Son

niedziela, 7 września 2014

Rozdział 23 - Przebaczenie

Apteczka wciąż znajdowała się w pokoju Harry’ego od czasu, kiedy czyściłam jego rany, a potem znalazłam się na jego kolanach, kiedy przemywał mój nadgarstek. Podczas gdy musnął go bawełną przemoczoną ciepłą wodą z taką czułością i opiekuńczością coś ukuło mnie w serce, ponieważ zdałam sobie sprawę, jak bardzo ta sytuacja się zmieniła.
Przypomniałam sobie, jak siedziałam i byłam przerażona motywami mojego kędzierzawego porywacza; jego ręce delikatnie czyściły rany z mojego napadu histerii po moim przebudzeniu, jednakże moje uczucia w stosunku do niego nie były jakkolwiek pozytywne, choć był zarazem mylący i przerażający.
A teraz siedziałam na jego kolanach, ciepło biło od jego ciała, a ja wdychałam dobrze mi znany piżmowy zapach, cała negatywność ze mnie wypływała, kiedy Harry oczyszczał rany, które sobie zrobiłam, jego duże, miękkie dłonie koiły moje zuchwałe czyny i ponure myśli, które na siebie zniosłam.
Ramiona Harry’ego były owinięte wokół mnie, kiedy pracował, a ja zatopiona w jego objęciu, czułam, jak bandaż jest owijany starannie i ostrożnie wokół mojego nadgarstka. Zabolało, gdy zaczął go wiązać, ale materiał był miękki i dawał nieduży komfort od pieczenia, kiedy czerwone linie zostały ukryte.
- Nigdy więcej. – Słyszałam, jak Harry mamrotał w moje włosy.
Uścisnął moje ciało na pocieszenie, po czym jego ramiona mnie opuściły, odwróciłam głowę w jego kierunku. I zdałam sobie sprawę, jak wiele rzeczy się zmieniło i wydawałoby się, że Harry również, ponieważ jego kciuk delikatnie wiódł po mojej skórze, kiedy po raz pierwszy obudziłam się w nieznanym pokoju, uświadamiając sobie swój los – rana się zagoiła i prawie nie pozostawiła po sobie śladu.
- Wszystko się zmieniło – mruknęłam, moje oczy przeniosły się z jego dłoni, szybko odnajdując szmaragdowe oczy.
Harry, w odpowiedzi, posłał mi miękki uśmiech, ale przygasł on, kiedy spojrzał na mój zabandażowany nadgarstek i łagodnie zaciągnął rękaw na biały materiał, jakby chciał ukryć ten czyn, który popełniłam i poniekąd nie był tylko fizyczny.
- Nigdy więcej – powtórzył – wiesz, że nie możesz tego zrobić ponownie, prawda?
Nie miał swojego skrajnie zachrypłego głosu. Był on miękki i cichy, ale z wyraźnym ostrzeżeniem, którego nie mogłam pominąć.
Słabo kiwnęłam głową.
- Nie dopuszczę do tego, abyś siebie krzywdziła, rozumiesz?
Przyznam, że w sposób protekcjonalny byłam traktowana jak małe dziecko, karcone przez rodzica, choć uważałam, że było to niezbędne. Wiedziałam jakie będą tego konsekwencje; i wiedziałam, że Harry nie będzie pobłażliwy.
- Jeśli nie potrafisz sobie z czymś poradzić lub masz jakiś problem, przychodzisz do mnie, bez względu na to, co to jest i co się wydarzy. Nawet jeśli będziemy skłóceni, przychodzisz do mnie; obiecuję, nie będę zły. – Byłam przemoczona srogą postawą Harry’ego, uniósł brwi, a z ust utworzył cienką linie. Wymusiłam mały uśmiech i skinęłam głową.
- Okej – szepnęłam.
- Okej – powtórzył, lekko się uśmiechając. – Teraz chodź, chcę ci coś pokazać.
Wstałam z jego kolan, kiedy jego dłoń chwyciła moją i zaczął mnie prowadzić do pokoju, ale z trudem się wyszarpałam, na co w odpowiedzi otrzymałam zmarszczenie czoła.
- N-nie sądzę, nie chcę widzieć chłopców, j-jeszcze nie – powiedziałam cicho, patrząc, jak grymas nie znika z czoła Harry’ego, ale wyglądał, jakby przez kilka chwil się zastanawiał, po czym pokręcił głową.
- Przepraszam, kochanie. Nie mogę cię teraz zostawić, nawet na minutę.
On całkowicie zlekceważył mój wyraz twarzy i protesty, które wylatywały z moich ust, kręcąc głową, nie doceniając, że miało go to przekonać.
- Ale, ja…
- Nie, Birdy – warknął. Jego ekspresja wyrażała ostrzeżenie, które mówiło mi, że powinnam się zastosować do jego żądań, ale ja zaczęłam się szarpać. Twarz odrobinę złagodniała, a westchnienie przeszło przez jego usta. Sfrustrowany przeczesał wolną dłonią niesforne loki. – Po prostu nie chcę, abyś teraz była sama.
Poczułam ukłucie w sercu, kiedy zdałam sobie sprawę, że to są właśnie konsekwencje mojego czynu i wiedziałam, że raniąc siebie, w jakimś stopniu ranię Harry’ego, a moim sercem ścisnęły nieprzyjemne wyrzuty sumienia; żal spływał po mnie w przytłaczających ilościach. Dlaczego musiałam być tak głupia?
Zauważyłam jego niepewność w zostawieniu mnie samej w pokoju i właśnie mnie uderzyło jak bardzo był nerwowy i niespokojny, bo prawie w każdej chwili podróżował w dół schodów. I uświadomiłam sobie również, jak bardzo musi być nerwowy w zostawieniu mnie samej nawet na mniej niż minutę; ta myśl mnie zasmuciła, ponieważ czułam, że raniąc siebie, straciłam zaufanie Harry'ego.
Niezaprzeczalnie moja ekspresja wyrażała teraz porażkę. Przygryzłam wargę i pokiwałam głową.
Pochyliłam głowę na myśl o zejściu na dół i zmierzeniu się z czterema chłopakami, siedzącymi w salonie, którzy dzięki Liamowi poznali moją tajemnicę. Coś sprawiło, że chciałam się szarpać i uwolnić z uścisku Harry'ego, pobiec na górę z dala od wszystkich i zwinąć się w kłębek na swoim łóżku.
Wyobraziłam sobie, jak litość albo wstręt rezonował w ich oczach, nie byłam zdolna do przewidzenia ich rzeczywistych reakcji. Moje serce waliło coraz szybciej z każdym bliższym krokiem ku dołowi  i nie spuściłam wzroku z moich stóp, kiedy weszliśmy do pokoju, choć ja trochę niechętnie podążałam za Harrym. 
- Myślę, że będzie najlepiej, jeśli wy wszyscy już pójdziecie - powiedział Harry.
Uczucie strachu krążyło w moich żyłach, kiedy nieśmiało spojrzałam na chłopaków, którzy stanęli na swoje nogi. Liam wyszedł jako pierwszy nie obdarzając nas żadnym spojrzeniem. Niall był jako drugi, szedł ze spuszczoną głową, dokładnie tak jak ja wcześniej, wpatrując się w swoje buty, jakby przerażało go moje spojrzenie. I nie mogłam nic poradzić, że to mnie trochę zniechęciło.
A na samym końcu podążali Zayn i Louis, który na chwilę się zatrzymał, aby się pożegnać z Harrym i choć tak zrobił, Zayn po prostu mnie ominął, zanim dyskretnie wsunął papierosa do moich szarych dresów, mrugnął do nie okiem i również opuścił pokój. Czułam, że na twarz wkrada mi się mały uśmiech, dopóki nie stanęłam twarzą w twarz z Louisem.
Stanął przede mną z poważną miną, która odzwierciedlała jego całą posturę. Przełknęłam ślinę, żadnej pewności siebie, kiedy wessałam powietrze, wówczas gdy on patrzył na mnie z góry, dopóki nie otwarłam swoich ust.
- Przepraszam - wypaliłam.
Czułam się winna, jak dziecko, kiedy Louis patrzył na mnie ze wzrokiem, który mogłabym przysiąc, że było rozczarowaniem. Czułam się dziwnie, jakbym go zawiodła.
- Birdy, ty okruszku - wymamrotał, kręcąc głową z małym uśmiechem - Za co ty przepraszasz?
- N-nie wiem, czuję, że za każdym razem, kiedy tutaj jesteś, ja mam jakieś załamanie nerwowe - odparłam z zakłopotaniem, naśladując działanie Harry'ego, który dał mi uścisk pełen wsparcia.
Louis spojrzał na Harry'ego, a potem na mnie.
- Hej, ja za każdym razem załamuję się, kiedy Men-U* przegra mecz i Zayn również, gdy w supermarkecie zabraknie jego super kobiecego produktu do włosów, wesprzyj mnie, Hazz - oboje spojrzeliśmy na Harry'ego, który tylko skinął głową starał się powstrzymać uśmiech, szarpiący jego wargami.
- I - pochylił się ku mnie, wyraźnie ignorując wyraz dezaprobaty Harry'ego - tylko czekaj, aż Harry znajdzie niespodziankę, którą zostawiliśmy w jego szafkach - szepnął, więc Harry nie mógł tego usłyszeć, powodując tym uśmiech na moich ustach, kiedy przypomniałam sobie, że chłopcy zaopatrzyli szafki w bezglutenowe pianki, których jeszcze nie zobaczył, bo musiał dopiero odkryć naszą niespodziankę.
- Mój punkt - ciągnął dramatycznie - jest taki, że jesteś silniejsza niż myślisz, dzieciaku. Musisz w to zacząć wierzyć.

~*~


- Czy nie uważasz, że to dziwne, że jestem tutaj tak długo, a jeszcze nie widziałam całego domu? - cicho zapytałam.
Louis był nieco zabawny, ale też w pewnym sensie jego słowa podniosły mnie na duchu, gdy Harry prowadził mnie korytarzem obok drzwi do salonu i kuchni do części domu, w której nigdy nie byłam. Przeszliśmy przez przedpokój, którego tak naprawdę nie zwiedziłam, mimo mojej naturalnej ciekawości. Nie wędrowałam po domu zbyt dużo, naprawdę byłam odseparowana od niektórych obszarów, prócz mojego czy Harry'ego pokoju, łazienki, salonu i kuchni.
Ciekawość, której najpierw byłam świadoma, odpuściła w czasie i pozostawiła wiele po sobie na wszystkie nieodkryte pokoje.
I oto jestem tutaj, moje oczy śledzą po nieznanym mi pokoju, rozchyliłam lekko usta, rozglądając się po pomieszczeniu, które Harry przekształcił w swoją osobistą siłownię. Ściana po mojej lewej stronie była pokryta ogromnym lustrem, a przeróżne elementy wyposażenia siłowni były wszędzie porozrzucane, od dwóch bieżni do ławki z ciężarkami, szereg przyrządów treningowych, o których nawet nie miałam pojęcia i wreszcie, worek bokserski, który zwisał z sufitu w samym środku pokoju.
Plakaty drużyn piłkarskich zasłaniały nieco białawe ściany, były tam też jakieś stare bilety i zdjęcia znanych bokserów, mistrzów sportowych i bohaterów, a nawet stare zdjęcie Harry'ego z widocznie jego drużyną, zrobione na jakimś błotnistym polu. Uśmiechnęłam się, zauważając, że ten pokój w przeciwieństwie do innych bardziej wyrażał jego osobowość.
Harry nie odpowiedział na moje pytanie, ale kiedy moje oczy omiotły cały pokój, zaprowadzono mnie do środka.
Obrócił się do mnie, teraz trzymał moje obydwie dłonie, a głowę wygiął w łuk, aby móc spojrzeć w moje oczy. Na jego ustach pojawił się mały uśmieszek.
- Teraz wiem, że czasami, gdy jesteś bardzo poirytowana nie wiesz, jak sobie z tym poradzić - powiedział ochryple - więc pomyślałem, że całą swoją energię frustracji możesz wyrzucić na tym - głową wskazał na dużą, czerwoną torbę zwisającą z sufitu.
- Chcesz przez to powiedzieć, że mam problemy z gniewem? - spytałam cicho, marszcząc lekko brwi.  
Harry uśmiechnął się i pokręcił głową na moją oburzoną reakcję jego propozycją.
- Nie, kochanie - zapewnił, mrugając okiem. - Mówię, że czasami trzeba dać upust swoim emocjom, tak jest, jeśli nie możesz ze mną porozmawiać, a to jest bezpieczne i pomocne.
Kiwnęłam głową w odpowiedzi, a moje usta otworzyły się na kształt litery "o", pomysł był pozornie użyteczny i mógłby mi pomóc w następnym wybuchu histerii.
I wtedy przypomniałam sobie o innym sposobie radzenia sobie z tym, który zarazem mnie uspokoi i załagodzi narastanie stresu wewnątrz mnie, coś, co Zayn wsunął do mojej kieszeni. Z wahaniem włożyłam tam dłoń i nieufnie spojrzałam na Harry'ego, przygryzając wargę, zastanawiałam się jaka będzie jego reakcja.
Teraz czułam, że nie powinnam się powstrzymywać przed pokazaniem mu tego, nie ważne, czy Zayn by to zrozumiał czy nie.
- Harry - zaczęłam cicho, wyjmując papierosa - Zayn wsunął mi to do kieszeni, kiedy wychodził.
Przez kilka chwil zastanawiał się, zanim przełknął ślinę, zdecydowanie rozdarty nad dwoma odpowiedziami.
- Nie chcę, żebyś się krzywdziła - mruknął cicho - i jeśli to jest to, co raz na jakiś czas zmniejsza stres, to w porządku - zaproponował mi nieco zmęczony uśmiech. - Chcę, żebyś była zdrowa. Więc jeżeli zostawię cię z tym na własną rękę, to nie możesz często po to sięgać, okej?
Szczęśliwie pokiwałam głową z radosnym uśmiechem.
- Dobrze - wymamrotał, wkładając papierosa do swojej kieszeni - Dziękuję, że mi powiedziałaś - dodał, całując czubek mojego nosa.
- W każdym bądź razie, nie ma nic złego w próbowaniu tego,
Zrobił krok w tył.
- Chodź. - zachęcił, kiwając z uśmiechem głową.
Mrugnął, kiedy zorientowałam się, że chciał abym uderzyła w duży, ciężko wyglądający worek. Przygryzłam ze znużeniem wargę i bez namysłu zamachnęłam się uderzając w niego. Skrzywiłam się i wydałam słaby krzyk, kiedy mój mały palec niezdarnie się wygiął, przez niedocenienie, jakie to było ciężkie.
- Ałć - mruknęłam, obracając się twarzą do Harry'ego z małą dezaprobatą.
Harry spojrzał na mnie z rozbawionym wyrazem twarzy, zmniejszył dzielący nas dystans i podniósł moje dłonie do swojej twarzy, pozostawiając na najmniejszym palcu delikatny całus. Rumieniec wkradł się na moje policzki, gdy walczyłam z uśmieszkiem szarpiącym moimi ustami.
- Źle ułożyłaś swoje pięści - powiedział, ciasno zamykając moje palce. - Jeśli będziesz ją miała luźno zaciśniętą, poranisz swoje palce.
Kiwnęłam głową.
- Chodź, poćwiczysz na mnie. Mogę zablokować twoje ciosy.
Stanął przede mną, unosząc swoje duże dłonie przed sobą, gotowy na pierwsze ciosy. Ale pokręcił głową, marszcząc brwi.
- Nie ma mowy - powiedziałam. - Jesteś ranny, a ja nie chcę, żeby twój stan się pogorszył.
Obraz, o którym prawie zapomniałam siniaków i rozcięć Harry'ego, które uzyskał z własnej winy, znów pojawił się przed moimi oczami, a jeden dzień to zdecydowanie za mało, aby to wszystko się zagoiło. Przypomniałam sobie ciemne siniaki zdobiące jego brzuch i skrzywiłam się w środku, kiedy spojrzałam na jego popękane usta oraz górujące nad jego brwiami i policzkach fioletowe siniaki.
Harry wydawał się rozbawiony moją niechęcią, a także troską o jego bezpieczeństwo, przypuszczalnie sadząc po tym, czego przed chwilą był świadkiem, że nie wyrządziłabym jeszcze większych szkód, nawet gdybym próbowała. Ale pomimo braku mojej siły nadal nie chciałam tego robić; nie chciałam spowodować większego bólu, bo sądząc po tym, co się stało, to cierpiał już wystarczająco dużo pod rękami kogoś, kto mu to zrobił.
- Kochanie - mruknął - mogę przyjąć więcej niż kilka siniaków i rozcięć, żebym padł.
Gapiłam się na niego bez przekonania, zmarszczyłam brwi, ponieważ zastanawiałam się nad swoimi ciosami wymierzonymi w jego ręce.
- No dalej, mogę to przyjąć - odezwał się żartobliwie, zanim zrobił krok do przodu, patrząc na mnie w zabawny sposób. - Uderz mnie, Birdy.
Potrząsnęłam głową, walcząc z uśmiechem, który wielokrotnie szarpał moimi wargami na jego swawolność i lekki ton, którego nie miałam okazji tak często słyszeć.
- Uderz mnie - powtórzył, uśmiechając się, kiedy całkowicie zamknął odległość i zaczął odgrywać lekkie, powolne ciosy pięścią, zatrzymując się tak, że jego knykcie ledwo musnęły moją skórę. Uśmiechnęłam się i dalej uparcie kręciłam głową, a chęć śmiechu wciąż wzrastała, kiedy wykonywał tak nieudolne uderzenia. Pomimo tych czynności wciąż widziałam w nim łagodność.
I ostatecznie, pochylając się lekko, gdy jego wysokość górowała nade mną, zaatakował moje boki bezlitośnie je łaskotając, a chrapliwy chłopięcy śmiech wypełnił powietrze, kiedy piszczałam w proteście. Jego dłonie wciąż wędrowały po moim ciele, a on uklęknął, bo boleśnie się śmiejąc, zgarbiłam plecy, kiedy moje ciało drżało zarówno z radości i niezadowolenia.
- P-przestań! - dyszałam między chichotem.
- Uderz mnie z pięści, mały ptaszku. - złośliwie zarządził - a ja może przestanę.
Wiedząc, że gdybym dalej kontynuowała błaganie, to prawdopodobnie nigdzie by mnie to nie doprowadziło, dysząc i śmiejąc się potrząsnęłam głową na znak protestu i walczyłam z jego wielkimi dłońmi, starając się je odepchnąć, aby łaskotki dobiegły końca. Jednak nie byłam do tego zdolna, podczas łapania oddechów, na moją instynktowną reakcję ciała, którą wykorzystał Harry. I właśnie tak moja pięść wystrzeliła prosto w jego nos.
Wypuszczając ciche chrząkniecie, opadł na plecy, zaprzestając łaskotek, kiedy niespodziewana siła ścięła go z nóg.
Nie dałam czasu swojemu ciału, gdy szybko zareagowałam, klękając przed nim z szeroko otwartymi oczami, rozchylając w szoku usta.
- O mój Boże! - wydyszałam, właśnie zdając sobie sprawę, że uderzyłam mojego porywacza w nos - Przepraszam!
W końcu zamknięte oczy Harry'ego zamrugały, a on chwycił się tego miejsca, w który wycelowałam i z ulgą stwierdziłam, że nie leci mu krew. Spojrzał na mnie z wyrazem twarzy, którego nie potrafiłam odczytać, a potem uśmiech rozprzestrzenił się na jego ustach.
- Cholera, kochanie. Zrobiłaś to bardzo dobrze.
Odetchnęłam z ulgą, wdzięczna, że nie był na mnie zły, a wesołość wciąż była w jego tonie i iskrzyła się w zielonych oczach, a dołeczek, który tak kochałam pojawił się w lewym policzku. To musiała być gwałtowność, która go uderzyła, ponieważ nie było żadnej krwi i wyglądało to tak, jakby jego skóra zaczynała się robić czerwona, ale nie tworzył się żaden siniak.
Najpierw uśmiechając się nieśmiało, wspięłam się na ciało Harry'ego, powtarzając jego poprzednią pozycję. Moje kolana znajdowały się po obu stronach jego boków, a kiedy nasze spojrzenia się spotkały jego uśmiech nie słabnął.
- Wygrałam? - Spytałam, uśmiechając się do niego.
Harry go odwzajemnił, ale tak szybko jak się pojawił, tak szybko zniknął, a moje ciało nagle było zrzucone i zanim mogłam zrozumieć co się stało, ciało Harry'ego górowało nade mną.
 - Pierwszą rundę, mały ptaszku - wyszeptał - Ja zawsze wygrywam.
Minęło kilka chwil, zanim nieśmiało spojrzałam na Harry'ego, a rumieniec wkradł się na moje policzki. Nasze usta pozostały zamknięte, kiedy ja dręczyłam swój mózg dla dobrej odpowiedzi, ale zaczęłam działać pod wpływem impulsu, a jego ciało ponownie leżało na macie. Widocznie moje ciało zaskoczyło go na tyle, że nie miał czasu się zaprzeć.
Starałam się zamaskować swoje własne zaskoczenie, że rzeczywiście udało mi się to zrobić, ale wiedziałam, że kolejny raz jest na dole, bez braku mojego wysiłku. Albo było to spowodowane tym, że był ranny i nie mógł się zachowywać, jakby był był w dobrym stanie, przez siniaki i rany.
- Druga runda - powiedziałam cicho z nieśmiałym uśmiechem - Nie doceniasz mnie.
Harry popatrzył na mnie z wyrazem twarzy, którego nie mogłam odczytać, a moje dłonie przygniotły jego, ale wiedziałam, że odczuwa pragnienie schowania kosmyka włosów, które wypadło mi zza ucha. Puściłam je, oddalając wzrok z jego szmaragdów, kiedy zamigotały. Wesołość i szczęście rozprzestrzeniło się na jego ustach, ukazując dołeczek, który zawsze tak bardzo lubiłam, tylko się prosząc o szturchnięcie.
Jednak jak przewidziałam jego duże dłonie przeniosły się do kosmyka, a potem do mojej twarzy, ujmując ją, a wszystkie dotychczasowe myśli uleciały z głowy. Moje serce przyspieszyło, a uczucie niewytłumaczonego ciepła rozlało się po moim żołądku, to było coś, czego nie potrafiłam opisać, nawet gdybym chciała.
- Piękna - mruknął ochryple.
To dziwne i przerażające, kiedy pomyślałam, jak wszystko się zmieniło, nie tylko pomiędzy mną, a Harrym, ale między wszystkim w tak krótkim czasie. Nie tak dawno ledwo co ze sobą rozmawialiśmy, to były rozpaczliwe tyrady, kłóciliśmy z powodu moich lekkomyślnych czynów, które równocześnie doprowadziły do bólu w klatce i nadgarstku - ból w jego sercu i głowie.
Mimo że to było miłe, myślę, że obydwoje potrzebowaliśmy jakiejś ucieczki od tego ca było wcześniej. Musieliśmy zapomnieć i trochę zwolnić.
Ignorując, że sytuacja jakoś sama się rozplątała, mój nieśmiały uśmiech spotkał się z uśmiechającym się promiennie uśmiechem Harry'ego i bezsilna znalazłam w sobie siłę na przekształcenie go na tyle szeroki, żeby równać się z jego.
- Wiesz - Harry zaczął cicho - byłaś taka promienna i nie wiem jak to opisać, byłaś... to nie do opisania piękno, siedziałaś tak niegroźnie i spokojnie, a ja natychmiast zostałem do ciebie przyciągnięty.
- Nigdy nie będę w stanie usprawiedliwić swoich czynów, nigdy nie wymyślę wiarygodnego pretekstu, aby powiedzieć, że to, co zrobiłem, co robię jest w porządku. Bo nie jest. Nie mogę powiedzieć, że nie jestem świadomy tego i nie mogę powiedzieć, ze to na mnie nie wpływa. Nie mogę powiedzieć, że nienawidzę tego, co zrobiłem i nie mogę powiedzieć, że nie czuję do siebie odrazy, przez to, co zrobiłem.
Spojrzałam na mojego kędzierzawego porywacza, niezaprzeczalne poczucie smutku sączyło się do mojej piersi na tak... załamany wyraz twarzy. W jego tonie nie było słychać już żartobliwości, ale nieobecność. Pomyślałam, że może będzie kontynuował, a jego usta już się otworzyły żeby to zrobić, może chciał mi powiedzieć, jak przeszłam do tej pozycji, może chciał powiedzieć, jak źle o sobie myślał, może chciał dalej żartować.
Może chciał odpowiedzieć na pytania, które tygodniami mnie nurtowały, od dnia, kiedy odebrał mi wolność, ale musiałam sobie zadać pytanie, czy naprawdę chciałam wiedzieć? Nie sądzę, żeby tak było. Moje oczy opuściły jego, żeby przenieść się na rozcięcia na jego pulchnych, różowych ustach.
I może naprawdę straciłam zmysły; może mój rozsądek naprawdę się rozniósł i był daleko od mojego zasięgu; i może naprawdę byłam szalona. Ponieważ jedyne o czym mogłam pomyśleć, to jego usta na moich.
Lekceważąc wszystkie pytania po raz ostatni spojrzałam na jego załamane szmaragdowe oczy, a potem działając całkowicie pod wpływem impulsu zamknęłam małą przestrzeń między nami.
I swoimi własnymi wargami zdobyłam jego.
To był jeden lekki, miękki pocałunek, ale miał wielkie znaczenie i Harry również o tym wiedział. Cofnęłam się i spojrzałam w jego pełne zaskoczenia oczy, niedowierzanie mąciło jego posturą, a ja się uśmiechnęłam. Moje ciało na jego ciele, a smak jego ust na moich ustach. Nie myślałam o tym jak byłam szalona, jak obca i dziwna była ta sytuacja. Nie myślałam o tym, jak prawie straciłam rozsądek w pozytywnym znaczeniu i nie myślałam o tym jak wszystko, co robiłam było nielogiczne.
I na moment pomyślałam o miłości, której tak pragnęłam.
- Wybaczam ci.


*Men-U - skrót pochodzący od angielskiego klubu piłkarskiego Manchester United 
_____________________________

Napisałabym, że to najsłodsze zakończenie rozdziału, ale to pewnie już wiecie. W ogóle cały ten rozdział był miłą odmianą w porównaniu do poprzednich, gdzie Birdy i Harry się bez przerwy kłócili :)
Tak w ogóle jak minął wam pierwszy tydzień szkoły? Nie wierzę, że to napiszę, ale tęskniłam za tym.
Ah, jak na razie tłumaczę sama, ponieważ Wasp nie ma dostępu do komputera, więc nie wiem czy wyrobię się z przetłumaczeniem 24 rozdziału na przyszłą niedzielę. Jest on już zaczęty.

Zostaw po sobie komentarz.
Możesz również wyrazić swoje zdanie na twitterze z hashtagiem #LittleBirdPL.

13 komentarzy:

  1. Świetny rozdział , ogólnie jest to ff jedynym z moich fav :)
    Czekam na nn @Hazz_My_Angel

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham ❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak, ten rozdzial jest zdecydowanie jednym z najlepszych ! Byl przeslodki! *,*
    Hahaha kocham Louisa! On jest boski haha ! :D
    Wiedzialam, ze Birdy go pocaluje! Wiedzialam! :3
    Ach, ten rozdzial mnie zabi... Moge go czytac, czytac i czytac! Piekny :')
    Birdy mu przebaczyla :o Ajajaj jak sie ciesze! *,*
    Czekam na kolejny rozdzial xx
    Pozdrawiam, @droowseex

    OdpowiedzUsuń
  4. Zdecydowanie to jest najlepszy rozdział jak do tej pory *__* Czytałam juz go 2 razy ale chyba przeczyta jeszcze raz bo jest CUDOWNY !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. jeju, kocham to fanfiction no!!! najsłodszy rozdział, podziwiam Was za to tłumaczenie, ogólnie, w całości, bo woah, autorka nie pisze przeciętnie. nie martw się, Skarbie, nieważne na kiedy się wyrobisz, ważne, żebyś wstawiła! (oczywiście jak najbliższa data byłaby najlepsza, ale) co do szkoły to sama nie wiem, ja już umieram pod nawałem sprawdzianów< do następnego, powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  6. GDJAJAHJAWJSIIDKWBAKSOWKQHAGAFAGJS NIE WYTRZYMAM. NIE KOGE SIĘ DOCZEKAĆ KOLEJNEGO ROZDZIAŁU. *_____*

    OdpowiedzUsuń
  7. WSPANIAŁY !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. B O S K I !!! Takie rozdziały by mogły być, ale oczywiście nie zapominając o tym, że kłótnie też muszą być bo niektóre były ciekawe :D
    Ale jezu ja tak czułam, że to się wydarzy kiedyś, już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie wierze w to wszystko, to takie nieprawdopodobne, ale strasznie urocze:))

    OdpowiedzUsuń
  10. Piękny rodział!
    Akurat na koniec rozdziału skończyła się piosenka: 'Photograph' Eda Sheerana ❤

    Cudowny podkład do cudownego rozdziału...
    Nareszcie polubiłam Birdy! Yeah!
    Co do waszego tłumaczenia to jak zwykle geniusz 👌
    Słów brak jak jestem wam wdzięczna!
    Czytam to od wczoraj i myślę, że jam narazie uzyskałam dobry wynik ;)
    ALE MAM TYŁY!
    Żałuję, że nie 'odkryłam' was wcześniej...
    Eh, lepiej później niż wcale

    - Vi Xx

    OdpowiedzUsuń