Son

środa, 7 maja 2014

Rozdział 6 - Zmieszanie

Harry wrócił na dół niedługo po tym, jak ja i Louis skończyliśmy rozmowę, jeśli tak chcesz to nazwać. Naprawdę nie wiedziałam, co mu odpowiedzieć. Słowa Louisa grały na moim umyśle; zmarszczyłam brwi i wydęłam wargi, koncentrując się. Nie mogłam nawet na niego patrzeć. Unikałam jego niebezpiecznych zielonych oczu. Byłam zdezorientowana.
Znalazłam współczucie dla mojego porywacza i to mnie przestraszyło, ale, tak czy inaczej, nie mogłam kontrolować swoich uczuć. Wiedziałam, że musiał być powód. Straszny powód. A może to serce nakazywało mu wybierać „wszystkie złe ścieżki” i trzymać się kłopotów. Chyba sądził, że porwanie nie było takie złe. Potem myśl o Harry’m została zaangażowana, może nie był częścią gangu, jednak wciąż był z nim powiązany.
Harry był groźny i niebezpieczny, irracjonalny i egoistyczny, i miał tylko 18 lat, kiedy już sabotował moją i jego przyszłość. Było mi go żal.
- Hej, Harry, kazałem Zayn'owi przyjść. Też chciał poznać Birdy.
Ożywiłam się nieco na wspomnienie mojego imienia, robiąc coś, czego nienawidziłam. Podsłuchiwałam. Nie pomogło, nasza rozmowa zakończyła się na pozornie prawdziwych słowach Louisa, że Harry pragnie się mną zająć. Wszystko, co pragnął robić, to opiekować się mną. Choć z pewnością porwanie mnie, przetrzymywanie wbrew mojej woli, przerażało mnie nie do uwierzenia, a zabierając mnie z dala od mojej rodziny i zmuszając do znoszenia mnóstwa sprzeczności, zagmatwane emocje nie pomogły w przekonać mnie do uwierzenia. Jeśli o mnie dbał, to dlaczego mnie nie uwolnił?  
Nienawidziłam niejasności, nienawidziłam myśleć i nienawidziłam nie być w stanie zrozumieć Harry’ego i jego działań.
- Birdy, przyjdziesz na chwilę na górę?
Patrzyłam na podłogę, nie słysząc nic wokół mnie, poza moimi myślami.
- Birdy. – Mrugnęłam, unosząc głowę. Harry zmarszczył czoło, zerkając na mnie. – Na górę – wskazał na schody, pokazując, bym wstała i poszła za nim. Wstałam z kanapy w milczeniu, z powrotem wracając oczami na panele, gdy zauważyłam jego zaciśnięte usta. Usiadłam na łóżku, wsuwając dłonie pod uda, kiedy stał przede mną. - Myślę, że musimy powtórzyć kilka rzeczy – zaczął. Nieśmiało spojrzałam na niego, czekając, aż skończy. – Minęły dwa dni, a ty już poznałaś dwóch moich przyjaciół, ale jeszcze nie odpuściłem ci jakichkolwiek zasad.
Przełknęłam głośno ślinę. Nie wiedziałam, czy on celowo traktuje mnie jak dziecko, czy robi to podświadomie.
- Nie chcę, żebyś się mnie bała. Chcę, żebyś czuła się tu dobrze, jednak oczekuję, że będziesz mnie szanować.
Podobno nie chce, żebym czuła się przy nim przerażona, lecz tak jest. ‘Zasady’ nie były mi obce. Przepisy moich rodziców były bardziej rygorystyczne, a wytyczne ustanowione w celu zapewnienia, że nic nie mogłam. Nie lubiłam ich, w rzeczywistości, gardziłam nimi. Nie potrafiłam podnieść się dla siebie. Nie wyobrażałam sobie, że tym razem będzie inaczej. Byłam najsilniejszym człowiekiem w historii, ale nie zgodziłam się, by Harry jeszcze raz zobaczył, jak płaczę.
- Nie sprzeciwiaj się mi, Birdy. Będzie to łatwiejsze dla nas obojga, jeżeli będziesz robić to, co powiem.
Zmarszczyłam brwi, wpatrując się w podłogę.
- Nawet nie próbuj uciekać. Jeśli uciekniesz, znajdę cię, a wtedy znajdziesz się w piekle pełnym kłopotów.
To mnie denerwowało.
- Nie wkurzaj mnie, bo gwarantuję, że nie będę odpowiedzialny za moje czyny.
I to mnie po prostu przerażało. Wiedziałam, że z całą pewnością nie chciałam być odbiorcą gniewu Harry’ego. Między jego brwiami pojawiła się głęboka zmarszczka, górował nade mną, zastraszając mnie na tyle, że moje drobne ciało cofnęło się jak tchórzliwy kociak. Nie lubiłam, gdy czyjś atak był skierowany do mnie. Nienawidziłam konfrontacji i nienawidziłam argumentów. Chciałam zapytać, co by się stało, gdybym nie była mu posłuszna i nie przestrzegała jego reguł, jednak byłam pewna, że lepiej tego nie robić. Ale to nie miało znaczenia, bo Harry jakby czytał mi w myślach.
- Jeśli złamiesz zasady, będę musiał cię ukarać – skończył. Jego głos brzmiał spokojnie, lecz stanowczo.
Trzymałam oczy przyklejone do podłogi. Nie miałam czasu zarejestrować jego stóp poruszających się do przodu, do chwili, gdy znalazły się na linii mojego wzroku. Moją uwagę przykuły jego palce, kiedy delikatnie chwycił mój podbródek. Natychmiast się cofnęłam. Mój instynkt nakazał mi odwrócić głowę. Zerknęłam na niego spod moich długich rzęs, zauważając zmarszczkę na jego czole. Przygryzłam wargę.
- Zrozumiałaś? – spytał cicho i umieścił rękę na moim kolanie – tylko tym razem nie drgnęłam, spoglądając na nią przez chwilę, a potem z powrotem na Harry’ego. Pokiwałam głową, rozpaczliwie chcąc wybrnąć z tej niezręcznej sytuacji. Chciałabym podjąć inną rozmowę z Louisem, który może być przyczyną lęku i współczucia. – Grzeczna dziewczynka – posłał mi mały uśmiech. – Chodź, Zayn nie będzie długo czekał.

~*~

- Co chcesz do picia, Birdy? - zapytał wesoło Louis, nalewając sobie szklankę.
- Um, mam sok pomarańczowy w lodówce – odpowiedziałam cicho, podczas gdy jego uśmiech się rozprzestrzenił i potrząsnął lekko głową.
- Mam na myśli alkohol – mruknął rozbawiony.
- Och – zarumieniłam się – nie wiem. Nigdy wcześniej nie piłam – przyznałam szczerze, wzruszając ramionami. Uniósł zdziwiony brwi i rozchylił wargi. Zostawił drinki na stole w kuchni, zwracając na mnie uwagę.
- Nigdy wcześniej nie piłaś?
- Cóż, mój dziadek dał mi raz spróbować piwa, ale naprawdę nie mogę sobie przypomnieć, jak to smakowało.
- Ale masz 16 lat, tak? Nie chodziłaś na imprezy, by się napić?
- To nie było dozwolone – nieśmiało mu powiedziałam.
- Ach, Birdy – podszedł do mnie i zarzucił rękę na moje ramię – muszę cię wiele nauczyć. - Wskazał na butelki i puszki obok lodówki, i prawdopodobnie w niej. Nie byłam doświadczona w piciu. Wydawało się, że tylko dwóch przyjaciół Harry’ego przyłączyło się do tego. Louis się uśmiechnął. – Wybierz swojego drinka.
- Birdy nie pije – stwierdził Harry, wchodząc do kuchni i łapiąc końcówkę naszej rozmowy.
- Birdy pije, ponieważ nigdy wcześniej tego nie robiła i musi się trochę wyluzować – Louis zdjął rękę z mojego ramienia i chwycił puszkę, które po chwili mu podał. Harry niechętnie je przyjął. – Tak jak ty, więc otwórz piwo i się uspokój. – Nie powiedział tego w złośliwy sposób, ale radośnie i wesoło.
Harry spojrzał na mnie wyzywająco, usta miał zaciśnięte. Jego oczy się zwęziły, wiedząc, że ja faktycznie biorę pod uwagę nieposłuchanie go. Byłam zła, że nie miałam nic do powiedzenia, nawet jeśli pomysł nie szczególnie przypadł mi do gustu. On podjął decyzję w tak małej sprawie. Czułam nieznajomą i dziwną potrzebę nieposłuszeństwa, mimo że wyraził zasady nie tak dawno temu. Lekceważenie zasad. Może jakiś alkohol sprawiłby, że myśli nie zderzałyby się w mojej głowie. Chciałam spokoju, odpuścić kilka zmartwień choć na chwilę.
Spojrzałam na Louisa, który był albo nieświadomy wypowiedzi Harry’ego, albo je ignorował. Uśmiechnęłam się lekko.
- Poproszę najmocniejszego.

~*~

Miałam najsilniejszego. Cokolwiek to było, nie pytałam, nie obchodziło mnie to. Ku irytacji Harry’ego, Louis wlał napój dla mnie, nawet nie zerkając w jego stronę. Wypiłam gorzką ciecz, wmawiając sobie, że smakowało lepiej, bo było wbrew woli Harry’ego. Tak naprawdę nie było to dobre, ale niech myśli, że tak. Gest był mały, ale to nie miało znaczenia. Tak czy inaczej, czułam się odrobinę z siebie zadowolona, że go nie posłuchałam i, że nie mógł nic zrobić, gdyż w salonie znajdowały się obecnie dwie inne osoby. Wierzyłam, a raczej miałam nadzieję, że nic nie zrobi w ich obecności.
Trzech przyjaciół prowadziło rozmowę wokół mnie, i to mnie zaskoczyło. Harry zachowywał się… normalnie. Porwał mnie, dlatego sądziłam, że nie był przy zdrowych zmysłach, jednak on śmiał się i żartował z kolegami, którzy też byli normalni. Słuchałam, ale głownie skupiałam się na spożywaniu drinka, zafascynowana uczuciem.  Otrzymałam więcej alkoholu i wlałam go w siebie, robiąc to, czego chciał Louis. Bym się rozluźniła.

~*~

- Czy wiecie, że mleko hipopotama jest różowe? – spytałam. – Nie żartuję, to fakt, a ja jestem szczera. - Rozejrzałam się. Trzech chłopców, ich mimika była mieszanką rozbawienia i zmieszania. Zacisnęłam usta, by nie wydobył się z nich chichot bez powodu.  – Wygooglujcie to. Nie zmyślam.
Louis wziął duży łyk swojego drinka, a głupkowaty uśmiech pojawił się na jego twarzy. Nalegał na uzupełnianie mojego napoju całą noc.
- Powiedz mi jeszcze.
- Krowy mają najlepszych przyjaciół i jeśli się je rozdzieli, stresują się. To dlatego, że zawsze podróżują w parach. – Moje słowa były trochę niewyraźne i nie miałam pojęcia, czemu powiedziałam akurat ten fakt. Nie myślałam o tym, co mówię albo dlaczego. Najwyraźniej wypiłam dużo alkoholu w obecności mojego porywacza i jego dwóch przyjaciół. – 80% kobiet woli raczej czekoladę niż seks. 
- To nie może być prawda. Jesteś pewna, że to nie czekolada, a potem seks? – pisnął Zayn.
- Nie. Jestem śmiertelnie poważna, kiedy mówię: gówno prawda.
- Język – Harry odezwał się nagle obok mnie z ostrzeżeniem w jego głosie. Wiedziałam, że miał jedno lub dwa piwa, ale widocznie postanowił nie pić. Może bał się, że będzie zbyt pijany, a ja mu ucieknę, wykorzystując jego zdezorientowany stan. Nie musiał się martwić, bo wypiłam znacznie więcej niż on i byłam pewna, iż nawet pijany złapałby trzeźwą mnie.
- Angielski – odpowiedziałam. – Boże, porwałeś mnie, a nawet nie znasz mojej narodowości? Pshh, amator. Nie zrobiłeś śledztwa? – napiłam się. Silny smak, który wcześniej czułam, teraz był niczym.
- Okej, już wystarczy.
Sięgnął po butelkę, którą trzymałam. Mój uchwyt się poluzował i umożliwił mu zrobienie tego. Patrzyłam na niego, marszcząc brwi, kiedy położył szkło na szafce obok niego, z dala od mojej ręki. Moje oczy się zaszkliły, napełniając się łzami, a dolna warga drżała. Wyraz jego twarzy natychmiast złagodniał, jak moje emocje dziko biegały. Moje policzki stały się mokre, gdy spływała po nich ciesz. Nie wiedziałam nawet, czemu płaczę, to po prostu wydawało się być jedyną rzeczą do zrobienia. Pytania dzwoniły w moich uszach; trzy różne głosy, pytające, co się stało. Harry przeniósł się z jego pozycji na kanapie przede mnie. Uklęknął zdezorientowany i zaniepokojony.
- Birdy, co jest?
Moimi małymi dłońmi przetarłam oczy, gdy wydałam z siebie mały płacz, przed otarciem policzków. Spojrzałam na niego.
- Nigdy nie mogę robić, co chcę – wymamrotałam żałośnie. – Nigdy nie mam nic do powiedzenia.
Westchnął głośno.
- Zabiorę ją do łóżka – powiedział do swoich przyjaciół, lecz jego wzrok pozostał na mnie. – Chodź, Birdy.  
- Ale nie jestem zmęczona – skłamałam jak małe dziecko. Jego usta były zamknięte, kiedy owinął ramiona wokół mojej talii, podnosząc mnie i opierając na swoich biodrach. Jedną ręką przytrzymał moje plecy, a drugą ułożył pod pośladkami dla wsparcia. Nie myślałam, żeby się wyrwać. Łzy skapywały na jego koszulkę, gdy trzymał mnie blisko.
- Miło było cię poznać, Birdy!
- Ta, miło – mruknęłam niespójne pożegnanie w tors Harry’ego, jak zaczął nieść mnie do pokoju i po schodach.
- Wiedziałem, że nie powinien był pozwolić ci pić – przemówił Harry, bardziej do siebie, niż do mnie, kładąc mnie na ‘moim’ łóżku. Zmarszczył brwi, widząc, że nadal płaczę. Płacz zaczął się z najdrobniejszej rzeczy, a kontynuował przez wszystko inne, co złe. – Birdy, dlaczego płaczesz? – zapytał cicho, zaś ja zaszlochałam głośniej.
- Kiedy będzie moja kolej, by być szczęśliwą? – Wiedziałam, że nie dostanę odpowiedzi; nie byłam pewna nawet, czy chcę ją usłyszeć. – Dlaczego nie wolno mi być szczęśliwym?
Łkałam, prosząc o odpowiedzi, których Harry nie mógł mi dać. Nie znał mnie. Czemu pytałam jego?
- Co masz na myśli? – Jego głos był cichy, delikatny.
- Nie pamiętam… Nie mogę… Nie mogę sobie przypomnieć, co to znaczy być szczęśliwym, wiesz… naprawdę szczęśliwym. Jestem smutna cały czas i to jest do bani, bo kiedyś byłam szczęśliwa, a teraz już nie. Nie żyłam chwilą i nic nie mogę na to poradzić. To wszystko… życie… to zbyt wiele. Nie mogę uchwycić nic więcej. N-nie wiem, co się ze mną dzieje.
Byłam zmęczona, pijana, emocjonalna i świadoma tego, co mówiłam, choć ledwo sklejałam zdania. Spośród wszystkich ludzi, którym mogłam wyznać moje myśli, powiedziałam Harry’emu. Oskarżyłam o to alkohol. Gdybym nie była w takim stanie, nie wypowiedziałabym tego na głos do nikogo, a już na pewno nie do mojego porywacza.
I to było zabawne, bo jemu powiedziałam najwięcej w ciągu dwóch dni, w których mnie miał.
- A potem… potem to się dzieje… Boże, jestem bardzo, bardzo zdezorientowana i wciąż myślę nad tym wszystkim, a tego nie rozumiem. Nie rozumiem, c-czego ode mnie chcesz. To nie tak, że jestem do wykorzystania. J-ja nic nie wiem.
Wytarłam pośpiesznie policzki, zirytowana samą sobą, że ponownie przed nim płakałam, choć obiecałam sobie, iż tego nie zrobię.
- Dlaczego tak trudno jest ci zaakceptować, że nie ma ukrytego motywu moich działań? Dlaczego tak trudno jest ci zrozumieć, że cię chcę? Po prostu ciebie. Tylko ciebie.   
W momencie, gdy zastanawiałam się nad odpowiedzią, zdałam sobie sprawę z tego, jak przystojny był Harry. Nie pasował do stereotypowego wizerunku porywacza. Jego usta jak różowa guma do żucia, pełne i wyglądające na miękkie. Skóra ani blada, ani szczególnie opalona. Nos nie za duży, nie za mały. Jednak jego oczy były czymś innym, były pierwszą rzeczą, która spowodowała, że wpadłam w pułapkę. Głębokie, wciągające, lśniące, jak szmaragdy.
To było niemożliwe, że ktoś taki jak on, chciał kogoś takiego jak ja.
- Bo nikt nigdy nie chciał mnie wcześniej, nie mówiąc już o kimś zupełnie obcym. Nie pojmuję, czemu chcesz mnie – wymamrotałam uczciwie.
Westchnął lekko, owijając wokół mnie ramię i chowając moją głowę bezpiecznie pod jego brodą.
- Zawsze unikasz rzeczy, których nie rozumiesz? – szepnął. Nie odpowiedziałam, ponieważ nie znałam odpowiedzi. Zamiast tego z zadowoleniem oddałam uścisk, moje łzy w końcu ustały, a zmartwienia odeszły.
Może to był alkohol, może to zmęczenie, a może to uczucie bezpieczeństwa, ale, tak czy inaczej, zasnęłam w ramionach mojego porywacza. 

19 komentarzy:

  1. jeja,czekalam i czekalam az dodacie ten rozdzial! za kare jutro ma byc nastepny... dziekuje wam za tlumaczenie, kocham was! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. zajebiste ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojejku:( jaka urocza końcówka.
    Harry, kocham Cie ok:(
    @ilypena

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham, kocham, kocham ! <3 tak przyjemnie i ciekawie mi się czytało że rozdział strasznie szybko mi zleciał :D co tu mówić, rozdział zajebisty ! ;3 szkoda mi tylko Birdy :c
    @sluumberr

    OdpowiedzUsuń
  5. Jejku to było takie urocze . Poprostu zajebiste . Czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Birdy szaleje. Miałam pod koniec nadzieję ze się nie pocaluja, to by było za szybko :) ciekawe jaką przeszłość miał Harry ... i dlaczego wybral Birdy.

    OdpowiedzUsuń
  7. awww..... świetny rozdziała czekam na następny @crazy_blob

    OdpowiedzUsuń
  8. super rozdział :D czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny rozdział :3 czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Tez ciagle zastanawiam się o co chodzi harremu :/
    Zayn w opowiadaniu *.*
    Czekam na next i zycze weny

    OdpowiedzUsuń
  11. aww to jest świetne
    !
    @Belieberlenka4

    OdpowiedzUsuń
  12. Jejku jaki cudowny rozdział! Czekam na nastepny z niecierpliwością! ILY xo

    OdpowiedzUsuń
  13. Lou nawet biedną Birdy musi upić hahahaha ♥

    OdpowiedzUsuń
  14. ♥ Nie wiem co napisać, po prostu cudowne. Czekam na kolejne <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Niech on będzie taki uroczy cały czas *.* . I niech Birdy będzie z nim szczera co do swoich uczuć. Super rozdział. Dziękuje że poświęcacie swój wolny czas i tłumaczycie to. /@iharryxon

    OdpowiedzUsuń
  16. No patrzajcie, chwilę mnie w internetach nie ma a tu 2 rozdziały się pojawiły *-* świetne :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Koncowka jest slodka <3 @TediBetii

    OdpowiedzUsuń
  18. To takie dziwne. Nie moge sobie wyobrazic Harrego jako porywacza, ale to takie urocze kiedy on ja tuli, usypia i mowi, ze chce tylko jej.

    OdpowiedzUsuń