmował się przestrzenią osobistą i dość nienaturalnie czułam się wtedy komfortowo. Nie byłam zaznana z dotykaniem (w najbardziej niewinny sposób, jaki istnieje) przed Harrym, ale teraz czułam się mile zdenerwowana, gdy jego ramiona owijają się wokół mnie albo jego palce są ułożone pod moją brodą, kiedy chce przechylić moją głowę, albo gdy jego ciepły oddech podsyca skórę mojej szyi.
Jego oczy dokładnie mnie przesiąkły, pozornie zadowolone brakiem protestu jego doborem stroju. Ale potem jego wzrok wylądował na szaliku, zdobiącym moją szyję, który ukrywał zrobione przez niego malinki.
- A-a - skarcił, unosząc pytająco brwi.
Skrzywiłam się, ściągając brwi.
- A-ale t-to jest...
Uśmieszek pojawił się na jego usta.
- ...Wiem.
Zmarszczyłam głębiej czoło, myśl o spacerze po Londynie z siniakami zdobiącymi moją bladą skórę, to nie było zbyt dobre.
- To po prostu wygląda tak źle, jak zawsze. - ściągnęłam usta i lekko zwęziłam w podejrzeniu oczy. - Jesteś pewien, że nie poprawiałeś ich, kiedy spałam? T-to wygląda, jakby w ogóle się nie goiło. Wygląda, jakbym się uderzyła w szyję.
Chrapliwy śmiech Harry'ego wypełnij moje uszy, kiedy spojrzał z wymalowanym na swojej twarzy rozbawieniem.
- Zrobiłem to dobrze, nie? - uśmiechnął się. - Co Lou powiedział, że Niall mówił?
Udawał, że przez chwilę się zastanawia, a moje policzki przybrały kolor jasnego różu.
- Poturbowanie przez niedźwiedzia. - powiedział, niepowtarzalny humor rezonował z jego oczach, a żartobliwość ociekała z jego tonu.
- Przestań się z tego śmiać - powiedziałam, marszcząc brwi, nie przejmując się wzrastającą temperaturą na moich policzkach.
Znów zachichotał, a ten dołeczek w lewym policzku pokazał się.
- Przepraszam - powiedział, zanim kolejny wielki uśmiech rozprzestrzenił się na jego twarzy. - To po prostu wygląda na tobie bardzo dobrze.
Spojrzałam na niego, rozpaczliwie walcząc z rumieńcami na policzkach, spowodowane speszeniem.
- Zamknij się - wymamrotałam.
- Dobra, dobra... przepraszam, kochanie - uśmiechnął się, wyciągając szyję i złożył na moim nosie przepraszający buziak, zanim potarł swoim o mój. Bezskutecznie próbowałam utrzymać gniewny wyraz twarzy, ale moje usta mnie zdradziły, ciągnąc do nieśmiałego uśmiechu.
Harry delikatnie zdjął z mojej szyi szalik, zbierając w swoją dłoń moje włosy i usiadł na kanapie. Położył chustę na kolanach i wziął z szafki gumkę, związując włosy po przeciwnej stronie dużego oznaczenia i puścił je luźno związane w kucyk, a zbłąkane kosmyki opadły na moją twarz. To nie było żadną tajemnicą, że chciał, żeby każdy widział malinki.
Bez zarzutu mu na to pozwoliłam i patrzyłam, jak wziął kawałek niebieskiej wstążki, która leżała obok gumki i związał ją w kokardkę u dołu kucyka. Miałam wrażenie, że Harry lubił zwiększać moją niewinność.
- Tylko na teraz, włożę to do kieszeni - powiedział, wstając i złożył uspokajający pocałunek na moim policzku.

~*~


W zachwycie patrzyłam przez okno samochodu Harry'ego na ruchliwe ulice, prowadzące do centrum Londynu, które wydawały się promieniować zaraźliwym, świątecznym zachwytem. Zawsze kochałam Londyn, ale nigdy nie miałam okazji go zwiedzić. Ogarnęło mną szczęście, że nareszcie miałam okazję. Nigdy nie przyszło mi do głowy, że ze wszystkich ludzi zaoferował mi to mój porywacz.
Wszelkie obawy i myśli poszły w zapomnienie, kiedy świeciło słońce. Promieniując szczęściem, cieszyłam się jego ciepłem i wraz z Harrym uciekliśmy do centrum miasta, robiąc niezliczoną ilość głupich zdjęć, pokazując śmieszne miny i ignorując wszystko, co wydarzyło się wcześniej, kiedy zagubiliśmy się w pięknym, beztroskim dniu. 
Uśmiech rozprzestrzenił się po mojej posturze, kiedy wpatrywałam się w świat za oknem. Wiedziałam, że będąc na zewnątrz mogę oddychać świeżym powietrzem, które wystarczyło, aby spowodować kołatanie sercem, ale nie byłam w ogródku czy na drodze do Louisa domu. Cieszyłam się tym momentem, kiedy zaparkujemy na parkingu i będę mogła być świadkiem wszystkiego, co Londyn miał do zaoferowania.
- Ale fajnie - mruknęłam bardziej do siebie, walcząc z pragnieniem przyciśnięciem dłoni do szyby - bardzooo fajnie. 
Niski, chrapliwy śmiech przeniósł moją uwagę z szyby do chłopaka o kręconych włosach. Odwróciłam się do niego, a mój wzrok powędrował do uśmiechu na jego ustach. Na chwilę oderwał wzrok i spojrzał na mnie z rozbawieniem na twarzy. 
- Jesteś jak szczeniaczek - skomentował żartobliwie. - Uważaj, kochanie, bo przez twoje skakanie, zaraz w siedzeniu nie będzie sprężyny. 
- Ha-ha - odparłam sarkastycznie, nie zdając sobie sprawy, że faktycznie lekko podskakiwałam. Na policzki wkradł się niewielki rumieniec, a ja przestałam, zamarłam w fotelu, próbując zdusić w sobie wszystkie emocje. Moje nieśmiałe „ja” wprawiło się w zakłopotanie, że pozwoliłam sobie na takie wyrażenie uczuć. Naturalnie wycofałam się trochę do swojej skorupy, czując swoją nieśmiałość.
- Nie przestawaj - powiedział nieco rozczarowany. - Jesteś słodka, kiedy czymś się cieszysz. To fajne, gdy jesteś beztroska.
Uśmiechnęłam się wstydliwie, ale otucha Harry'ego sprawiła, że poczułam się lepiej. Mój wzrok skupił się na Harrym i nie interesowało mnie już, co znajduje się na zewnątrz, a kolejne uczucie podniecenia przepłynęło przeze mnie, kiedy zdałam sobie sprawę, że samochód zmierza w kierunku parkingu.
- Birdy.
Odwróciłam się w jego stronę, a mój uśmiech zmalał na jego poważną minę.
Wiedziałam, że zawsze przypominał mi, jakie będą skutki mojego nieposłuszeństwa. Jego usta uformowały się w cienką linię, a potem otworzył je, żeby wypuściły one ostrzeżenie. Jego postura oziębła i zapewne znów zostałabym uświadomiona swojej i jego pozycji. Chciałabym przypomnieć, że byłam przetrzymywana przez Harry'ego, mojego porywacza, mojego kędzierzawego porywacza, który trzymał mnie w klatce.
Moje wnętrze stało się ciężkie przez nagły przypływ smutku.
Spojrzał na moją twarz; jego ekspresja zmiękła, a znaczna ilość powagi zniknęła. Zaoferował mi mały uśmiech, całkowicie lekceważąc to, co miał powiedzieć.
- Bądź dla mnie dobrą dziewczynką.
W jego głosie nie było cienia chłodu, nawet ostrzeżenia, ale sposób w jaki to wypowiedział, brzmiało prawie jak pytanie, a nawet pretekst.
Mały uśmiech szarpał moimi ustami, kiedy pokiwałam głową, biorąc jego dłoń w swoją.
Harry nie puścił mojej ręki. Jego uścisk nie był silny, pomimo naszych splecionych palców i co jakiś czas lekko ściskał ją, jakby sprawdzając czy wciąż z nim jestem, jakbym miała rozpłynąć się w powietrzu, jakby nie mógł uwierzyć, że tego nie zrobię. To powinno być irytujące, ale czułam dziwny smutek, że myślał o moim zniknięciu, jakby wierzył, że mogłabym to zrobić - może tak było? Oddałam uścisk, dając gwarancję, której potrzebował.
Gdyby puścił moją dłoń, wydawałby się przerażony, aby przenieść ze mnie wzrok, nawet jeśli stałabym przed czy obok niego.
- To dziwne uczucie być tutaj - powiedziałam losowo, częściowo dlatego, że myślałam na głos, a częściowo dlatego, że Harry szukał czegoś w swojej torbie i chciałam żeby wiedział, że wciąż tu jestem. Spojrzał w górę, na chwilę zaprzestając szukania.
- A dlaczego tak jest?
Wzruszyłam lekko ramionami, opuszczając wzrok Harry'ego, aby rozejrzeć się dookoła.
- Nie wiem - odpowiedziałam spokojnie - choć to dobre uczucie.
Dał mi krzywy uśmiech.
- To fajnie.
Wrócił do poszukiwania, dopóki nie wyciągnął z torby aparatu. Przechyliłam głowę, posyłając pytające spojrzenie, zastanawiając się, dlaczego chciałby zrobić zdjęcia.
- Co...? - Zaczęłam.
Uśmiech rozprzestrzenił się na twarzy Harry'ego, oczy zabłysnęły, a w policzku pojawił się dołeczek.
- Stworzymy wspomnienia, mały ptaszku.

~*~

Nie myślałam o tym, kiedy wyszłam ze swoim porywaczem, nawet nie myślałam o tym, żeby puścić jego dłoń i uciec w przeciwną stronę, znikając w tłumie, gdzie łatwo byłoby wydostać się z jego szponów. Takie myśli nie znajdowały się w mojej głowie - tak naprawdę to żadne. I nawet nie wyobrażałam sobie, jak szalone jest, że ich nie było.
- Harry, spójrz! - zawołałam radośnie.
Pociągnęłam go za rękę w stronę dwóch mężczyzn, stojących przed piękną bramą budynku.  
Moje spekulacje w związku ze strażnikami i ich nienaganną postawą, były prawidłowe. Stanęłam przed dwójką mężczyzn, całkowicie zafascynowana ich ubraniami i obecnością. Nawet nie mogłam wytłumaczyć mojej fascynacji, ale od najmłodszych lat, kiedy widziałam młodych, wysokich mężczyzn w telewizji, podziwiałam ich zachowanie i cierpliwość, wiedząc, że to zadanie było trudniejsze niż mogłoby się wydawać.
Mocno trafne, jaskrawe, czerwone marynarki trzymały się ich wybudowanych, rzeźbionych postaw, a złote guziki porządnie zdobiącej tkaniny znajdowały się na szerokich ramionach. Zwykłe czarne, proste spodnie ubrane były na ich nogi, a buty na stopy.
Z zaciekawieniem wpatrywałam się w pierwszego mężczyznę, jego twarz nie wyrażała żadnych emocji, nieruchome jak kamień. Jego wzrok nie koncertował się na niczym szczególnym, ale jego oczy odmówiły ruszenia się. Jego postawa była niesamowita, ramiona lekko w tyle, prosty kręgosłup i dumnie uniesiony podbródek. Jego usta ustawione były w idealnej, prostej linii i nawet w najmniejszym stopniu nie drgnęły, oczy nie raz zalśniły zaciekawionej i zafascynowanej dziewczyny przed nim.
- Birdy? Birdy?
Ledwie byłam świadoma, że Harry próbuje zwrócić moją uwagę, gdyż całkowicie urzekł mnie człowiek przede mną, obok swojego bliźniaka. Zastanawiałam się, jak udało mu się dostać tę pracę. Przeszedł jakieś szkolenie? Jak długo miał tu stać? Czy w opisie stanowiska pracy nie wolno było mu się uśmiechać, śmiać, czy rozmawiać? Nie znudzi się? Nie będą boleć go nogi? Wiedziałam, że nie będzie stał tu dwie minuty. Gdybym była na jego miejscu, to byłabym niespokojna, głodna, śmiałabym się z niczego lub musiałabym siusiu od razu, gdy zaczęłabym zmianę.
A potem zaczęłam się śmiać.
Chichot opuścił moje usta, gdy nagle poczułam czyjąś dłoń lekko szarpiącą mnie za ramię, więc się odwróciłam. Instynktownie wydałam z siebie pisk, zamykając oczy i marszcząc nos. Zatoczyłam się do tyłu. Rozległ się kolejny krzyk, gdy przygotowałam się na cios, ale ręka znalazła się na moich plecach, a ja uniosłam powieki, by spotkać parę szmaragdowych oczu.
Przypomniałam sobie, kiedy Harry po raz pierwszy uratował mnie przed upadkiem, jednak wpadłam w głębię jego oczu i zostałam stracona. Po raz kolejny, pomyślałam o tym, jak wiele rzeczy się zmieniło.
Harry pomógł mi odzyskać równowagę, i gdy stałam już na nogach, zauważyłam, ze trzyma dwa lody w jednej z jego dużych rąk. Zmarszczyłam czoło w błędzie, zanim nie zauważyłam, że van z lodami zaparkował niedaleko nas, a wokół nas nikogo nie było. Uśmiech ozdobił moje usta, a przyjemne ciepło rozprowadziło się w mojej piersi, kiedy stwierdziłam, że Harry ufa mi na tyle, by zostawić mnie choć na chwilę samą.
- Masz lody – powiedziałam w końcu.
Skinął głową, wręczając mi loda z dodatkową posypką. Nie miałam pojęcia, skąd wiedział. Kochałam dodatkowe kropki na gałkach i nie miałam zamiaru narzekać. Moja dłoń z powrotem znalazła się w jego, a on poprowadził nas przez tłumy zapracowanych ludzi, po czym usiadł na małej ściance obok uroczego sklepu. Zrobiłam to samo, zajadając się lodem i spojrzałam na niego lekko zdezorientowana, gdy usłyszałam trzask aparatu.
- Masz trochę… - urwał, a na jego ustach błądził uśmiech.
Chciałam dotrzeć wolną rękę na czubek nosa, gdzie było, jak się domyśliłam, trochę loda, jednak ręka Harry’ego uniemożliwiła mi to.
- Ah, ah, rozumiem.
Jego uśmiech nie słabł, gdy pochylił się do mnie i wcisnął usta w mój nos w prostym pocałunku. Zachichotałam, potrząsając głową, gdy Harry oblizał wargi, i starłam resztkę z rękawa mojego swetra.
- Pyszne – zażartował radośnie.
Znowu się roześmiałam, decydując się nie reagować, ale pogrążyć w pocieszającej ciszy. Siedzieliśmy razem na ściance, jedząc lody i oglądając mijających nas obcych. Harry okazjonalnie robił zdjęcia, a ja włączałam go przed kamerę, gdyż sama wolałam siebie za obiektywem, nie przed.
- To jest takie szalone – ogłosiłam, nie mając pojęcia, skąd przybyło moje oświadczenie, ale zdając sobie sprawę z tego, że było jak najbardziej szczere.
On doskonale wiedział, co mam na myśli. Cała ta sytuacja; fakt, że jadłam lody z moim porywaczem w samym środku Londynu, że nie próbowałam uciekać ani razu, że myśli nie odbiegały na niewłaściwe tory. To było szalone, to wszystko. Szalone, bo odwiedziliśmy tyle zabytków razem, uśmiechając się do nieznanych nam ludzi i ciesząc się z tego, co Londyn ma do zaoferowania. Szalone, bo Harry zrobił tak wiele zdjęć jak to możliwe. Na niektórych nawet uchwycił mnie z zaskoczenia.
- Świat jest szalony – poprawił mnie.
- Tak – odpowiedziałam cicho, zanim odwróciłam się do niego z szerokim uśmiechem. – Tak jest, co nie?
Uśmiechnął się. I to nie był duży uśmiech lub złośliwy uśmiech, to był miękki, prawdziwy uśmiech, który wyjaśniał tak wiele, a jednocześnie nic. Jego zielone oczy wpatrywały się we mnie. Milczał przez kilka sekund, po czym rozchylił wargi i spokojnie oddychał przez usta.
- Sądzę, że to tylko część przygody.
Przetwarzając słowa Harry’ego, uśmiech nie opuszczał moich ust. Patrzyłam na niego z dala, kontynuując obserwowanie otoczenia. To było tak miłe, tak inne i surrealistyczne być na otwartej przestrzeni, pozornie wolnym od wszelkich trosk i niepokojów, i ciężkich myśli. Czułam się, jakbym w końcu mogła oddychać, jakbym w końcu żyła.

- Poszedłem zobaczyć mojego ojca – powiedział tak nagle i spokojnie.
Natychmiast przestałam się rozglądać, oddech utkwił w moim gardle. Spojrzałam na Harry’ego z szeroko otwartymi oczyma i rozchylonymi wargami. Nie wiedziałam, czego się spodziewać po jego słowach.
- Co? – westchnęłam.
Również westchnął i nieznacznie się uśmiechnął.
- Pomyślałem, że jestem ci winien wyjaśnienie – zaczął.
Oczywiście, że zastanawiałam się, jak Harry doznał obrażeń, które miał, gdzie poszedł, że zostawił mnie na dwa dni, i dlaczego wrócił cały poobijany. Zresztą wciąż miał ranę na wardze i powyżej brwi oraz siniaka na policzku. Nie wyobrażałam sobie, co ludzie by pomyśleli, gdyby zobaczyli ciemne ślady na jego brzuchu. Nie chciałam.
Mimo że Harry pozwolił, bym założyła szalik, kobieta w średnik wieku z pewnością zauważyła siniaki na mojej szyi. Nie chciałam wiedzieć, co sobie pomyślała.
Milczałam, czekając, aż Harry wyjaśni, dlaczego wrócił do człowieka, który był zdolny do takiego okrucieństwa.
- Powiedział, że był z moją mamą… Nawet nie wiem, jak udało mu się ze mną skontaktować i to było głupie z mojej strony nie myśleć o tym, ale myślałem, że był z moją mamą… Nie mogłem tego tak po prostu zignorować, wiesz?
Pokiwałam głową w ciszy.
- Nie, nie po tym, co zrobił jej ostatnim razem.
Przeniósł wzrok na resztki swojego loda.
- Wiedziałem, kiedy tam poszedłem, że mojej mamy tam nie ma. Powinienem był wyjść, ale tego nie zrobiłem. Zabił moją siostrę… On, kurwa, faktycznie zabił swoją własną córkę, chciałem to wyjaśnić albo się zemścić czy coś – jakiejś odpowiedzi, czegokolwiek. Po prostu musiałem tam pójść i spróbować być pieprzonym bohaterem.
Słyszałam nienawiść w jego tonie; urazę i gorycz, ale pod tym wszystkim słyszałam jeszcze ból i smutek. Nie patrzył mi w oczy, gdy jego głos się załamywał. Wiedziałam, że to był ból serca w jego oczach, które wcześniej świeciły szczęściem.
Rozpaczliwie szukałam jakiejś odpowiedzi, rady lub słów pociechy, ale niczego nie znalazłam. Czułam się bezradna i nie miałam pojęcia, co innego zrobić, poza słuchaniem.
- Czułem się, jakbym jeszcze raz miał szesnaście lat, jakbym był dzieciakiem, który coś mu wziął. Nie było inaczej. – Spojrzał na stożek w jego dłoni. Wyglądał na zdegustowanego i zbulwersowanego. – Ta sama stara technika, te same stare pijackie obelgi.
Czułam bolesne ukłucie w piersi. Łzy stanęły mi w oczach i mogłam sobie tylko wyobrazić, jak czuje się Harry. Mogłam sobie tylko wyobrazić, co przeszedł.
- Nie chcę nigdy być jak on – wymamrotał jak małe dziecko, oczami w końcu napotykając moje. – Proszę, nie pozwól mi być jak on.
Kiwałam głową, pozwalając wypłynąć łzom i objęłam go ramionami w ciasnym uścisku, zanim sama wiedziałam, co się dzieje. Moje serce szarpnęło boleśnie, jak rozpaczliwie walczyłam, by znaleźć słowa pociechy, ale byłam zagubiona, zamroczona, sympatyczna, smutno niema.
- Nie jesteś taki jak on – udało mi się powiedzieć, spokojnie, w jego włosy. – Wiem, że nie jesteś jak on, i wiem, że nie będziesz.
Nie byłam świadoma, jak długo Harry i ja się przytulaliśmy, zupełnie zapomniani przez otaczający świat, gdy oferowałam komfort załamanemu chłopakowi przede mną. W końcu odsunął się, patrząc prawie, jakby był pijany, z wyrazem zdziwienia i ciekawości, podziwu i innych różnych emocji zapakowanych w uśmiech, który szarpał jego pulchne, różowe usta.
- Świat jest smutny, ale ty jesteś piękna.
Lekko się uśmiechnęłam, nie odpowiadając, bo wiedziałam, że nie jest to konieczne.
- No dalej – powiedział po chwili. – Bądźmy szczęśliwymi, beztroskimi nastolatkami.
I kontynuowaliśmy spędzanie całego dnia razem, tak absurdalnie i szalenie, jak było. Spacerowaliśmy po Londynie; nasze palce splecione, wszelkie łzy zapomniane, a uśmiechy prawdziwe. Dziewczyna idzie ze swoim porywaczem o kręconych włosach i z każdym krokiem, który bierze, zakochuje się w nim jeszcze bardziej. 



Zostaw po sobie komentarz.
Możesz również wyrazić swoje zdanie na twitterze z hashtagiem #LittleBirdPL.

20 komentarzy:

  1. Awwwwwwww ♥♥♥
    To jest teraz takie slodkie nooo :3

    OdpowiedzUsuń
  2. awwwwww....... świetny rozdział. taki słodki. chcę już kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten rozdzial ozywil we mnie tyle emocji. Smutek, zal, ale tezi i radosc, podekscytowanie. :)
    Naprawde ciesze sie, ze miedzy nimi jest tak wspaniale. Na poczatku tego ff nigdy nie pomyslalabym, ze Harry bedzie taki kochany, dobry w stosunku do Birdy. Az mi sie cieplo na sercu robi, gdy czytam jacy sa beztroscy. :)
    Harry, Birdy ma racje, nigdy nie bedziesz taki jak Twoj ojciec. Ona nigdy Ci na to nie pozwoli. ;>
    Rozdzial genialny, boski, fantastyczny! *o*
    Czekam na kolejny rozdzial xx
    Pozdrawiam, @droowseex

    OdpowiedzUsuń
  4. ohh rozdzial slodki tak jak harry <3

    OdpowiedzUsuń
  5. ooo jacie, jaki cudowny rozdział, chcę więcej i więcej, już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham to ;o. Rozdzial jak zwykle super*.* czeka nn <3

    OdpowiedzUsuń
  7. MATKO GENIALNE A KOŃCÓWKA: AWWW :*** NIECH HAZZIU NASZ TEŻ SIĘ TROSZKĘ OGARNIE. TROCHĘ BRAKUJE MI ICH AKCJI HAHAHA :****
    NEXTA MISIAKI <3333

    OdpowiedzUsuń
  8. Jej, to chyba najcudowniejszy rozdział ze wszystkich dotychczas :) Tak bardzo miło i lekko się go czytało :)
    No i ciesze się, że Harry zaufał Birdy na tyle, że otworzył się na nią i zabrał ją na zwiedzane :)
    Czekam na kolejny rozdział :)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Wspaniałe. I tyle w temacie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. świetny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Dziewczyna idzie ze swoim porywaczem o kręconych włosach i z każdym krokiem, który bierze, zakochuje się w nim jeszcze bardziej. ...... GENIALNE *__*

    OdpowiedzUsuń
  12. Kochani! *_*♥ Uroczy bardzo ten rozdział. :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Wspaniały rozdział! :')

    OdpowiedzUsuń
  14. ZAKOCHUJE OMFG UMARŁAM CHYBA :O <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Strasznie kochane 💞👌

    OdpowiedzUsuń