Nigdy nie byłam zbyt dobra w rozwiązywaniu problemów.
Konflikty, pytania i sprzeczne myśli, które bębniły w mojej głowie, to wszystko
było zawsze przemyślane, dopóki blokada w mojej głowie nie zerdzewiała i
zesztywniała, a ja byłam zupełnie zagubiona. Mogłam odczytać pewne rzeczy i
znaleźć ich ukryte znaczenia, ale jeśli ktoś poprosiłby mnie, abym podała wynik
z matematyki lub przeanalizowała zestaw wierszy w klasie literatury;
patrzyłabym bez celu na kartkę, do czasu aż mój umysł nic by nie wymyślił.
Jednak rozumiałam ludzi. Wiedziałam, dlaczego niektóre osoby wybierały właśnie takie
drogi, dlaczego zachowywali się w taki sposób i znajdowałam prawdę w ich
czynach i słowach. Byłam ciekawa innych i rozumiałam ich.
Ale wtedy, gdyby ktoś poprosił mnie, abym
rozszyfrowała tę sytuację, mogłabym wymyślić kilka kiepskich powodów, dlaczego zrobił,
co zrobił, dlaczego postępował, jak postępował i nigdy nie rozwiązałabym irracjonalnych działań i zimnej, twardej prawdy ukrytej w jego drogach. Nie potrafiłam
tego zrozumieć i naprawdę byłam przez to zagubiona.
Ale on rozumiał mnie. Bardziej niż ktokolwiek
inny, kto próbował to zrobić. Nawet, jeśli tego nie chciałam.
~*~
Pewnej nocy popełniłam błąd, spacerując w
samotności. Moi rodzice nigdy nie pozwoliliby mi tak postąpić, ale jak zwykle
nie było ich w domu, więc skorzystałam z okazji, ponieważ lubiłam samotne spacery w
świetle lśniącego księżyca, w ciemności z towarzyszącymi gwiazdami i cicho
pogwizdującym wiatrem. Szukałam poczucia spokoju w samotności i choć cienie nie
były dla mnie komfortowe lub zbliżające się z horyzontu chmury czy rześkie
powietrze, to żyłam tymi momentami, kiedy mogłam swobodnie oddychać.
Ciche westchnienie przeszło przez moje wargi, gdy moja rozdarta duma kopnęła kamień po boku chodnika, mając nadzieję na
chłodne powietrze, które załagodziłoby mgłę, rojącą się w moim umyśle, niestety
bez powodzenia.
Kolejny dzień miał być największym dniem mojego
życia, dzień, w którym w końcu uciekłabym od moich rodziców i duszącego domu
dla całkowicie nowego świata, ale nie byłam pewna, czy byłam na to gotowa.
Uniwersytet nigdy do mnie nie przemawiał, w rzeczywistości to było od tego
dalekie, ponieważ miałam aroganckich i stanowczych rodziców, którzy kontynuowali
swoje marzenia poprzez ich jedyne dziecko – a ja miewałam skłonność do
poświęcania rzeczy, które lubię, dla innych; zbyt nieśmiała, zbyt naiwna, albo
zbyt błędna by postąpić inaczej. Prawo, matematyka i biznes, to przedmioty,
których miałam się uczyć – tracąc kilka kolejnych lat mojego życia.
Tak naprawdę to był banał. Miałam nachalnych
rodziców, którzy zmuszali mnie do kariery, byłam pewna tego, że całkowicie się
nimi brzydziłam, choć nigdy nie dałam im tego do zrozumienia, po prostu ulegałam
ich życzeniom. Nie zbaczałam z doskonale zaplanowanej drogi, ucieczka z ich
szponów i oszustwo dla ‘większego dobra’ rodziców, aby realizować własne
marzenia, które nie mają żadnego interesu z; nie, jednak im uległam.
Na następny dzień miałam udać się do Londyńskiego Uniwersytetu, moje walizki
były spakowane, a taksówka i pokój zarezerwowane. I nie mogło to mnie przerażać
jeszcze bardziej.
Nie chciałam takiego życia; życia, które
zawierało wszystko, co ‘powinieneś’ zrobić, ponieważ każdy dopasowywał się do
nieosiągalnych oczekiwań Society’ów, lub przynajmniej starał się to zrobić.
Chciałam żyć moim życiem, tak jak ja miałam ochotę. Chciałam uciec z małego
miasteczka, nie być uwięzioną w podróży, chciałam żyć w malutkim mieszkaniu z
pracą, którą bym kochałam i dostawać tyle pieniędzy, żebym mogła się utrzymać.
Chciałam wolności, żadnych reguł, żadnych granic, żadnych przepisów, co
pozwoliłoby mi być prawdziwą sobą, dziewczyną ukrytą pod okleiną, której
rodzice dodawali odwagi. Chciałam się zakochać i robić to, na co miałam ochotę;
nie mieć nakazywane krok po kroku, w jaki sposób powinnam kierować własnym
życiem.
Nie chciałam pracować całe życie; cierpieć przez
szkoły i całą edukacje, co miało być ‘najlepszymi dniami mojego
życia’, można było się spodziewać, że po przyjeździe, jako student będę mieć jeszcze więcej
pracy, stosów papierów i egzaminów, które pogrzebią mnie żywcem. Nie chciałam
marnować sobie życia, abym mogła dostać najwyższe kwalifikacje, a następnie
znaleźć pracę, w której z pewnością płaciliby bardzo dobrze, ale nie przyniosłaby
mi radości, tylko stres i bóle brzucha. Nie chciałam typowego życia,
kontrolowanego przez ruiny społeczeństwa, ale było już za późno, a ja byłam zbyt słaba
żeby to zmienić. Poczułam łzy zbierające się w moich oczach, zlustrowałam
chodnik i uznałam, że nie byłam zbyt daleko od mojego domu, a kilka metrów
dalej rozpoznałam postać stojącą na rogu ulicy.
Przetarłam swoje oczy, kiedy ją mijałam, nie
fatygując się nawet, aby zerknąć w górę, żeby sprawdzić, kim była,
utrzymując wzrok na swoich butach. Skupiłam umysł, aby powstrzymać łzy,
przynajmniej do czasu, aż będę z powrotem w domu, gdzie zostałabym przywitana
samotnym gospodarstwem, które idealnie nadaję się do umożliwienia ulecenia moim
łzom.
Ale coś zatrzymało moją drogę, moje
stopy przyozdobione Conversami, zahaczyły o czubek buta, niechlujnie się
potykając; zacisnęłam powieki, wydając z siebie cichy pisk, a serce waliło mi w
oczekiwaniu na bolesne lądowanie po niezdarnym potknięciu, – ale ono nigdy nie
nadeszło.
Powoli moje rzęsy zatrzepotały, odsłaniając to,
co zapobiegło mojemu upadkowi, witając oczy koloru szmaragdu. Czas się
zatrzymał, trzymana nie mogłam oderwać od niego wzroku. Czułam się jakbym
ponownie spadała, tylko tym razem do głębi świecących kul nieznajomego.
- Wiesz, że to niebezpieczne, kiedy młoda
dziewczyna chodzi w nocy sama po ulicach. Nigdy nie wiadomo, co tam się kryje.
Jego ton był sugestywny, głos głęboki i
ochrypły, ale łagodny i cichy. Noc była ciemna, jedynym źródłem światła były
migoczące gwiazdy i latarnie, a moje oczy zobaczyły u nieznajomego tylko
nieposkromione loki i zarys jego przystojnej figury.
- Um... D-dziękuję – wyjąkałam moimi drżącymi
ustami, przekazując uznanie.
Głupawy uśmieszek pojawił się na jego twarzy.
- Zawsze chętnie pomogę panience w
niebezpieczeństwie, zwłaszcza, gdy jest ona tak ładna jak ty.
Mrugnął lewym okiem; moja instynktowna reakcja
podziękowała nocnemu niebu, że było ciemno i mogłam zamaskować rumieniec, który
natychmiast wkradł się na moje policzki. Moje długie, falowane, brązowe włosy
zostały zebrane w niechlujny kok na czubku głowy, a oprócz tego miałam na sobie
stare dżinsy, t-shirt, który często nosiłam podczas malowania, na którym
znajdowały się różnokolorowe plamy, dzięki czemu był oryginalnym egzemplarzem,
na to założoną bluzę z kapturem, a na stopach zaufane niebieskie Conversy.
Byłam daleko od pięknej, nawet gdybym została przyzwoicie ubrana i miałabym nałożone odrobinę makijażu.
- Dzięki? – mruknęłam niemal w pytaniu – Powinnam iść, moi rodzice na mnie czekają – skłamałam, dalej mając zaróżowione
policzki, unikałam prawdy oraz kontaktu wzrokowego, a moje oczy przesuwały się
w dół, palcami bawiłam się rękawem mojej bluzy, kiedy przygryzłam wargę.
To
tak jakby wiedział, czy byłam szczera, ponieważ przechylił głowę na bok.
- Znam cię na tyle dobrze, żeby wiedzieć, że
chcesz jechać do domu, do pustego domu, ale nawet wtedy, gdy oni są daleko, to
trzymają cię w klatce, nieprawdaż, mały ptaszku? – Głęboka zmarszczka pojawiła
się na moim czole, niepokój, dezorientacja i przerażenie wpłynęły do moich
nerwów, a narastanie różnych uczuć atakowało mój rozum, wysyłając go w wir
zamieszania i chaosu.
Otworzyłam
usta, w celu umożliwienia pytaniom i oskarżeniom dziko się rozlać. Chciałam
ukazać moje oburzenie i ciekawość w niezliczonych pytaniach, jednak to
pozwoliłoby mu zdobyć tę informację, – ale odezwał się, zanim mogłam odzyskać
swoją tożsamości, ponieważ ogłupiałam od tego milczenia.
- Chcesz od nich uciec, prawda?
Pochylił się ku mnie, a moje serce gwałtownie
zabiło, stojąc w milczeniu, sparaliżowana ze strachu. Jego loki łaskotały mój
policzek, gdy jego usta muskały moje ucho.
- Mogę sprawić, że będziesz wolna – wyszeptał.
Wzdrygnęłam się na bliskość naszych ciał, usłyszałam
śmiech w jego głosie, w efekcie, kiedy znalazł sobie ze mnie rozrywkę – znał odpowiedź lepiej niż ja. Ciarki przeszły po moich plecach i ramionach, a oddech
uwiązł mi w gardle. Byłam speszona; a zmieszanie skorumpowało moje uczucia;
siejąc lęk i postrach, zacisnęłam pięści w nadziei, że będę mogła kontrolować
moje drżące ciało. Instynktownie zrobiłam krok do tyłu, rozkazując mojemu
ciału, przygotować się do biegu. Mój dom był tylko pięć minut drogi stąd,
gdybym pobiegła, mogłabym się tam szybko dostać.
Lecz chwycił
mnie za rękę, uniemożliwiając jakąkolwiek ucieczkę. W odpowiedzi z trudem wyszarpałam
się z powrotem, kiedy sapnięcie wydobyło się z moich ust.
- Chcę, żebyś zachowała dla mnie spokój, mogłabyś
to zrobić?
Nie, nie,
nie. Wykrzyczałam
bezgłośnie. Mój umysł zaczął się ścigać szybciej niż poprzednio, a serce, jeśli
to w ogóle możliwe, zaczęło bić mocniej, waląc zaciekle w mojej klatce
piersiowej, gardło zacisnęło się, a w piersi zaczęło uciskać z każdym
następnych oddechem, jaki zaczerpnęłam. Wiedziałam, co się wydarzy, jeśli
przynajmniej nie spróbuję się uspokoić; i chociaż miałam swój udział w ataku
paniki, nigdy wcześniej nie doświadczyłam czegoś takiego w nocy na ulicy, stało
się to tylko z towarzyszącym mi całkowicie obcym człowiekiem, który był tego
przyczyną.
- Cz-czego chcesz? – zapytałam nieśmiało,
łamiącym głosem, co oznaczało, że było widać mój strach.
Uśmiech pojawił się na jego twarzy; nawet w
ciemnościach był doskonale widoczny, nawet przy moim słabym wzroku. Jego zęby
były proste, koloru pereł. Twardo szarpnął moje ramię, co zbiło mnie z tropu, a
moje drobne ciało upadło na niego, wpadając wprost do jego uścisku. Pochylił
głowę, wciąż górując nade mną wysokością, upewnił się, że nasze twarze dzieliło
zaledwie kilka centymetrów. Jego ciepły oddech owiał moją skórę, kiedy otworzył
usta, by wyjawić zupełnie niespodziewaną dla mnie odpowiedź.
- Ciebie.
Nie mogłam zamaskować mojego przerażenia na
twarzy. Szarpałam się i wyrywałam, rozpaczliwie próbując się uwolnić, ale moje
próby były daremne i słabe; moje małe ciało i siła, była niczym w porównaniu z
jego.
- Nie, nie, nie – wymamrotał spokojnie, z
szyderczym tonem pełnym humoru i przekomarzania się, co przyprawiało mnie o
ciarki. Jego dłonie utrzymywały mnie w żelaznym uścisku.
- Pamiętaj, co ci powiedziałem, nie bądź
nieposłuszna, mały ptaszku – wpatrywałam się z przerażeniem, zdziwieniem i
oburzeniem, blokującym moje ciało; mój umysł motał się niebezpiecznie, co
potencjalnie mogło się teraz wydarzyć, torturując mnie, zanim to się w ogóle rozpoczęło. Znowu wydawał się być rozbawiony moją paniką, w błysku okrutnego
humoru, pojawiającym się w jego oczach, pożerając moje delikatne, załzawione,
niebieskie i błagające o to, żeby mnie uwolnił, ale wiedziałam, że tak naprawdę
nie miał zamiaru tego zrobić.
Sięgnął do kieszeni, a moje oczy przykleiły się
do jego, co znaczyło, że nie mogłam zobaczyć, co z niej wyciągnął. A potem
niespodziewanie szmatka została umieszczona na moich ustach i nosie, najpierw z
małą siłą, ale potem zdałam sobie sprawę, co to było i beznadziejnie zaczęłam z
nim walczyć. Przechyliłam moją głowę do tyłu, ale moja siła nie mogła się
równać z jego i jedyne, co zrobił to umieścił rękę z tyłu mojej czaszki, zapobiegając
beznadziejnej próbie. Moje błagania i próby bronienia się zostały stłumione pod
materiałem nasączonym chemikaliami; ale moje skomlenie było słychać głośno i
wyraźnie, kiedy przenikało do zimnego powietrza. Szeroko otwarte oczy,
wypuściły kilka łez, które wchłonął materiał, przytrzymywany przez jego rękę.
- Shh – szeptał cicho, powtarzając to w kółko;
jakby naprawdę wierzył, że to zaoferuje mi wygodę i otuchę w jego szalonych
czynach.
- Oddychaj dla mnie, skarbie. Oddychaj, po prostu oddychaj – nie mogłam się dłużej utrzymać. Z trudem łapałam powietrze, tylko po
to by wdychać chemikalia przez jakąś szmatkę. Wydałam z siebie głośny,
chaotyczny pisk rozpaczy, a świeży strumień łez płynął po moich policzkach,
kiedy zaczęłam trzepotać powiekami i przewróciłam oczami do tyłu mojej głowy;
ciemność strawiła mnie, kiedy jego szmaragdy zniknęły tak szybko jak ja.
- Będę się tobą opiekować, mały ptaszku.
__________________________________________
Nie ustaliłyśmy jeszcze dokładnej daty dodawania rozdziałów i wątpię żeby tak się stało, więc raczej będą one dodawane w czasie wolnym.
Jedynie mogę powiedzieć, że 2 rozdział pojawi się prawdopodobnie w sobotę.
Zapraszam do zakładki 'Informowani', obserwowania, komentowania i jeżeli wam on się na tyle podoba to nawet polecania! Byłoby nam niezmiernie miło ;)
Ashdghshd pierwszy rozdział a juz mnie zabija..
OdpowiedzUsuńmam nadzieje ze nasz chłopiec ze szmaragdowymi oczami ma dobre zamiary wobec głównej bohaterki ;)
Bardzo fajny poczatek.
nie mogę sie doczekac kolejnego !
omg :o super, bede czytac
OdpowiedzUsuńWow *.* Super rozdział taki tajemniczy na początku ;p
OdpowiedzUsuńAwww :3 ten przystojny chłopiec ze szmaragdowymi oczami jest bardzo pociągający :3 hahaha :D
OdpowiedzUsuńMatko, podoba mi się to!! Chce więcej ! <3
@sluumberr
Wow. Naprawdę nieźle się zaczyna! Bardzo wciągający rozdział, już nie mogę doczekać się kolejnego :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWOW. Zatkało mnie. To jest świetne.Wszystko jest takie tajemnicze....szczerze mówiąc nie lubię tajemnic ,ponieważ ,gdy tak dobra blogerka jak ty pisze w takim stylu chce się więcej!
OdpowiedzUsuńCzego chce od niej chłopak z szmaragdowymi oczami (tak wiem ,że jest to Harry) Skąd on wie o niej tyle? Jejjj mam tak dużo pytań i żadnej odpowiedzi :) Mam nadzieję ,że rozdziały będą w miarę równym czasie dodawane.
Pozdrawiam i życzę weny. Dużo weny xx ♥
@irwin_hug
ohhh boze to jest takie dobre chce nastepny <3 zakochalam sie
OdpowiedzUsuńChlopak ze szmaragdowymi oczami to harry? Strasznie zaje*isty ten rozdzial , czekam na sobote :D
OdpowiedzUsuń~Majka <3
Świetny początek juz nie mogę się doczekać next :3 uwielbiam cię!! Ciekawe skąd "chłopak ze szmaragdowymi oczami" wie o niej tyle....jeszcze raz boski początek a blog zniewalajacy właśnie masz już stałą czytelniczkę xd
OdpowiedzUsuńRozdział wspaniały <3
OdpowiedzUsuńCudowne, mam nadzieje, że następny rozdział będzie jeszcze lepszy. z niecierpliwością czekam na następny @luvmyyidols
OdpowiedzUsuńNiezły! Intrygujący, serio.
OdpowiedzUsuńPowodzenia w tłumaczeniu, czekam na next!
~@ilypena
PS: mogłabyś mnie informować o nowych rozdziałach na tt? Z góry dziękuję :)
Czeeekam na więcej! Bardzo mi sie podoba i intryguje! ;) xx
OdpowiedzUsuńKurcze strasznie podoba mi sie ten blog. Nigdy nie czytałam czegoś takiego. Mimo że to dopiero pierwszy rozdział to już mnie wciągnął. Nie moge sie doczekać drugiego w sobote. Moje uczucia teraz są jak : sshabahaahhahhqhqbqhhqhwhwhsgbsbwjehwbvehejs. / @iharryxon
OdpowiedzUsuńSuper początek :)
OdpowiedzUsuńbooooskie *___*
OdpowiedzUsuń@mowmislonce
Ohmyfuckingod. Nigdy nie czytałam jeszcze tak ujętego w słowa opowiadania. A historia Birdy i Hazzy ... Genialne. Mam tylko nadzieję, że Harry nie zrobi jej nic złego i że dzięki niemu zazna odrobiny szczęścia i wolności, o której tak marzy.
OdpowiedzUsuńA Wy, tłumaczki, odwalacie kawał świetnej roboty, więc brawa dla Was ; **
Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na drugi rozdział <3.
P.S zapraszam też do mnie
http://temptation-harrystyles.blogspot.com
xx
Wow.
OdpowiedzUsuńW sumie nie wiem po co komentuje, jest już 10 rozdziałów, ale
wow
serio, to takie... inne, a jednocześnie podobne do innych ff :o
Zajebiste
po prostu
wow
idę czytać
Omg uwielbiam takiego Harrego <3
OdpowiedzUsuńTego się nie spodziewałam
OdpowiedzUsuńGenialne!
Wspaniałe!
OdpowiedzUsuń